Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Alaninka

Wyznanie, które pomoże mi żyć.

Polecane posty

Postanowiłam podzielić się swoją historią na Waszym forum. Możliwe, że mnie nie zrozumiecie, ale szczerze powiedziawszy mam to gdzieś. Pozwoli mi t pozbyć się pewnego ciężaru, którego nie mogę wymazać z pamięci. Zapewne większość z Was wie, jaki to skarb posiadać obydwojga rodziców… ja niestety miałam tą możliwość tylko do 10 roku życia, tak naprawdę. Mając dziesięć lat, dzień przed moimi urodzinami zmarł mój Ojciec. Nie była to zwykła śmierć. Został zostawiony przez swoich kompanów imprezowych na pastwę losu (nie, nie był alkoholikiem.) ujmę to tak… Wyobraźcie sobie, że macie dobrego przyjaciela, kolegę, wiecie że choruje na pewną dolegliwość (w przypadku mojego ojca był to refluks żołądka), nagle, jak był wesoły i rozgadany zasypia przy imprezowym stole. Nikt się nim nie interesuje. Zostawiają go przy stoliku, przy którym spędzają cotygodniowe popołudnie. Zamykają lokal, barmanka podchodzi dotykając ramienia- ojciec pada siny na ziemię. Pomijając fakt, że przyjaciele go olali i zostawili na pewną śmierć, moja rodzina straciła to, co najcenniejsze. Ojca i męża. Pozostała tylko Mama. Bardzo było mi ciężko. Bez środków do życia, starałyśmy się z Mamą i młodszą siostrą sprostać wymaganiom świata. Niestety Mama zachorowała. Diagnoza- rak piersi z przerzutami na wszelkie możliwe organy. Rok 2000 z hakiem, brak telefonów pierwszego kontaktu (nie było nas stać). Nigdy nie zapomnę tego strachu, kiedy moja Mama jeździła do Opola na oddział onkologiczny- strach kiedy pociąg się spóźniał, kiedy nie było jej w domu na czas- te straszne myśli, czy coś się stało (czy to prze ze mnie czy ja jestem winna…). Dzieciaki mając naście lat, są w stanie wmówić sobie wszystko. Najgorsze było, kiedy musiałam z kilkuletnia siostrą udawać, ze wszystko jest w porządki, kiedy mama była w szpitalu. Dwunastolatka zostawiona sama sobie wraz z ośmioletnią siostrą z rachunkami na głowie, zakupami, dorosłym życiem. Mama nie miała nikogo blisko, kto by się nami zajął. Rok 2005 mam lat 15, zostaję sama z młodszą siostrą. Mama umiera kilka dni po moich urodzinach. Nie wspomnę o tym, że każdego roku rzygam na myśl o urodzinach… Mając lat naście nie byłam w stanie wraz z siostrą zająć się Mamą w sposób taki, jak wymagało jej zdrowie. Odwiedzałam ją możliwie najczęściej w hospicjum. Niestety pewnego dnia potwierdzając swoją wizytę w recepcji ośrodka, zostałam poinformowana, że moja mama zmarła kilka chwil temu. Uwierzcie, nigdy nie zapomnę tego widoku, kiedy wynoszą najbliższą mi osobę w czarnym worku tuż obok mnie. To uczucie, kiedy musisz zabrać wszystkie jej rzeczy jest nie do opisania. Gdybym nie miała młodszej siostry, na pewno nie napisałabym tego posta. Nie będę dokańczać sowiej historii. Chciałabym przestrzec Was wszystkich przed najgorszymi decyzjami w Waszym życiu. Nigdy nie pozwólcie, aby emocje i złe intencje przodowały w gestach, które wykonujecie w stosunku do najbliższych osób. Nie macie pojęcia, za jakie błahostki przepraszałam swoją Mamę na łożu śmierci. Jako zbuntowana nastolatka sprawiłam jej wiele przykrości (brak Taty spowodował, że nie potrafiłam sobie poradzić z pewnymi rzeczami). Proszę Was o jedno, zaplanujcie swoje życie patrząc przez pryzmat miłości do ludzi, którzy dali Wam szansę na życie. Nie bądźcie egoistami, którym zależy na wygodzie. Uwierzcie, oddałabym każdą rzecz, którą osiągnęłam jako dorosły człowiek. Pieniądze, posadę, zdrowie, byleby móc odzyskać to, co zabrał mi los. Wiem, że Rodziców mogę spotkać tylko w snach. Nie będą cieszyć się z wnuków, z moich sukcesów. Nie mam z kim porozmawiać, poradzić się. Wciąż przed oczami mam widok czarnego worka, poczucie ulgi, że już nic Ją nie boli….mimo, że niebawem stuknie mi trzydziestka wciąż towarzyszy mi uczucie lęku, co będzie dalej, każdego następnego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przykre jest to co napisałaś ale wiesz co? ty miałaś rodziców przez tę namiastkę 10-ciu lat. Czy mam się z Tobą licytować która z nas miała gorzej? Czy zamieniłabyś się ze mną posiadając dwoje normalnych rodziców z moimi którzy ignorowali fakt że byłam gwałcona poprzez ich najlepszego przyjaciela i nic z tym nie zrobili? Nie wiń kolegów ojca. On niezmarł tylko dlatego że miał refluks żołądka. Czy on dbał o swoje zdrowie czy myślał że "samo przejdzie"? Twoja mama to inna sprawa ale....pomyśl troszeczkę, czy ona również się zaniedbywała? Wyobrażam sobie jak bardzo Ci było ciężko chociaż nasze sytuacje są inne. Samotność jest jednak taka sama, jak i pustka która ciągnie się za nami jak cień. Nie potrafę tak jak Ty, patrzeć przez pryzmaz miłości do ludzi którzy dali mi życie. Jeśli Ty potrafisz, to w moich oczach jesteś WIELKA. Myślę że nie powinnaś się obarczać czymś, nad czym nie miałaś i nie masz kontroli. Zyj. Staraj się. I jeśli masz kogoś kogo kochasz, to mu o tym mów. Miłości nigdy nie jest za dużo. Twoi rodzice napewno nie chcieliby żebyś cierpiała. Nawet gdy były momenty kiedy Ty byłaś "niegrzeczna albo pyskata", to oni Ci to dawno wybaczyli. Ja dopiero zaczynam w to wierzyć i oby tak zostało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ze swoją Mamą możesz się jeszcze spotkać w świecie snów i nie jest to bajka , poproś o to Maryję a chętnie tobie pomoże . Ja miałem znajomego z którym , po jego śmierci jeszcze kilka miesięcy spotykałem się w świecie snów , aż spotkania się skończyły gdy zmarła jego żona . Prawdopodobnie do nieba małżonkowie mogą wejść tylko razem a nie osobno .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×