Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Mówi sie ,ze dzieci zawsze na I miejscu ,ale u mnie jest chyba jakies nieporozu

Polecane posty

Gość gość

Tyle się słyszy i mowi ,ze dzieci zawsze zajmują w naszych sercach pierwsze miejsce, najbardziej się je kocha , najwięcej wybacza, ale... mąż nawet najlepszy nie jest wstanie uzyskac w naszych oczach tyle ile dziecko ponoc bezwarunkowo, ale ja jestem chyba jakaś INNa, jakas wybrakowana, ponieważ dziecko tak mnie wkurza jak nikt inny. Ma bardzo ciezka osobowość, charakter taki , ze jakbyśmy się nie znaly to na pewno byśmy się nie zaprzyjaznily, działa na mnie irytująco i frustrująco, jest przekorne, czeerpie satysfakcje z robienia na zlosc i gdy widzi ,ze ktos jest u kresu załamania nerwowego przez to co robi. Nigdy bym dziecku krzywdy nie zrobiła, nigdy nie zbilam, nie zalowalam dóbr materialnych, choć coraz śmielej posunel się do tezy ,ze psychicznie ono potrafi skrzywdzić z pelną świadomością i ma z tego satysfakcje Mój mąż ma swoje wady , ale nigdy mnie do łez nie dorpowadził :/ Lubie męza osobowość, charakter, styl bycia , nie denerwuje mnie . Tak wiec jestem odmieńcem, bo czuje inaczej kto daje mi więcej szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale dziecko mimo wszystko kochasz, a gdybyś miała męża z tak paskudnym charakterem, który ze śmiechem doprowadzałby cie do łez, to już dawno by twoim mężem nie był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mówi sie ze dzieci
Szczerze?? gdybym miała meża, który potrafi taki kipisz emocjonalny mi wyrządzić , z tak okrutnym wredniactwem , już dawni nie byłby moim mezem i już od dawna byśmy się na oczy nie widzieli . Z dzieckiem nie da się rozwieść, z mezem da. Mój mąż nawet w 1/4 nie jest w stanie takich mi przykrości wyrządzić jak dziecko z pełną swiaodmoscią

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sle ile ma last to dziecko? Jak mniema jest to corka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby oboje byli śmiertelnie chorzy i mialabyś do wyboru uratować jedną osobę, kto by to był?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja odwrotnie. Mąż mnie wiele razy do płaczu doprowadził a dziecko nigdy. Jak widać jest to kwestia tego z jaką indywidualnie osobą mamy do czynienia a nie reguły

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka: corka jest już w wieku , w którym jest w pełni swiadoma swoich czynow, zachowan i doskonale niestety to potrafi wykorzystać doprowadzając mnie do załamki . Nie odpowiem czyje zycie ratowalabym, ale każdy iech sobie odpowie z kim reszte zycia ma zamair spedzic az do poznej starości pod jendym dachem, czy z dzieckiem, czy z swoim mezem z jakim slubowalismy an dobre i na zle . Malo komu uśmiecha się być obciążeniem dla dzieci i starość raczej woli spedzic przy boku ukochanego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
może po prostu jej złosliwosc i chęć psot to taka forma zwrócenia na siebie uwagi?? Rozmawiałas z nią? zapytałaś dlaczego taka jest??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy to tasmanska?