Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

co to jest miłość i jak ją odróżnić od zakochania, pożądania

Polecane posty

Gość gość

Mówi się, że jak się zakochasz w kimś nowym, to znaczy, że już tej poprzedniej, dotychczasowej osoby nie kochasz. Jednak wiele osób, które miały pecha się zakochać / zadurzyć w kimś innym, będąc w tym czasie w związku małżeńskim, twierdzi, że mimo wszystko "kocha" żonę / męża, a próbują walczyć z tymi nowymi uczuciami, które nie opierają się na potrzebie zerżnięcia tej nowej osoby, ale rozmowy z nią , przebywania z nią. Wynikałaby z tego pewna sprzeczność polegająca na tym, że miłość pojawia się nie na początku, ale z czasem i tylko w stosunku do współmałżonka, gdyż większość nieszczęśliwie "zakochanych / zadurzonych" małżonków twierdzi, że to nowe to nie miłość tylko jakaś tam forma pożądania. Czyli miłość możliwa jest tylko: - w stosunku do osoby, z którą mam ślub i z którą już trochę się przeżyło - miłości nie towarzyszy pożądanie (bo te jest zazwyczaj na początku, gdy szaleją hormony, a to nie miłość) Jednocześnie to zadurzenie to nie miłość (nawet na początku w stosunku do osby, która potem stała się małżonkiem) - dopiero gdy mija to odurzenie hormonalne, pojawia się miłość czyli - wspólne dni, przywiązanie, wspólne sprawy etc. Ktoś mi wytłumaczy, jak rozwiązać tę zagadkę ? Czy to nie jest tak, że oszukujemy się sami, i udajemy, że szacunek, przywiązanie, wspólne sprawy, lata, dom etc. które nas wiążą z małżonkiem, to MIŁOŚĆ, a to nowe to takie coś tam, fascynacja ulotna, hormony i na pewno nie jest to MIŁOŚĆ. PRzecież każde normalne małżeństwo chyba zaczynało od tych hormonów i motyli, od pragnienia, pożądania etc. - jak to więc się dzieje, że ta magiczna energia , która pojawia się na początku, nie nazwana jest miłością na początku, tylko potem się w miłość przeradza, gdy tak naprawdę, po tych początkowych uniesieniach pozostały już tylko wspomnienia ? Czy nie idealizujemy swoich starych związków z nostalgii ? Czy nie jest tak, że możemy kochać wiele razy w życiu i stara miłość umiera, gdy przychodzi nowa ? A co gdy współmałżonek odejdzie np. umrze lub rozwiedzie się z nami ? Gdy wtedy zakochamy się ponownie i wyjedziemy ponownie za mąż lub się ożenimy, czy nie będziemy mogli tego nazywać miłością, bo ta pierwsza prawdziwa miłość odeszła ? Czy nie idealizujemy swoich związków z obawy przed brutalnym status quo ? Czy nie jesteśmy obłudni ? Co to jest wreszcie ta "chemia", albo lepiej, jak ona powstaje ? Reakcje naszego organizmu, reakcje chemiczne w ogóle, nie zachodzą same z siebie. Przecież nasz organizm nie reaguje w ten sposób na każdą osobę - tylko na niektóre, wybrane jednostki, które pojawiają się w naszym życiu. Czasem są to zupełnie przypadkowe i gwałtowne reakcje, gdy nagle , przy pierwszym spotkaniu, nie wiemy co się dzieje. Chemia ? Sama z siebie ? Czy to po prostu magiczna energia mówi naszej duszy i ciału - to ta osoba, ona jest dla Ciebie - a chemia to reakcja wtórna, która ma nas skłonić, aby się udać w danym kierunku. Tak więc osoby, które twierdzą, że rozróżniają pojęcia chemii od miłości, może wiedzą , dlaczego ta chemia tylko za pierwszym razem się nie myli, a za każdym kolejnym razem już tak ? Czyli z Waszymi współmałżonkami nie połączyłą Was miłość (bo to co było na początku to tylko chemia) , a miłość pojawiła się potem, tak ? Co to jest więc ta miłość ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co ty p**********z;-) po latach malzenstwa wlasnie uczucia gasna idiotko. Bardzo malo jest dobranych ludzi gdzie uczucie idzie przez lata. Myslisz milosc porzadanie i zakochanie to jedno i to samo. Zauroczenie to milostka ktora ma szanse przerodzic sie w milosc i glebsze uczucie. Piszesz o kochankach, mezach i zonach. Ale pomysl ile par nie wytrzymuje pruby czasu i sie roschodza bo wlasnie pokochali inne osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miłość to zauroczenie całokształtem drugiej osoby czyli ry/jem ciałem tym jak się porusza i osobowością, głosem - no całością. pierwsza faza to