Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

ciekawe czy nasi rodzice tez tak kalkulowali czy stac ich bedzie na dziecko

Polecane posty

Gość kosiaraumysłow
Normalne mieszkanie - nowe bloki w mieście .Moja mama miała 2 siostry i kazda z nich tez dostała mieszkanie ., Mialy powypłacane na książeczki mieszkaniowe i czekały 5-7 lat .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgodzę się jedynie z tym, że kobieta miała najczęściej pewną pracę. Moja mama poszła na wychowawczy, ja byłam wcześniakiem, bardzo chorowałam, a pracodawca mógł mamie skoczyć. Robotę kończyła o 14.30 i odbierała mnie z przedszkola. Miała masę czasu na zajęcie się dzieckiem obiad, lekarza, urzędy. Niemal całe życie w jednej firmie. Nikt nie znał słowa "smieciówka" i nie zmieniał roboty po 10 razy, mało kto pracując w biurze wracał do domu wieczorem czy w nocy, jak dziś. Po szkole dostawało się nakaz pracy i tyle. Żadnego CV i odpowiadania na durne pytania z działu HR czy przypadkiem mam dzieci i czy je planuję, bo jak tak to zamknij drzwi z drugiej strony. Kolonie??? Ja akurat nie byłam na żadnych, bo mieliśmy domek na wsi wybudowany przez dziadka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z tego co wiem to ja jestem ich planowanym dzieckiem ( rocznik 1995),wtedy tylko mój tata pracował i jednocześnie co jakiś czas jeździł do Niemiec. Pamiętam dobrze swoje dzieciństwo.Nic mi nie brakowało,miałam co chciałam. Moi rodzice mieszkali z rodzicami mojej mamy bo mają duży dom. Wtedy zarobki były całkiem inne i ceny w sklepach również. Moja siostra jest tzn. Wpadką po 13 latach i z tego co zauważyłam że jest całkiem inaczej. Moja siostra nie raz słyszy " nie stać nas na to ". Może to też kwestia tego że teraz dzieci chciałby mieć o wiele więcej niż my mieliśmy. Ja z chłopakiem zaplanowaliśmy dziecko mimo kredytu, z tym że oboje pracujemy. Teraz kompletując wyprawkę dla naszego synka wydatek jest niesamowity..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niech mi nikt nie mówi, że to były lepsze czasy. Zgadzam się, że więzi między ludzkie były bardziej zażyłe i to było fajne, ale nie pochwalam nobilitowania biedy. Ludzie nie są tacy sami. Dlaczego niezaradny leń ma mieć materialnie tyle samo co ktoś pracowity i wykształcony? Ja równać w dół nie zamierzam i za to cenię dzisiejsze czasy. W poprzednim systemie też byli lepsi i gorsi. Jak się miało ojca marynarza i szpanowało ciuchami z pewexu albo miało się ciocię w Ameryce to dzieciak w szkole się wywyższał tak samo jak dziś dzieciaki szpanują tabletami czy wakacjami w bardziej egzotycznych miejscach. O partyjniakach nawet nie wspominam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem z lat 70 i pamietam, ze z tymi mieszkaniami nie bylo tak kokorowo jak ktos pisze. Jedzenie bylo cholernie drogie, pozniej na kartki. Ogolnie ludziom, ktorzy nie mieli legitymacji partyjnej zylo sie hmmm inaczej niz czesc tutaj pisze. Ja konczylam studia pod koniec lat 90 bo za komuny nie moglam sie dostac z powodu braku punkto za pochodzenie. Dziadek byl pilsudczykiem i niestety ale studia dla takich jak ja nie istnialy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moi rodzice w roku 91' dostali mieszkanie zakładowe ktore pozniej przejęło miasto a pozniej były do wykupu wiec bloki mama wykupiła za 4tys zł 10lat temu dopiero ale nie bała sie ze ktos ja stamtąd wyrzuci. Mieszkanie 50m2 3pokoje blok z wielkiej płyty. Kolonie? Ależ owszem czemu