Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nigdy nie będę mieć dziecka, nic w życiu sama nie osiągnęłam

Polecane posty

Gość gość
Co do pracy - mąż kocha swoją pracę. Ona go nie stresuje. On uwielbia mówić, publiczne przemawianie to dla niego pikuś. A posiadanie dziecka to chyba nie moda a natura... i naturalna potrzeba kobiety. Nie mam z kim o tym pogadać. Mąż tak bardzo tego nie przeżywa. Przyjaciółki mają dzieci, więc mnie nie rozumieją. Moja rodzina uważa, że nie mam prawa powiedzieć ani słowa skargi. Więc zostało mi forum, nic więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W takim razie może rozwazcie adopcję. Z Waszą pozycją i statusem materialnym nie powinno być problemu. Znów będę brutalna: dziecko w tym wieku (i Twoim i męża) niesie juz nawet za sobą poważne ryzyko. Jesli tez wątek był już rozważany, to przepraszam, nie czytałam wszystkich wpisów. Mają tu rację te osoby, które mówią, że Twoje poczucie szczęścia zależy w dużej mierze od Ciebie. O tym, jak będziesz o tym myśleć. Zobacz: stać Cię na to, by nie spać i smęcić nocami ;) Może gdybyś "poznała życie" i zobaczyła, jak to jest na przykład padać na przysłowiowy pysk... Naprawdę nie jestem Ci niezyczliwa, próbuje tylko wskazać inną stronę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie mogę zasnąć, to jest ten ból. Bo myślę o tym. Zaczynamy pracę o 9, jedziemy niecałe pół godziny. Ja czasem przychodzę później niż mąż. Mąż zresztą też nie musi się trzymać grafika, chyba że ma wokandę albo spotkanie. Nie musimy kłaść się z kurami :) Nie, nie przerabialiśmy tego tematu. Są kobiety które rodzą zdrowe dzieci w tym wieku. Tak na to patrzyliśmy. Mąż krzywo patrzy na adopcję. Bo jest mała szansa na dostanie niemowlęcia, bo to nie przysposabiający (w ustawie tak nazywa się rodziców adopcyjnych) wybierają dziecko, bo będą go sprawdzać - cytuję męża - "gorzej niż moich klientów w postępowaniu przygotowawczym" (tym mnie rozbawił). Ale to jest ból, że nie można wybrać dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiście brak możliwości "wyboru dziecka" to jest ból... ;) Dobrze, ja uciekam, bo ja zaczynam dzień od szóstej i pracuję za pensję, którą pewnie Ty w tydzień wydajesz na waciki ;) A i tak jestem zadowolona bardzo, bo na warunki polskie zarówno praca, jak i płaca są dobre. Chyba nie jestem jednak dobrą partnerką do takich rozmów, bo jednak mnie życie dało w kość i dalej daje. Więc pewnie nie umiem zrozumieć problemów typu "wybór dziecka". A, też mam dobrego i kochającego męża, więc wiem, jaki to skarba. Dobranoc Autorko i powodzenia (widać, że jesteś niezepsuta i ogólnie w porządku) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chodzi o to, że dziecko kilkuletnie czy nastoletnie może być ciężkie w wychowaniu. A mój mąż... no cóż, nie jest osobą pobłażliwą i wątpię, żeby był taki wobec dziecka. Byłam kilka razy w domu dziecka (z okazji zbiórki, mąż też był ze mną ze dwa razy) i słyszałam, że np. dzieci przeklinają, oglądają różne niezbyt wychowawcze rzeczy w telewizji czy na komputerach, brzydko mówią, nie wykonują poleceń dorosłych. Mąż by na to nie pozwolił, bo jest bardzo wymagający. Mężowi chodziło o to, że na przykład dziecko które miało dużo swobody nagle nie zrozumie, że nie wolno oglądać telewizji, że czytamy książki (i to nie fantastykę czy "Zmierzch" jak dzieci koleżanki), że będzie musiało chodzić do teatru albo uczyć się po kilka godzin dziennie. A z małym dzieckiem nie byłoby takiego problemu, bo byłoby to dla niego naturalne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fajnie że cieszysz się ze swojej pracy :) I współczuję, jeśli życie dało Ci w kość... mi dawało, do 20 roku życia. I jestem bardzo mężowi wdzięczna za to, naprawdę. Do dziś nie rozumiem, dlaczego mnie wybrał, ale jestem bardzo wdzięczna. Także trochę wiem co to znaczy dostać w kość, choć pamięć, owszem, się zaciera. Też lecę spać :) Dobranoc :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, to może "adopcja ze wskazaniem", czy coś takiego. Jako prawnicy na pewno znajdziecie sposób na rozwiązanie tej kwestii. Bo jest jeszcze kwestia genów. Dziecko z patologii jest często bardzo poważnie obciążone genetycznie, choćby niską inteligencją i skłonnością do demoralizacji. Także przy wymogach i poprzeczce, jaką stawiałby dziecku mąż, to chyba rzeczywiście nie bylby dobry pomysł, brać takie dziecko. Miłego dnia, lecę zarabiać na chleb ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gunia

Ja jestem bardzo ciekawa co słychać u naszej autorki po 3 latach. Udało się zajść w ciążę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×