zakochanie czyli różowe okulary na oczy i nie widzisz wad bądź wydają ci się słodkie. jest to haj hormonalny, utrzymuje się ponoć do 2 lat. miłość zazwyczaj nigdy do końca nie mija, chyba że ktoś jest prostakiem i nie pielęgnuje nostalgicznych uczuć to wtedy ma przeszłość w du/pie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś [22:48 no właśnie, ale są też tacy, którzy się nie rozeszli, mimo że pojawiło się jakieś tam "uczucie" albo "chemia" na boku. I tu są 2 opcje 1. zostawiam dotychczasowego partnera i idę do nowego lub 2. zostaję przy starym i zwalczam "nowe uczucie". Przemyślenia: a. w żadnym z tych dwóch przypadków nie możemy mówić o "nowej miłości", tylko o "chemii" b. fakt że zostałem lub zostałam z dotychczasowym partnerem (opcja 2) nie jest dowodem na to, że "miłość zwyciężyła", tylko na to, żę nie chcę sobie komplikować życia. Piszesz, że z czasem uczucia gasną, tak- więc jak to jest, że większość osób w związkach, którym się przytrafiło nowe "zakochanie" w złym czasie, twierdzi z uporem, że to stare to "prawdziwa miłość", a to nowe to tylko "chemia". ? To właśnie jest zagadka. Z dotychczasowych wyjaśnień rozmaitych osób, można wyciągać wniosek, że oni dotychczasowego partnera darzą prawdziwą "miłością", chociaż minęły już lata. A Ty piszesz, że uczucia gasną z latami. Może to namiętność gaśnie ? Czyli namiętność odchodzi, a w jej miejsce przychodzi "miłość". Więc co to jest ta miłość ja się pytam ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Milosc to wielkie slowo i nie wolno go naduzywac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś no ok. Więc jest szansa na 2 miłości jednocześnie, tak ? Pierwsza miłość jest wtedy w drugim stadium, a nowa "miłość" może być w stadium "zauroczenia" ? Czyli kochamy 2 osoby, ale inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćl
kocha sie zanic,po prostu wierz mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"no ok. Więc jest szansa na 2 miłości jednocześnie, tak ? Pierwsza miłość jest wtedy w drugim stadium, a nowa "miłość" może być w stadium "zauroczenia" ? Czyli kochamy 2 osoby, ale inaczej. " tak. to mit że tylko raz się kocha. można kochać najmocniej, np. pierwsza miłość zwykle jest najsilniejsza, gdyż nie jesteśmy doświadczeni, nie rozumiemy "jak działają ludzie" więc tym mocniej idealizujemy nasz obiekt uczuć. jest nawet ponowne zauroczenie swoją dawną miłością, choć nie jest to porównywalne z pierwszą fazą miłości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jak jeszcze cos laczy npdzieci............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
aż mnie zamurowało... trapi mnie ten sam problem, ale sposób w jaki zadajesz pytania to jakby wyjęcie moich pytań z mojego umysłu..i jeszcze ta sama godzina przemyśleń- pytania te są dla mnie niekończącą się męką, bo nie ma na nie logicznej i prostej odpowiedzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochasz kogos takiego??? pusc go wolno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to się wie,wtedy nie ma wątpliwości i żadnych pytań żadnych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakie jest twoje pytanie, bo walnęłaś ścianę tekstu, można rozjaśnić Twoje wątpliwości tylko jak jasno sformułujesz pytania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćL
wie i czuje,nie potrafie tego opisac.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem jak można zakochać się w osobie, która już przedtem ,,kochała''. Na to trzeba być skończonym głupcem. Mógłbym zakochać się w dużo młodszej dziewczynie, ale na pewno nie w rozwódce albo co gorsza dzieciatej mężatce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jesteś po prostu kochanką której facio wciska kit :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
