Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość97

Mój tata alkoholik.

Polecane posty

Gość gość97

Witam, mam od niecałego tygodnia 18 lat. Mój tata jest alkoholikiem od 9 lat. Rozwiodl sie z mama, ktora zostawila nas kiedy nie mialam nawet roku. 9 lat temu zwiazal sie z inna kobieta i ma z nia dziecko. 3 miesiace temu odeszla. jestem z nim sama. z mojego starszego rodzenstwa rozmawiam tylko z siostra ktora problem alkoholizmu taty troche olala chociaz nie mam jej tego za zle, gdyz jest w ciazy i wiem ze potrzebuje spokoju. tata pije caly czas, bez dluzszych przerw. najdluzsza zdarzyla sie w zeszklym roku kiedy po zaszyciu nie pil 3 miesiace. tata jest czloweikiem ktory dobrze robi interesy dlatego nawet jesli popracuje tydzien przez caly mieisac na nas dwoch starcza nam najczesciej na zycie. zdarza sie jednak ze nie pracuje caly miesiac i zyjemy z moich niewielkich alimentow. tata zbytnio nawet jak jest trzezwy nie interesuje sie mna bo wtedy poswieca sie w calosci pracy i nadrobieniu swoich tylow zeby cokolwiek zarobic. od najmlodszych lat zajmowala sie mna babcia. kocham tate nad zycie i nie potrafie go zostawic. boje sie ze sie zapije i urze i nikogo z nim nie bedzie. chodzilam i nadal chodze do psychologow. moje zycie to ciagly stres. on jednak uwaza ze piciem nie robi nikomu krzywdy. ma ciagi trwajace ok.14 dni. nie myje sie wtedy i jest placzliwy. powtarza ciagle ze mnie kocha. kiedy ma "zjazd" jest najgorzej. caly czas bezprzerwy prawie placze i mowi o swoich lekach. o byciu samym itd. martwie sie o niego. 3 lata temu podejrzewali u mnie depresje jednak wzielam sie w garsc zeby pomoc tacie, mam tylko jego. nie wiem po co to pisze. chcialabym chyba dowiedziec sie ze nie jestem sama. pisze w tym roku mature, chcialabym isc na studia ale alkoholizm taty zabija we mnie wszystko co dobre. mam chlopaka od 3 miesiecy. jest mi przed nim strasznie glupio. wie on o tacie i kiedy dostaje dola doslownie podnosi mnie z ziemi. tata ma chyba depresje alkoholowa jestem tego pewna. byl juz na detoksie w listopadzie, po wyjsciu zostal zaszyty a po tygodniu juz chlal. nie chce go skreslac chociaz jestem juz jedyna osoba ktora w niego wierzy. chcialabym wiedziec czy jezeli macie rodzica alkoholika jakie macie sposoby na to by nie dac sie temu wciagnac i wplywac na wasze zycia. Psycholog powiedziala ze mam wczesne syndromy dda. probuje z tym walcyc ale nasza milosc dziecko-rodzic jest bardzo toksyczna. nie mam kontaktu z mama ani druga zona mojego taty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonia 1
Witaj!Jesteś niesamowita.Przy tym bardzo dobra i silna.Napisałaś,że alkoholizm taty zabija w Tobie wszystko co dobre a ja tego tak nie widzę.Widzę wspaniałą,empatyczną osobę,którą boli cierpienie taty.Bardzo dużo widzisz i wiesz i dlatego im bardziej rozwijasz się duchowo tym większą bolesność/duszy/ odczuwasz.To jest Twoja wartość dodana.A teraz do rzeczy.Można zrobić parę rzeczy,które pomogą Twojemu ojcu nie pić.Przede wszystkim zdobywaj wiedzę/książka Anonimowi alkoholicy d!a Ciebie a potem ojca/. Słuchaj świadectwa DDA na youtube i inne dostępne.Napisz do ojca list i daj mu jak będzie trzeźwy/może być ten co tutaj/.Znajdź też temat,,Nowe życie po....czyli jak żyć zdrowo z uśmiechem na ustach,,.Zapraszam serdecznie w swoim imieniu i innych ludzi,którzy wspierają się wzajemnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dosc podobnie bylo z moim ojcem. Zachlal sie w koncu i umarl w samotnosci, tyle ze ja nie mieszkalam z ojcem. Kiedy matka od niego wiala zabrala ze soba dzieci. Ojciec stracil wszystko lacznie z firma. To tez byl fajny i b. Inteligentny facet, niestety, mial ten jeden problem. Nie potrafil tego ogarnac. Do konca mialam z nim dobry kontakt. Z alkoholizmu chyba ciezej wyjsc niz z cpania. Mimo wszystko zycze powodzenia. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sonia1 dziękuję za rady i odpowiedz. Mimo, że brak mi sił wiem, że moj tata by mnie nie zostawil. Kiedys myslalam ze alkoholizm to tylko spozywanie alkoholu bo sie chce itd. Od 6 lat odkrywalam ja na nowo i wiem, ze to bardzo skomplikowana choroba ciala i umyslu. Jeszcze raz dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonia 1