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nigdy bym dziecku krzywdy nie zrobiła, nigdy nie zbilam, nie zalowalam dóbr materialnych" Nie biłaś i utrzymywałaś. WOW! Za to powinnaś być nominowana na matkę roku. Dziecko same z siebie się takie nie robi - może mieć konkretny temperament, ale to niewielka część osobowości. Resztę kształtują rodzice. Najwyraźniej po kimś to ma i ktoś go tego nauczył. Ale najlepiej obwiniać dziecko bo ono przecież SAMO się wychwuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu autorka: Nie tasmanska. Ja pisze o swoim dziecku. Znam problemy tasmańskiej z jej dzieckiem i wielokrotnie ma wrazenie jaklbym o sobie czytala ,wiec możecie polaczyc problemy wychowawcze jej z moim, nawet w podobnym wieku prawie , w tym ze trochę się różnimy w postepowaniu do dziecka, bo ja daje dużo czulosci dziecku , dużo przytulam , nawet powiem ze zbyt bardzo wchodze w tylek, a później mam co mam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Resztę kształtują rodzice. Najwyraźniej po kimś to ma i ktoś go tego nauczył. Ale najlepiej obwin x Widać, że jeszcze mało, bardzo mało o dzieciach i wychowaniu ich wiesz. I dzięki bogu, niech tak pozostanie, bo tego co np ja ze swoim dzieckiem przechodzę nie życzę żadnemu wrogowi. I uwierz mi, że ani metody wychowawcze ani konsekwencja ani poświęcanie czasu, dawanie miłości, czułości i wsparcia nie mają u nic do rzeczy. NIC. Autorko - jakbym o sobie czytała (a nie jestem też Tasmańską). Tylko ten kto to przeżył jest w stanie to zrozumieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
""x Widać, że jeszcze mało, bardzo mało o dzieciach i wychowaniu ich wiesz. I dzięki bogu, niech tak pozostanie, bo tego co np ja ze swoim dzieckiem przechodzę nie życzę żadnemu wrogowi. I uwierz mi, że ani metody wychowawcze ani konsekwencja ani poświęcanie czasu, dawanie miłości, czułości i wsparcia nie mają u nic do rzeczy. NIC. Autorko - jakbym o sobie czytała (a nie jestem też Tasmańską). Tylko ten kto to przeżył jest w stanie to zrozumieć. """"" xxxxx tu autorka : Dobra kobeto dzięki za ten wpis . Troche na duchu mnie podtrzymuje , ze to nie ja sobie problemy wyszukuje i to nie moja wina jak dziecko się zachowuje , bo do dziecka nie podchodzę zle, przeciwnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bym ratowala dziecko.. I wiem , ze mój maz tez. I jest to dla nas naturalne.. Nie wyobrazam sobie zycia bez moich dzieci, ze nie zyja.. Bez męza tak, choc to równie boli..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Głowa do góry ;) Ja osobiście straciłam wiarę w to, że kiedykolwiek będzie normalnie. Nie wiem i nie dowiem się jak to jest mieć normalną rodzinę z uśmiechniętym dzieckiem, spędzać normalne popołudnia w sobotę na placu zabaw czy basenie, iść na normalny spacer w niedzielę, zjeść normalną pizzę przy normalnej bajce, wyjść tyko we dwójkę z córką na normalne, babskie zakupy/do kina/muzeum/na lody, odwiedzić normalnie dziadków czy znajomych, odwieźć ją normalnie na urodziny do koleżanki, wybrać się na normalne zakupy dżinsów czy nowej kurtki, normalnie pogadać leżąc na łóżku przed snem, normalnie wykąpać się w morzu latem, normalnie ją przytulić, ucałować czy wyłaskotać. Pogodziłam się z tym, że nigdy nie będzie normalnie, bo moje dziecko nigdy do tej normalności nie dopuści - świadomie czy nie, bo tego nawet sami psychologowie nie wiedzą. Można nauczyć się z tym żyć. Co prawda raz na jakiś czas zaliczam z tego powodu konkretny lament, nieprzespaną noc lub rozterki typu "co robiliśmy nie tak" czy "może za mocno się poświęciłam" ale przy kolejnej akcji demolowania naszego miru domowego przechodzi mi to w sekundę. I tak w kółko... No cóż, na pewne rzeczy wpływu się po prostu nie ma. NIE MA.