Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość Ania mamaZuzi

Poród martwego dziecka

Polecane posty

Gość justysia26
Nefer twojemu synusiowi dobrze w maminym brzuchu:))) trzymam kciuki za szybkie i szczesliwe rozwiązanie.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaOLUSIA
2.06 urodzilam CC w 27 tygodniu Olka. Punkty 5/6/7. Stan ciężki. Jest na oiomie wad wrodzonych. Ma ogromne problemy z nerkami, jest intubowany itp. Lekarze nie daja duzych nadziei. A ja konam z bolu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
MamaOlusia wspolczuje i modle sie w intencji Twojego synka. Trzymaj sie Kochana:*:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaLenki0802
MamoOlusia bardzo mi przykro wiem co czujesz moja coreczka tez walczyla o życie przez dwa dni ale może bedzie dobrze i twój synek wyjdzie z tego trzymam za to mocno kciuki różne cuda sie zdążają badz dobrej myśli. Badz silna zrób to dla synka sciskam cie mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
enigme- bardzo współczuję. Mocno Cię przytulam... Mamo Olusia modlę się za Twojego synka, W Nim jest Nadzieja, proś Boga o pomoc - On może to co po ludzku jest niewykonalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Mamo Olusia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Mamo Olusia dołączam się do słów dziewczyn,musisz być silna dla synka,nie trać wiary, będę się modlić za Olusia:*** i trzymac kciuki za nadzieję. Bardzo ci współczuję i wierzę, że ci ciężko ,ze jesteś bezsilna ale walcz dla syna i nie poddawaj się:*** jestem z tobą sercem, choć mi się kraje że los stawia cie w takiej sytuacji i łzy lecą ze nie możesz się normalnie cieszyć synem. Będę się modlić o cud:** trzymaj się kochana:***

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Marta 86
Mamo Olusia, ja również podpinam się pod to co piszą dziewczyny. Trzymaj się kochana, cały czas miej nadzieję i nie poddawaj się. Zrób to dla siebie i swojego syneczka, który bardzo potrzebuje silnej mamy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anciak
Mamo Olusia... ja też się dołączam do dziewczyn... jestem myślami z Wami... wierzę, że Olusiowi się uda. Jak nasz Adaś był w szpitalu leżał w sali z nim Chłopiec, którego przenieśli z OIOM'u, który miał 800 gram jak się urodził i w pewnym momencie lekarze dawali mu 1% szans na przeżycie, powtarzali, że nie ma nadziei... a teraz jest w domu z rodzicami i siostrą :) takiego zakończenia Kochana Wam życzę i trzymam kciuki. Bądź przy synku, on bardzo Cię potrzebuje. Trzymaj się...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justann
nefer: Ogromnie się cieszę, że u Ciebie wszystko w porządku:) Życzę Ci szybkiego i szczęśliwego rozwiązania:) Dziewczyny, czy któraś jeszcze jest aktualnie w ciąży? Nie zaglądam tu zbyt często, bo nie chcę się dołować, ale ciekawa jestem co tam u Was. U mnie dobre wiadomości: aktualnie zaczynam 10 tydzień ciąży. Czuję się fatalnie, bo wymiotuję i mam mnóstwo innych dolegliwości (standardowych u mnie w 1 trymestrze). Poza tym przypętała mi się nadczynność tarczycy (mimo iż do tej pory nie miałam żadnych z nią problemów) i na dniach idę do endokrynologa. Mam nadzieję, że to wszystko przejdzie z końcem 1 trymestru. Nastrój mam różny, ale chyba ze względu na to moje słabe fizyczne samopoczucie, bo jak mniej wymiotuję to i energii pozytywnej mam więcej. Pozdrawiam Was ciepło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Justann gratuluję; )) ja mam 15tydz i już mi takie humorki minęły:)) trzymaj się ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tez gratuluje dziewczyny. Dajecie nadzieje:* ciesze sie wraz z Wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaWalentynkowychAniołków
