Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy jesteście zadowolone że swojego życia?

Polecane posty

Gość gość

Pracujecie, spotkacie się z przyjaciółmi, wpadajcie na kawkę do sąsiadki, wychodzicie wieczorami itd. Czy siedzicie z dzieckiem w domu, zamknięte w czterech ścianach, gotujac obiadki, sprzatajac itd. Nie mając pomysłu na siebie. Ja nie mam. Siedzę zamknięta z cudownym dzieckiem w domu, rzadko gdzieś wychodzimy, studia nieskończe, ponieważ boję się ludzi, wstydzę do nich zagadać i dlatego rezygnowalam kilka razy ze studiowania. Jak zmienić swój skryty charakter i znaleźć pomysł na siebie. Boję się wychodzić do ludzi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja jestem bardzo zadowolona , mam cudowną bardzo odporną i super rozwijającą się córkę ma 21 miesięcy :) Mam kochanego męża , mamy mieszkanie, mamy pracę czego chcieć więcej :) poza tym bratowa wreszcie poznała smak nieprzespanych nocy co wprawiło mnie dziś w szampański nastrój he he

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja w sumie nie mam może powodów zeby być niezadwoloną ale nie czuje się do końca spełniona. Skończyłam studia, wybudowaliśmy z mężem dom, mamy trzy miesięczną córkę. No niby wszystko fajnie...ale jeśli chodzi o moje życie zawodowe to tutaj totalna porażka :/ NIe czuję się spełniona. Chciałabym pracować w zawodzie (skończyłam logistykę ale nie znam angielskiego i to mnie w dużej mierze skrleśla na tym polu) a do tej pory pracowałam w sklepach. Chciałabym robić coś bardziej ambitnego :/ Nie chcę po macierzyńskim wracać znowu do sklepu bo mam 27 lat i mam wrażenie, że jak nic do 30stki nie zrobię żeby poprawić swoją sytuację zawodową to do końca życia utknę na kasie :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jakbyś pisała o mnie, też siedzę z małym dzieckiem w domu.Też boję się ludzi, mam fobie społeczną, nie mam żadnej znajomej.Trzeba to zmienić ,tylko jak?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaodlogistyki
Jedna moja przyjaciółka jest za granicą, druga mieszka jakieś 20 km ode mnie więc tak raz na dwa tygodnie się widzimy. Za dużo z domu nie wychodzę, tyle co z dzieckiem na spacer bo mieszkam na wsi i za bardzo nie ma gdzie tu pójść. Czasem odwiedzam mamę. Raz w tygodniu śmigam też do miasta powłóczyć się po galeriach....cała moja rozrywka ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam bardzo dobra koleżanke, przebojowa. kończy magisterkę, pracuje, ma 1,5 roczna córkę. Moja ma pół roku. Chciałabym skończyć w końcu te studia, ale nie wyobrażam sobie zostawić córki z teściowa... Codziennie tylko gotowanie, sprzątanie, jedyna radość w moim życiu to mój mały skarb.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja skończyłam licencjat. I urodziłam, więc zrezygnowałam ze studiów. Mam trzy najlepsze koleżanki ( jedna ma dziecko w tym samym wieku co ja - 1,5 roczne ) i ze dwa razy w miesiacu się spotykamy ( raz z jedną, raz z drugą ). Pracuję w domu parę dni w miesiącu i wieczorami ( jestem księgową, a moim ''szefem'' jest mój mąż i to on podczas mojej pracy zajmuje się córką ;) ). Jak mała będzie starsza ( ok 4 lat ) planuję wyslać ją na zumbę czy coś podobnego, a sama w tym czasie iść na fitness, bo lubie ćwiczyć. W dodatku na wakacje wyjezdzamy w parę pieknych miejsc pozwiedzać Europę. Ogólnie jestem zadowolona, chciałabym tylko, żeby córka byla już starsza, bo czasami daje popalić i planuje też na przyszły rok drugie dziecko. Wieczorami nigdzie nie wychodziłam nigdy :) nie jestem typem imprezowiczki. Siedzenie w domu przed tv jest dla mnie super ! A z innymi mamami teraz rzadko się spotykam. Na wiosnę gdy będziemy wychodzić na plac zabaw wìęcej jest okazji na tego typu pogaduszki niż teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja skończyłam licencjat. I urodziłam, więc zrezygnowałam ze studiów. Mam trzy najlepsze koleżanki ( jedna ma dziecko w tym samym wieku co ja - 1,5 roczne ) i ze dwa razy w miesiacu się spotykamy ( raz z jedną, raz z drugą ). Pracuję w domu parę dni w miesiącu i wieczorami ( jestem księgową, a moim ''szefem'' jest mój mąż i to on podczas mojej pracy zajmuje się córką ;) ). Jak mała będzie starsza ( ok 4 lat ) planuję wyslać ją na zumbę czy coś podobnego, a sama w tym czasie iść na fitness, bo lubie ćwiczyć. W dodatku na wakacje wyjezdzamy w parę pieknych miejsc pozwiedzać Europę. Ogólnie jestem zadowolona, chciałabym