Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zakochana1993

Boję się że, to koniec na zawsze :( Rozpad związku

Polecane posty

Gość zakochana1993

Witam Was kochani chciałabym prosić was o radę, może słowo wsparcia i zależy mi na opinii osób postronnych, bo strasznie cierpię i już nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć :( Od 3 lat jestem w związku z P (teraz już nie wiem czy jestem) . Ja mam 22 on 25 lat. Było cudownie starania, zrozumienie, wsparcie, wielka miłość cudowny seks, magia poprostu nie brakowało mi z nim niczego. Czułam się szcżęśliwa i spełniona, czułam się bardzo kochana i on też. Układało się nam wspaniale i wszyscy mówili jak to super do siebie pasujemy. Wyjeżdżalismy razem do pracy za granicę, kiedys bylismy jak papóżki nierozłączki. :) Po roku odbyły się nasze zaręczyny, zdarzały się nam kłótnie ale zawsze każde z nas ktore zawiniło potrafiło przyznać się do winy i przeprosić szczerze. Po półtorej roku zaczynało się psuć. Mój P zaczynał ignorować moje telefony coraz częściej, upijać się z kolegami, przestawał mieć dla mnie czas, coraz mniej niespodzianek, nie umiał przepraszać za swoje błędy, coraz częsciej ranił mnie słowami i czynami... Potem jak gdyby nigdy nic mówil że mnie kocha, że jestem najważniejsza na świecie, tulił mnie zapewniał wspierał ale to coraz rzadziej. Po około ponad 2 latach było już strasznie źle.. starania przejęłam tylko ja, od denerwował się o byle co, potem starałam się go ignorować aby on przejąl inicjatywę, ale pękałam niestety i on zacząl to wykorzystywać i być coraz bardziej zły dla mnie z czasem go nie poznawałam.. Zaczęłam już myśleć, że mnie nie kocha, straciłam zaufanie do niego , nie dotrzymywał obietnic nie miał ochoty na spotkania czułam że się narzucam i nie mogłam uwierzyc w to ze się tak dzieje , miał nieraz odpały że był czuły troskliwy kochaniutki czułam te bezpieczenstwo i ciepło którego mi brakowało. Ale tez przestalismy gdziekolwiek razem wychodzić on zajął sie swoimi sprawami które wcale nie powinny być ważniejsze ode mnie, a ja swoje niestety zaniedbywałam czułam jakbym była coraz słabsza ogarniała mnie bezsilność i smutek. Nieraz przyjechałam byśmy coś sobie mogli wyjaśnić porozmawiać szczerze sprobowac cos zmienic w naszym związku to on mowił ze jest spiacy wcale sie nie cieszył z mojego przyjazdu i miał gdzieś naprawe naszych relacji a mnie to juz zabardzo męczyło...zaczęłam czuć ze się narzucam a on dalej udawał ze wszystko gra kiedy pytalam `kochanie chcesz byc ze mna? zalezy ci jeszcze na mnie` on mówił pewnie misiu ze tak i mnie całował a potem dalej robił swoje. Nie odbieranie komórki, kłamstwa i kłamstewka, lekceważenie moich uczuć, złość na mnie za to jak chciałam dobrze, niechęć rozmowy, unikanie mnie, przekładanie spotkań, coraz mniej czułych słów, zero starań... Kiedy mnie okłamie nie potrafi się przyznać, zrzuca winę na mnie, gdy płacze on mówi zebym przestała bo ma dosyć płaczów i ze nie ma czasu. To strasznie boli a gdy chce sie dowiedzieć czemu tak jest to jest jeszcze gorzej. Zwykle jest tak że nie interesuje sie wogole moimi sprawami, pogadać rzadko kiedy bo on o 19 twierdzi ze juz spi. Nigdzie nie pracuje a ciagle jest zmeczony. A w historii przeglądarki w nocy same p****le... Na to ma siłe :( Nadmienie, że w łóżku wszystko układa sie pięknie i bardzo dobrze praktycznie jak na początku .przyciąganie, chemia i rozmaitości jest bardzo miło, spojrzenia w oczy jest i czulosc i namietność i ostrość wszystko naraz i ciagnie go do mnie, kiedy juz jestem to głaska mnie chwali moje ciało podnieca sie na mój widok i dotyk widać, ze mnie pragnie nie unika tego, wprowadza nowe pomysły. 