Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

w jakim wieku wasze dzieci zaczely pisac i czytac

Polecane posty

Gość gość

Moje ma 4 lata i pani w przedszk mnie wezwala na rozmowe czy mam swiadomosc ze cora jest wybitna. To jedyne moje dziecko, nie mam poriwnania. Ma tez swoje slabe strony, np jest malo samodzielna w jedzeniu,ubieraniu. Jak jest u was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
w trzylatkach już pisała i czytała mama tata babcia swoje imię , nasze imiona . znała cały alfabet .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój syn czytał w wieku 4 lat, w sumie sam się nauczył. To dość szybko, ale czy jest wybitny? Owszem, jest bardzo inteligentny. Ale to jest coś kosztem czegoś. Teraz jest w pierwszej klasie rzeczywiście intelektualnie wybiega w przód, ma ogromną wiedzę itd. itp. Ale jest dzieckiem nadpobudliwym, buntowniczym, sprawia problemy wychowawcze. Czasami wolałabym, aby był przeciętny. Ale w przypadku twojej córki nie musi tak być. Dziewczyny często są bardziej zdyscyplinowane. Staraj się rozwijać umiejętności córki, proponować jej aktywność dostosowaną do jej możliwości. Ale z drugiej strony nie nastawiaj się na nie wiadomo co. Z dziećmi jest różnie, czasami te zdolne zwalniają tempo, a te średniej rozkwitają. Nie piszę tego złośliwie ani z zazdrością. Ciesz się, że masz mądre dziecko, oby tak dalej:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jako 3 latek znał wszystkie litery, umiał się podpisać i napisać mama, tata, babcia ale nie okreslilabym ze umiał pisać czy czytać. po prostu znał litery i umiał odtworzyć kilka słów. czytać zaczął mając 5 lat-wcześniej literowal słowa ale nie umiał ich złożyć w całość. pytanie czy twoja córka czyta czy tylko gloskuje bez zrozumienia sensu? Jeśli czyta warto poświęcić jej więcej uwagi bo takie zdolne dzieci często właśnie są problematyczne w innych dziedzinach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ma prawie, (dokładnie- 4 i 10 mcy, bo to ma znaczenie) pisze, tzn. zapisuje wszystkie litery drukowane, sprawnie, pojedyncze pisane małe i duże, ale nie czyta. Tzn. odczyta pojedyncze litery, swoje imię, ew. "mama" i "tata", ale to dlatego raczej że rozpoznaje te wyrazy. Pod pewnymi względami jest super inteligentny, synteza informacji na super wysokim poziomie, w testach sprawdzających rozumienie i analizę informacji wychodził sporo powyżej wieku, ale- no właśnie, testy takie były robione u psychologów. A do psychologów chodził bo miał problem z adaptacją w środowisku rówieśniczym. To dziecko które bierze prostą kartę pracy i zakreśla, łączy co trzeba bez czytania polecenia, na podstawie samego obrazka, bezbłędnie zapamiętuje i rozumie tekst czytany, ale ma problem ze zrozumieniem rówieśników, i vice versa, z przyjęciem do wiadomości że coś wypada a coś nie. Do tego stopnia że miał diagnozę pod kątem zespołu aspergera, bo jest w stanie zrozumieć i wytłumaczyć co to jest siła odśrodkowa i jak działa krwiobieg, ale nie rozumie że komunikat "nie chcę z Tobą rozmawiać, idź sobie" jest niegrzeczny i może sprawiać przykrość. Czyli inteligencja wysoka, ale tzw. inteligencja emocjonalna leży i kwiczy... Też momentami wolałabym "przeciętne" dziecko, mimo że kocham go jaki jest całym sercem, po prostu wiem że nam obojgu byłoby łatwiej. Kilku psychologów i pani w przedszkolu określało jego zdolności intelektualne jako wręcz graniczące z geniuszem, jednak w innych kwestiach jednak było to określane wręcz jako upośledzenie... są dwie strony, zawsze. Samodzielny jest w stopniu wysokim, jeśli chodzi o ubieranie się, jedzenie, higienę itd, natomiast ma duże problemy z komunikacją. Tzn. słownictwo zna w wysokim