nie! Ojciec płacił grosze dosłownie na kopalni za ta przyjemność ale my i tak woleliśmy jechac do babci na wies wiec nie korzystaliśmy czesto. Sprzęty-dostali na slub w zasadzie wszystko co było potrzebne. Umeblowali mieszkanie-standard bo jedynie to było. Mama duzo gotowała to fakt. robiła makarony, ciasta itd. i wcale nie miała super hiper duzo czasu i siły do zabawy z nami. Nawet nie pamietam czy mi czytała-obstawiam ze nie bo wiecznie zmęczona po pracy była. Ojciec nie miał totalnie zadnych obowiązków bo wiecie...chłop zmęczony po robocie! Lżej było w kwestiach mieszkaniowych. Z praca takze było łatwo (mama nie musiała pracować bo im starczała jedna pensja wiec poszła do pracy kak my do przedszkola ale bez presji). Jakos dzieci miały zapewnione wczasy itd. Weekendy wolne a nie tak jak teraz. Nie czekali z dziećmi bo niby na co? Nie martwili sie o prace, mieszkanie czy ze kupią cos bo prawie nic nie było. Żadne tam wczasy zagraniczne czy kupno mieszkania albo samochodu. Wiec nie było innej drogi rozwoju jak rodzina i dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i mojego tate było stac utrzymac mame na wychowawczym 3 lata... było duzo łatwiej i taka jest prawda. były kolejki kartki polowanie na meble buty i wogóle wszystko ale o 15 wychodziłas z pracy i miałaś wszystko w d... były żłobki przedszkola (teraz moje dziecko jest w kolejce na 86 miejscu w Państwowym - to najbliższe bo kolejne dwa to 300 któreś i 500 któreś... wiec zostanie prywatne za 1600 lub opiekunka za ponad 2 tys bo nie wiadomo tez czy sie dostanie). ksiazki dostawałam za darmo w szkole. nie było kredytów na mieszkania i każdy miał gdzie mieszkac - nawet jak była to kawalerka to po latach mógł dostac mieszkanie normalne. a teraz co? trzymanie sie pracy kurczowo i zostawanie po godzinach za darmo, raty, i walka o lepsze jutro na które sie raczej nie zanosi....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedys sie po prostu ŻYŁO a teraz to gonitwa i walka o przeżycie taka jest prawda... I dzieci nie były kosztem i wynikiem planów tylko naturalną koleją rzeczy życia w rodzinie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pamiętam jak przyjechałam do nas w latach 80-tych znajoma, której syn uciekł do Australii. Przywiozła owoc kiwi, a my za Chiny Ludowe nie wiedzieliśmy co z tym się robi. Je??? Na pewno??? Najbardziej lubiłam odwiedzać moją ukochaną babcię. Dlaczego? Bo ona miała łazienkę! Łazienkę miała, wow normalnie, klękajcie narody. Potrafiłam godzinami z niej nie wychodzić, bo tak się jarałam łazienką, której my nie mieliśmy. Inna sprawa to że dziś kobiety mają więcej możliwości. Moja bratowa nie gotuje, mało sprząta, a kiedyś było nie do pomyślenia, by facet cokolwiek zrobił w kuchni Moja mama była nauczona, że o 16.00 ma być dla taty obiad na stole. Dla niej to było oczywiste jak oddychanie. Ja do dziś mam wielki głód podróży, poznawania świata i myślę, że to taki mój odchył po dzieciństwie w tatach 80-tych kiedy to dostać paszport to jak wygrać w totka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem z lat 70