2 miesiące temu miał wypadek samochodowy i po nim nastąpiła poprawa, znów czułam się jemu potrzebna. Prosił bym go odwiedzała potem ciągle przesiadywaliśmy u niego w domu i było bardzo fajnie, myślałam że w końcu mnie docenia że już skończą się nasze problemy był taki kochany, romantyczny, miły, wesoły, szczęśliwy, okazywał mi tyle miłości czułam, że rozkwitam, przybrałam na wadze, nadrobiłam zaległości w swoich sprawach, w końcu się uśmiechałam i żyłam. Mieliśmy za około tydzień czasu razem zamieszkać , wyremontowany był dla nas pokój na górze, pomagałam go jeszcze malować. Mieliśmy jechać za 2 miesiące za granicę...Tyle planów... A na koniec kwestia taka, że wczoraj zrobiło się tragicznie :( Pokłóciliśmy się w sobotę, próbował mi wpierać kłamstwo ale miałam zbyt dużo dowodów i nie dawałam za wygraną a on też nie i zwalił winę na mnie ze 'ja to taka zawsze jestem, że nie wierze' i zaczął krzyki i przykre słowa jakby wystarczajaco juz mi nie było przykro...Popłakałam się strasznie poszłam spać, bez słowa, rano pocałował mnie w czoło, powiedział bym poczekała na niego,pojechał do sklepu i jak wrocił nic sie nie odzywał, nie chciał wogole ze mna gadac ja mu powiedziałam ze mam już dość że wysiadam i jak sie nie zmieni to to nie ma sensu. On powiedział tylko aha ( uważa chyba że ja jestem wszystkiemu winna). zawsze mówi że przesadzam. Że ma dość akcji itd. Już raz kiedyś ze mną zerwał 'bym się nie męczyła'. Wiem, że robiłam źle bo zbyt dużo mu wybaczałam byłam na każde zawołanie, ale nie chciałam pozwolić na to by ta miłość się skończyła. Wczoraj byłam w totalnej rozsypce i chciałam jeszcze raz z nim porozmawiać bo nie dawało mi już to wszystko spokoju. Te uczucie we mnie było jak błędne koło - nawet gdy nie chciałam tego robić, bo bałam się że pogorsze to jednak i tak robiłam bo chciałam polepszyć. A on niestety jak przyjechałam zareagował agresją powiedział ze ma tego dość, że nie chce gadać, że ja chyba jestem jakaś chora, wsiadł w samochód i uciekł. Tak bardzo żałuje ze tam pojechałam, tylko się zbłaźniłam boje się że to już koniec ;( Czuje się jak straszna idiotka, wiem że nią jestem poprostu ja to bym chciała na pstryknięcie palcem żeby było okej a tak się nie da... A ja cierpie i robie głupoty. Teraz ja jestem u siebie on u siebie i nie mamy kontaktu. Wiem, że nie powinnam pierwsza wyciągać ręki, bo za kłamstwa i olewanie mnie i wiele wiele innych przykrych rzeczy, które mi zrobił nie powinnam więcej się dać wpędzić w poczucie winy. Ciągle wyciągałam pierwsza rękę na zgodę... A on wczoraj uciekł odpychał mnie jak chciałam się zbliżyć... Co mogę teraz zrobić by nie pogorszyć tej sytuacji czy ten związek może coś uratować jeszcze? Myślę, że powinnam nie robić nic ale czy jest szansa, że to pomoże, on przestanie się gniewać i zrozumie, że też jest winny? Im bardziej starałam się coś zaradzić tym było gorzej co mnie napędzało do dalszych działań...wiedziałam, że to złe ale i tak dalej to robiłam, tak się bałam że go tracę i zaślepiona byłam ...a powinnam była odpuścić bo mnie rani. Nie dałam mu czasu by się zastanowił nad sobą... Ciągle czułam, że jestem mu zbędna i niepotrzebna, a jednak dawał mi nadzieje i sprzeczne sygnały, a swoim postępowaniem wpędzał mnie w doła. Jestem może zbyt wrażliwa, wiem że źle robiłam narzucając się i chcąc ciągle rozmawiać, ale potrzebowałam go. Ja i moja rodzina mu tyle pomagaliśmy a teraz on pokazał, że ma wszystko gdzieś i teraz mnie nie potrzebuje. A teraz nie wiem czy jestem na neutralnej pozycji czy na przegranej :( Czy jest cień szansy, że on się zmieni i mnie doceni w końcu czy ma mnie dość :( Ciągle sie obwiniam pomóżcie mi :( Najgorsze te poczucie winy ciągle mi się wydaje, że zrobiłam coś nie tak i chce działać, a on ma już chyba dość tych działań :( Przepraszam was, wyszło trochę długie, i nie wiem czy wszystko i tak udało mi się opisać. Dziękuje za wytrwałość w czytaniu i proszę o życzliwe rady :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
no dobra troszke za długie wyszło nie wiedziałam, że aż tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jakiej oczekujesz tu pomocy? bo z tego co piszesz związek się skończył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Daj sobie spokój, nic dobrego cię z nim nie czeka. Zajmij się sobą i bron boże nie wracaj do niego, choćby blagal!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
