Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

jak sobie radzicie z nerwami gdy dzieci wyprowadzą Was z równowagi

Polecane posty

Gość gość

w skrócie-mam dwoje niemowlę i 6 lat. Niemowlę mega absorbujące, mąż pomaga dużo ale czasem wraca b. późno- taka praca. Wieczorami nie wyrabiam. Młodsze marudzi od 18 tak że tylko na rękach, jak uśnie po 18 to potem za 2 h jest gotowe do zabawy. Starsza wieczorem tez jest nie do zniesienia- wymyśla zabawy nie chce się myć budzi młodsze jak już uśpię. Czasem nie wyrabiam dre się na starszą, potem mam wyrzuty sumienia. Dziś była tak sytuacja- prosiłam starszą by przyszła do kuchni na obiad 5 razy niosąc młodszą na rękach, młodsza się wyrywała. Starsza mnie wolała do salonu więc się odwróciłam a młodsza w tym czasie uderzyła się w główkę o drzwi i w pisk. Uspokoiłam ją poszłam po starszą wzięłam ją za ręce i zaczęłam do niej krzyczeć: jak cię wołam masz przyjść, masz mnie słuchać itp. Ona się wyrwała w przewróciła. Zaczęła płakać. No jak u jakiejś patologii obie się darły a ja czułam się jak wyrodna matka, jak śmieć, jak cz łowiek który z niczym sobie nie radzi. Jak chodziłam do pracy nie darłam się na córkę, teraz na macierzyńskim często krzyczę na starszą.. Jak sobie radzić w takich sytuacjach gdy wszystko na raz się dzieje? Dzisiaj mi się normalnie krew zagotowała z nerwów:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie niestety uroki macierzyństwa. Ja mam dwójkę nastolatków i nie raz mnie wyprowadzają z równowagi, też się drę i nie raz czuję sie jakbym była patologiczna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko mi szkoda córki potem a w takich sytuacjach ja nad sobą nie panuje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale tak się właśnie wychowuje dziecko, okazując mu gniew, jeśli przesadza. Inaczej dziecko nie ma wyczucia granic i stwarza samo sobie zagrożenie. Tłumacz córce dlaczego się wściekłaś, jak może z tobą współpracować żebyście się mogły porozumieć i wzajemnie szanowały, i coraz lepiej będzie się układać. Jedyne małe oszołomy, jakie miałam okazję obserwować, to te, których matki coś jęczą niemrawo, boją się nawet głos podnieść czy dać klapsa dziecku już rozbestwionemu, czy tylko się "ciućkają".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21;49-dzięki podniosłaś mnie na duchu:) szczerze powiem że czasem myślę o znajomych- mają córkę dziś nastolatkę. Jak moja znajoma na nią się wydzierała nawet przy nas, masakra... nie mogłam tego słuchać. Dziś dziewczyna jest nastolatką, mądrą ułożoną ma pojęcie o wszystkim, dużo w domu pomaga. Nie ciągnie ją do imprez, papierosów, komputera używa do nauki tylko. Ale i to nie zmienia faktu że mam wyrzuty po tych wrzaskach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana, mam dzieciaki w identycznym wieku. Wiem co czujesz. Zauważyłam, że przy tej różnicy wieku problem polega na tym, że starsze jest niestety troszkę rozpuszczonym jedynakiem. Musisz starszą nauczyć i wymagać większej samodzielności, bo się zamęczysz. Ustal jej jakiś konkretny plan dnia i wymagaj realizacji, to naprawdę działa. A wyrzuty sumienia... Mi tez zdarza się nawrzeszczeć na starszego , bo w końcu"jest starszy".... Uważam, że rodzic też człowiek i ma swoją wytrzymałość. Będzie dobrze. W jakim wieku masz młodsze? Wiem, że to banał i czasem trudne do realizacji, ale spróbuj choć krótką chwilę w ciągu dnia poświęcić tylko i wyłącznie na aktywne zajęcia ze starsza córką. Z drugiej zaś strony włącz ją w opiekę nad maleństwem i tłumacz, może pokaż zdjęcia, że ta starsza też kiedyś wymagała takiej uwagi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mama chlopakow
