Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

cielęcina

Polecane posty

Gość gość

Kobitki, możecie uznać moje pytanie za durne, ale jestem tak lewa w kuchni, że potrzebuję pomocy. Powiedzcie mi, jak powinna wyglądać surowa cielęcina? Kupiłam dziś pierwszy raz ten rodzaj mięsa. To było ok.14 i wydawała mi się za szybką sklepową na pierwszy rzut oka ok. Ekspedientka przy mnie otworzyła opakowanie (zafoliowana tacka) i ukroiła mi część, którą zapakowała w foliówkę. Zaniosłam do samochodu. Było dziś dość zimno, więc temp. w samochodzie na parkingu nie powinna być wyższa niż w chłodziarce. Potem jeszcze byłam na jakieś pół godz. na innych zakupach. Wróciłam do domu i wrzuciłam do lodówki bez zbytniego przyglądania się. Dopiero grubo po północy miałam czas, żeby podzielić na porcje i zamrozić dla dziecka. I tu pojawił się problem. Mięso ma barwę różowawą, ale nie jednolitą, tzn. niektóre części są takie beżowo-szare. Od spodu oraz jakby łuk wewnątrz. Nie śmierdzi. Zapach ma lekko kwaskowaty, ale wyczytałam w necie, że taki powinien być. Nie jest jakieś oślizgłe ani nic w tym stylu. Czy taka nierównomierna barwa jest normalna? Czy może oznacza, że mięso jest nieświeże lub nafaszerowane chemikaliami? Boję się dać je dziecku do zjedzenia. Nie wiem, czy mogę je zjeść, czy wywalić. Trochę szkoda mi wyrzucić, bo było strasznie drogie, ale nie chcę otruć siebie ani dziecka. Nie śmiejcie się ze mnie proszę, ale serio pierwszy raz mam cielęcinę w rękach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to jest, jak się głupek bierze za coś, na czym się nie zna. Teraz jestem zła na siebie, jak nie wiem co. Nie zapytałam, jaki to kawałek zwierzątka, więc nie wiem, czy to mostek, czy co innego. To taki kawałek, co ma "nacięcia" wypełnione różnymi błonkami na kształt litery V. Jak się w tych "nacięciach" pociągnie nożem jeszcze trochę, to robią się z tego 3 kawałki. Kości w tym nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to obstawiam karczek, ale może być też jakaś część od mostka z usuniętymi kostkami; ciężko mi powiedzieć, bo w Polsce inaczej się rozbiera mięso niż u mnie... jak nie ma nieprzyjemnego zapachu ani na surowo, ani potem przy gotowaniu, to nie ma się raczej czego bać, tylko właśnie ewentualnie mogło to być mięso potraktowane saletrą, dla koloru