Zobaczcie kto tak na prawdę zachwala "tamte czasy". Dzieciaki z lat 90 ;-), które o komunie to mogą co najwyżej w książce przeczytać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sorry ja chwale a urodziłam sie w latach 70. i nie mialam rodziny wojskowych z policji itp...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie gotuje!!! super czasy! bo jak k***a wracam po 12 h z roboty to o 21:30 nie bede obiadu robić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a wiedza nt kiwi determinuje postrzegania świata... Ciekawe jak by ci dali duriana to bys dzis wiedziała jak jeść :-/ też nie wiedziałam jak sie jj*****ana a miałam wtedy z 10 lat. brak łazienki-ja miałam wiec pretensja do rodziców a nie systemu! zreszta czy nadal tam mieszkają??? czy jednak dostali po czasie mieszkanie z kiblem??? i zauwaz miałas czas pojechać do babci!!! w tych czasach nie mamy czasu za czesto odwiedzać rodxzine i znajomych

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypowiadają się tu osoby urodzone na początku lat 90-tych, a to zupełnie inna historia. Moja mama do dziś pamięta jak była w zaawansowanej ciąży w stanie wojennym i na chatę wparowała milicja szukając jakiegoś demonstranta. Mój ojciec do dziś wspomina jak dostał od milicji pałą przez łep, bo akurat mieszkaliśmy w miejscu gdzie takie różne "akcje" były na porządku dziennym. Niech mi nikt nie mówi, że było tak super. Praca była pewna i to było super. Ludzie uciekali z tego "raju" wpław przez lodowaty Bałtyk i byli tam traktowani "per noga" jak wielu uciekających dziś. Zapomniał wół jak cielęciem był.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wyprowadziliśmy się z tego slumsu już w nowej rzeczywistości. Od tego czasu mieszkanie zmienialiśmy ze 3 razy dzięki pracy własnej, a nie układom. Na zagraniczne wycieczki jeździmy chętnie, bo możemy sobie na to pozwolić. Nie mieliśmy cioci w Ameryce, wujka w milicji i znajomych w partii. Polepszyło się nam, bo na to zapracowaliśmy w nowych czasach. Mój ojciec zrobił prawo jazdy dopiero po 40-stce, właśnie po przełomie, bo wiedział, że mu się bardziej przyda niż za komuny kiedy to potrafił nie przyjść do pracy, bo zapił, zaspał albo mu się nie chciało, a wypłatę i tak dostał. Dobija do 70-tki i pracuje, bo chce i lubi, z własnej woli. Dopiero teraz czerpie z życia pełnymi garściami i za nic do starych czasów by nie wrócił.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mój ojciec do dzis pluje sobie w brode bo mial propozycje emigracji do Szwecji ale patriotyzm sie w nim obudził.... wyjazd z cała rodzina oczywiscie.... zaluje takze ze tego nie zrobił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
fajnie piszesz ze sie polepszyło... ciekawe czy mieszkasz w Wawie gdzie chata 30m kosztuje 300.000? czy stac by Cie było na zmiane "własną pracą". Fajnie ze Ci sie udało. Tez nie jestem resortowym dzieckiem ale uwazam ze zycie było prostsze i łatwiejsze mimo wszystko kiedys... Choć jak w podstawówce chciało sie cos słodkiego to najtańsze było.... kupno chlorochinaldinu w aptece niż orenzadki w proszku lub mambinki. Leki były półdarmo lub za darmo. jak byłam chora mama zawsze brała l4. Było po prostu normalnie i ludzko. moj kolega wyemigrował do de bo miał obywatelstwo (po dziadku i tacie a ani słowa po niemiecku) i lata tyrał tutaj w koncu sie poddał i wyjechał na socjal. Dostał wiecej niz tu zarabiał ostatnio, mieszkanie za free, szkołe jezyka i teraz mówi ze czuje ze zyje. po roku jak sie nauczy niemieckiego ma dostac prace w zawodzie (uznane w ue dyplomy ukonczenia kilku uczelni ), pomyslec ze u nas kiedys było podobnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie ma co się licytować, bo to wszystko jest względne :) I kiedyś niektórzy mieli super, tak samo i teraz, dużo ludzi nie ma źle i na odwrót...różnie się życie układa, różne sytuacje się na to składają, różne wybory życiowe...Moi rodzice nie mieli źle kiedyś i nadal nie mają ;), może i szczęściarze, ale taka prawda...