Eniigme tak mi przykro:( MAMO OLUSIA trzymaj się kochana. Modlę się za Twojego Synka. :( Musisz wierzyć, że będzie dobrze. Ja pobralam już krew na badania odnośnie tego zespołu antyfosfolipidowego i teraz będę czekała na wyniki. Proszę,trzymajcie kciuki żeby było ok;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziewczyny a gdzie się robi te badania na zespół antyfosfolipidowy? Wysyła się gdzieś próbkę czy robią to w zwykłym laboratorium? Ja przeglądałam ofertę lab. z mojego miasta (Olsztyn) i nie widziałam nic takiego :-( Zmarł mój, ponoć zdrowy (byłam po prenatalnych) dzidziuś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Monika14325
Zespol antyfosfolipidoqy tez mozna nazywac zespół Hughesa, zespół antykardiolipinowy, zespół kardiolipinowyi jeszcze jakoś inaczej. Mi wyniki wyszły negatywne, ale podobno trzeba to powtarzać, bo nie zawsze wychodzą. Mamusiu Olusia miej nadzieję może wszystko się ułoży, ja w szpitalu leżałam z dziewczyną której lekarze kazali usunąć ciążę, bo chłopczyk miał tyle wad, ale Ona była bardzo wierząca i się uparla, że urodzi i będzie o niego włączyć. W CZMP znalazła Panią doktor, która zdecydowała się jej pomóc i operować jej synka zaraz po porodzie. Urodziła chłopczyka, teraz ma dwa latka i żyje, co jest dla Niej największym szczęściem :) A reszta lekarzy z którymi rozmawiała kazali usunąć i mówili że dziecko samo nie przeżyje, a stało się całkowicie inaczej.☺ Ja w ciążę zaszłam pół roku po cc, wszystko było dobrze, z blizna nic się nie działo nawet nie musiałam leżeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama_Gucia
Mamo Olusia, jesteś bardzo biedna. Współczuję i przytulam Cię mocno w tych trudnych chwilach. Eniigme, warto poczekać 3 cykle, ponieważ organizm musi wrócić do równowagi hormonalnej po ciąży. Jeśli miałaś łyżeczkowaną macicę, to ona również musi się odbudować. Jedno i drugie jest niezbędne, aby doszło do zapłodnienie a zarodek mógł się zagnieździć. A w którym tygodniu straciłaś dzieciątko? Ja urodziłam martwego synka 14.09.2014 a 7.10.2015 zdrową córeczkę. Po 3 odczekanych cyklach byłam u gina po zielone światło. Lekarka zrobiła USG powiedziała, że macica jest już ok i że właśnie jest owulacja. Udało się za pierwszym razem. Fizycznie ciąża była ok i tak jak w pierwszej wszystkie badania wychodziły dobrze. W 39+2 skoczyło mi ciśnienie i miałam wysoki potas, więc wywołali mi poród. Dzidzia urodziła się silna, zdrowa i wspaniała. Psychicznie... mogło być lepiej. Miałam trudne momenty, choć starałam się z nimi walczyć (na poprzednich stronach tego forum jest pewnie kilka moich przepełnionych strachem wpisów). Mimo tego Gabrysia jest spokojnym i radosnym dzieckiem i nie ma problemów ze spaniem. Jest w naszym gronie więcej takich historii zakończonych happy endem. Trzymam więc i za Ciebie kciuki. Będzie dobrze! Jednak radzę Ci poczekać te 3 cykle. Niektórzy lekarze każą czekać nawet dłużej, no ale powrót organizmu do równowagi to indywidualna kwestia. Powodzenia:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mamo Gucia dziekuje za wypowiedz. Ja nie mialam lyzeczkowania. Sama sie oczyszczam.... Dobrze jest czytac takie historie jak Twoja. Dziekuje:* a urodzilam 3 dni po terminie w 41tc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość UkochanaMama