też tak sądzę, lepiej zwalczyć tą trującą "chemię"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj a dlaczego ? Ta wcześniejsza nie truła, za to ta druga tak ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Niestety ta druga "chemia" unosi człowieka nad ziemią ale też truje bo właśnie wiele aspektów komplikuje:) 1. Czy można kochać dwie osoby jednocześnie? (różnymi odcieniami miłości -miłość stabilna,trwała do męża/żony i miłość naszpikowana tą wczesną"chemią" do drugiej osoby). Czy można mieć w sobie tyle pokładów miłości, żeby jedna miłość nie zabiła drugiej a żeby one się uzupełniały?może warto coś takiego przeżyć w życiu. 2.Czy odrzucenie drugiej "chemicznej"miłości, długotrwała walka z samym sobą nie wpłynie równie niekorzystnie na pierwszą miłość? 3. Do gościa który zakłada że nigdy nie pokocha wdowy,mężatki itp- chyba nikt tego do końca nie wie, co go spotka w życiu. Zapewne większość osób nie szuka z premedytacją takich przygód, właśnie najgorsze w tym wszystkim jest fakt że to DOPADA człowieka jak grom z jasnego nieba-nie znasz dnia ani godziny- po prostu wybucha "chemia" i się zaczyna walka ...a jeśli jeszcze "chemia" ogarnie dwie strony jednocześnie ( i często tak właśnie bywa) to niesamowicie ciężko się bronić przed tą "chemią"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćSOS
Zadajesz bardzo niewygodne pytania i trudne dla wielu. Ludzie nie wiedza czym jest miłość , nie ma nawet jednej formuły , dla każdego to co innego. Nie ma trującej chemii z każdej chemii może urodzić się miłość. W jednym czasie można kochać i być zakochanym w dwóch rożnych osobach , od nas tylko zależy co z tym dalej zrobimy. Nowa rodząca się miłość nie zawsze znaczy lepsza. Można żałować ,ze się zostało przy starej a można żałować ,ze zrezygnowało się z nowej. Ile ludzi tyle wariantów i rozterek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćSOS
Mialo byc : Można żałować ,ze zrezygnowało się ze starej a można żałować ,ze zrezygnowało się z nowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakie życie było by proste gdybyśmy kochali jak łabędzie , tylko raz w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
warto to przeżyć, pod warunkiem że każda ze stron jest w związku, ma dzieci i darzy miłością swojego męża/żonę i nie zamierza rozwalać rodziny. Jeśli dwie strony ogarnięte wzajemną "chemią" są na tyle silne, że zdołają kochać podwójnie to może uczynić życie jeszcze ciekawszym i pełniejszym.Nie można jednak przekraczać granic(żadna ze stron nie może próbować niszczyć pierwszej miłości). Pełna dyskrecja, szacunek dla rodziny drugiego wybranka/wybranki to podstawa.Niestety to jest ZDRADA (nawet jeśli w tej drugiej miłości nie chodzi tylko o sex) i trzeba umieć żyć z takim poczuciem (jest to obciążające dla sumienia, psychiki.....)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeżeli istnieją związki poligamiczne i poliandryczne to chyba można kochać dwie lub trzy osoby na raz. W Himalajach kobiety maja trzech mężów , są to związki poliandryczne braterskie czyli trzech braci ma jedna żonę. Dzieci mówią do każdego tato i nie ma zazdrosci miedzy panami i co zadziwiające to,ze są zdrowe relacje w takim małżeństwie. To kobieta decyduje o kolejności wspólnego dzielenia loża oczywiście z każdym osobno. Nasza kultura wyklucza dzielenie się miłością i drugim człowiekiem ale gdzie indziej jest to możliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co piszecie nie idzie w parze w dzisiejszych czasach prawda jest taka ze dzisiejsze zwiazki nie trzymaja sie. Co drugi zwiazek malzenstwo sie rozpada po 10latach rowniez. I w sumie nie patrza czy dzieci sa czy malzenstwo wspolny dom. Glownie chodzi o majatki i pieniadze mowia ze to kobiety egoistyczne sa ale faceci rowniez. Wola miec na boku niz tracic wiecej odchodzac od zony. Mezczyzna ktory mowi ze kocha a jest nadal z zona to egoista. I krzywdzi nie tylko siebie ale i inne osoby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Większosc tych spontanicznych uczuć, które się pojawiaja nagle i z nikad to nic inneto jak pozadanie czy zauroczenie, fascynacja. Milosc to uczucie do osoby, ktore trwa dluzej i zazwyczaj jest podsycane, pielegnowane(w jakiejsc czesci wiekszej lub mniejszej poswiecenie sie na rzecz uczucia czy dla tej osoby, szczera troska o ta osobe, chec niesienia pomocy, przywiazanie i przyzwyczajenie, interesowanie sie wiekszoscia rzeczy zwiazana z ta osoba, lacznie z jej uczuciami itd).