Czy nie śmieszy Was jak rodzice sami żrą smaczne rzeczy, a dziecku nie dają?

Moja kuzynka ma 5 letnia córkę, dupsko jak szafa, nie jest chora i nie po ciąży, bo to już 5 lat po. Ostatnio na święta wpieprzala, aż jej się uszy trzęsły, a dziecku nawet kawałka ciasta nie pozwoliła :D Dla sprostowania, mała jest zdrowa, ostatnio miala tylko leczony ząb, ale to w tym wieku prawie że norma. A ta do niej, żeby nie jadła ciasta, bo będzie płacić z jej skarbonki za dentyste...no wtf? Jak można tak dziecku powiedzieć??

I właśnie bardzo dobrze robi. Jak chce jeść goowna to niech sama je jej, a nie faszeruje nimi dziecko. Też bym nie przyzwyczajała dziecka do takich rzeczy.

Sama mam dzieci 2 i 4 lata, starsze chodzi do tego samego przedszkola, co córka kuzynki. Zazwyczaj odbieram razem z moją, jej córkę, bo oni niby "pracują" i mała by siedziała do 18 w przedszkolu, więc mi się jej żal robi i zabieram ja, a blisko siebie mieszkamy, więc kuzynka wieczorem ja odbiera od nas. Czasem idziemy do sklepu jeszcze i kupię im jakiegoś lizaka, czy coś słodkiego. Dziewczynka jest cwana, nigdy matce nie powiedziała o tym, mówi mi tylko, że to będzie nasza tajemnica ;) bo wie, że matka się na nią wydrze. A ta myśli, że dziecko wszystko jej mowi.

No bez przesady wiadomo, że cały czas dziecko opychać się nie powinno ale od wielkiego święta żeby kawałka ciasta nie mogło zjeść? i myli się pani powyżej, która twierdzi, że matka dobrze robi! Niestety dziecko widzi, że matka jej zabrania, a sama żre. Chcesz żeby dziecko nie sięgało po słodycze i syf non stop? to sam tego nie jedz. Przecież dzieci biorą z nas wzorce. Jak można na oczach dziecka pić cole, zajadać chipsy, cukierki ale jednocześnie mówić, że tego nie wolno jeść, bo to niezdrowe? Przecież to się w oczach dziecka kupy nie trzyma!