Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Walczyć, czy odpuścić?

Polecane posty

Gość gość
Dobra,sensowna podpowiedz z tym mailem do niego tylko,że ona boi sie cokolwiek zrobić. A z drugiej strony nie ma mowy o zadnym związku a juz na pewno na odległość,ona to wie od kilkunastu miesiecy. To po co kolejny raz pytać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Po co pytac? Zeby wiedziec jaki sie ma status :D Wtedy mozna sie zastanowic ewentualnie co dalej. Obecnie, zadne zastanawianie sie nie ma sensu bo niby nad czym sie zastanawiac. Jesli on sie natomiast okresli, ze jak najbardziej chcialby zwiazku z nia wtedy ona mu przedstawi swoje propozycje, on jej swoje i sie moze w koncu dogadaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ale autorka pisała,ze związek na odległość wykluczony,bodaj w lutym ub.roku jej to mówił.A ona odpowiedziała na czyjeś zapytania na co w takim razie liczy,to odpowiedziała,ze go urabia. To po co kolejny raz pytać jak nic się w relacji nie zmieniło i sprawa jest jasna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Dla kogo jasna to jasna, dla autorki topiku wciaz nie :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No i kurdę pisałam do niego, że jak nie widzi sensu w utrzymywaniu kontaktu, to żeby mi to napisał. Nie bylo to tak wprost zadane pytanie, ale chyba wiadomo o co chodzi, jeśli pytam o sens utrzymywania kontaktu. Ale oczywiście odp, że o tym jak ma ciężko pracy, że już powoli psychika mu siada, ale że przecież nie chce zrywać kontaktu. I naobiecywał ile to on mi ma do napisania maili z czymś tam.. Kurdę nie wiem już. Bo jak mam go tak wprost zapytać? Dałam mu szanse, miał możliwość wykorzystać okazję i napisać "tak, nie chcę już pisać", "to nie ma sensu" czy inne głupoty...a on zna mnie i doskonale wie, o co pytam, bo już kilka razy w przełomowych momentach znajomości zadawałam dokładnie to samo pytanie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Sikorko,utrzymywanie kontaktu a bycie w związku to kompletnie różne bajki. Masz gotowca napisanego a ty pytasz jak masz napisać?Parę postów wyzej masz jasno,krotko,dosadnie co można do niego napisać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Ty znowu to samo. Juz sie nie da powoli tego czytac. To tak jak czasem kobiety chca zeby facet z nimi zerwal jesli mu cos nie odpowiada. Ale twojemu facetowi odpowiada to co jest, to tobie nie odpowiada. Czy ty w ogole rozumiesz jaka jest roznica? Bo zaczynam watpic. To ciebie meczy ta sytuacja i boisz sie, ze tracisz tylko czas ale boisz sie zerwac bo moze on jednak do ciebie cos czuje. Gdyby tak bylo to juz dawno na twoje pytania napisal by cos w miare konkretnego. Tymczasem on pisze o D.u.pi.e Marynie a ty nadal swoje. Ja mysle, ze ty sie boisz jego odpowiedzi bo wtedy swiat ci sie zawali. Dopoki tej odpowiedzi nie masz zyjesz nadzieja, ze kiedys jednak cos z tego bedzie. Decyzja nalezy do ciebie. Ale nie pisz juz wiecej ze on powinien ci napisac jak nie chce. On tego ci nigdy nie napisze bo jemu jest dobrze tak jak jest. Kapujesz wreszcie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
racja, trochę boję się odpowiedzi :( albo tego, że jak dosadnie zapytam, to zupełnie urwie kontakt :( wiem, to straszne, ale może już z dwojga złego chociaż kontakt mieć, a stopniowo będę odpuszczać, po prostu nie mówiąc mu o tym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to nieuczciwe wobec niego zagrywki.On uwaza,że macie kontakt i jest ok. TY od dawna wiesz,że zwiazku nie bedzie bo Ci to wyjasnil dlaczego na odległość nie. Teraz bedziesz kombinować a on znów za rok się odezwie. A co,panno Ci chodzi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
No i jest tak jak myslalam, uszy po sobie i dalej bedziesz sie karmic pieknymi slowami. Ze nie szkoda ci czasu - ale twoje zycie, twoje wybory. Nie wiem tylko po co ten caly topik. Powinnas zalozyc inny temat "jestem uzalezniona emocjonalnie od faceta, jak sie od tego uwolnic i gdzie szukac pomocy"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