Rok temu byłam ostatni raz na USG :(:(:( Ostatni raz słyszałam serduszko :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
pocieszę, ze nerki u dzieci potrafią szybko wracac do normy mamo Olusia daj znać co u Was mój synek miał ogromne problemy po urodzeniu, tylko że urodzony był o czasie, ale przeszedł urosepsę i wykryto wielka wadę złożoną ukm na tą chwilę ma ponad 2 lata i jest chyba zupełnie zdrowy, mocz ma ok, zapalenie miał ponad rok temu, a miał od urosepsy 2 raz w tym 1 wątpliwe usg wyszło jeszcze rok temu b. dobrze, cystografii nie miał powtarzanej, ale z moczu nerki pracują prawidłowo a było tak ciężko i jedna wielka niewiadoma co będzie dalej pozdrawiam i ściskam was wszystkie tu dziewczyny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MamaWalentynkowychAniołków
UkochanaMama, jestem z Tobą. trzymaj się :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Justynna88
Justan gratulacje :* cieszę się twoim szczęściem :) my powoli też myślimy o dzidziusiu, w przyszłym mc chce iść wszystko posprawdzac i zacząć stymulacje. Nefer daj znać co u was, codziennie sprawdzam czy już urodziłaś :D mam nadzieję że już jesteś szczęśliwa mamuśka po raz kolejny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Ukochana mamo przytulam:** jestem z tobą. Trzymaj się:** Nefer ja też wyczekuje wieści od ciebie, trzymam kciuki:))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justann gratulacje! Trzymam mocno kciuki za Was i kibicuje naszej kolejnej ciężarówce :) UkochanaMamo przytulam mocno :( Ja też rozmyślam o Nefer i sprawdzam czy już ;) Eniigme strasznie mi przykro, że dołączyłaś do naszego grona :( Ja urodziłam sn w 26 tygodniu i lekarze kazali odczekać 6 m-cy po tym czasie zaczęliśmy starania ale okazało się, że mam za wysoką prolaktynę i się nie udawało więc potem żałowałam, że czekałam te 6 m-cy bo może wcześniej by się udało ale z drugiej strony bałam się ryzykować skoro lekarze tak mówili.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Eniigme
Hej:* ja zdobilam wyniki krwi. Wszystko wraca do normy co mnie cieszy... Jeszcze troszeczke i bede mogla starac sie o drugie Dzieciątko. Nie moge sie doczekac dwoch kreseczek, pierwszego USG, bicia serduszka i pierwszych ruchow... A pozniej pierwszego krzyku mojej Kruszyny i kolejnych etapow, ktorych po pierwszym porodzie nie bylo...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nefer23
Max urodzil sie po 12 godzinach morderczego porodu 8.6. o 00:02. 3255g, 50cm. Moja szyjka zaskoczyla wszystkich i w ogole nie chciala sie rozwierac. Przez pierwsze 6 godz mega bolesnych skurczow rozwarla sie cale...nic (bylo poczatkowe 5 cm). Z racji tego, ze mialam wyjatkowo bolesne skurcze, to wylam juz ze nie dam rady. Z p/bolowych rzeczy mialam: prady w plecy, ktore nic nie dawaly, bo nie mialam boli krzyzowych, czopka w tylek, ktory nic a nic nie dal, zastrzyki w brzuch z soli fizjologicznej, ktore mialy na celu poblokowac troche nerwy, ale zero efektu. Nie chcialam epiduralu, ale potem juz