stopniu, śmiem twierdzić że lepiej niż niejeden dorosły, stosuje je ze zrozumieniem, buduje logiczne i złożone komunikat, ale nie jest w stanie wyczuć ładunku emocjonalnego który to co mówi niesie ze sobą (tak samo z wypowiedziami innych). No cóż, w życiu musi być równowaga, zawsze dziecko wybitne pod jednym kątem, "leży" w innych kwestiach, dzieci tzw, "przeciętne" radzą sobie nieźle ze wszystkim i po prostu łatwiej im funkcjonować. I dokładnie, za parę lat może to wszystko wyglądać inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gościa z 23:54 mój też ma obecnie 4 lata i 10 miesięcy i czyta oraz bardzo dobrze liczy. U nas jest problem z odnalezieniem się w grupie- syn jest wycofany, lubi bawić się sam. nie ma w nim w ogóle agresji i nie umie walczyć o swoje-jak mu kolega zabiera zabawkę to tak jakby tego nie zauważył i bawi się dalej ignorując kolegę. jemu inni nie są potrzebni do zabawy-ewentualnie dorośli przydają sie do rozmowy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już nie przesadzajcie z tym autyzmem i aspergerem, przecież komunikat "nie chcę z tobą rozmawiać, idź sobie!" jest zupełnie normalny u paroletnich dzieci :D :D :D Nie słyszeliście nigdy jak dzieci między sobą rozmawiają??? Nie wyszukujcie na siłę zaburzeń ani wybitnych uzdolnień, dzieci są różne i tyle :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Nie wyszukujcie na siłę zaburzeń ani wybitnych uzdolnień"- naprawdę taka głupia jesteś, czy tylko udajesz? Uważasz że jakiś rodzic, poza zupełnie skrzywionym, na siłę doszukuje się zaburzeń (chorób, schorzeń itd) w swoim dziecku, zamiast się cieszyć tym jakie jest, fajne, zdolne, mądre? Nie ja doszukiwałam się zespołu Aspergera w dziecku, na taką diagnozę kierowali nas specjaliści. A do specjalistów skierowało nas przedszkole, najpierw jedno, potem drugie. A jedni specjaliści do drugich... Nie ja doszukiwałam się u niego wybitnych zdolności bądź opóźnień w rozwoju. Pierwszy raz wychowywałam od urodzenia dziecko, opiekowałam się nim, i z naturalnych przyczyn nie byłam w stanie ocenić co na tle jego wieku stanowi normę, a co tą normę przekracza (bo przykłady siostrzeńca i dziecka sąsiadki to nie jest jakiś całościowy przekrój dzieci w tym wieku). Nie chodzi o to że przedszkolak może wyskoczyć z tekstem "nie chcę z Tobą rozmawiać, idź sobie"- chodziło o to że on nie widział w tym nic niemiłego. Tak jak nie widział różnicy pomiędzy komunikatem że ciocia jest gruba i brzydka, jak tym że ciocia ma piękną fryzurę i wygląda ślicznie. Ot, określenie wyglądu. To dalej tylko przykłady. Po prostu- w żadnej mierze nie potrafił przewidzieć jak ktoś zareaguje na to co on mówi- dla niego to był zawsze "komunikat", w tym wieku nie mówił nic żeby się przypodobać albo żeby kogoś rozzłościć czy zasmucić. I w drugą stronę- nie rozumiał że inne dzieci śmieją się z niego, albo że reagują na to co on robi złością. Zabawa, rozmowa z dorosłymi- ok, ale jednak to przedszkolak, powinien komunikować się ze swoją grupą rówieśniczą, a nie z rodzicami i ich przyjaciółmi, z innymi dorosłymi członkami rodziny. W końcu przy zabawie z jakimś problemem czy pomysłem zwracał się do wychowawczyni, nie do kolegi z którym się bawił (czy próbował bawić). W domu dogadywał się z nami, problem był w przedszkolu- bo dogadywał się z nauczycielką, ale ona w żaden sposób nie potrafiła pomóc mu we współpracy z innymi dziećmi, jakby to nie brzmiało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