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś - w jakim wieku twoja jest? moja od września I gimn ,ale od zawsze było tak jak opisałam i identycznie jak ty opisalas. Mam wrazenie ,ze tylko kilka kopii takich dzieci na świecie zyje i my akurat je otrzymaliśmy , jakby jakas kara za grzechy w przeszłym wcieleniu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja - V klasa podstawówki. I jest tak jak piszę odkąd pamiętam. Mam jeszcze dwoje dzieci (ona jest średnia) i to kompletne jej przeciwieństwa. Wszystkim wpajaliśmy te same zasady, nigdy żadnego nie faworyzowaliśmy (jesteśmy na tym punkcie przeczuleni, bo w naszych rodzinnych domach faworyzowało się nasze rodzeństwo), zawsze dla każdego znajdywaliśmy czas. Nie rozpieszczaliśmy, ale też nie było nigdy w domu żadnej musztry. Jasne zasady, konsekwencja, czas na obowiązki, czas na zabawę, czas dla rodziny, czas dla rodziców, czas tylko dla dzieciaków - zawsze to bilansowaliśmy, ludzie nadziwić się nie mogli jak się wszyscy mocno kochamy, jaką zgraną drużyną jesteśmy. Nie mogli, bo nie wiedzieli jak jest naprawdę. Od jakiegoś czasu z nikim nie rozmawiam o swojej rodzinie, bo wiem, że dla normalnych ludzi pewne rzeczy są nie do pojęcia, nie do zrozumienia. Wcale się nie dziwię,bo moją naturalną reakcją też byłoby "coś przeoczyliście/gdzieś nie byliście konsekwentni/może nie czuła się w pewnym momencie kochana" itd. To normalne przecież. W każdym razie jest jak jest, jak to mówią "ch/u/j/owo ale stabilnie".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
Przyłączam się do waszego zgromadzenia pod tytulem " " wystawieni na próbę sił i mocy , przez diabły wcielone " :P Jestem z wami stad nic skutecznego nie doradzę, bo nie jest mi obca bezsilność i niemoc w kryzysowych sytuacjach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko , współczuje ci bardzo. Tak jak jeden rodzi sie geniuszem , tak drugi sukinkotem. Genów nie przeskoczysz, cierpliwości .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Siema Tasmańska! ;) Jak tam, jakieś postępy u Was?? Wasza przynajmniej zdiagnozowana, a u nas.. Nawet psychologowie rozkładają ręce mówiąc, że to taki typ po prostu, żadne zaburzenie. Nie wiem co gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tasmanska
U nas takie postępy jak na kolejce gorskiej Colossos , ostro w gore i ostro w dol az się w żołądku przewraca wszystko nie wiedząc co się dzieje i gdzie człowiek jest :D I te wzloty i upadki są nieprzewidywalne i nies[poodziewane co będzie jutro, czy za 20 minut . Pchła ciezka do odczytania i ciezka do przewidzenia co jej w glowce się tam zbiera i na co kły ostrzy . Trzeba być na wszystko przygotowanym w najmniej spodziewanym momencie. A bunt, strajk, protest, opor, upor o wszystko i o nic to tradycja, to jej misja zyciowa , bez tego padlby jej sens istnienia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś możesz opisać co robi twoja córka, że tak opisujesz, że z nią nie da się normalnie funkcjonować?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma bardzo ciezka osobowość, charakter taki , ze jakbyśmy się nie znaly to na pewno byśmy się nie zaprzyjaznily, działa na mnie irytująco i frustrująco, jest przekorne, czeerpie satysfakcje z robienia na zlosc i gdy widzi ,ze ktos jest u kresu załamania nerwowego przez to co robi.  x Zawsze boję się, że trafi mi się takie dziecko bo mam tego typu osoby w rodzinie. Mam lęk normalnie. Że urodzę dziecko z Omenu. Może lepiej nie mieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po mniej niż pół h każdej wspomnianej czynności zaczyna głupkować (rzucać teksty typu dupka, srupka, cycuszki, wszystko co tylko zasłyszy w szkole). Okazuje znudzenie tematem (np wybrany przez siebie film w kinie, który jeszcze się nawet nie zaczął już zaczyna krytykować - że będzie nudny, że pewnie denny itd). To samo z zakupami ciuchów - najpierw truje, że chciałaby nową bluzkę, bo koleżanka ma taką i taką, a po 15 minutach w centrum handlowym już dopytuje kiedy wracamy do