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety ta druga "chemia" unosi człowieka nad ziemią ale też truje bo właśnie wiele aspektów komplikujeusmiech.gif 1. Czy można kochać dwie osoby jednocześnie? (różnymi odcieniami miłości -miłość stabilna,trwała do męża/żony i miłość naszpikowana tą wczesną"chemią" do drugiej osoby). Czy można mieć w sobie tyle pokładów miłości, żeby jedna miłość nie zabiła drugiej a żeby one się uzupełniały?może warto coś takiego przeżyć w życiu. 2.Czy odrzucenie drugiej "chemicznej"miłości, długotrwała walka z samym sobą nie wpłynie równie niekorzystnie na pierwszą miłość? 3. Do gościa który zakłada że nigdy nie pokocha wdowy,mężatki itp- chyba nikt tego do końca nie wie, co go spotka w życiu. Zapewne większość osób nie szuka z premedytacją takich przygód, właśnie najgorsze w tym wszystkim jest fakt że to DOPADA człowieka jak grom z jasnego nieba-nie znasz dnia ani godziny- po prostu wybucha "chemia" i się zaczyna walka ...a jeśli jeszcze "chemia" ogarnie dwie strony jednocześnie ( i często tak właśnie bywa) to niesamowicie ciężko się bronić przed tą "chemią" XXXXX Mnie to spotkało. Trafiło jak grom z jasnego, czystego nieba. Niczego się nie spodziewałem, niczego nie oczekiwałem. To była tylko koleżanka. Zaczęło się standardowo czyli niewinnie. Koleżanka-kolega, sympatia, częste przebywanie ze sobą, większa sympatia, później to co zazwyczaj jest początkiem czegoś "tego" spojrzenia, spojrzenia które nie była takie normalne.\W nich było to co najbardziej pociąga i unosi do góry. W nich było zainteresowanie, potrzeba, tęsknota, chęci, pożądanie, lęk, smak, dotyk, marzenie, wielka misa z tymi ciężkimi chemikaliami która powoli się wylewa na nas samych. Dotyk, uśmiech..sami wiecie jak to jest. Uskrzydla ale też rani i sprawia ból. Oboje w związkach. Było fajnie ale wszystko co miłe i jednocześnie skomplikowane szybko się paprze. Jest różnie między nami. Z przewagą dystansu i.......może dojsia do głosu rozumu, który mówi pass. To przecież nie ma sensu?! Życie ma gorzko-słodki smak i nie znacie dnia ani godziny. Nie znacie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miłość - to uczucie, które czuje mężczyzna do kobiety pożądanie - to uczucie, które czuje kobieta do mężczyzny zauroczenie to pośrednie uczucie dla obu płci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8.51 mam do Ciebie pytanie. Jako ze i mnie to spotkało, i w tym momencie również jest dystans i tylko koleżeńskie relacje których ja juz nie chce bo.. Mimo tego ze minęło 2lata ,opadły motyle, ja nie potrafię o nim nie myśleć. Jestem na etapie wypierania na sile jego osoby z głowy. To jestem ciekawa czy on może jeszcze myśleć, zadawać pytania bez odpowiedzi? Jak jest u Ciebie?ile czasu minęło?? Między nami do niczego fizycznie nie doszło, zwyciężył rozum. Ale czuje pustkę której nikt i nic nie potrafi zapełnić :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mam do Ciebie pytanie. Jako ze i mnie to spotkało, i w tym momencie również jest dystans i tylko koleżeńskie relacje których ja juz nie chce bo.. Mimo tego ze minęło 2lata ,opadły motyle, ja nie potrafię o nim nie myśleć. Jestem na etapie wypierania na sile jego osoby z głowy. To jestem ciekawa czy on może jeszcze myśleć, zadawać pytania bez odpowiedzi? Jak jest u Ciebie?ile czasu minęło?? Między nami do niczego fizycznie nie doszło, zwyciężył rozum. Ale czuje pustkę której nikt i nic nie potrafi zapełnić smutas.gif XXXX U mnie dopiero kilka miesięcy. Jest ciężko ponieważ widujemy się 5 razy w tygodniu. Widzę ją kilka razy dziennie. Przechodzimy obok siebie i coś jeszcze chyba jest ale oboje się wewnętrznie wzbraniamy. Jesteśmy w taki stadium zawieszenia. Myślę cały czas. Jak jest z nią? Kiedyś czułem te jej mysli ( może to moja wyobraźnia )aleintuicja mówiła mi, że jest coś na rzeczy. Teraz, jest cięzko i najlepsze jest to, że nie ma na to lekarstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×