Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wyprowadzam się z domu, mimo obaw

Polecane posty

Gość gość

Tak jak w temacie. Mieszkałam przy rodzinie, bo ani studia nie wymagały zmiany miejsca zamieszkania, ani późniejsze moje życie uczuciowe nie sprzyjały temu, no a samej to wiadmo, że się niezbyt opłacało. Od dłuższego czasu czuję, że się duszę, że mam dosyć dopytywania co i jak, tłumaczenia się, bycia traktowaną jak nierozgarnięte dziecko... Tak, mam nadopiekuńczą babcię. Z rodzicami nie mam problemu, widzą, że jestem dorosła, mam swoje sprawy i nie muszę spowiadać się ze wszystkiego. Babcia ma do nich o to żal, bo "dziecko to zawsze dziecko, a oni się nie interesują". A ja mam najzwyczajniej dość... Często łapię się na tym, że robię coś dla świętego spokoju, żeby uniknąć monologów czy ewentualnych pretensji. Nie kłócę się, nie podnoszę głosu, żyję jakby na paluszkach, bo nie chcę się narażać na obrazę majestatu. Kocham moją babcię, bo poświęciła mi dużo czasu odkąd się urodziłam, ale mam dość tego, że traktuje mnie jak dziecko, że praktycznie cały jej świat kręci się wokół mnie.Rozumiem, że to wszystko z troski, ale jestem już tym bardzo zmęczona. Nadarzyła się okazja, żeby zamieszkać z moim chłopakiem, z którym jestem prawie 2,5 roku. Rodzina go akceptuje, lubią go. Wielokrotnie szykowałam grunt sugerując, że kiedyś ten dzień nastąpi, mimochodem wspominałam, że na wiosnę jakoś mój facet zapowiedział zaręczyny, a to wiąże się z przeprowadzką... Okazało się, że zwalnia się pokój współlokatora, z którym wynajmuję, a ja miałabym wskoczyć na jego miejsce, co będzie możliwe, jeśli zdecyduję się do końca tego miesiąca, a więc od marca mieszkałabym ze swoim ukochanym. Babcia podeszła do tematu z entuzjazmem- sama zasugerowała, że to dobrze, że tamten się przeprowadza, mając w perspektywie czasu opcję, że mamy razem zamieszkać, co bardzo mnie zaskoczyło. Wydaje mi się jednak, że nie zarejestrowała, że to miałoby być lada moment... Owszem mówiłam co i jak, ale niekiedy wydaje mi się, że pewne "mniej wygodne" kwestie nie są przyjmowane do wiadmości przez nią. Chciałabym się przeprowadzić, normalnie spadło nam to z nieba, ale nieco obawiam się reakcji. Rodzice nie będą robić problemu, za to nie wiem jak to będzie z babcią. Powinnam myśleć o sobie, swoim szczęściu, a jednak chcę, żeby wszyscy wokół też w miarę byli zadowoleni. Nie chcę odwlekać tego, bo płacić, żeby trzymać miejsce, a nadal mieszkać w domu rodzinnym mija się z celem. Musiałam się "wygadać", wybaczcie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za pół roku wrócisz ze łzami w oczach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×