domu, czy po drodze możemy kupić coś słodkiego, kiedy kończymy, jest wtedy bardzo namolna i to wszystko nie są zwykłe teksty tylko jęczenie rodem z przedszkola. Poza tym zachowuje się delikatnie mówiąc nie na miejscu: będąc 12letnią dziewczyną potrafi potrafi na środku sklepu czy przy stole na uroczystości rodzinnej podnieść do góry bluzkę pokazując swoje (małe bo małe, ale jednak) piersi, nie ma problemu z dłubaniem w nosie, bekaniem, puszczaniem bąków czy udawaniem zwierzęcia przy obcych ludziach (w ogóle przy jakichkolwiek ludziach). Będąc na placu zabaw (odkąd pamiętam) czy u koleżanki na urodzinach (mówimy o wyproszonych wyjściach, gdzie jej zależy i truje o tym sporo czasu wcześniej) nudzi się błyskawicznie, kwestia kilkunastu minut. O wszystkich wypowiada się negatywnie. Obgaduje obrzydliwie swoje przyjaciółki, obgaduje (rzekomo) ukochanych dziadków, przypuszczam że i nas (rodziców) obgaduje tak samo spotykając się z dziadkami czy koleżankami. We wszystkich widzi przyczynę swoich występków: za jedynkę w szkole winna jest koleżanka, nauczycielka, kolega, woźna, nie ona, która się nie nauczyła. Za karę w domu za pocięcie swojego nowego plecaka obwinia mnie lub męża, bo nie powiedzieliśmy jej, że nie wolno tego ciąć. Za to, że zachorowała, bo wyszła po wf-ie spocona w krótkim rękawie ze szkoły (przy 8 stopniach i wietrze na zewnątrz) obwiniła koleżankę, bo Ola też wyszła tak samo ubrana i nie jest chora. I znowu: nie są to zwykłe teksty tylko teorie wygłaszane mocnym, nieznoszącym sprzeciwu, pełnym nienawiści do obwinianych tonem, zawsze jest wtedy na granicy płaczu za to, że śmiemy powiedzieć, że dana rzecz jest konsekwencją JEJ zachowania. Odnośnie tych wyjść jeszcze - potrafi się uwiesić na mnie jak dwulatek. Nie ma to nic wspólnego z pieszczotami czy czułością o jakie dziecko zabiega - uwiesza się np na moim ramieniu do tego stopnia, że mnie to boli, na prośbę o przystopowanie odpowiada na przykład, że jej nie kocham. W związku z tym, że pracujemy z mężem tak, że czasami wychodzimy do pracy tuż przed nią - potrafi wyjść do szkoły z nieumytymi zębami mimo naszego upominania (9/10 przypadków kiedy wychodzi z domu sama). Notorycznie zostawia coś w szkole, notorycznie czegoś do niej zapomina ( ile gdzieś to zanotuje - sprawdzam i upominam, ale nie zawsze się da). Z każdą, każdą, każdą najmniejszą rzeczą jaką jesteście w stanie sobie wyobrazić jest problem. Z odrabianiem lekcji - robi np po 100 razy jedną pracę domową w brudnopisie i przepisuje ją ostatecznie z błędami, bo nie zwraca uwagę na ortografię, ilość zer w danej liczbie, interpunkcję, znaki mnożenia czy dodawania. Z jedzeniem - potrafi nie jeść nic, siedzieć i dłubać w obiedzie 1.5 h i zjeść 3 widelce. Z higieną osobistą - może nie myć zębów, włosów, tonąć w stercie brudnych majtek na biurku, chodzić w tej samej bieliźnie 5 dni, nie kąpać się przez tydzień (robiliśmy kiedys eksperyment kiedy sama zechce się wreszcie umyć - po tygodniu przerwałam i sama ją za fraki oddelegowałam do wanny po tym, jak obiadu nie można było zjeść, bo tak capiło od jej stóp). Mogłabym pisać do wieczora, wierzcie mi. Jak wspomniałam - mamy jeszcze dwójkę dzieci, ona jest ta średnia. Nigdy w życiu nie miałam takich problemów z innymi dziećmi, wszystkie wychowujemy tak samo, tyle, że co do córki stosowaliśmy już 10000 innych metod - od kija, przez zostawienia w samopas, skrócenie maksymalne smyczy, aż po marchewkę. Jest niereformowalna, odkąd pamiętam zawsze taka była, zawsze stawała okoniem, rujnowała cały zbudowany czy zaplanowany porządek dnia/wakacji/ferii/świąt/spotkań/itd/itp/ , wszyscy