Jego po prostu życie boli i nie potrafi sobie z tym poradzić.To tak w skrócie.Alkohol to znieczulacz.Program zdrowienia/AA,terapie/to nauka jak żyć i odczuwać na trzeżwo.Po tym co piszesz to Twój ojciec bardzo się pogubił a przy okazji ciągnie Ciebie w dół i w pierwszej kolejności Ty masz wpływ na to ostatnie.Potrzeba Ci dużo wiedzy a jeszcze więcej wsparcia/DDA/.Jest jeszcze możliwość naturalna/podobno skuteczna/czyli podawanie korzenia kudzu,ale nie znam szczegółów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
alkoholik niszczy jej życie a ona chce go ratować ! to jest chore,choroba to grypa,gruźlica,ospa....itp. a pijak to po prostu pijak. dotrze do ciebie jak będziesz po 30 że zrujnował ci życie ,wtedy zrozumiesz że nie było warto. bo człowiek który kocha swoje dziecko nie krzywdzi go. jestem córką takiego bydlaka. również próbowałam go ratować i stworzyć normalną rodzinę. tylko że ja byłam dzieckiem a to nie należało do moich obowiązków. nie miałam dzieciństwa,problemy dorosłych były moimi problemami. nie wiedziałam co to beztroska i zabawa. a dziś jestem dorosłą,znerwicowaną kobietą która nie radzi sobie z życiem. zostałam sama.nie potrafię stworzyć stałego związku,nic nie osiągnęłam.jestem takim samym nieudacznikiem jak ten potwór. teraz wiem,że powinnam była uciec jak najdalej i ratować siebie a nie kogoś kto ma mnie głęboko w ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sonia 1
Gość 11:59 Nadal możesz się ratować.Jesteś żywym przykładem nieleczonego współuzależnienia,które dotyka nie tylko osoby żyjące z pijącymi ale np.z chorymi psychicznie itd.Tylko Ty masz na tyle dobrze,że możesz iść na DDA albo do poradni.Zamiast się złościć pomyśl co możesz zrobić zanim ta nienawiść Cię zabije.Autorka ma tylko 18 lat i nie życz jej aby poszła w tę samą stronę samounicestwiania się nienawiścią co Ty.Kocha swojego chorego ojca /alkoholizm to też choroba nie tylko umysłu ale też duszy/,bardziej obwiniałabym matkę,która zostawia dziecko bez kontaktu z sobą ale nie znam osoby aby ją oceniać.Miłość potrafi leczyć,nienawiść niestety nie.Wiem,że będziesz wściekła na mnie bo prawda boli,ale może to moje niechowanie głowy w piasek Ci pomoże i Twoje życie się zmieni.Chcę,żebyś zobaczyła jak alkohol niszczy nadal Twoje życie i zrobiła coś co to zmieni/a tylko od Ciebie to zależy/.Moja teoria jest taka,że osoby żyjące z alkoholikami są o wiele bardziej chore od samych pijących.Jak się wyzłościsz to napisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Peja tede onar liroy fazi
Jacek Szafałowicz i Marek Mikulski und Piotr Szwedes and Sławomir Bieniek z Lidzbarka Warmińskiego pobili się pijani na kokainie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć może teraz ja opowiem moją historię. Mam 35 lat. Mój ojciec pił ... od zawsze. Odkąd pamiętam był pijany. W wieku kilku lat powiedziałam mu, że się go wstydzę. Oczywiście nic to nie zmieniło. Przez cały czas były awantury, wybijanie szyb, niszczenie przedmiotów. Nas nie bił, ale te krzyki, przeklinanie to chyba też była jakaś forma znęcania. Teraz chodzi na AA. Jest to już trzecie podejście do terapii. Mam nadzieję, że coś się zmieni. Po pierwszej terapii stał się mniej agresywny. Dla mnie wyprowadzka była datą przełomową. Przełomową - nie dlatego, bo mój problem zniknął, ale dlatego, że sobie uświadomiłam, że go mam. Nic z nim nie robię. W zasadzie, gdy ktoś popatrzy na mnie z boku, to pewnie nic nie budzi jego wątpliwości. Mam pracę, zarabiam, mam własne mieszkanie. Na czym więc polega mój problem. Nie braku umiejętności tworzenia jakichkolwiek związków. Mam 35 lat i nie mam przyjaciół i znajomych. W żadnym związku nie byłam. Gdy jakiś facet się mną zainteresuje, to ja to bojkotuję - totalnie, uciekam zanim zdąży zaproponować kawę. Marzę o tym, żeby ktoś mnie przytulił, żeby ktoś po prostu był i mnie zaakceptował. Dodatkowo nakłada się na to (ale to uświadomiłam sobie całkiem niedawno), że częściowo obwiniam o to mamę. O to, że nadal z nim jest, że nie che nic zmienić. Wiem, że ona też jest dzieckiem alkoholika i