Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Michalina_26

Mam inne podejście do życia niż moi rodzice. jak z tym żyć?

Polecane posty

Gość gość
zacznij żyć własnym życiem bo matka apodyktyczna będzie zawsze Tobą manipulować ! Nie wracaj ! Nie ja nie mówię abyś nie pomagała rodzicom ale w granicach normalności ! To przykre ale matka już od dziecka bardzo Ciebie skrzywdziła !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak poziom ciebie niegodny to po cholerę mi odpisujesz? nie masz innych zajęć? xxx powiedzmy ze trapi mnie badawcza ciekawosc jakie cechy jeszcze pokazesz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michalina_26
Dziękuję Wam, że poświęciliście czas, żeby przeczytać o moich wątpliwościach i doradzić mi. Nie wdawając się w jakieś większe szczegóły powiem tylko, że moja rodzina, z różnych przyczyn, była nietypowa, a co za tym idzie -dysfunkcyjna, role były zaburzone i stąd to wszystko. Wiem, że moja mama jest dobrym człowiekiem i nie zwalałabym winy na nią, po prostu cała moja rodzina jest w jakiejś pułapce, z której trudno się wydostać. Jest coś takiego jak DDD-Dorosłe Dzieci z Rodzin Dysfunkcyjnych i chyba jestem takim dzieckiem. To chyba mój podstawowy problem. Może jak się z tego wyleczę, to będę w stanie odnaleźć się w życiu, bo na razie mam problem z odróżnieniem tego, co jest normalne od tego co normalne nie jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nienormalny jest juz sam tytul topiku...masz pelne prawo miec inne podejscie i kompletnie nie czynic sobie z tego powodu wyrzut ów. to jest twoje zycie i poniewaz nikt za ciebie go nie przezyje nikt tez nie powinien ci narzucac podejscia do zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michalina_26
Ja wiem, wszyscy macie rację. Ale jak się dorastało w takiej a nie innej rodzinie, gdzie się każdy dla każdego poświęcał, gdzie było dużo cierpienia, bólu, łez itp. to jest się innym niż większość ludzi. Po prostu niektóre banalnie proste decyzje czasem trudniej mi podjąć niż Wam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Michalino, prawdziwe poświęcenie to takie, ktorego nie widac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Michalina_26
A myślisz, że to które było w mojej rodzinie było jakieś widoczne? Wszystko toczyło się w czterech ścianach naszego mieszkania, między nami. Nikt nikomu tego nie wypominał, może takie mamy charaktery. Dopiero ja czuję jakiś bunt i ciężko mi to zaakceptować. Inaczej poświęcała się (chociaż nie wiem czy to dobre słowo, ale nie znalazłam na razie lepszego) moja babcia, inaczej moja mama. Teraz, w czasach gdy wszystko jest na wyciągnięcie ręki może i potrzeby są większe. Tak to sobie tłumaczę, chociaż tak naprawdę nie wiem czego chcę. Po prostu jest mi ciężko. Przychodzą takie dni jak ten dzisiejszy i nie daję sobie rady, dlatego tu napisałam, żeby chociaż na chwilę to z siebie wyrzucić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a na czym polegało to poświęcanie sie twojej mamusi? na gotowaniu, sprzątaniu i chodzeniu do pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak miałam
Michalino, mnie nie chodzi o to by deprecjonować poświęcenia twojej mamy czy babci. I byś odwróciła się od nich i pozostawiła na pastwę losu. Jednak założyły własne rodziny i miały dzieci. Teraz pomyśl czego chciałabyś ty, czy chceszmieć rodzinę? Jeśli tak, to jaką? Czy taką jaką tworzyły twoja mama i babcia? Piszesz że była dysfunkcyjna, czy chcesz stworzyć też taką? Jeśli tak - to je naśladuj. Czy uważasz że postępowanie twojej mamy wobec ciebie jest ok? Jeśli tak - to dlaczego tak źle się z tym czujesz? Twoim rodzicom do życia potrzebna jest twoja pomoc? więc ofiaruj tę pomoc, ale nie siebie w ofierze. Zawieź ich do lekarza, zrób większe zakupy i co tam im niezbędne do życia i zajmij się budowaniem własnej rodziny. Oczywiście masz wybór i możesz zostawić wszystko tak jak do tej pory. To nie jest tak że piszący tu mają super rodziny, moja też była dysfunkcyjna, no i trudno, na przeszłość nie mam wpływu, ale przyszłość trochę zależy ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćmdh
