Czy to ja zawsze zle odczytuje intecje mezczyzn?

Sytuacja 1: Kiedys w szkole pewien kolega latal za mna, zawsze chcial przebywac w moim towarzystwie, nawet prywatnie zdarzalo mu sie ,niby ´´ sledzic mnie autem, wiem ze brzmi groznie, ale wtedy uwazalam to za slodkie. Z dnia na dzien konktat sie urywa, mimo ze tez mi sie podobal. Sytuacja 2: na randce, mezczyzna na koniec do mnie: ,,to mamy jeszcze wiele planow wspolnych, musimy razem wybrac sie tu i tam...´´ A ja sobie mysle: hmm moze ten bedzie jakis normalny, okazuje duze zainteresowanie. Kiedy kilka dni pozniej zaproponowalam niezobowiazujace spotkanie, kontakt sie urwal. Sytuacja 3: kolega w pracy czesto ze mna rozmawia, probuje niby przypadkiem zawsze dotknac reki przy np. podawaniu telefonu. Kiedy mnie widzial, zawsze promienial. Poniewaz wiem jest troche niesmiay, chcialam wyjsc mu na przecie i powiedzialam, ,,ze jesli mialby ochote moze mnie zaprosic na kawe.´´ Sama nie proponowalam, bo slyszalam od niego, ze kobiety go cale zycie zdobywaja, a on tego nie lubi. Dodal tez, ze ja jestem w porzadku i ze spodobala mu sie moja szczerosc i otwartosc. Jednak nigdy nie zaprosil mnie na kawe. 2 miesiace pozniej widze go na ulicy, nawet nie powiedzial mi ,,czesc´´. Czy to ja az tak zle odczytuje intecje mezczyn? Czy wy rowniez uznalibyscie powyzsze znaki jako sygnal zainteresowania? Czy naprawde musze udawac zimna ksiezniczke, by byc zdobywana? Na to wychodzi...