tylko, żeby córka byla już starsza, bo czasami daje popalić i planuje też na przyszły rok drugie dziecko. Wieczorami nigdzie nie wychodziłam nigdy :) nie jestem typem imprezowiczki. Siedzenie w domu przed tv jest dla mnie super ! A z innymi mamami teraz rzadko się spotykam. Na wiosnę gdy będziemy wychodzić na plac zabaw wìęcej jest okazji na tego typu pogaduszki niż teraz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Szare to życie młodych matek, może nie wszystkich ale większości.Moje też, ciągle w domu, sporadyczne rozrywki jak wyjazd w weekend do rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem- bo raczej nie siedzę- z dzieckiem w domu, na kawkę do sąsiadki nie wpadam, jedynie jedną starszą odwiedzam. A z wychodzeniem- oj, to loteria, jak mąż jest to nie ma problemu i z koleżanką na piwo, i na basen, jak go nie ma to wiadomo, trochę lipa. Bo rodzina owszem, pomaga, ale staram się tego nie nadużywać i nie poświęcać czyjegoś wolnego czasu na moje rozrywki. Mam ten komfort że mogę pracować w domu (co wymaga nieraz niezłej żonglerki obowiązkami domowymi), ale cieszy mnie. Chcę rozwinąć to bardziej i działam w tym kierunku. Przede wszystkim mam zdrowe dziecko, dobrego i kochającego męza, mamy dach nad głową, perspektywy na przyszłość, od jakiegoś czasu odetchnęliśmy bo wygrzebaliśmy się z problemów finansowych które potrafią psuć wszystko inne, i to własnymi siłami, a to podbudowuje. Gotuję obiadki i sprzątam, owszem, nie uważam żeby do szczęścia była konieczna konieczna kucharka i sprzątaczka. Miałam ten fart że trafiłam na coś co chcę robić w życiu, wbrew opinii niektórych osób uwierzyłam że mam do tego zdolności- zaufałam raczej ludziom którzy się na tym znają, pracowałam nad tym i mam zamiar pracować dalej. I dałam się przekonać mężowi że powinnam uszczęśliwiać przede wszystkim siebie, nie patrząc na to jak to jest odbierane gdzie indziej skoro nikomu nic to nie szkodzi. Nie jest różowo, pewnie, ale mam wrażenie że ciągle "do przodu".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W każdym razie dziewczyny dzięki za odpowiedzi, mieszkając na wsi wiadomo dużo rozrywek mieć nie będę. Tylko jak znaleźć motywację do powrotu na studia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaodlogistyki
No ale właściwie czemu boisz się wrócić na te studia? Strach przed ludźmi? Dopóki nie wyjdziesz to nie uda ci się tego strachu pokonać. A moze warto spróbować i się przełamać? Pewnie na początku będzie ci ciężko ale może po kilku wyjściach na zajęcia je polubisz bo zawsze to jakieś oderwanie od rzeczywistości..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To może wróć na studia chociażby ze względu na dziecko? Wiem, ze studia to może nie jest w naszych czasach nic nadzwyczajnego ale chyba fanie móc się ,,pochwalić" kiedyś przed dzieckiem że masz dyplom a nie że skońćzyłaś np tylko liceum.;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak przedewszystkim jest to strach przed ludźmi. W gronie znajomych to jest ok. Ale jak kogoś nie znam to nie potrafię podejść, zagadać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaodlogistyki
Ja mam tak samo. też bardzo ciężko zawiązywać mi nowe znajomości. Po przeprowadzce z miasta na wieś mąż szybko zapoznał się z sąsiadami, z jednym nawet bardzo się zakumplował. A ja tak nie potrafię i w sumie czuję się tu sama jak palec. ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie. Nie skończyłam fajnych studiów, bo wymyslałam ciągle coś byle nie napisać pracy, a jak napisałam to nie pojechałam na obronę, bo nie wierzyłam w siebie. Rozwaliłam swoje małżeństwo bo byłam mega zakompleksiona, zazdrosna, wiecznie zdeprechowana, MiIałam zawsze jakies kijowe prace w sklepach, na kasie w fabryce :o Związałam się z facetem, mam z nim dziecko, a o ślubie ni widu nie słychu. Jak się zdenerwuje na byle co to rzuca k...wami, szmatami jak tam mu się podoba do mnie. Jestem od niego zależna finansowo, bo teraz nie pracuję tylko jestem w domu z dzieckiem. Prosze się o każdą złotówkę. W dodatku moje dziecko ma podejrzenie o autyzm :o Zjebałam swoje życie. Przyznaje się. Chciałabym cofnąć czas....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, mam to samo... Moze to jakas deptesja?;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie dziewczyny. Ja też w siebie nie wierzę, 15.21 musisz uwierzyć w siebie, ja też, chociaż to nie jest proste

