Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Walczyć, czy odpuścić?

Polecane posty

Gość gość

Co byście zrobili, gdybyście czuli coś do kogoś (nie jest to jeszcze oficjalny związek, ale długo się znacie, super sobie odpowiadacie, ciągnie was do siebie i narodziło się uczucie- jeszcze nie wypowiedziane z żadnej ze stron). Po gestach i czynach tej drugiej osoby widzicie, że jej zależy i odwzajemnia uczucie. I nagle dzieje się coś z przyczyn losowych( choroba, wyjazd na długo, niepewna przyszłość)- przez co ta druga osoba zaczyna was odrzucać- bo jest pesymistycznie nastawiona, niepewna swojej przyszłości, bo wie, że nie może dać tego, czego by chciał). Ale jednocześnie widzicie, że ta osoba przez swoją decyzję cierpi. Co robicie w tej sytuacji? Skoro wiecie, że gdyby ktoś był na miejscu/ nie miał choroby lub innych niesprzyjających warunków, to wszystko ułożyłoby się dobrze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Nie lubie jak ktos pisze w trzeciej osobie. To dla mnie brzmi jak pytanie: co by bylo gdyby morze wrzalo? Napisz jaki masz konkretnie problem to pomysle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wlasnie opisz historie a nie moze moze co by byli

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Napisz o co dokladnie chodzi to otrzymasz konkretna odpowiedz. Poza tym o milosc zawsze warto walczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak sie kogos kocha to nie ma przezkód nie do pokonania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Waleczne serce walcz,jeśli czujesz,że kochasz. Jakkowiek potem potoczą się Twoje losy,będziesz mógł iść dalej z podniesiona głową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co to za niesprzyjajace warunki? Ktos trzeci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ok, to sytuacja wygląda tak- znamy się już ponad rok, od początku coś było- jednak praktycznie od początku on wiedział o tym, że będzie musiał wyjechać, więc trzymał dystans. Mimo wszystko udawało mi się ten dystans stopniowo przełamać. Widać to było po tym co mówił i robił. Super się dogadywaliśmy, pasowaliśmy do siebie z osobowości. Jednak on już wyjechał z mojego miasta- 300 km dalej. (ponad pół roku temu wyjechał). Potem 2 miesiace temu znów rzucili go do innego miasta, ale też oddalonego o 300 km.. ma niepewną pracę- taką, co co jakiś czas mogą rzucać go w inne miejsce :( Nie mogę kazać mu rzucić pracę, bo musi za coś żyć, a to praca zgodna z jego studiami.. teraz było między nami bardzo dobrze, aż do momentu, kiedy nagle ostatnio mniej pisze. Pytałam co się dzieje- odpisał w końcu, że dowiedział się, że zostaje w tamtym mieście co najmniej do jesieni, a szykuje się tam następna budowa, więc może i rok tam jeszcze być lub dłużej.. ja mam studia w swoim mieście (na 4 roku jestem). Widać, że on jest strasznie smutny, bo miał nadzieję, że na wiosnę wrócą go do Krk (kilku pracowników wrócili, żeby dokończyli etap budowy). No ale jego nie.. wiąże się to z dłuższą rozłąką... i niepwenością.. bo nawet jakbym skończyła studia i pojechała do niego.. znalazła tam pracę.. to jego np za rok, za dwa znów mogą gdzieś indziej rzucić... I on ma teraz jakiegoś doła, smutno i mniej pisze. .. boję się, że on nie widzi sensu ani wyjscia z tej sytuacji.. ale zależy mi bardzo na nim.. wiem, że gdyby był na miejscu, to nie odrzucałby mnie... ale on gada o tym, że nie jest w stanie mi dać tego, czego chcę, bo go nie będzie, bo nie możemy się widywać... i że