ja mam wrażenie że w większosci rodzin występują jakieś dysfunkcje,powinnaś pomagać w miarę swoich mozliwosci ale nie zatracając się w tym całkowicie,masz prawo żyć tak jak chcesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
po pierwsze, Twoja postawa wobec mamy, czyli płacz, zamartwianie się, osadzanie siebie i jej w Twojej nieudolności i nieudaczności, czy jakkolwiek to nazywacie, całkowicie utwierdza ją w przekonaniu, że ona postępuje słusznie i wychowała Ciebie na swój obraz i podobieństwo, tak ma być, jest to jedyna słuszna droga dla Was wszystkich, nie masz prawa oczekiwać innego życia, bo jej takie jest, babci takie było, i Twojego dziecka też takie ma być, pod warunkiem, że będziesz miała córkę, bo oczywiście, gdy będziesz miała syna, to będzie zupełnie inna sytuacja, będzie miał prawo żyć swoim życiem, nie będzie miał żadnych obowiązków wobec Ciebie i dziadków, wszystko co zrobi będzie wspaniałe, a czego nie zrobi, będzie normalne ... Kobiecy los jest inny, ma się opiekować rodzicami, ma być na każde ich zawołanie, nie ma prawa myśleć o sobie, nie może postępować egoistycznie, itp. O tym, że jest to typowe myślenie w rodzinie katolickiej, chyba nie muszę wspominać... Biblia tak nakazuje ... Ksiądz tak głosi... Jakim sposobem, Michalino, Ty w ogóle wyjechałaś poza dom i na dodatek kończysz studia? Z pewnością chodzi tu o jej poświęcenie się dla Ciebie, które to poświęcenie będziesz musiała spłacić z nawiązką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najpierw proponuję przestać płakać, nie odpowiadaj na zaczepki, nie reaguj na krytykę, na pytania zaczepne odpowiadaj pytaniami zaczepnymi zwrotnymi, zmuszając ją do odpowiedzi, samej ich nie udzielając, zwłaszcza, że Twoją mamę nie interesują Twoje odpowiedzi na jej pytania, bo ona i tak wie, co Ty masz myśleć i odpowiadać, więc gdy ona zapyta, to zapytaj, co ona o tym myśli, co ona proponuje, gdy już się wypowie do końca, zapytaj, czy interesuje ją Twoje zdanie na ten temat i czy jest gotowa wysłuchać go tak samo spokojnie, jak Ty wysłuchałaś jej opinii... Tak długo ćwicz z nią ten styl rozmowy, aż wreszcie zacznie Ciebie słuchać i pytać o rzeczy, które autentycznie ją zainteresują jako Twoje opinie, a nie jej własne, bo dotąd traktuje Cię jako słuchacza, a nie rozmówcę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem córką takiej samy matki jak Twoja, zaczęłam uczyć ją ze sobą rozmawiać, gdy byłam dokładnie dwa razy starsza od Ciebie, nauka trwa od około pięciu lat, wspiera mnie w tym ogromnie mój obecny partner-mąż, poprzedni był-jest jej idolem i wzorem cnót męskich do dziś, mimo wielkiego postępu w jej myśleniu na temat moich praw, ja do dziś mam czasami odczucie dyskomfortu, gdy miło spędzam czas i przeleci mi przez głowę myśl, że może powinnam teraz zawieźć gdzieś rodziców, zamiast iść do kina albo na basen... Ty masz szybszy start i zmianę pokoleniową w myśleniu na temat relacji interpersonalnych, zwłaszcza w rodzinie tak ogromną, że może uda Ci się prędzej niż mnie nauczyć ją słuchać Ciebie i rozumieć Twoje racje...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×