Jak Wy to widzicie ?

Od wtorku pracuje u nas grupa dziewczyn z Grecji, tzn były już w zeszłym tygodniu zapoznać się z miejscem pracy i już wtedy wpadła mi w oko jedna z nich. Zaiskrzyło piekelnie, praktycznie cały weekend spędziliśmy razem, jest bosko, martwi mnie tylko jeden problem. Tak na prawdę to rozmawiamy na poziomie Kali kochać, Kali dać. Ona po niemiecku ani be, ani me a mój angielski pożal się Boże. Zaczynam się zastanawiać, czy to ma sens, to staje się coraz bardziej problematyczne no i czy Greczynki wszystkie takie są, może nakręcam się nie potrzebnie. To strasznie boli, chcieć coś powiedzieć a brakuje słów. Ma to wszystko sens ?

Masz motywację do nauki języka.

Slyszalem ze milosc oslepia ale ze oniemia ? Cos musi byc na rzeczy.

W milosci nie potrzeba slow, wystarcza gesty.

Najwazniejsze slowo w greckim to SAGAPO ! zapamietaj.

Malaka !

Ja miałem podobnie z Turczynką. Poznałem na Wakacjach. To dopiero była inność. Wtedy też zrozumiałem, że nieważne, że różnią nas religie, kultury, kolor skóry. Uczucia i miłość wszędzie jest taka sama..

Dziewczyny z "poludnia" szybko sie starzeja, 30 wyglada jak 40 a nie chce myslec jak bedzie wygladac majac 40.

jak 60-tka