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie jestem a chyba powinnam, za duzo narzekam. Nie mam studiow i nie zamierzam ich juz robic ( plakowalam chyba przez 10 lat). Nie wybieram sie do pracy na etat, dlatego ze takze jestem skryta, nie lubie nowych ludzi i miejsc. Poza tym nie zarobie za wiele , bede zabiegana, ogranczona obowiazkami zawodowymi...wole "siedziec" w domu. Znalazlam sobie zajecie on-line, dzieki ktoremu mam nadzieje troche zarobic. Mam super meza, takiego do tanca i rozanca. Bardzo dobrze zarabia, na nic nam nie zaluje, nie pije, nie bije ;) Mamy dwoch fajnych chlopakow, chodza do prywatnego przedszkola. Ciesze sie i dziekuje, ze sa zdrowi. Nie mamy wlasnego M, ale w planach najblizszych budowa domu..nie wychodzimy, ciezko nam sie zorganziowac. NIe mamy nikogo bliskiego obok, do pomocy. Staram sie cieszyc tym co jest , ale nie zawsze mi wychodzi. Czasem mam wrazenie, ze za dobrze mi i szukam na sile problemow czy smutkow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaodlogistyki
Właśnie czasem ja też mam wrażenie, że może nie doceniam tego co mam. Co prawda w moim życiu dominuje rutyna i może jest trochę nudno ale z drugiej strony mam względny spokój. Nie mamy problemów finansowych, ze zdrowiem też ok więc powinnam się cieszyć. tak na prawdę dopiero jak człowiek coś straci to zaczyna doceniać to co miał ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jak napisałam to nie pojechałam na obronę, bo nie wierzyłam w siebie. x nie wierzę w to co czytam a co miałaś do stracenia????? nic lepiej pojechać i nie zdać niż stchórzyć na starcie. zresztą nie znam nikogo kto nie obroniłby swojej pracy. jak ją pisałas to chyba wiesz co w niej jest. Teraz to zmarnowałaś 4 czy 5 lat życia na studia, które nic nie wniosły do twojego życia. Mam tylko średnie wykształcenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Macie rację dziewczyny, też w końcu nie powinnam narzekać, pieniądze są, zdrowie jest, cudowne dziecko, kochający mąż. No i niestety rutyna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ja wam czasem zazdroszcze siedzenia w domu, gotowania obiadkow, sprzatania czy nawet prostej pracy na kasie. Mam dosc stresujaca i ciezka prace, czesto siedze do pozna, nawet w domu mysle o zadaniach i terminach, wiecznie jestem w biegu, ciagle brakuje mi czasu. Czasem mam ochote rzucic wszystko w cholere, wyjsc z biura i juz nie wrocic. W wekeend trzeba zrobic jakies zakupy, zabrac starsze dziecko na zajecia dodatkowe, odespac nocki przez zarwane dzieki mlodszemu i tak zycie mi ucieka. Z przyjaciolkami kontakt mam minimalny - mieszkamy za daleko od siebie, kazda ma juz rodzine i wlasne sprawy. Pocieszam sie ze jeszcze 2-3 lata, dzieci podrosna i bedzie lzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tojaodlogistyki
Ja mimo, że czasem na tą swoją rutynę narzekam to ostatnio i tak trochę zmieniłam podejście a wszystko przez to, że w naszej bliskiej rodzinie wykryto u dziecka poważną chorobę. Rodzicie teraz muszą zebrać kupę kasy na sprzęt i na rehabilitację na którą jeżdżą od pn do pt. Czasem jak mam dość tej swojej rutyny myślę sobie, że tak na prawdę mam cholerne szczęście że codziennie mogę wyjść z dzieckiem na spacer, ugotować obiad i czasem polenić się przed tv..że nie muszę codziennie jeździć z dzieckiem po lekarzach, spędzać kilka tygodni w szpitalach i każdego dnia podporządkowywać rehabilitacji itd...to jest dopiero straszne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tojaodlogistyki masz rację, czasem warto spojrzeć na swoje życie z innej perspektywy i id razu życie wydaje się cudowne. Dzięki trochę dałaś mi kopa. Jestem zdrowa, pieniążki są, jak dziecko podrosnie pójdę na studia żeby nie żałować...A ja wiem ile zyciA mi jeszcze zostało

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja lubię swoje życie mam fajnego męża, synka prace która jest moja pasja, gotowaniem i sprzątaniem zajmujemy się razem dzięki czemu mamy trochę wolnego czasu dla siebie,co weekend jakieś wycieczki,imprezy czy kino, co roku zagraniczne wakacje, na ferie góry, do tego mam super relacje z rodzenstwem i rodzicami, mam 2 przyjaciółki ze studiów z którymi spotykam się 2 razy w roku, nacodzien moge pogadac z siostrami bo mieszkaja w tym samym miescie,jest super,oby tak dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie lubie pracowac. Chcialabym siedziec w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×