Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

koleżanka nie odpisuje tygodniami odkąd jestem mężatką :(

Polecane posty

Gość gość
Rozumiem, że Autorka tematu chce w zawoalowany sposób przekonać wszystkich, że życie bez ślubu jest niefajne, jest dla kobiety źródłem trosk, stresów, upokorzeń, ba, męczarni piekielnych. Niestety, wyszło śmiesznie. ps. ja jestem mężatką, też ostatnio nie odpisuję mojej koleżance, świeżo upieczonej mężatce. jak to wytłumaczysz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Kuźwa, co to za myślenie? że panna czeka zawsze z wytęsknieniem na oświadczyny? U mnie było odwrotnie - bałam się tych oświadczyn. O ile małżeństwa chciałam, to nie kościelnego, nie białej sukni i nie wesela. W końcu poszliśmy na kompromis, ale po dwóch latach nalegania z jego strony, bo ja już chciałam w ogóle ten ślub odpuścić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.20 chuj cie tam wie, co ci w główce siedzi :) może masz kompleksy :) może ona ma lepszego męża. Ja wierze w to, ze życie singli tez im przynosi szczęście. Tylko nie wrzucajcie wszystkich mężatek do jednego wora, ze zazdroszczą pannom. To po co braly ślub? Zeby zazdrościć??? co za durne myślenie. Ja nikomu niczego nie zazdroszczę, jestem szczęśliwa. I życzę tego każdemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14.23 a czy ja cos takiego napisałam???? Wierze, ze sa szczęśliwe panny i szczęśliwe mężatki . Normalne. Nie twierdze, ze kazda marzy o oświadczynach. Boże przeciez kazdy ma inne oczekiwania, każdy chce zyc po swojemu. To wy trabicie, ze kazda mezatka zazdrośc***annie? A skąd ta pewność, skoro mężatkami nie jesteście???? Ja bylam panna, jestem mezatka. Wy jesteście pannami, mezarkami nie byliście, wiec bez urazy, ale chyba słabiej się znacie na temacie. Co nie znaczy oczywiście, ze chcecie ślubu, jak wam wolność daje szczęście to się cieszcie :) najważniejsze żeby być szczęśliwym .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"A odwrotnie to owszem działa bo panna nie ma wpływu na to, ze jest panna, póki facet nie chce siw z nią żenić. Mężatki maja wybor- wybrac wolność lub kajdany usmiech.gif wiec po co by miały wybrac ślub a potem zazdrościć pannom? To bez sensu. " Jestem mężatką ale powiem ci że nie całkiem sie z tobą zgadzam. Czasami przed ślubem się nie wie czym to pachnie a potem jak są dzieci to nie tak łatwo sie z tego wykolegować, bo to już najczęściej jest wylewanie dziecka z kąpielą, ale wiem że gdybym nie wzięła ślubu to też bym była sfrustrowana. Ogólnie nie wiem jak u innych może inni po prostu dobrze trafili więc im dobrze ale u mnie to wiem już że co bym nie wybrała to będzie tak samo niezadowalająco. Sprawe jednak nie tak łatwo uogólniać bo związki międzyludzkie są zindywidualizowane, jednak jak koleżanka odmawia świadkowania zasłaniając się chłopakiem, nie odzwya sie ze dostała zdjęcia, a potem jak jest ciąża to całkiem milknie to znaczy że coś tu jest jednak nie tak. Za dużo tu niby "zbiegów okoliczności". Może być to wewnętrzna frustracja a może być tak że się czuje że drogi się rozchodzą i wspólne tematy do rozmów też sie rozchodzą. To prawda jest że przyjaźń jest często łamie się lub rodzi w zależności od tego czy łączy nas wspólny jakiś aspekt życia i nie powinno sie w sumie na to oburzać bo czy ktoś sie zaprzyjaźni np. z 80-letnią babcią ? Za dużo spraw by różniło mimo że i ja i ta babcia jesteśmy ludżmi. Podobnie się czasem postrzega ślub i dziecko. U