nie wie co będzie w przyszłości( przez te wyjazdy z pracy). To jest podobna sytuacja jak np. nagle u kogoś stwierdzają ciężką osobę i ta osoba wbrew sobie odrzuca drugą osobę, żeby nie marnować jej życia..a w normalnej sytuacji by tego nie zrobiła. Czy z takiej sytuacji jest w ogóle jakieś wyjście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Jesli on ta swoja prace chce nadal wykonywac to raczej nie ma szans na normalny zwiazek. I to obojetnie czy to z toba, czy z inna kobieta. To raczej przypomina cyrk a nie stabilne zycie. Dopoki jest sam to nie ma sprawy ale jak sie pojawi jakas kobieta to trzeba bedzie cos zdecydowac. Jego beda rzucac ciagle gdzies indziej, a co z nia? Ale jak widac on wybral zycie zawodowe, a prywatne podporzadkowal temu pierwszemu. I to jest jego problem a nie twoj. Jesli on chce byc naprawde z toba to musi ci cos zaproponowac. A ty albo sie zgodzisz albo nie. Jedyne rozwiazanie to gdyby znalazl sobie bezrobotna partnerke ktora bedzie utrzymywal i ktora moze wtedy z nim wszedzie jezdzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to raczej nie ma szans na normalny zwiazek. = też to widzę. I ja nie wiem jak on sobie to wyobraża... ma co prawda dopiero 27 lat.. może myśli, że ma jeszcze czas? Albo sobie to wmawia. Bo wysyła mi np. film o tym, że dwoje ludzi się kocha, chcą ze sobą być, ale coś ich rozdziela, po czym po kilku latach spotykają się i są już ze sobą szczęśliwi... on ma potrzebę miłości, mówił mi o tym. Ale z drugiej strony- został wychowany w ciężkich warunkach- na wsi, gdzie było mało pieniędzy, gdzie musiał oprócz szkoły, pomagać w gospodarstwie. Nigdy nie miał odpoczynku, pisał mi, że zawsze odrzucał swoje marzenia, plany i potrzeby, by pomóc rodzicom.. jest taki odpowiedzialny, pracowity.. studia skończył tylko dzięki temu, że w każde wakacje wyjeżdżał za granicę i pracował po 10 h dziennie na stojąco, aż mu kręgosłup teraz szwankuje.. ale robił to, bo nie mógł liczyć na pomoc finansową rodziców.. jest taki zdeterminowany, dążący do celu... teraz też sam się utrzymuje, a jeszcze pomaga rodzicom.. pracę ma fajną, szczęście miał, że przyjęli go do dużej firmy (jego koledzy nie mają pracy w zawodzie). No ale to się wiąże z wyjazdami... z brakiem stabilności... teraz też ma ciężko, pracuje po 10 godzin dziennie.. ale pisał, że życie go zahartowało i że trzeba umieć się dostosować... właśnie on taki jest- że nie walczy, a dostosowuje się do tego, co jest. I nie wie, czy to jest tak, że wybrał pracę- mówił mi, że nienawidzi tej pracy, że ma dość tej niepewności, czy umowę mu przedłużą, czy go nie zwolnią. Dość nadgodzin, za które mu nie płacą. Mówił nawet, ze nie chce tam pracować do emerytury.. no ale zdaje sobie sprawę, że jak teraz to rzuci, to nic szybko nie znajdzie, a za coś trzeba żyć.. dla mnie, jeśli chodzi o odległość- tak bardzo mi na nim zależy, że mogłabym albo czekać, albo nawet odwiedzać go ( tylko wiadomo- że byłyby to rzadkie spotkania, a nie jak w normalnym związku :( ). No ale czy takie coś mogłoby się udać? Skoro on ma zdanie o związkach na odległość takie, że zawsze kończą się one źle? zwłaszcza, że w naszym przypadku nie można mowić o przeprowadzce, bo to nic nie da.. wiem, że to jest jego problem, ale nie chcę go zostawiać samego z problemami. On w jesieni miał jakieś doły psychiczne, boję się, że to nawet były początki jakieś depresji. Zmarnuje sobie życie i kim bym była, gdybym się teraz np.obraziła i przestała odzywać? Zresztą nie chcę nikogo innego poznawać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gwoli wyjasnienia