Mam podobna roznice i podobne sytuacje . My mamy lekko nie mamy;-) są fajne dni a sa i takie gdzie sie drę nie mam nerwów a potem wieczorem siedzę i beczę bo mi szkoda dzieci bo mogłam próbować inaczej,spokojniej. Młodszy ma teraz półtora roku wsipina sie otwiera szafki trzeba uważać na niego ,starszy tez lubi pobroic wie wiec czasem wymiękam. A tu jeszcze szkola lekcje czytanka .... Czas na obowiazki zabawy... Skąd ta cierpliwość...ale damy rade;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mając dzieci trzeba niestety zachować wiele cierpliwości. Musisz pamiętać, że starsza córka jest wciąż dzieckiem, które potrzebuje i pragnie twojej uwagi. Ona rozumie że musisz zająć się młodszym dzieckiem, ale też potrzebuje kontaktu z tobą. Postaraj się wieczorem przezwyciężyć zmęczenie i poświęcić dla córki trochę czasu, włączać ją w swoje zadania domowe np. przy przygotowywaniu kolacji lub zmywaniu naczyń. W ten sposób upieczesz dwie pieczenie na jednym ogniu. Wypełnisz niezbędne codziennie zadania, a przy tym dasz odczuć córce, że masz dla niej czas aby ją wysłuchać. Postaraj się nie krzyczeć, a zamiast tego w prosty a zarazem zdecydowany sposób zakomunikować że jesteś zajęta, np. "teraz nie mogę podejść, bo muszę zająć się twoją siostrą, za 15 minut skończę, a ty w tym czasie nakryj do stołu, bardzo cię proszę". Dużo do niej mów i proś o zrobienie czegoś za ciebie, a co ona jest w stanie wykonać np. włoży do lodówki zakupy, lub pozbiera brudne naczynia i włoży do zlewu. Poczuje się wówczas dowartościowana i szczęśliwa, że mogła ci pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma co się oszukiwać takie sytuacje były, są i będą się zdarzały mało tego śmiem twierdzić że każda mama doświadczyła takich sytuacji moje dzieci też nie miały lekko ze mną w czasie rozwodu....byłam tak załamana i co gorsza zdarzało mi się odreagować stres na dzieciach...potrafiłam z byle czego zrobić awanturę teraz staram się nie denerwować aż tak.... wieczorami czytamy sobie bajki i rozmawiamy - widzę że ten czas pozwala wygadać się każdemu z dzieci i wyciszyć emocje bo w ciągu dnia wiadomo praca, odrabianie lekcji, obiad, sprzątanie, itp wszystko praktycznie w biegu - wychowuję dzieci sama ja w trudnych chwilach staram się sobie przypomnieć moją mamę, ona zawsze była spokojna, może parę razy w życiu tylko na mnie głos podniosła-wtedy przypominam sobie jak się wtedy czułam jako dziecko, jak było mi smutno i czułam wręcz odrzucenie to mi pomaga się uspokoić trzymajcie się ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Liczę do 10... a potem do 100... a potem już muszę się wydrzeć ;D Każdy ma swoje granice. Ja sobie zawsze tłumaczę: spokojnie, to tylko dziecko, nie wszystko kuma jak dorosły, jak sie wydrzesz to potem bedzie ci jej żal. Czasem taki monolog w głowie mi pomaga i zagłusza wręcz krzyki dziecka, które akurta domaga się niemożliwego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Uwielbiam takie teksty " mąż pomaga dużo " i do tego "jestem wykończona ". Mam taką samą sytuację, tyle, że mąż, ani nikt inny mi nie pomaga i nie mam prawa być zmęczona. Tak, - czasem widzę podwójnie z wyczerpania, czasem obijam się o ściany, bo nie mam już siły stać, ale nie mam prawa narzekać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A dlaczego niby nie masz prawa narzekac i byc zmeczona? Jestes robotem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kochana autorko, ja mam jedno dziecko 1,5 roczne i też czasem tracę panowanie. Wyrzuty sumienia potem są przeogromne. Czuję się wtedy totalnie zdołowana. Dlatego wiem, że nie zdecyduję się na drugie dziecko. Podziwiam wszystkie dzielne kobiety.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przywiązuję do kaloryfera i po problemie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×