teraz mąż, ale ja rodziny sobie nie wybierałam, a ona mogła. Nie wiem, jak mam się przełamać. Nie chcę jej obarczać winą, bo i tak ma ciężko, ale to tkwi gdzieś głęboko we mnie. Teraz jak to piszę to płaczę. Jak się wyprowadziłam, to co wieczór płakałam, że ich tam zostawiałam. Ostatnio usłyszałam pytanie, czy nie czuję się winna, że mamę zostawiłam z tym pijakiem i ona się tam męczy. Beczałam długo i nadal jak się nad tym zastanawiam, to uświadamiam sobie, że "tak" mam poczucie winy. Co chciałabym napisać do Gość97? Jesteś wspaniałą osobą. Masz chłopaka, czyli możesz stworzyć związek. Pewnie kiedyś dorośniesz do tego, żeby odejść, ale to musi, być Twoja decyzja. Będzie trudna. Odejście też jest jakąś formą pomocy. Twój tata (ja też nie mówię "ojciec" o swoim) znajduje w Tobie oparcie. Pytanie do psychologa, czy to nie oznacza, że on nic nie zmienia, bo tak mu jest wygodnie, a raczej, bo nie widzi problemu, bo mu się udaje. Życzę Ci siły i odwagi i dużo MIŁOŚCI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cześć może teraz ja opowiem moją historię. Mam 35 lat. Mój ojciec pił ... od zawsze. Odkąd pamiętam był pijany. W wieku kilku lat powiedziałam mu, że się go wstydzę. Oczywiście nic to nie zmieniło. Przez cały czas były awantury, wybijanie szyb, niszczenie przedmiotów. Nas nie bił, ale te krzyki, przeklinanie to chyba też była jakaś forma znęcania. Teraz chodzi na AA. Jest to już trzecie podejście do terapii. Mam nadzieję, że coś się zmieni. Po pierwszej terapii stał się mniej agresywny. Dla mnie wyprowadzka była datą przełomową. Przełomową - nie dlatego, bo mój problem zniknął, ale dlatego, że sobie uświadomiłam, że go mam. Nic z nim nie robię. W zasadzie, gdy ktoś popatrzy na mnie z boku, to pewnie nic nie budzi jego wątpliwości. Mam pracę, zarabiam, mam własne mieszkanie. Na czym więc polega mój problem. Nie braku umiejętności tworzenia jakichkolwiek związków. Mam 35 lat i nie mam przyjaciół i znajomych. W żadnym związku nie byłam. Gdy jakiś facet się mną zainteresuje, to ja to bojkotuję - totalnie, uciekam zanim zdąży zaproponować kawę. Marzę o tym, żeby ktoś mnie przytulił, żeby ktoś po prostu był i mnie zaakceptował. Dodatkowo nakłada się na to (ale to uświadomiłam sobie całkiem niedawno), że częściowo obwiniam o to mamę. O to, że nadal z nim jest, że nie che nic zmienić. Wiem, że ona też jest dzieckiem alkoholika i teraz mąż, ale ja rodziny sobie nie wybierałam, a ona mogła. Nie wiem, jak mam się przełamać. Nie chcę jej obarczać winą, bo i tak ma ciężko, ale to tkwi gdzieś głęboko we mnie. Teraz jak to piszę to płaczę. Jak się wyprowadziłam, to co wieczór płakałam, że ich tam zostawiałam. Ostatnio usłyszałam pytanie, czy nie czuję się winna, że mamę zostawiłam z tym pijakiem i ona się tam męczy. Beczałam długo i nadal jak się nad tym zastanawiam, to uświadamiam sobie, że "tak" mam poczucie winy. Co chciałabym napisać do Gość97? Jesteś wspaniałą osobą. Masz chłopaka, czyli możesz stworzyć związek. Pewnie kiedyś dorośniesz do tego, żeby odejść, ale to musi, być Twoja decyzja. Będzie trudna. Odejście też jest jakąś formą pomocy. Twój tata (ja też nie mówię "ojciec" o swoim) znajduje w Tobie oparcie. Pytanie do psychologa, czy to nie oznacza, że on nic nie zmienia, bo tak mu jest wygodnie, a raczej, bo nie widzi problemu, bo mu się udaje. Życzę Ci siły i odwagi i dużo MIŁOŚCI.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój ojciec właśnie dziś postanowił wywołać we mnie poczucie winy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
alkoholik to pijak nazywaj rzeczy po imieniu. tlumaczysz sobei jakby to byla choroba a tak nie jest, chociaż dobrze że cie nie bije. moj o to psychol miewa różne schizy alkoholowe. wole sb nawet tego nie przypominać. żyje nadzieją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To jest choroba, ale musi być leczona.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tamiś

porozmawiaj z nim o terapii, okaz wsparcie. u mnie sprawdzila sie wszywka alkoholowa. jesli szukasz sprawdzonego gabinetu zadzwon na nowowiejska 10 w wawie i powinni ci doradzc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×