maczu,ale ona nie chce się uwolnić,przeciez pisze o tym z 2 posty wyżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość maczu piczu
Ona by chciala mysle, tylko nie potrafi i boi sie tej pustki, jak on przestanie sie odzywac. W sumie to mi jej szkoda bo wydaje sie calkiem ulozona istota. Tyle, ze psychicznie jest slabiutka. I stad ten strach. Woli zyc w iluzji aby on tylko nie zniknal z jej zycia. Najgorsze jest to, ze im dluzej to trwa tym bardziej sie w to brnie. A facet moze pewnego dnia znajdzie ta wlasciwa i jej sie swiat zawali, i wtedy bedzie naprawde problem jak sie z tego pozbierac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ona juz tu nie wejdzie,bo i po co?będzie brnęła dalej,bo ma słabą psychikę,brak poczucia wartości,nie umie żyć samodzielnie więc wisi jak huba na drzewie na tych mailach od niego. Ułuda,brak wyobrażni,decyzyjności,oderwanie od rzeczywistości,etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ooo,prowo dalej się kreci haha.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kwestia czasu a sie obudzi. Wiecznie sie tak nie da. Najpozniej jak facet znajdzie sobie inna do pisania maili i nie tylko :) Tacy ludzie jak ona sa biedni, w sensie bezradnosci. Ale nie da sie im pomoc. Dopoki oni nie zrozumieja swojego problemu to niczego zmieniac nie beda. (ona to na pewno czyta)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak, boję się tej pustki. Boję się też tego, że już nigdy nie spotkam kogoś tak podobnego do mnie z osobowości, że już nigdy nie zaurocze się od pierwszego wejrzenia. Pamiętam co było jak rok temu za 3 razem urwalismy kontakt na 2 miesiące- było mi tak źle, że nie mogłam spać, jeść, rodzina myślała, że mam depresję. Potem trochę się podnioslam, zaczęłam robić coś dla siebie- zakupy, bieganie, wychodzenie do ludzi. I niby było lepiej. Niby. Bo dopiero potem sobie uprzytomnilam, że marnowalam całe dni na myślenie o nim. Pod koniec 2 miesiąca juz nie wytrzymywalam bez kontaktu, myślałam, że napiszę do niego, wyjasnimy sobie wszystko i chociaż będziemy utrzymywać kontakt jak koledzy. Oczywiście, że nie chcialam tylko kolezenstwa, ale wtedy wolałam juz jakikolwiek kontakt. Powstrzymywalo mnie tylko to, że co będzie, jak będziemy się kolegowac, a on nagle znajdzie inną. Dlatego mialam już napisanego maila, ale nie wysylalam go. Później postanowilam go jednak wysłać. Nie zdazylam, bo on odnowil kontakt. Wlasciwie w tym samym czasie już nie mógł wytrzymać. Potem mówił, że często w ciągu tych 2 miesięcy chciał się odezwać, ale że myślał, że nie chcę go znać (2 miesiące wcześniej oprócz problemu wyjazdu, wyszło na jaw jego kłamstwo z przeszłości. I chociaż rozumiałam motyw, to nie chciałam go znać. Urwalam kontakt-niby powinien sie cieszyć, bo miał co chciał- ale oczywiście następnego dnia były smsy jak się czuję, czy wszystko u mnie w porzadku.O egzaminy pytal. Nie odpisywalam mu, to pisal, żebym chociaż napisała czy ze mną ok...odpisalam mu wtedy, że świetnie sie czuję i że ze wszystkim sobie doskonale poradzę. Niemilo mu odp i on potem myslal, że nie chcę go znać. Niby chcial potem pisac co u mnie, ale myslal, że ja tego nie chcę. No ale jak spogkalismy się przypadkiem, to nie wytrzymal i podszedl (to bylo miejsce publiczne, wiedzial, że nie zrobię mu scen, poza tym zaszedl mi droge i nie chcial pozwolić mi odejść bez pogadania.) Odnowilismy kontakt, było super, aż do informacji o wyjezdzie do Niemiec...dlatego boję się urwania kontaktu. Boje się, że znów będę wrakiem człowieka jak wtedy :( w dodatku wczoraj pisałam z nim, o moich studiach (dwa dzienne kierunki studiuje i juz czasem nie wyrabiam, każdego dnia od 8-20 mam zajęcia). On pisal, żebym się pocieszyla tym, że jest jeszcze ktoś na świecie, kto ma równie ciężko (on). Spędza teraz całe dni i wieczory w pracy... pisał, że już mu psychika wysiada... że nie daje rady ze zmęczenia, że nieraz np.pisze do mnie maila wieczorem i w trakcie pisania zasypia z laptopem na kolanach...ma mi napisac niedługo dlugiego maila ( bo zapytalam co mu się dzieje z psychiką, czy coś złego- a boje się, bo on mi już w jesieni mowil o swoim zlym stanie