- naprawdę taka głupia jesteś, czy tylko udajesz?--- Już wiadomo, po kim dzieciak odziedziczył inteligencję emocjonalną... :O Niestety, ale poziom, jaki reprezentujesz, nie pozwala mi na kontynuowanie dyskusji. Żegnam i radzę nadrobić braki w elementarnej kulturze bo twoje dziecko może nie jest zaburzone ale ma wielkie szanse zostać wychowanym na prawdziwego chama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wybacz, ale tekst o tym że rodzice "doszukują się" zaburzeń w dzieciach (bez żadnych przesłanek o tym świadczący) świadczy o tym że rozmówca jest po prostu głupi. Nie ma wiedzy na dany temat, nie ma też ochoty jej zdobywać- skoro o wszelkie okoliczności towarzyszące nawet się nie dopytuje. Rozmawiałam z taką ilością głupich (jak ktoś nie ma wiedzy, NIE MA OCHOTY SWOJEJ WIEDZY POSZERZYĆ, a udaje że ją ma- dla mnie jest GŁUPI) rodziców, przechodniów, lekarzy, nauczycieli, że nauczyłam się powoli dystansu do opinii na temat tego kim jestem, jak i z jakich powodów zajmuję się dzieckiem... Skoro 100% specjalistów (psychologów, psychiatrów, terapeutów dziecięcych) uznało że nasza opieka nad dzieckiem, nasze podejście do niego jest jak najbardziej słuszne i co najwyżej potrzebujemy wskazówek w wyborze metod, natomiast 90% rodziców jego kolegów z przedszkola, nauczycielek, rodziny i przypadkowo spotkanych ludzi uważa że sobie nie radzimy- wybacz, ale mam głęboko gdzieś opinię takich ludzi jak Ty. Teraz- mam gdzieś. Dwa lata temu, kiedy problemy się zaczęły, sugerowanie, w jakikolwiek sposób, że to ja coś źle robię, źle opiekuję się dzieckiem, źle je wychowuję, źle interpretuję jego zachowanie, stosuję za mało/za dużo dyscypliny, mój świat kręci się wokół niego/ignoruję jego potrzeby- to wszystko raniło mnie i podkopywało moje poczucie wartości jako matki. Byłam totalnie zagubiona, przestraszona, i zdołowana zamartwianiem się tym gdzie popełniłam błąd. Pomyśl zanim wyskoczysz znowu z taką idiotyczną, niczym nie podpartą (oprócz twojego "widzimisię") opinią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A możesz polecić jakiegoś dobrego specjalistę? my byliśmy u jednego w wawie i jednego w Łodzi. U nas z uwagi na zdolności matematyczne nauczycielka podejrzewala autyzm-bo niemożliwe aby 3 latek liczył do tysiąca i dodawał mniejsze liczby. spec z Warszawy stwierdził ze dziecko za małe na diagnoze-miał 3lata i 3 miesiące, a spec z łodzi stwierdził zaburzenia sensoryczne- gdzie dziecko nie ma PRAWIE ZADNYCH objawów SI. fakt nie nawiązuje relacji z innymi dziećmi, ale z dorosłymi już bez problemu-potrafi nawet obcą osobę zaczepic na przystanku i zapytać o czym jest książka, bo ma fajny tytuł.... też bym wolała aby moje dziecko było przeciętne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja akurat mieszkam w Krakowie. Mały ma zaburzenia SI, zdiagnozowane, chociaż widziałam niewielkie przesłanki (wiecie jak to jest, jak są przesłanki i sugestie to i guza mózgu się u siebie diagnozuje), ale nie na podstawie tego co sama zauważyłam. Specjalista polecony przez innych specjalistów, i szczerze mówiąc diagnoza SI też nas w pewien sposób ukierunkowała, pokazała że dziecko ma po prostu takie a nie inne potrzeby, wymagania i na to trzeba brać poprawkę,a to i owo można korygować. Diagnozę Aspergera robiła również poradnia która specjalizuje się we wszelkich diagnozach ze spektrum autyzmu. Również im wierzyłam, zwłaszcza że przecież "łatwe" potwierdzenie do dla nich byłaby dodatkowa kasa jeślibym chciała prowadzić terapię. Wszelkie testy, diagnozy psychologiczne ze względu na zaburzenia zachowania prowadziły dwie poradnie rejonowe psychologiczno- pedagogiczne (skierowania z przedszkola), plus dwie poradnie zdrowia psychicznego z NFZ, skierowania od pediatry. Jeśli interesuje Cię co według mnie w moim mieście jest godne polecenia, to napisz, odpiszę. P.S. Mój zaczął pisanie od tego że właśnie na przystanku zauważył u jednej