musieli świecić za nią oczami (do czasu, bo potem sama musiała tłumaczyć się ze swoich występków, co skutecznie olewała) i tak dalej i tak dalej i tak dalej... Byliśmy na 4 konsultacjach, w tym raz w poradni rodzinnej. Wszyscy wydawali opinię o prawidłowo funkcjonującej rodzinie (nawet nasze pozostałe dzieci "przesłuchiwano"), wszyscy powiedzieli, że to minie. Nie wierzę w to, że minie. Kocham córkę, oddałabym za nią życie, jak za każde swoje dziecko. Ale nie łudzę się, że kiedykolwiek nasza sytuacja się odmieni, nie czekam już na to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
(to ja od wpisu z 15:24) Dodam jeszcze, że każdy normalny rodzic/człowiek powie "daj spokój, to normalne zachowania nastolatki". I oczywiście pełna zgoda, bo nie jest też tak, że pozostała moja dwójka to święte aniołki. Ale proszę wziąć pod uwagę dwie rzeczy: że to nie są sytuacje sporadyczne, czasami, raz na ileś. To się dzieje codziennie, każdej godziny, w każdej jednej sytuacji. A po drugie - to kompletnie wysysa energię. Jak tylko się zapalę (co zdarza się coraz rzadziej) i wymyślę coś, myślę sobie "to na pewno jej się spodoba, będzie zadowolona, sprawię jej przyjemność, wreszcie się uśmiechnie" - po 5 minutach ona już demonstruje swoją niechęć, niezadowolenie czy znudzenie. To naprawdę jest tak maksymalnie demotywujące, że człowiekowi odechciewa się wszystkiego, z automatu. Nie masz przyjemności z wybierania dla niej prezentu na urodziny czy gwiazdkę, nie masz po prsotu, bo wiesz, że albo to wyląduje pod łóżkiem, albo powie, że jej się nie podoba albo podziękuje i powie, że X dostał lepszy prezent. A po trzecie - i chyba w tym wszystkim najgorsze - onaj est w tym wszystkim tak bezczelnie szczęśliwa, zadowolona i uśmiechnięta, że to jest niewyobrażalne wręcz. Bo to nie tak, że ona chodzi smutna, zdołowana, nieszczęśliwa. Wręcz przeciwnie. Nuci pod nosem, śmieje się ukradkiem, po ochrzanie jakiego świat nie widział czy karze największej jaką może dostać - ona po 15 minutach zachowuje się tak, jakby nic się nie wydarzyło, jakby sobie gumką wymazała to z głowy. I TAK CODZIENNIE OD JAKICHŚ 10 LAT. Możecie sobie tylko wyobrazić co to znaczy dla rodzica. Porażka to słowo-pikuś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja to ujmie prostacko " od wejscia w głebokie zycie wychowania bezstresowego, gówniarze wchodza wam na łeb i nie maja żadnego szacunku do was". Ja jak dostalam od ojca klapsa w d**e (nie pisze o katowaniu) to dobrze wiedzialam potem jak mam sie zwracac do matki, ojca i innych ludzi. Sami sobie chowacie potworow. Do nie widzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ujmę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:37 Gdybym była nadętą świnią napisałabym, że gó/wno wiesz i nie masz pojęcia o czym mówisz. Ale tego do Ciebie nie napiszę, bo rozumiem, że każdy normalny człowiek mający normalne dzieci nie jest w stanie tego pojąć i pewnie na Twoim miejscu napisałabym to samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Na Twoim miejscu zasięgnęłabym opinii innych specjalistów, tylko naprawdę dobrych, bo to, co opisujesz, to nie nastoletni bunt, to świadczy o zaburzeniach, a że nasi 'fachowcy' marnie się znają na psychiatrii musisz znaleźć naprawdę z prawdziwego zdarzenia, jeśli tego nie zrobisz i nie zaczniecie terapii, to córki zachowanie może się pogorszyć, serio.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Autorko-nie przejmuj się wynurzeniami takimi, jak gościa z 15.37, pewnie bezradny i mało inteligenty ojciec pasem i po łbie bił,stąd ma zaburzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×