stwierdzilam, ze chce, bo inaczej odgryze sobie reke albo noge z bolu. Dlugo czekalam na anestezjolozke, bo miala przede mna trzy rodzace i wyskoczyla jakas nagla operacja. Jak przyszla to zaczela sie dyskusja nt tego mojego problemu z krwawieniem (krzepliwoscia). Poszla porozmawiac ze swoim szefem. Wraca i mowi, ze nie moze mi dac epiduralu, bo nie moze po prostu. Nie podejmie sie tego ryzyka. Potem mowie do poloznej, ze chce morfine albo cesarke. Zawolala moja lekarke (akurat dyzur miala). Poszli na debate (kilkoro lekarzy)... Wracaja. Plan taki, ze jesli przez godzine akcja nie bedzie postepowac, to zrobia cesarke. Ok. Przyszedl tez inny anestezjolog namawiac mnie na epidural. Wszyscy mnie namawiali, bo skurcze mialam setki i szlam na zywca, bez zadnego znieczulenia. Odmowilam. Za bardzo sie balam zostac sparalizowana. Zwlaszcza, ze odkrylam, ze jak pre, to mozna to przezyc. Gdzies w miedzyczasie dostalam tez morfine ale zero reakcji. Jak minela ta godzina, to okazalo sie, ze ruszylo o cm, do 6... Akcja szla superwolno. To parcie w koncu doprowadzilo do rozwarcia 9 cm. I przez nastepne 4 godz nic... Chyba ze trzy osoby probowaly rozszerzyc ten ostatni cm... Bez powodzenia. Mlodemu zaczelo zbyt czesto i na zbyt dlugo spadac tetno. Pobrali mu dwa razy krew z glowki na saturacje, zeby sprawdzic, ile jeszcze wytrzyma. Za pierwszym razem bylo ok, za drugim juz nie. Powiedzialam, ze chce zeby pomogli go wyciagnac, skoro szyjka nadal 9cm. No to zdecydowali sie na vacuum. Wsadzil mi gosciu taki dzwonek, przyczepil Maxowi do glowy no i parcie. Zabraklo mi jednego skurczu zeby urodzil sie jak Markus o 23:59. W zamian za to sytuacja sie pogorszyla. Max byl juz zbyt zestresowany i przestal oddychac. Nie moglismy czekac na kolejny skurcz. Moja lekarka wsadzila swoje rece kolo glowy Maxa i na sile go wyciagnela. Panika juz byla. Tak ekspresowego przeciecia pepowiny nie widzialam. Zabrali go szybko na resuscytacje. Blagalam ta moja lekarke, zeby przezyl. Jak wrocila polozna i powiedziala, ze zyje i oddycha i placze, to tak zaczelam plakac, ze nie moglam przestac. A jak go przyniesli to druga tura... Przy tym wyciaganiu uszkodzili mu lewy bark. Bylam z nim na rtg sprawdzic, czy nie ma obojczyka zlamanego. Nie ma. Fizjoterapeutka sprawdzila i mowi, ze nerwy nie sa uszkodzone. Ta raczka mu tak zgieta wisiala. Nie sciskal tez nic paluszkami. Apgar dostal 5-10-10. Wszystkie odruchy ma prawidlowe, wiec uposledzony ponoc nie jest przez niedotlenienie. Teraz juz jestesmy w domku. Wszystko powolutku sie normuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nefer23
Max urodzil sie po 12 godzinach morderczego porodu 8.6. o 00:02. 3255g, 50cm. Moja szyjka zaskoczyla wszystkich i w ogole nie chciala sie rozwierac. Przez pierwsze 6 godz mega bolesnych skurczow rozwarla sie cale...nic (bylo poczatkowe 5 cm). Z racji tego, ze mialam wyjatkowo bolesne skurcze, to wylam juz ze nie dam rady. Z p/bolowych rzeczy mialam: prady w plecy, ktore nic nie dawaly, bo nie mialam boli krzyzowych, czopka w tylek, ktory nic a nic nie dal, zastrzyki w brzuch z soli fizjologicznej, ktore mialy na celu poblokowac troche nerwy, ale zero efektu. Nie chcialam epiduralu, ale potem juz stwierdzilam, ze chce, bo inaczej odgryze sobie reke albo noge z bolu. Dlugo czekalam na anestezjolozke, bo miala przede mna trzy