psychicznym- ze praca go doluje, że nie daje już rady, że ma momenty apatii i bezsilności. Dalam mu wtedy specjalnie dobrane witaminy wzmacniające układ nerwowy, w dodatku ziołowy lek na lekkie stany depresyjne- jak mu to dalam, to większego szoku i wdzięczności jeszcze u nikogo nie widzialam. Do tej pory mowi o tych witaminach i o tym jak mu to pomogło (bo miał też problemy z odpornością). Tak samo jak mialam sesję zimową- bardzo mnie wspieral, bo mialam momenty zalamania. Mowil nawet, że będzie się modlił za mnie. Ogólnie on nie jest zlym czlowiekiem, wspieramy się bardzo nawzajem. Tylko ta odleglosc... to jest dolujace i naprawdę nie mozna sie przez to często wjdywac. Ja mam 2 kierunki studiów, on pracę od pon do sb od 7-do niby 16, ale od kilku miesięcy wychodzi z pracy o 21-22... bo kończą duży etap budowy i terminy ich gonią...jak w tym znaleźć czas na dojazdy?? :( w tym jest problem. I jak mam sie przestać do niego odzywać, kiedy pisze mi, że psychika mu siada??? że nie daje rady z przepracowania? Moze to uzaleznienie od niego, ale też duza wzajemna troska, która uniemożliwia urwanie kontaktu :( ja juz naprawdę nie wiem co robic :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oj dziewczyno, jaka duża wzajemna troska? Mądrym trzeba być, nie głupim. To, że ktoś Ci się zwierza i ględzi, ze mu psychika siada, jest po prostu zwierzaniem się tylko, a nie dużą wzjaemną troską. Myślę, ze ty jesteś nieźle manipulowana iżal mi cię naprawdę, o ile to nie prowo oczywiście :D Mężczyźni dają tyle, ile chcą dawać, to znaczy tyle ile potrzeba, by uzyskali cel. Być może ten facet ptrzebuje Ciebie do tego, by móc sobie tak poględzić, ale na pewno nie do wspólnego życia. Czy Ty wiesz, jaką siłę daje zakochanie się? można góry przenosić, pracę rzucać i zmieniać, można robić rzeczy wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi, choćby się miało suchy chleb jeść i pić mokrą wodę :) A u Was co, marazm, ględzenie, stany deperesyjne, niemożność. Kobieto, to nie jest jedność dwóch dusz, ani braterstwo, bo taka jedność rozwija, uskrzydla, przemienia, a nie przywala do ziemi i dobija na koniec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O k***a jacy cierpietnicy, slaniajacy się z wycienczenia, buahaha. Wy jedni pracujecie i studiujecie? Dwie pierdzace cipki się dobraly, faktycznie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie pracujemy i nie studiujemy tylko my. Nie byłoby to aż tak duzym problemem, gdybysmy mieszkali w jednym mieście. Bo jak tu tworzyć związek, jeśli on pracuje od pon-sb od 7-21, 22??? jak tu w międzyczasie dojezdzac 300 km??? a ewentualny zwiazek, gdzie ludzie widują się raz na kilka miesięcy- umielibyscie w takim być?? mowisz o zakochaniu i zmianie pracy- no ale opisywalam juz we wcześniejszych wątkach, że on ciężko pracowal na studia; cudem znalazl pracę w dużej firmie, zgodną ze studiami.Jego koledzy są nezrobotni. Ale nawet, gdyby rzucil pracę i poszukal innej w moim mieście- to po prostu specyfika tej pracy wymusza zmianę miejsca zamieszkania co jakis czas...a co mam mu kazać np.w sklepie pracować??? czy tak byle gdzie; chociaz skończył wymagajace studia?? A pracowac musi; bo musi wynająć pokoj w mieszkaniu, utrzymac się i pomagac rodzicom(jego rodzice nie mieszkają w tym miescie, zeby mogl u nich zamieszkac na bezrobociu, są biedni). Zauroczenie zauroczeniem, ale na takie rzucanie pracy i życie o suchym chlebie może sobie pozwolić chyba tylko ten, kto jest rozpuszczonym dzieciakiem bogatych rodzicow, kto nie wie, co to ciężka sytuacja życiowa i kto nie wie co to odpowiedzialnosc. Troska i wsparcie jest u nas-ale to nie jest tak, że ciągle tylko narzekamy na los. Właśnie dopingujemy się nawzajem. Ja jestem osobą aktywną, dbam o siebie- biegam i ćwiczę Mam dużo pasji, studiuję dwa kierunki- i zarazilam go tym- zaczął dbać o siebie, biegać, ćwiczyć- potem zadowolony pokazuje mi efekty..zaczął czytac książki i ciągle mi podkresla, że czyta. Zaczął mi opowiadać o planach na ten rok- przebiegnieciu maratonu, zdobyciu iles tam szczytow gorskich i przejechaniu na rowerze 300 