Trudna sytuacja. On sam jest chyba rozdarty miedzy obowiazkami i zarabianiem pieniedzy a potrzeba stabilizacji i zwiazku. Moze on wysylajac ci takie filmy daje ci do zrozumienia zebys na niego czekala. Jak on juz wroci ze swoich wojazy to bedziecie razem. Najgorsze jest to ze jego samego ta cala sytuacja doluje i wedlug mnie to jest tylko kwestia czasu i sie podda - albo dobrowolnie albo zdrowie mu wysiadzie i bedzie musial. Oczywiscie, ze praca to podstawa egzystencji ale nie mozna sie zrobic takim niewolnikiem. Zawsze jakies tam alternatywy istnieja trzeba tylko czasem zaryzykowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bla bla bla nie probuj analizowac jego, przeanalizuj siebie, czego ty chcesz i to powiedz, jak sie zgodzi ok, jesli nie to wiesz co dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:52 Gratuluje 0 -1 wizji swiata :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wiem, czego chcę. Poznałam go jak miałam 18 lat, teraz mam prawie 23. I wciąż zaprząta mi myśli, więc to nie jest zwykłe zauroczenie ( najpierw znaliśmy się z widzenia, potem były 2 spotkania jak miałam 20 lat, potem przez różne zawiłości urwanie kontaktu, potem on znów odnawiał kontakt(nie mógł zapomnieć)- w sumie to już 3 razy odnawiał kontakt w sytuacji, kiedy nawet myślał przez chwilę, że ja tego nie chcę). I teraz od ponad roku mamy już taki regularny kontakt- częste pisanie, spotkania co jakiś czas (niestety tyle co odnowił kontakt rok temu, dowiedział się o tym wyjeździe..). W zeszłe wakacje było jeszcze widmo wyjazdu do Niemiec...delikatnie mu mówili, że zainwestowali w jego szkolenie(naukę języka) i że 'powinien" jechać... na szczęście to nie wypaliło (długo nie dawał ostatecznej odpowiedzi- wahał się, bo wiadomo- tam by zarobił pieniądze i wrócił tutaj (stąd taki film mi wysłał, z takim przesłaniem), ale z drugiej strony nie chciał wszystkiego zostawiać na kilka lat.. wahał się, aż mu powiedzieli, że nie będą go na siłę zmuszać.... ale on nie jest pewien, czy za jakiś czas znów się po niego nie odezwą za jakiś czas (już 2 razy w ciągu 2 lat mówili mu o tym wyjeździe...). Dlatego zdaję sobie sprawę z tego jak ciężko ma, że może myśleć, że nie ma sensu i możliwości na związek, bo to nie wypali itd... jednak widzę też, że chce ciepła, miłości, stabilności. Jak każdy z nas.. On teraz tak ma, że ostatnio jak się widzieliśmy, jak na mnie patrzył... kurczę jeszcze nigdy aż tak gołym okiem nie widziałam na czyjeś twarzy cierpienia :( nie padło między nami żadne wyznanie uczuć, ale za każdym razem (też ostatnio) jak mnie przytulał na pożegnanie, to chyba z pół godziny i jak nakręcony zaczął mówić, żebym przysięgła mu, że będę na siebie bardzo uważać, żebym nic mi się nie stało :( w dodatku nie powiedział nic wprost o innych facetach, ale powiedział, że jemu mogę ufać w pełni i wszędzie z nim chodzić, bo on mi krzywdy nigdy nie zrobi, ale żebym nie ufała innym, nawet znajomym ze studiów, żadnym kolegom, żebym nie chodziła z nimi sama na jakieś spotkania, bo nie wiadomo kim są ci ludzie (naczytał się o kilku gwałtach i o sprawie tego Kajetana). I co ja mam teraz zrobić? bo to, że nie chcę go zostawiać z tym wszystkim, nie chcę, żeby był sam (bo jak będzie zupełnie sam, to jeszcze w gorszy dół wpadnie, boję się, że depresja mu się uaktywni). Ja mogę nawet czekać- no cokolwiek. Tylko co zrobić, żeby uwierzył, że