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję za odpowiedzi :) Mięso nie pachnie brzydko. W ogóle aby poczuć, jak pachnie, musiałam prawie wsadzić nos w to mięcho. Boję się właśnie, że to jakaś chemia wstrzyknięta, bo ten inny kolor jest na podobnej głębokości od wierzchniej warstwy na całym mięsie oraz na spodzie i w tych "nacięciach", gdzie ściekały soki z mięsa. Jakby przekroić, to idzie ten kolor tak po łuku: środek różowy, łuk szaro-beżowy i powierzchnia różowa. A ta saletra to coś bardzo paskudnego dla zdrowia? Chyba spróbuję. Jak z mężem nie dostaniemy sraczki, to znaczy, że było ok. Ale na dziecku nie będę eksperymentowała, bo nie chcę ryzykować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To normalne mięso jest Weź np wołowinę bez kości,jak dotkniesz palcem to zostanie ciemny slad tak samo ciemna będzie od spodu gdzie styka się z tacka to jest takie delikatne mięso Tak samo z cielęciną jest Od spodu szara właśnie od tacki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie jest normalne. Jak masz mięso ze swojego chowu to ono nie zmienia barw :-) ale fakt jest autorko ze to nic strasznego, to jest wynikiem tego ze mięso było czymś szprycowane ale nie jest to nic czym sie otrujesz. Ile dziecko ma lat? Wiesz w sklepie nie trafisz na inne mięso wiec ja bym na twoim miejscu zaryzykowała i dała dziecku mała porcje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziecko jest maleńkie i dopiero miałam mu wprowadzać mięsko do diety a wszyscy mówili mi: "kup cielęcinę, bo kurczak to sama chemia". No to kupiłam i trochę spanikowałam. Zwykle jedliśmy w domu drób i wieprzowinę i nie działy się takie cuda. Niestety do "swojskiego" mięsa nie mam dostępu, więc pozostaje mi "sklepowe". Dzięki kobietki za sensowne odpowiedzi i że nie zrobilyście sobie ze mnie -totalnego tłumoka kulinarnego -tematu do żartów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Nie bądź tak krytyczna wobec siebie. Nie kupisz teraz mięsa bez polepszaczy, bo nawet na wsiach szprycują je. Ja kilka razy kupiłam wieprzowinę od znajomego, co jej nie szprycuje...Daje tylko tonę witamin, jak sam się później przyznał..Na dużym targu w Lublinie co druga babcia sprzedaje jaja z fermy, bawi się w zmywanie pieczątek i wciska, że to jej 'jojka' z wolnego wybiegu. Ile razy zakupiłam ogórki na kiszenie od nich, potrafiłam od każdej brać po kg, by mieć szansę, że któryś słoik wyjdzie smaczny, och ile razy ludzkimi odchodami te kiszone ogóreczki waliły, a ostatnio, to nawet (oczywiście swoje, niepędzone, dla dzieci hodowane) zaszła taka reakcja, że rozpuściły się w słoiku, zostały tylko ogonki-to nawet nie mam pojęcia, co użyto do ich hodowli. W obecnych czasach, gdzie liczy się pieniądz nawet wieśniaki pędzą na potęgę swoje warzywa, owoce, czy zwierzęta, więc niestety musisz się z tym pogodzić, że mimo szczerych chęci nie uda Ci w pełni zdrowo odżywiać swoje dziecko. Co do samej cielęciny, to ja bym podała, tak wygląda sklepowe mięso, o ile nie ma zmienionego zapachu, to jest dobre i raczej lepszej nie kupisz. Zrezygnujcie z jedzenia kurczaków i ograniczcie wieprzowinę na poczet kaczki/gęsi/indyka, czy wołowiny, bo są mniej pędzone, a przecież nie trzeba codziennie spożywać miesa. Jak je kupisz, to od razu schładzaj, ja nawet, jak zostawiam kawałek na następny dzień, to przykładam do tylnej ściany lodówki, by lekko je podmrozić. Musisz mieć też na uwadze jeden fakt-mięso z promocji, z dużych sklepów często trafia tam z zapasów, więc jest już rozmrożone, takze unikaj jego ponownego zamrażania, czyli nie kupuj kilku kilogramów. Staraj się wybierać mięso w sklepach mięsnych typu Ryjek, czy Łuków, nie markety. Podrzucam Ci link, który może okazać się przydatny, gdy wkraczasz w żywienie dziecka, ja sporo wiedzy w nim odnalazłam, szkoda że dość późno, ale lepsze to niż wcale. http://www.arkadia-polania.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dlatego tak jak napisałam ja bym dziecku dała bo bez ulepszaczy mięsa nie kupisz wiec niech sie maleństwo od początku przyzwyczaja... Zreszta z warzywami jest to samo... Mieszkam na wsi i jak widzę jak rolnicy sobie w huja lecą z tym całym bio to mi ręce opadają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warzywa po części mam od moich dziadków. Uprawiają tylko dla rodziny na działce, w niewielkich ilościach, więc mam pewność, że nic nie sypią. Niestety w zimie nic nie uprawiają, więc też zostaje mi targ i sklepy. Zioła wysiewam sobie w dużych donicach balkonowych do ziemi ekologicznej (ma guano zamiast chemicznych nawozów). Jaja mam "od baby", znajomej mojej babci, więc mam nadzieję, że nie zmywa pieczątek z jaj "3". Mięsa nie kupuję w marketach i nie ufam takiemu z promocji. Kupuję w sklepach mięsnych, choć szczerze mówiąc nie mam pewności czy jest lepsze niż to z marketów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak wrzuciłam na patelnię, to mąż wszedł i powiedział, że ładnie pachnie, więc chyba jest ok. Zaraz będę próbowała gulasz warzywny z mięskiem. Resztę mrożę. Jak mnie nie pogoni, to i dzieciak dostanie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asdsas
Autorko, na pewno gulasz wyszedł smaczny, więc śmiało możesz podać dziecku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyszło super, żyję i mam się wspaniale. Myślę, że małemu też nic nie będzie. Dzięki wszystkim :) Przywróciliście mi wiarę w to forum, że jeszcze można tu znaleźć osoby życzliwe a nie tylko takie, które za wszelką cenę chcą innemu dopiec :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Heh, kiedyś na kafe pisałam jak kupiłam pierś z indyka na kanapki, i po 2 dniach stała się oślizgła więc psioczyłam na sklep, że syf napakowany chemią sprzedają. Ale na kafe usiłowali mnie pojechać, że to ja głupia jestem bo pierś BEZ KONSERWANTÓW :D szybciej się psuje, i że tak ma być :D Zresztą, w tym samym sklepie wołowinę kiedyś też tam popsutą kupiłam - też pierwszy raz to dopiero jak zupa mi zaczęła się pienić to się zorientowałam że coś nie tak. Bo zapach niby okej był, wygląd też. Ale no nigdy nie kupowałam to właśnie jak się nie znam to nie zauważyłam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×