oczekuje porady. Bo mam pewne myśli w głowie, ale dzięki waszym poradom może zakoduje coś sobie w głowie na 100%. nie wiem czy się skończył, generalnie moze tak ale oficjalnie nie. Może on specjalnie do tego prowadził?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
Właśnie każdy mi to mówi, żebym już dała sobie spokój jednak podświadomie chciałabym poczuć, że jednak coś dla niego jeszcze znaczę. Ciągle mam nadzieje na poprawę... Może złudną... Ale był kiedyś naprawdę dobrym człowiekiem, szkoda mi tych wspomnień i boję się ze już tak się w nikim nigdy nie zakocham jak w nim. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie chce mi sie czytać,za dłuuuuuuugie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, wspomnienia było minęło i nie wróci, niech to do ciebie dotrze. Nie zmienisz człowieka na siłę, jesli on nie widzi nic złego w swoim zachowaniu, to nic na to nie poradzisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a po co chcesz z nim być skoro jest jak jest. Zapomnij i ruszaj dalej mimo że na początku będzie bardzo bolało. To najlepsza rada

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
Tak macie rację... Może tym razem się otrząsne. Myslicie, że nie powinnam się nic odzywać. Może jak straci mnie poraz pierwszy to w końcu doceni... nie wiem. Ciężko to przekreślić. Uważacie, że jest w tym moja wina? Mam wątpliwości co do tego wszystkiego, bo bardzo go kocham i wierze, że on mnie też...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zobacz, on potrafi bez ciebie żyć a przyłazi tylko jak jesteś mu potrzebna, tak jak to było gdy wylądował w szpitalu. Jesteś super dziewczyną ale niech dotrze do ciebie to jak on cię traktuje. Nie odzywaj się pierwsza, odpocznij. Jak on nie zmądrzeje to nic z tym nie zrobisz. To nie twoja wina. Po prostu jemu coś odbiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sama sobie tego narobilas , bo moglas juz 1,5 roku temu zakonczyc ten zwiazek jaktylko zaczynalo byc zle , a teraz co jeszcze chcesz ? jeszcze ci tego szczescia malo ? to dalej lataj za nim i placz :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja bylam z facetem trzy lata, on co chwile zmienial zdanie czy chce byc ze mną, czy nie, od pierwszych tygodni byly problemy praktycznie. Niby mowil, ze kocha, jakies plany byly, mowil o oświadczynach, ale nic się nie zapowiadalo. Czułam, ze jest zle, ale miałam wielka nadzieje, ze jeszcze się ułoży. Pozniej poznał jakas laske (wczesniej tez z dwoma chyba byly incydenty), najpierw jej wypisywal, jak mnie kocha, a za chwile, ze on ja chce i ma nadzieję, ze ona jego tez! Noz k*****. Wyprowadziłam się od niego, ale potem przyjezdzal, plakal, mowil, żebym mu dala ostatnia szanse, ze się poprawi. Powoli przyjezdzalam do niego, juz prawie bylo ok, aż nagle pewnego dnia po prostu wstalam rano, jego telefon zablokowany i wiedziałam, ze to koniec. Ze to ta panna, ze ma mnie juz w c***u. Zabrałam swoje meble i inne takie, bylam wsciekla, on potem przepraszal, w środku nocy wypisywal jakies smsy, prosił o szanse, ale tego juz bylo zbyt dużo, powiedziałam, ze nie ma szans. Odbil pileczke i stwierdził, ze i tak za mną nie tęskni tylko ogólnie by sie ktos przydał. C***j y*****. Teraz jestem z innym trzy miesiące, poznałam go 1,5 miesiąca po rozstaniu, jak na razie jest dobrze, w wielu sferach jest znacznie lepszy od tamtego. Ale teraz nie będę się patyczkować, powiedziałam mu, ze tylko zagada nie tak z jakas laska i spada. Mam problemy z zaufaniem, wiec sprawdzam jego smsy. Mam nadzieje, ze za jakis czas nam sie ulozy, a tamten kretyn niech sie zajmuje sobą. Podsumowując mój wywód - nie dajmy sobą pomiatać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Edel