mnie kilka przyjaźni przetrwało tylko dlatego że w tym samym czasie zaszłam w ciążę co ktoś inny ale myślę że gdybym nie zaszła w ciążę wcale to nie byłoby już tak różowo, nie byłoby tylu tematów do rozmów. Być może nasze drogi by sie rozeszły tak jak rozchodziły się np. w szkole po jej zakończeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No lepiej bym tego nie ujęła :) obiektywne spojrzenie na sprawę :) i tym wpisem proponuje zakończyć temat, bo to najlepsza puenta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Maariiiiiaaa
Ja mialam podbnie. To moja historia:. "Na studiach poznałam koleżankę Iwonę, w sumie znałam ją już z widzenia z czasów liceum. Na drugim roku studiów zamieszkałyśmy w jednym pokoju w akademiku i wiele rzeczy robiłyśmy razem, gotowanie, uczelnia, zakupy, wieczorne wyjścia itp. Fajnie nam się gadało, miałam wrażenie, że nadajemy mniej więcej na tych samych falach, mieszkała z nami jeszcze jedna dziewczyna Ala. O Ali też bym mogłabym wiele napisać ale tym razem chciałam się skupić na Iwonie.Iwona była w miarę normalną osobą, według mnie ładną dziewczyną, jej wadą jeśli chodzi o wygląd była figura (niska, szerokie biodra), ale miała wiele zalet piękne włosy, oczy usta, nos, paznokcie.. Niestety nie miała powodzenia u facetów i to sprawiało, że czasem była nieprzyjemna i zgorzkniała, nie była singielką z własnego wyboru. Jednak ja nigdy nie dałam jej odczuć, że jest gorsza ode mnie bo jest sama wręcz przeciwnie. Jak facet jest to jest a jak nie to nie znaczy, że dziewczyna nie może być szczęśliwa. To nie facet powinien wyznaczać wartość kobiety. To Iwona czasem dogryzała mi, mam wrażenie, żeby poczuć się lepiej. Czułam to i nie odpowiadałam na jej złośliwości, żeby jej nie ranić. Chciałam, żeby kogoś sobie znalazła i była szczęśliwa. Charakter też miała trudny była miła i koleżeńska tylko wtedy jak miała dobry humor, nie zawsze wiedziała jak się zachować choć sama nie była tego świadoma. To też myślę odstraszało facetów. Gdy spotkała na ulicy kogoś znajomego nie uśmiechnęła się i nie powiedziała nigdy pierwsza cześć, tylko udawała, że nie widzi, dopiero jeśli ktoś się do niej odezwał wtedy raczyła odpowiedzieć, z jednej strony próbowała czuć się lepsza od innych a to sprawiało, że stawała się niemiła i nieprzystępna. Czasem zachowywała się tak sztucznie, udawała taką damę i była strasznie poważna. Wiedziałam, że to nie jest prawdziwa Iwona bo przecież poznałam ją na wylot po kilku latach mieszkając z nią w jednym pokoju, tak naprawdę była równą dziewczyną, z którą można było się powygłupiać i pośmiać, nasze wieczorne wyjścia były fajne i jest co wspominać, nie raz wieczorami puszczałyśmy głośniej muzykę i tańczyłyśmy w pokoju, żeby odreagować lub otwierałyśmy butelkę wina.Po latach gdy spotykałyśmy się po pracy często była taka sztywna i poważna a ja chciałam się pośmiać, porozmawiać na luzie, dopiero po jakiejś godzinie zapominała się, że ma być sztywna dama i dało się z nią normalnie pogadać. Gdyby nie udawała nikogo tylko była po prostu sobą byłaby naprawdę fajna z niej kobietka.Po studiach utrzymywała ze mną kontakt, ale przeważnie wychodziło to ode mnie, proponowałam spotkania. Myślę, że miała nadzieję, że z kimś ją poznam dlatego się ze mną kumplowała. A ja po prostu chciałam mieć może na siłę bliską koleżankę, z którą można pogadać o wszystkim. W naszym wieku już większość ludzi jest zajęta lub już po ślubie, ale ja mam wolnego brata i mąż też. Raz