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktoś tu napisał że teraz nie mamy czasu za często odwiedzać rodziny...no zależy kto...jakoś widzę masę ludzi na fb siedzi, ale podjechać kawałek do kuzynki, to już nie ma czasu...raczej większość nie ma po prostu chęci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może dużo zależny od tego, w którym rejonie Polski się mieszkało. Ja mieszkam na Śląsku i tu łazienka nie była sensacją. Miałam jedną koleżankę, która łazienki nie miała, a ubikację wspólną na półpiętrze i to było nietypowe. Na mieszkania ze spółdzielni czy zakładowe czekało się kilka lat, ale w końcu się dostawało. Nie znam nikogo, kto całą rodzina mieszkałby w zagrzybionej kawalerce. :o I nie jestem dzieckiem lat dziewięćdziesiątych, bo urodziłam się w 70 roku. Na studia (oblegane) dostałam się bez problemu, choć tez nie miałam punktów za pochodzenie, bo rodzice byli pracownikami umysłowymi. Nie twierdzę, że te czasy były idealne, wszyscy żyli na niskim poziomie, ale przeciętnemu, niezaradnemu człowiekowi było dużo łatwiej niz obecnie. Więc nasi rodzice nie zwlekali z rodzeniem dzieci, bo mieli duże ułatwienia od państwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie mam fb.... pracuje ja pracuje maz ... w domu nie ma nas po 11 h srednio (maz ma ruchomy system pracy wiec wymieniamy sie przy odbioze ze zlobka)... a tu trzeba dzieckiem sie zajac obiad dla malej, dla mnie, zakupy... w weekend dziadkowie... a kiedy poprac poprasowac posprzatac????nie mam czasu dla dalszej rodziny bo nie mam go dla swojej... :-( dojazdy zajmują prawie 3h a praca czesto bezplatnie po godzinach.. wracałam nieraz po 22 (od 8 rano!) ale co zrobić rata rzadzi:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 2 lata młodszego brata, na początku mieszkaliśmy w kawalerce, trzeba było palic w piecu, po wode do studni chodzic. Jak miałam 7 lat przeprowadziliśmy się do 2-pokojowego mieszkania, pokoj dzieliłam z bratem i wiecie co? Wspaniale wspominam moje dzieciństwo mimo, iż było bez wygod i na kupie. Jako dziecku było mi obojetne, ważne ze miałam co jesc, co ubrać, było cieplo i miałam towarzysza zabaw w postaci brata oraz ogrom milosci od rodzicow, razem spedzalismy kazda wolna chwile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz też można wyjechać jak chce się mieć lepiej. Można właśnie wyjechać, wsiąść w samolot, samochód, a nie telepać się do Szwecji ukrytym pod ciężarówką ("300 mil do nieba", oglądaliście taki film?) albo na pontonie przez Bałtyk (brat aktora Leona Niemczyka przerzucał tak ludzi przez granicę, zrobili nawet o nim dokument) czy też na "rejsach wycieczkowych" wywożących swego czasu z PRL całe tabuny "wycieczkowiczów" w jedną stronę. Zgadzam się, że może ludzie mieli więcej czasu dla siebie, było więcej życzliwości i ukierunkowania na drugiego człowieka, człowiek może mieć sentyment, bo był wtedy młody i zdrowy albo z perspektywy dziecka problemów ówczesnych dorosłych nie dostrzegał, ale nigdy się nie zgodzę, że całościowo rzecz ujmując było wtedy lepiej. Za nic nie chciałabym, by dziecko, które noszę żyło w tamtych czasach. Patrzę na moich bratanków i dla nich wycieczka do Paryża to zapewniony przez rodziców standard, oni nie mają kompleksów, brak możliwości takiego wyjazdu to dla