km- dodam, że zanim mnie poznał, to tylko chodzil po gorach, a tak to na bakier było mu ze sportem. Wiele rzeczy robi, zeby mi zaimponowac- np. w ostatnie święta wstał na 6 rano na rezurekcje, chociaż spotkal kolegow wieczorem, trochę sobie popili i wrócił do domu o 1 w nocy. Wiem, bo wysylal mi wtedy smsy jak szalony o 1 w nocy. Była wtedy zmiana czasu; wiec godzina mniej spania. Czyli maksymalnie spał 3 h, jak nie mniej. Ale przyszedl do kosciola na 6 rano- wiedzial, że też tam będę, bo mu pisalam. I staliśmy obok siebie jak para. A mógł spokojnie pójść tez na 9:30, 11, 15, 18.... mogl spokojnie się wyspać. Źle sie czul- byl niewyspany, ciągle ziewal w kosciele, mial lekkiego kaca- ale mimo to przyszedl i bardzo sie cieszyl jak mu powiedzialam, że fajnie, że był... naprawdę wyglądało to tak, jakby dobrze chcial wypasc...albo jak mi pokazywal efekty swoich ćwiczeń- mięśnie sobie wyrobil, to az na chwilę do lazienki poszedl i wraca bez swetra, w samej koszulce( a to byla zima). Zdziwiona bylam, a okazalo sie,że przeciez przez sweter nie byloby widac miesni...i co? chce sie tak zaimponowac zwykłej kolezance?!?! to nie jest tak, że podcinamy sobie skrzydla. Bo ja na niego dobrze wplywam i on na mnie tez- pokretnym sposobem wywoluje u mnie chęć pomocy innym- w wolontariacie, oddawaniu krwi itd. Po prostu mam ochotę pomagac innym odkąd go znam. I czuje jak cos mnie uskrzydla, a nie doluje. Ale w slabszych momentach chyba tez jest wazne, zeby sie wspierac, móc się wygadac, co nie?? i przestancie mowic, że to prowokacja, bo to niestety moje zycie. Szukam rady; możliwości wygadania się- jak ktos nie chce czytac, to nie musi..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przestań juz pierttolić te wypracowania,bo rzygać się chce,naprawdę. Po co ten temat zak ładałaś?dostałaś rady,zrozumienie a Ty dalej swoje "Pierdo..e o Szopenie".Tobie potrzebny jest terapia,psycholog ,może wtedy będa z Ciebie realni ludzie.Sorry,taka prawda.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kuzwa,o jakim związku ty snujesz opowieści?co by było,gdyby..Tysiace ludzi pracuje po kilkanaście godzin/h,inni studiują po dwa kierunki-to ich wybory więc daja radę takie zycie ogarnąć. Rzuc drugi kierunek,on niech rzuci robotę i piszcie setki maili o d***e Maryni.Dwoje popaprańców,ale większym jestes Ty. Bo o ile chłopak jasno mowi,ze zaden zwizek,i td,to Ty chora jesteś?masz schizofrenie,ze wymyslasz rzeczy,któryc nie ma?! Studiujesz 2 kierunki studiów-Ty nie masz zadnych znajomych?ty nie widzisz jak żyją ludzie?twoi rówiesnicy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Matka Teresa z Kalkuty! Dwoje popaprańców wisi na sobie jak jemioła(pasozyt)na drzewie! chorzy porabani mlodzi,niby wykształceni a puści jak wyschnięta studnia. No ja się nie dziwię,ze on pidsze o notorycznym zmęczeniu do niej,bo kto inny by go dawno za te smęty pogonił i nie chcial sluchać. Uzaleznieni od maili ludzie a realny świat biegnie obok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
napisz tego maila gotowca , raz sie zyje , postaw wszystko na jedna karte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To straszne, zeby sie tak uzaleznic od slow drugiej osoby. I po co ci te podwojne studia jak ty zyc nie potrafisz? Wspolczuje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mięsnie, mówisz ci pokazywał? A widzisz są tacy mężczyźni, którzy jak się zakochają, to po pierwsze, poproszą o rękę swoją wybrankę . Potem, podejmą pracę w miejscu gdzie planują założyć swoją rodzinę. Podejmą dwie prace jak będzie trzeba. Jak pojawią się dzieci, będą się nimi zajmować, całkiem zresztą dobrze. Będą z nimi dorabiać lekcje, wozić do lekarza, wozić na wakacje. Poprasują jak trzeba będzie, albo pomalują ściany. Nie pokazują nikomu mieśni, raczej brzuchy im rosną :) bo lubią też gotować i zjeść. Nie mów mi żę to miłość. Po 5 latach znajomości w kościele staliście "jak" para. Ale parą nie jesteście. I taka prawda. Tak, to Twoje życie. Smutne bardzo. Ale jeszcze smutniejsze, ze się dałaś tak uwikłać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×