Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

samotność w związku, problem dojrzałych związków

Polecane posty

Gość gość

czy też takich 1-2 letnich też ? partner niby jest, ale żyje się jakby osobno. Ty lubisz wyjazdy, wycieczki, spacery, wyjścia na miasto, .....posiłkujesz się znajomymi, bo jego nie ma, a jak jest to jest zmęczony, ma swoją gazetę, swój komputer, pokój, śpi, odpoczywa, idzie do pracy, wykonuje swoje zlecenia ....mieszkacie razem, ale tylko mieszkacie. W sumie nie jest źle, ale to nie jest życie RAZEM. To jest życie obok siebie, Nie dzieli Twojego entuzjazmu, nie uczestniczy w tym, co pasjonuje Ciebie, nie interesują go Twoje sprawy. Nie przytuli, albo rzadko, nie powie komplementu, ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
Dokładnie w takim związku żyje od dłuższego czasu, a jestesmy razem 5 lat (3 lata po ślubie). Mamy 1,5 roczne dziecko. Najgorsze jest to że ja nie chce tak żyć ale mam już dość wychodzenia z inicjatywą w każdej dziedzinie naszego życia. Zresztą zmian muszą chcieć obie strony. A jemu tak jest chyba dobrze, albo mu nie robi, albo się znudził. Albo zdradza bo żyjemy już jak brat z siostrą. Niby nic się nie dzieje a jednak nie umiem tak żyć. Rozmowy niwiele dają bo zwykle kończy się tym że to ja wymyślam problemy. Eh, to jest grubsza sprawa. Albo się wykończę albo rozwiodę. Tylko czemu nadal go kocham?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbym czytała o swoim życiu. 10 lat razem w tym 3 po ślubie mamy od pol roku dziecko i martwy punkt we wspólnym życiu. Od kilka dni mam chandrę bo żyć razem nie żyjemy tylko mieszkamy ale za to kłótnia za kłótnia i zero zrozumienia. On przepracowany ja przemęczona dzieckiem domem dosłownie wszystkim. Staram sie obecnie wrócić w tryb pracy ale to tez nie wychodzi i tylko dobija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość winna dama
Witajcie w klubie dziewczyny. U mnie też życie obok a nie wspólne. Pomysły mi się skończyły na ratowanie związku, teraz jestem na etapie szukania rozwiązania na zewnątrz (może inny mężczyzna?). Oczywiście bardzo kocham swoje dzieci i nie chciałabym ich unieszczęśliwić, ale jak pomyślałam sobie że za parę lat dzieci nie będą mnie już potrzebować a ja zostanę całkiem sama, to postanowiłam coś z tym zrobić. Na terapię małżeńską mąż nie chce się zgodzić niestety :( Może będziemy się jakoś wspierać? Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość24
@winna dama, jestem za, chyba przyda nam sie taka grupa wsparcia ;) chociaz do smiechu mi wcale nie jest bo juz nie wiem co z tym wszystkim zrobic. Napiszcie cos wiecej jak to u Was wyglada. U mnie problem tkwi chyba glownie w tym, ze brak mi pewnosci siebie i zamiast zajac sie soba i olac meza jak to radza cudowne poradniki typu "dlaczego mezczyzni kochaja zolzy" to ja nie umiem sie na niczym skupic. Nic nie sprawia mi radosci bo boli mnie to co sie z nami dzieje i nie umiem o niczym myslec. Zachodze w glowe co sie stalo i szukam dowodow zdrady. Z boku wygladamy na szczesliwa pare bo przeciez niczego nam nie brakuje. Mamy nienajgorsza prace, sliczna corke, dom i auto (jedno i drugie na kredyt :D) wiec powinno byc wszystko pieknie i cacy. Mam wrazenie ze moj maz chyba nie dorosl do malzenstwa i go to wszystko przeroslo. O ile mnie nie zdradza to stawiam na wypalenie i rutyne. Z drugiej strony czy to mozliwe zeby facet w ogole nie potrzebowal seksu? Wiem, ciezko to wytlumaczyc czyms innym niz zdrada. No i tak sobie tkwimy w tym sztucznym malzenstwie, majac sobie coraz mniej do powiedzenia i oddalajac sie od siebie coraz bardziej. Ja jeszcze nie jestem na etapie poszukiwania pocieszyciela bo mimo wszystko kocham mojego meza i chcialabym zeby wszystko gralo jak dawniej, ale z drugiej strony juz brak mi sil na walke o nas w pojedynke. Kompletnie nie wiem co robic. Sa dni ze mam ochote zlozyc pozew rozwodowy i przestac sie zadreczac bo przy mojej wrazliwosci to sie moze skonczyc depresja i niestety ten caly marazm odbija sie na kazdej dziedzinie mojego zycia. No to tyle tytulem wstepu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tak jest w każdym związku po wielu latach życie to nie tylko motylki w brzuszku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ile już to ciągnięcie? Ile dajecie radę starać się za dwoje?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
strasznie mnei to śmieszy :D te zastanaawiania sie czy meczyć sie dalej razem az do 50 :D pewnie, że meczcie się, a czemu by nie, jak obiecaliscie to teraz trzeba trwać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co w tym śmiesznego dzieciaku?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×