rodzace i wyskoczyla jakas nagla operacja. Jak przyszla to zaczela sie dyskusja nt tego mojego problemu z krwawieniem (krzepliwoscia). Poszla porozmawiac ze swoim szefem. Wraca i mowi, ze nie moze mi dac epiduralu, bo nie moze po prostu. Nie podejmie sie tego ryzyka. Potem mowie do poloznej, ze chce morfine albo cesarke. Zawolala moja lekarke (akurat dyzur miala). Poszli na debate (kilkoro lekarzy)... Wracaja. Plan taki, ze jesli przez godzine akcja nie bedzie postepowac, to zrobia cesarke. Ok. Przyszedl tez inny anestezjolog namawiac mnie na epidural. Wszyscy mnie namawiali, bo skurcze mialam setki i szlam na zywca, bez zadnego znieczulenia. Odmowilam. Za bardzo sie balam zostac sparalizowana. Zwlaszcza, ze odkrylam, ze jak pre, to mozna to przezyc. Gdzies w miedzyczasie dostalam tez morfine ale zero reakcji. Jak minela ta godzina, to okazalo sie, ze ruszylo o cm, do 6... Akcja szla superwolno. To parcie w koncu doprowadzilo do rozwarcia 9 cm. I przez nastepne 4 godz nic... Chyba ze trzy osoby probowaly rozszerzyc ten ostatni cm... Bez powodzenia. Mlodemu zaczelo zbyt czesto i na zbyt dlugo spadac tetno. Pobrali mu dwa razy krew z glowki na saturacje, zeby sprawdzic, ile jeszcze wytrzyma. Za pierwszym razem bylo ok, za drugim juz nie. Powiedzialam, ze chce zeby pomogli go wyciagnac, skoro szyjka nadal 9cm. No to zdecydowali sie na vacuum. Wsadzil mi gosciu taki dzwonek, przyczepil Maxowi do glowy no i parcie. Zabraklo mi jednego skurczu zeby urodzil sie jak Markus o 23:59. W zamian za to sytuacja sie pogorszyla. Max byl juz zbyt zestresowany i przestal oddychac. Nie moglismy czekac na kolejny skurcz. Moja lekarka wsadzila swoje rece kolo glowy Maxa i na sile go wyciagnela. Panika juz byla. Tak ekspresowego przeciecia pepowiny nie widzialam. Zabrali go szybko na resuscytacje. Blagalam ta moja lekarke, zeby przezyl. Jak wrocila polozna i powiedziala, ze zyje i oddycha i placze, to tak zaczelam plakac, ze nie moglam przestac. A jak go przyniesli to druga tura... Przy tym wyciaganiu uszkodzili mu lewy bark. Bylam z nim na rtg sprawdzic, czy nie ma obojczyka zlamanego. Nie ma. Fizjoterapeutka sprawdzila i mowi, ze nerwy nie sa uszkodzone. Ta raczka mu tak zgieta wisiala. Nie sciskal tez nic paluszkami. Apgar dostal 5-10-10. Wszystkie odruchy ma prawidlowe, wiec uposledzony ponoc nie jest przez niedotlenienie. Teraz juz jestesmy w domku. Wszystko powolutku sie normuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mamaSiB
Nefer! !! Gratulacje kochana. Dużo przezylas, ale najważniejsze że Max jest już z wami w domku. Bardzo, bardzo się cieszę ☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ane07
Kochana Gratuluję! Taki trud! Buziaki dla Was.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość justysia26
Nefer kochana to przezylas ciężki poród, gratuluję; ) ze juz synuś jest z tobą:) będzie dobrze, mój też miał po porodzie problem z oddychaniem,płaczem i kolorem skóry, też mi go brali zaraz po porodzie, wiem co czulas. Ale grunt że już po i zdrowka życzę dla was:) ściskam mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nefer kochana co przeszłaś to Twoje nawet sobie nie wyobrażam ile Cię ten poród kosztował ale najważniejsze, że już po wszystkim i masz Maxa przy sobie :) Gratulacje i dużo zdrówka!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×