Gdyby Cię kochał to by tak Cię nie traktował. Obawiam się, że po prostu jesteś dla niego wygodna... ale z czasem po prostu na samej wygodzie ciężko ciągnąć związek i dlatego tak źle zaczął Cię traktować. Przykro mi, ale uważam, że nie powinnaś do niego wracać. Radziłabym pójść do psychologa, żeby rozstanie było łagodniejsze. Ale niestety każdy z nas musi sobie poradzić z takimi trudnymi uczuciami i emocjami. Jestem od Ciebie troche starsza i doświadczenie uczy i później jest łatwiej, ale pamiętam jak strasznie to przeżywałam jeszcze kilka lat temu. Teraz jest lepiej i mam nadzieję, że Ty też się lepiej poczujesz. W każdym razie niedobrze, że pisałaś iż podporządkowałaś swoje całe życie jemu, że zaniedbywałaś swoje sprawy. Najważniejszą osobą w naszym życiu powinniśmy być my sami. Kto o Ciebie zadba jak nie Ty? To wygląda jakbyś się od niego uzależniła. Pokochaj siebie, zrozum siebie, a dobrzy ludzie sami będą Cię otaczać i będziesz szczęśliwa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no i jeszcze go utrzymuj bo on nie pracuje :D to jakies provo , nie wierze ze kobieta moze byc tak glupia :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
LubieGracWKomputer dziekuje za odpowiedź właśnie we mnie najgorsze to, że przez to, że on zwalał ciągle na mnie winę myślałam że to ja robie coś źle... i on to chyba wykorzystywał. Miło usłyszeć od postronnych osób, że nie ma w tym mojej winy. Może odrobina jest bo wina zawsze leży po obu stronach, ale napewno nie do tego stopnia, że ja znów mam przepraszać. Nawet jego matka go nie poznaje. Kiedyś byłam silną niezależna dziewczyną, jestem ładna szczupła a dałam się tak zmanipulować. Racja też mogłam go zostawić wcześniej, ale nie docierało do mnie to, co się dzieje. Byłam zaślepiona. Mam nadzieje, że po rozmowie z Wami w końcu porządnie i stanowczo przejrze na oczy. I zadbam końcu o siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
Dziękuje za wsparcie i podziwiam was dziewczyny, że dałyście radę. Czuje sie coraz lepiej i pewniej. To sie stawało nawet nie wiem kiedy to że zaniedbałam swoje życie. Owszem mam pracę, robie kurs prawa jazdy ale niestety raz wylądowałam na zwolnieniu bo urzadził mi takie piekło, że sie rozchorowałam, pozniej bałam sie ze mnie zwolnią. Kolejna rzecz ostatnio się umówiliśmy u niego potem miał mnie wieczorem odwiezc do domu a spierd..ił i musiałam przełożyć wyjazd na kurs prawka. A on tylko zrzedził ze on przeze mnie nie moze nic zrobić! Ciężko zeby za cos przeprosił. Ja sie wyprowadzałam wczesniej pare razy jak u niego mieszkałam to tez prosił bym została a na nastepny dzien było to samo. Nie nie to nie jest prowo... niestety byłam tak głupia albo on był tak cwany :) A nie utrzymuje go ja tylko matka albo on dorabia. On ode mnie nigdy nie chciał wziąć ani grosza co to, to nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakochana1993 dziś Doskonale wiem co czujesz bo przechodziłem przez to samo, człowiek się stara, zaprasza do rozmowy bo np mamy problem a nie chce tak żyć, jest wtedy gdy coś trzeba zrobić, w czymś pomóc i co? W ramach podziękowań tak się druga osoba zachowuje... Po pierwszym rozstaniu było strasznie ciężko ale przychodzi taki moment gdzie człowiek zdaje sobie sprawę że tak naprawdę to nie ma za kim płakać tylko trzeba wziąć się za siebie bo życie jest jedno i szkoda zmarnować go przez jakąś głupią osobę. Początek po rozstaniu jest ciężki, zwłaszcza jak się jest samemu ale na szczęście czas leczy rany. Pozdrawiam i życzę wytrwałości jeżeli nie zmądrzeje. Ja wam źle nie życzę ale mam wrażenie że przyleci wtedy gdy będzie potrzebna a później ten sam scenariusz i zmarnowane kolejne miesiące.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
ogólnie byłam w tak złym stanie, ze rozważałam pujście do psychologa już parę razy... Mówiłam to raz mojemu ( czego żałuje, ale kiedyś mozna bylo mu wszystko powiedzieć) i myslalam ze mnie wesprze to powiedział, że przesadzam i nic mi nie jest potrzebne. I że bedzie dobrze. Dobrze wiedzieć, że nie jestem z tym sama i da się z tego wyjść. A problemy z zaufaniem gdy kogoś poznam napewno będe miała...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