może się udać, żeby się nie bał ( wtedy co miał wyjechać do Niemiec, powiedziałam mu, że będę na niego czekać do końca moich studiów, a potem moge do niego dołączyć- to bał się wtedy, że tak mówię, że on uwierzy, zaangażuje się, a że ja za dwa lata zmienię zdanie- on jest wrażliwy i boi się zranienia (zarówno swojego, jak i tego, że zrani innych). Zawsze wszystko rozważa i kalkuluje. Po jednej poważnej rozmowie pisał mi, że nie mógł w noc spać, że czuje się tak zdenerwowany, jakby miał za chwilę zdawać najważniejszy egzamin w życiu- jest fajnie, otwiera się przede mną, jest spotkanie. Po czym wraca do domu, mija kilka dni, nagle staje się smutny, jakby dotarła do niego rzeczywistości i np. nagle mniej się odzywa itd. I taka sinusoida jest. I tak już od roku. Tak jakby walczył między tym, co powinien, co rozsądne, a tym, co czuje. Oczywiście nie ułatwiam mu zadania :P Przekabacam go, ale kurczę widzę, że cierpi :( czy naprawdę związek na taką odległość i taką niepewność co do przyszłości, jest skazany na niepowodzenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ciekawe jak ma na imię to jego cierpienie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wy nawet nie jesteście razem..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie nie jesteśmy, bo po tygodniu znajomości powiedzieli mu o wyjeździe- i dla niego było wtedy jasne, że to koniec :( jednak jak widać, urabiam go od roku :P jest coraz lepiej, poznaliśmy się dobrze, nazwał mnie nawet swoją bratnią duszą- z osobowości- idealnie do siebie pasujemy. Pod względem chemii- też mega. No wszystko idealnie, tylko ten wyjazd i sytuacja z jego pracą psują wszystko :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Znasz go 5 lat i nigdy tak naprawde nic miedzy wami nie bylo, mam tu na mysli zwiazek, czy chocby probe zeby taki zwiazek zaczac. Moze sie myle, ale uwazam, ze to strata czasu. Moze juz na zawsze zostaniecie przyjaciolmi ale to bylo i bedzie zawsze na zasadzie brat-siostra. Przekonasz sie z czasem, ze tak bedzie. On nie widzi w tobie kobiety, rozumiesz. Ty jestes dla niego dobra odskocznia w jego problemach, w jego rozterkach - tak jak kochana siostra. Jesli ci to odpowiada to baw sie w to dalej. To co on do ciebie mowi i to jak ty go traktujesz to jest na zasadzie brat-siostra. Nic wiecej! Gdyby sie facet zakochal to uzywalby innych slow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No "znamy się" 5 lat, ale wcześniej to było znanie się z widzenia, albo 2 spotkania i urwanie kontaktu na rok. Tak prawdziwie to dopiero rok się znamy. I od tego roku od początku wiedział o wyjeździe. Nie wiem, czy traktuje mnie jak koleżankę. Bo czy to normalne, że pamiętał wszystko, co mówiłam mu na spotkaniu ponad 2 lata temu? (chociaż potem nie mieliśmy rok kontaktu?) Bo czy do koleżanki pisze się ":*", "....Chociaż mógłbym to wytłumaczyć Twoją wyjątkową urodą ;)" , "Ogolnie to już wspominałem, że mogłabyś z powodzeniem zostać modelka:) Jesteś bardzo ładna, dość wysoka, szczupła i baaaaardzo zgrabna. Myslę, że wiele dziewczyn zazdrości Ci figury. A moim zdaniem jest czego bo masz praktycznie idealną i bardzo kobiecą figurę;) Do niczego nie można się przyczepić:) " - to są tylko przykłady z jego maili. Potrafił nawet dzwonić i mnie komplementować. Pisze, że mu się śnię, wysyłał aluzyjne piosenki o miłości. Flirtował często, robi wszystko, żeby go podziwiać (zaczął ćwiczyć, wie, że lubię czytać, więc też zaczął czytać książki. I potem mówi "muszę ci się pochwalić, że przeczytałem..", ja biegam, to on też zaczął. I przytula mnie i to nie w sposób, w jaki przytula się koleżankę. Nie wiem więc, czy można uznać, że tylko koleżeństwa chce. A i właśnie- sam mi nawet pisał kiedyś podczas poważnej rozmowy "nie jesteś i nigdy nie byłaś zwykłą koleżanką"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Na jaka calosc, co masz na mysli niby?