nich jakiś niepojęty kosmos. Zdaję sobie sprawę, że nie każde polskie dziecko ma tak fajnie, ale też moja rodzina nie będzie przepraszać za to, że teraz ma dobrze. Niczego nikomu nie ukradliśmy, może mieliśmy trochę szczęścia, ale też nigdy nie wychodziliśmy z założenia, że w nowej rzeczywistośc***aństwo ma nam dać. Ktoś inny ma gorzej? Ok, tylko czy z tego tytułu ja mam równać w dół? Nawet w komunie nie wszyscy mieli, wbrew pozorom, po równo. Na Kubie nadal mają po równo i wielu z nich tonie próbując się dostać do Miami. Skoro socjalizm jest taki super to dlaczego uciekają?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
chyba bylo latwiej.. dzis mam 36 lat z a,miesiac-smieciowka brak szans na umowe brak sznas na kredyt brak szans na dzieci wynajmuje i oddaje wszystko prawie zeby miec dach nad glowa juz sie wyleczylam z posiadania stabilizacji wiem ze tego nie bede miec nigdy podziwiam jesli ktos decyduje sie na dzieci bez dacju nad glowa alboz ogromnaym kredytem, ja bym umarla ze strachu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo tu właśnie chodzi o mega wygody! Tylko o czas dla dziecka, miłość...wczoraj widziałam wielką radość mego synka, jak robiliśmy samoloty z papieru, to jest prawdziwe szczęście :) Teraz dużo dzieci ma takie luksusy, że nam dzieciakom z lat 80 nawet to głowy nie przychodziło, że coś takiego można mieć :O. Ale i tak depresje już dziecięce itp...bo tablet nie da ci miłości...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja najmilej wspominam z dzieciństwa właśnie przyjazdy kuzynostwa, pełny dom ludzi, latanie po domu, szczera radość, ach :) A nie lalkę Barbie z peweksu :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pewnie, że wiele zależy od rodziców. Jak mamusia woli oglądać serial, a nie pobawić się w tym czasie z dzieckiem to nie ma znaczenia czy oglądała "Izaurę" za komuny czy "Modę na sukces" dziś, a te fecabooki i laptopy? Lepiej mieć niż nie mieć, a z jaką częstotliwością się ich używa to już inna sprawa. Znam takich co mają technologiczne cuda wianki, a wolą przeczytać książkę niż klikać "lubię to", bo tak zostali nauczeni. Tylko musiał ich ktoś nauczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kiedyś było porostu inaczej :). Można sobie luźno porównywać, ale ja jestem daleka od oceniania, wartościowania...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
było łatwiej nie lepiej... a to duzo. Nie zarabiamy mało ale wszystko kosztem dobra niepoliczalnego czyli czasu. na inne zycie nas nie stac zostalismy zmuszeni do tyrania jak chomiki w kolowrotku gdyz z jednej pensji mimo wszystko sie nie utrzymamy. co z tego ze moge wywalic kase na super wakacje jak mam pilniejsze wydatki? wyjazdy to nie wszytko. Mam znajomych ktorzy maja duzo gorzej oni we 2 nie zarobia tyle co ja... kiedys by mieli kolonie dla syna, czas teraz oboje na smieciówkach dzieki bogu mały chciał do zhp wiec ma tansze wakacje niz normalnie... Moje 2 ciocie jedna krawcowa druga pielegniarka a mezowie jeden spawacz drugi strazak postawiły sobie za komuny domy. czy w obecnych czasach byłby to mozliwe??? teraz wegetacja.... klasa srednia obecnie nie istnieje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja z kolei znam dużo kobiet które nie muszą pracować...Tak było, jest i będzie...Nie ma co generalizować, bo koleżanka musi tyrać...koleżanka nie stanowi zasady...jest po prostu RÓŹNIE

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×