poznałam ją z bratem męża. Po kilku dniach powiedziała mi, że ją tylko poznałam i tyle, że mogłabym jeszcze coś zaaranżować. Nie chciałam bawić się w swatkę.Po roku od skończenia studiów wyszłam za mąż. Zaprosiłam Iwonę na ślub i wesele. Na wesele przyszła z kolegą i zachowała się jak należy, uśmiechała się i bawiła jak to na weselu. Nie robiła naburmuszonych min jak miała czasem w zwyczaju gdy zazdrość przez nią przemawiała. Kiedy byłam mężatką też często się spotykałyśmy, bo w sumie mój ślub nic nie zmienił. Większym szokiem dla niej byłoby to gdybym też była samotna a nagle kogoś poznała.Wszystko zaczęło się zmieniać jak okazało się, że jestem w ciąży. Byłam szczęśliwa z tego powodu ale i przestraszona jak to będzie, wiadomo pierwsze dziecko i człowiek nie wie co go czeka i czy da radę. Powiedziałam Iwonie, że jestem w ciąży, ona wyobrażała sobie, że to nic dobrego dla mnie, może, że tego nie chciałam ale było wręcz przeciwnie i byłam prze szczęśliwa. Iwona po tej wiadomości powiedziała mi, że ciężko jej w to uwierzyć, że ma nadzieję, że jak kolejny raz pójdę do lekarza okaże się, że jednak nie jestem w ciąży. Nie życzyła mi poronienia tylko miała nadzieję że to pomyłka. Spotkała się ze mną jeszcze od czasu do czasu jak byłam w ciąży.Jak urodziłam wysłałam wszystkim znajomym wiadomość ze zdjęciem maleństwa. Iwona napisała smsa z gratulacjami. Po jakimś czasie zadzwoniłam do niej, że już doszłam do siebie po porodzie i mogłaby nas już odwiedzić. Powiedziała, że chętnie nas niebawem odwiedzi, ale minęło kilka miesięcy i nie odwiedziła nas ani się nie odzywała. Dodam, że Iwona mieszka sama i pracuje, więc nie ma żadnych obowiązków poza pracą a na pewno nie takich, że przez tyle miesięcy nie miałaby czasu nas odwiedzić. Po kilku miesiącach znów ja do niej zadzwoniłam zapytać co słychać, czemu się nie odzywa i kiedy nas wreszcie odwiedzi. Normalnie ze mną gadała jakby nigdy nic i obiecała, że kiedyś wpadnie. Minęło znów kilka miesięcy i miałam już się do niej nie odzywać ale były jej urodziny i stwierdziłam, że jeszcze ten jeden raz zadzwonię i złoże jej życzenia, i znów taka sama rozmowa jak gdyby nigdy nic i obietnica, że niebawem odwiedzi nas. I znów minęło kilka miesięcy i ani się nie odezwała ani nie zadzwoniła. Ja już po raz kolejny pierwsza się nie odezwę, ale jest mi przykro, że nie chciała poznać mojego dziecka. Koleżanka się tak nie zachowuje, to już nie jest koleżanka. Niby gadała normalnie ze mną jak ja do niej zadzwoniłam ale ewidentnie chce urwać kontakt. To jej sprawa i nie powinnam się tym przejmować ale to takie nieprzyjemne dla mnie jak sobie pomyślę, że olała mnie i moje dziecko i zastanawiam się co ona sobie myśli, o co jej chodzi. Po innych koleżankach prędzej bym się spodziewała, że mnie nie odwiedzą niż po niej, bo często się widywałyśmy i ma do mnie najbliżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mario, napisałaś za długi elaborat. konia z rzedem temu kto to doczyta do konca na forum kafe, dramat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może twój obecny mąż się do niej dobierał czy coś...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak się dobieral ....on jej do niedawna nie znał a ona mieszka 200 km stąd. .. głupota wierutna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
TO tak jak moja koleżanka ,zanim poznała faceta to siedziała u mnie .A teraz nie ma czasu do mnie zadzwonić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×