ohydne wypytywanie kiedy dziecko, klepanie po brzuchu, pytania do mojego męża...

Do najbardziej denerwujących zaliczam: 1. X, zrób coś, by ona TAM przytyła (co za ohydztwo, niech się zajmie jedno z drugim swoim życiem...Polacy myslą że ślub = od razu dzieci?!) 2. Wujek klepiący po brzuchu albo kolega męza robiący to samo i pytający: "no to jak tam, macie tam coś?" dla mnie to jest ohydne....skad to sie bierze? bo że z buractwa to wiem :/// dla mnie takie pytania są nie na miejscu, krępujące i prostackie

nie mam pojęcia, nigdy się nie spotkałam z tego typu zachowaniami

To debile sa

ludzie ja mam ego dosyć, dlaczego oni sie interesują kiedy dziecko, przecież to nie oni bedą na nie łożyc i je wychowywać, co oni, darmowej lalki do zabawy chcą? pewnie, nakłaniać to pierwsi bo polacka mentalnosc jest taka: "trzeba, by dizeci były!!"

Też to miałam każde życzenia typu i żeby rodzina sie powiększyła.Albo wy w łóżku to w karty gracie.A kiedy wasze tu będzie latało?Więc ustaliliśmy z mężem odpowiedzi typu:nie będziemy mieli dzieci bo nie chcemy,mąż :ja już mam z innego związku:-)To zamykalo buzie ba plotkowano o tym pod stołem.A kiedy sami byliśmy gotowi czyli jakieś 15 lat po ślubie zdecydowaliśmy się na bobasa .

no ja właśnie nie ogarniam tego gadania a la kiedy dzieci. Po co strzępić ryja po próżnicy i młode małzeństwo wkurwiać? a jeszcze najbardziej to jest nietaktowne w momencie kiedy rodzice sie starają i nie mogą zajść