pani sprzączkę w torebce w kształcie litery "H" i stwierdził że to ta literka i to będzie łatwo napisać... nazajutrz obudził mnie z kartką zapisaną literą "H", nie miał 4 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no my jesteśmy po testach w kilku poradniach i wyniki byly- niejednoznaczne, więc skierowano nas dalej. kolejne rozmowy i badania i w Lodzi stwierdzili SI. Ale z tego co o tym czytam od roku to zbyt wiele rzeczy mi nie pasuje. syn lubi się przytulać, nie ma przeznaczonych reakcji na bodzce-fakt są osłabione, ale raczej po prostu nie reaguje na to co mu przeszkadza. teoretycznie jesteśmy pod opieką tego doktora z łodzi ale tylko teoretycznie bo jak idziemy na wizytę to pyta czy syn robi postępy,radzi zachęcać do zabawy z dziećmi i...TYLE! nic więcej nie każe robić, żadnych ćwiczeń, terapii-nie widzi potrzeby.... A ja widzę ze on jest zbyt spokojny, jak mu ktoś zabierze jedna zabawkę, weźmie druga, jak zabiorą mu wszystkie to np policzy dziury w dywanie... U nas zaczęło się od pytań o cyfry i litery na tabliczkach budynków jak miał 2.5 roku. mając 3 znał już wszystkie litery i cyfry. A z drugiej strony do dzis chciałby aby go karmić czy pomagać w ubieraniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Gosciu ja jestem z Krakowa i bede wdzieczna za wszelkie sugestie i adresy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"Gosciu ja jestem z Krakowa i bede wdzieczna za wszelkie sugestie i adresy." - podaj maila, albo napisz do mnie na kafe.kontakt@onet.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja córka zaczęła czytać proste wyrazy jak oko, dom, buda w wieku 3 lat. Mając 4 czytała biegle. Do szkoły poszła mając 6 lat, bo zazdrościła bratu, który był 15 miesięcy starszy. W tej chwili jest dorosłym człowiekiem, skończyła studia i pracuje w urzędzie państwowym i wykonuje głupie polecenia z pensją trochę wyższą niż średnia krajowa. Nie ważne jakim się jest zdolnym, jak się nie ma pleców to się nic nie zrobi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15.01 dokładnie. Ja mam podobnie jak Twoja Córka. Zdolny nie znaczy wybitny. Zauważcie, że naprawdę wyjątkowe umysły jak Einstein czy Jobs nie byli prymusami, nie odnajdywali się dobrze w systemie edukacji a ich pomysły zmieniły świat...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo system edukacji jest przygotowany na dzieci przeciętne, rzadko zdarzają się pedagodzy którzy są przygotowani do pracy z dziećmi wybitnie zdolnymi albo takimi które sobie totalnie w danej dziedzinie nie radzą. Nie mówiąc już o problemach wychowawczych, rozwojowych... Ci którzy są naprawdę wybitnie zdolni w czymś, będą to rozwijać mimo wszystko, tyle że szkoła będzie dla nich udręką. W szkole wszystko ma być pod linijkę, według klucza... Ja pamiętam jak nienawidziłam w szkole pracy zespołowej, przez te wszystkie lata. Nie miałam żadnego poczucia jedności ze swoją klasą mimo że kontakty miałam poprawne, koleżeńskie- po prostu nie czułam się "częścią" czegoś. Kiedy mieliśmy pracę na lekcji czy jakieś projekty do zrobienia w małych grupach, z góry brałam całe zadanie na siebie, żeby tylko nie być zmuszaną do współpracy, konsultacji, podziału zadań. Nawet gry zespołowe to był dla mnie koszmar. Cały okres edukacji słuchałam o tym że mi to będzie potrzebne w dorosłym życiu, w społeczeństwie, w pracy przede wszystkim. Guzik prawda, pracuję teraz na własny rachunek i jestem szczęśliwa. Potrafię pracować w zespole, zawsze potrafiłam ale serdecznie tego nie znoszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
bo umie czytac nieco szybciej to jest wybitna ha ha ha koń by sie uśmiał

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×