LubieGracWKomputer dziś no cóż chłop powinien chyba w końcu dostać porządną nauczkę... Myślę na tą chwilę, nie wiem czy tak będzie później, ale myślę że jak będzie coś chciał to nie dam łatwo za wygraną, najpierw będzie musiał wiele zrobić dla mnie. Ale po jakimś czasie może się okazać, ze nie bede mu wcale chciała dać szansy. Kiedyś opisywałam też sytuację to zostalam zwyzywana, że jestem idiotką, że się narzucałam więc nic dziwnego że facet ucieka. Ale ja sie nie narzucałam , próbowałam tylko coś naprawić a w zamian dostawałam upokorzenie i brak szacunku. Ciężko mi było spojrzeć na to z dystansem. Mam nadzieje ze jakoś sobie poradzę, bo miłość strasznie silna, czułam że to jest to...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z zaufaniem zawsze są problemy ale bez tego nie da rady zbudować związku. Da się wyjść tylko trzeba chcieć. Sporo osób nic nie robi tylko użala się nad sobą co jest ogromnym błędem. Drugiej osoby już nie ma i do miłości nikogo się nie zmusi a już zwłaszcza kogoś kto się zmienił na gorsze więc trzeba sobie radzić. Najgorzej i tak pamiętać o tym że druga osoba powinna mieć u nas czystą kartę zwłaszcza patrząc na to co się teraz dzieje i jacy są ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
no niestety ciężko jest teraz znaleźć kogoś odpowiedniego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Latwo tak pisac daj sobie z nim spokoj gdy kiedys zwiazek byl cudowny i caly czas ma sie nadzieje, ze to jednak wroci. Mnie sie natomiast cisnie takie pytanie na usta czy Ty jestes pewna ze nie ma nikogo innego? Nie jestem zwolenniczka teorii spiskowych ale pare symptomow na to moze wskazywac np. brak czasu, klamstwa, olewanie, to ze odpedza sie od Ciebie jak od muchy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
nie widać tego po nim, nie za bardzo dba o siebie, a czasu nie ma bo ciagle z kolegami gdzieś jezdzi lub za granice na ciuchy... albo w domu cos robi. ale fakt mialam podejrzenia. i o to tez sie klocilismy.wszystkiego nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
Ale kwestia pewna jest taka, że ta wielka kłotnia wyszła przez to, że założył sobie tydzień wczesniej konto na portalu randkowym z jego zdjeciem imieniem itp i pisał z jakas dziewczyną sluchał jej zwierzen pocieszał ja wspierał slodził bajerował mowil ze jest sam i ze zabierze ja do niemiec i jaka to jest cudowna ( a dopiero ja poznal) zabolalo mnie to i chcialam zobaczyc jaka bd jego reakcja mial mine jak srajacy kot na pustyni i oswiadczyl ze to nie tak jak mysle ze szukal dziewczyny dla brata zeby mogl sobie z nia popisac i pogadac ( jego brat w zakladzie karnym) . oczywiscie nie uwiezyłam napisalam do tej dziewczyny bo wymienili sie nr telefonów i byla w szoku ale fakt stwierdziła ze po 2 dniach skonczył pisanie sam z siebie juz sie do niej nie odezwał . moze mu odwalilo i mial wyrzuty sumienia ale wpieral mi w zywe oczy ze to dla brata ja nie wierzyłam i mimo wszystko zabolało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak chcesz wiedzieć o nim wiecej , co myśli, co czuje , jaka będzie z nim przyszłosc napisa do mojej świetnej wrózki Sofii. Ona odpowie na wszystkie Twoje wątpliwości. Jej adres to tarocistkasofii@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
No tak, teraz jest mi trochę lepiej, ale nie wiem czy na dłuższą metę. Musze zacisnąć zęby. Co ma być to będzie. Fakt faktem, że usunął te konto korzystał z niego jeden wieczór, zapoznał tamtą i juz wiecej tam nie zajrzał. Z nią też przestał pisać jeszcze zanim cokolwiek wiedziałam. No i konto usunięte ma na tym portalu. Chociaż to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zakochana1993
Najgorzej te emocje, bliskość, cudowny seks i chemia tego też szkoda :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No als sama widzisz ze zostalo juz tylko to. Co innego gdyby byl jeden duzy minus np. tylko ciagle klamstwa a reszta ok to jeszcze bys mogla sprobowac powalczyc. Ale tu masz cala game zlych zachowan z bajerowaniem innych wlacznie. Nie odzywajbsie do niego a jak on to zrobi to umow sienz nim i zakoncz to. Tylko badz twarda, jak zmiekniesz to tylko przedluzy wasza agonie i Twoje cierpienie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×