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Autorko topiku, jestes jeszcze bardzo mloda i wiele musisz sie nauczyc. Facet karmi cie ciagle pieknymi slowami a ty polykasz to jak mlody pelikan. Tyle, ze za tymi slowani nie stoi nic a nic konkretnego. To sa tylko slowa! Mowic to mozna wiele i ciagle i co masz z tych slow? Jestes jeszcze bardziej skolowana i juz w ogole nie wiesz co jest grane. On sie nie deklaruje nawet w dalekiej przyszlosci wiec jak niby chcesz prowadzic ten niby zwiazek. On potrafi mowic, pisac i na tym koniec. Jesli ci to wystarczy to zycze powodzenia. Mnie by nie wystarczylo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wincie faceta,bo on mowi jak jest a dziewczyna dorabia do tego teorie swoją i nadbudowę! To nie jest para,ani związek! Gość jest szczery a ta analizuje kazdy gest/słowo/sms/mail. Nie mozna nazwać odejsciem,bo to nie jest zadem realny związek.nalezy zakończyc i zyc dalej a niew rozkminiać co autor miał na mysli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jak teraz przyjedzie to pogadaj z nim szczerze czy miedzy wami cos jest .Powiedz ze mozesz czekac tylko chcesz wiedziec czy jest na co .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
och kobiety,ta wasza (nad-)wyobraznia.Ona was gubi.............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie rozumiecie, on mi wysyła ciągle tak sprzeczne sygnały, że to masakra. Ja już sobie odpuszczała, to wtedy on za jakiś czas znów odnawiał kontakt. Jasne, że słowa mi nie wystarczają. No ale nie jest to łatwe, kiedy on tak uzależnił mnie od siebie (taką sinusoidą - raz lepszymi momentami, za chwilę gorszymi- strasznie takie coś uzależnia). Poza tym nie mogę znieść myśli, że gdyby był na miejscu, to nie byłoby problemów. A to przecież nie jego wina, że musiał wyjechać :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Tu nie chodzi o zadna wine. On ewidentnie trzyma cie na dlugiej smyczy ale jakos nie a nic nie mowi w jakim celu. Ty dywagujesz raz w lewo, raz w prawo a on nadal nic. On tylko mysli o sobie, o swojej pracy, badz jej braku. Ty dla mnie w jego planach w ogole nie istniejesz. Czy jest ci to swiadome? Tlumaczysz go, ze jakby byl na miejscu to na pewno bylibyscie w zwiazku...a ja wcale takiej pewnosci nie mam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam, bo zanim dowiedział się o wyjeździe, dawał mi dużo aluzji, że chce być w związku, żebym się nie obawiała, bo ma dobre zamiary. Ale teraz może faktycznie trzyma mnie na smyczy i nie wiąże ze mną planów. Nie wiem tylko, po co ta smycz w takim razie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo sobie może z Tobą popisać jak mu się nudzi, jesteś takim czasoumilaczem. Wie, że masz wzrok spaniel i tanczysz jak on Ci zagra. Nie daje Ci nic oprócz banalnych tekstów i tanich komplementow. Skoro na to ppzwalasz, to korzysta. Ale żadnych poważnych zamiarów w stosunku do Ciebie tutaj nie widać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dolujcie dziewczyny , bo ona go kocha .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×