Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Wesele chrzesnicy z ktora nie ma sie kontaktu

Polecane posty

Gość gość

Moja matka ma chrzesnice ktora mieszka w Polsce. Przez te wszystkie lata nie mielismy z jej rodzina duzego kontaktu. Jak byla dzieckiem, Mama przesylala jej pieniezne prezenty na wieksze uroczystosci, ale nigdy nie dostawala podziekowania - chociazby ze strony jej rodzicow. Czasami tez wysylala kartki urodzinowe, swiateczne, ale tez raczej nie bylo duzej checi utrzymywania kontaktu. Teraz dziewczyna wychodzi za maz i przyszlo zaproszenie na wesele, ale moja Matka, ktora nie bedzie mogla uczestniczyc, nie chce juz niczego podarowac. Twierdzi, ze dziewczyna juz jest dorosla, i skoro nigdy nie bylo podziekowania za jakis wykonany gest, ani chociazby najmniejszej checi do utrzymywania kontaktu, to ona nie chce juz miec z nimi nic wspolnego. Radze aby jednak jeszcze ostatni raz sprobowala, ale ona twierdzi, ze nie chce miec nic wspolnego z tego typu ludzmi, a chrzestna to nie bankomat. Co radzicie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiście, niefajna sytuacja :( A chrzestni często są właśnie traktowani jak bankomaty - sama tego doświadczyłam, dlatego swojemu chrześniakowi kupowałam np. książki w stylu leksykony szkolne, materiały przydatne do nauki - zamiast tego, czego żądali rodzice (komórka, tablet etc., a najlepiej to kasa). Dlaczego? Bo najchętniej spieniężyliby i wydali na własne potrzeby... w efekcie kontakty osłabły, bo ciągle były narzekania, że jestem skąpa i tylko prezentami szantażuję (?!) biedne dziecko, że ma się uczyć i nic więcej... Chrześniaka nie widziałam od wieków. Nie tęsknię, on na pewno też nie tęskni, przecież zła chrzestna byłam :( Gdyby dziś zaprosił mnie na ślub/wesele (oczywiście myślałby zapewne o sutej kopercie, no cóż...), prawdopodobnie wysłałabym skromny prezent w postaci np. eleganckiego albumu ślubnego albo pięknie wydanej Biblii. Żadnej kasy!! Do tego ładna kartka z życzeniami szczęścia na nowej drodze życia. Na ślub nie poszłabym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie wiem co się teraz dzieje ze społeczeństwem. Jak ja byłam dzieckiem to od chrzestnej dostawałam od święta czekoladę a od chrzestnego czasem jakieś 20 zł i byłam szczęśliwa a teraz? Tablety, laptopy, tysiące zł. Na wesele najlepiej może mieszkanie albo samochód?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na dodatek zaproszenie bylo tylko na moja matke wypisane - chrzesnica jest corka jej daleszej kuzynki, ktora wie, ze jeszcze ma meza i corke. Pomijajac juz moja osobe, powinni przynajmniej uwzglednic mojeg ojca. Tak tylko na odtrzepnego byle dostac koperte za ktora i tak pewnie nie podziekuja ani pisemnie ani telefonicznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprostu chrzestna jak cytryna wycisnąć ile się da minimum wysiłku maximum zysku takie wychowanie a puźniej się dziwią źe ich własne dzieci nie chcą znać bo całe źycie było ustawione przez pryzmat kalkulatora Znam to z własnego doświadczenia podejmowanie prób kontaktu prezenty bez ograniczeń cenowych takie jakie sobie wybrali tacy chrześniacy ???!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mnie spotkała miła niespodzianka. Córka mojej siostrzenicy [ ja chyba cioteczna babcia ?] w ubiegłym roku przystąpiła do komunii. Z siostrzenicą miałam sporadyczny kontakt, kartki i kilka słów na święta i urodziny, raz na pół roku telefon - mieszkają w jednym z krajów na zachodzie Europy. I w ubiegłym roku dostałam od nich zaproszenie na komunię wnuczki. Pomyślałam sobie, że to kurtuazyjne zaproszenie, ale 2 telefony od siostrzenicy sprawiły, że pojechałam. Oprócz kilku drobiazgów dziecku wręczyłam kopertę z zawartością 150 euro. Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że pozostali goście do skromnego prezentu dokładali po 10, 20 euro. A ja poczułam się znacznie lepiej, już nie miałam poczucia, że jestem tą biedniejszą krewną, jedyną krewną z Polski.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja się wypowiem z perspektywy chrześniaczki. Moi oboje chrzestni jakoś nie utrzymywali i nie utrzymują ze mną kontaktów. Coś tam tylko było we wczesnym dzieciństwie, pamiętam jakieś odwiedziny i drobne upominki. Trochę wstyd się przyznać, ale nawet nie jestem pewna, czy poznałabym którekolwiek z nich na ulicy gdybyśmy się mijali. Nie chodzi o prezenty czy pieniądze, czasami tak tylko myślę, że chciałabym się spotkać i posiedzieć przy kawie, porozmawiać, pobyć ze sobą. Gdybym brała ślub trochę nieswojo czułabym się zapraszając ich, ale to w końcu chrzestni. I nie oczekiwałabym żadnej wielkiej kwoty w kopercie, bo nie o to chodzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nieładnie że zaprosili tylko twoją mamę bez ojca.. do którego roku życia mama interesowała się dzieckiem?? bo trudno od dzieccka 5letniego oczekiwać telefonów itd. prezenty zawsze wysyłane a odwiedziny?? jak odwiedzin nawet nie było to dziecko nawet twojej mamy nie zna i moze nie pamieta.. Ja uważam że jednak jak dziecko jest mniejsze to inicjatywa powinna byc ze strony chrzestnego bo czego tu od dziecka oczekiwac?? odwiedzin nie bylo to zadnej wiezi z dzieckiem sie nie zbudowało wiec i dziecko pewnie tez ma gdzies takiego chrzestnego bo wbrew pozorom to nie prezenty są najważniejsze ale właśnie ten kontakt..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie też uważam, że inicjatywa powinna być ze strony chrzestnych przede wszystkim, dlatego teraz sama mając chrześnicę, mimo że jest jeszcze małym bąblem, staram się ją odwiedzać i być na bieżąco co tam u niej. Moim zdaniem ważne jest też, żeby nie stracić kontaktu kiedy dziecko już wejdzie w wiek nastoletni, bo wydaje mi się, że właśnie wtedy najczęściej chrzestni jakoś już przestają odwiedzać i się interesować. A potem nie wiadomo kiedy i jak "dziecko" nagle ma już te 20-parę lat i szykuje się do własnego ślubu no i jest dylemat, bo relacje były jakie były.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×