Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Jak ratować związek

Polecane posty

Gość gość
Oj, tak, środowisko potrafi tak namieszać w głowie, że czasem jest trudno dogonić własne myśli i pragnienia. Coś na wzór, że człowiek żyje dla innych, na pokaz, a nie-przede wszystkim-dla siebie. Kiedyś, przeglądając stare zdjęcia szkolne, doszło do mnie, że jestem jedną (a może i nawet jedyną...) z osób, które nie mają męża i dzieci. W sumie, to nigdy im nie zazdrościłam, bo oni zostali żonami/mężami i matkami/ojcami, mając -naście lat. Ale, fakt, presja społeczeństwa, ba, najbliższej rodziny, potrafi wpędzić człowieka w jakieś głupie poczucie winy, odosobnienia, niezrozumienia. Ewo, skoro naprawdę czujesz, że dziecko nie przypieczętuje Waszego szczęścia-ratuj je. Zacznij od rozmowy. Od szczerego uderzenia się w pierś. Ale i zapytaj męża o to, dlaczego tak właśnie reagował. Tutaj tylko szczera i głęboka rozmowa pomoże.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Potrafi. I to bardzo. Muszę mu wytłumaczyć. I zmienię swoje zachowanie - żeby widział, że to nie tylko słowa. Jutro wstanę szybciej, zrobię mu kawę i śniadanie. I nie założę dzisiaj tych debilnych spodni i koszuli do spania (jak zbroi).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A masz płodne? :>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przyjaciółka ma córkę, która jest teraz u nas na studiach i wiem wszystko - nawet to, że jakieś 2 dziewczyny gapiły mu sie w krocze (swoją drogą co one mają teraz w głowie, żeby się gapić na spodnie wykładowcy podczas wykładu...). xx xx oj azor azor ale pier.doly piszesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie. Mam okres :) I nie przeszkadza mi to :) (oprócz tego, że brzuch mnie trochę boli)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzymam kciuki za Twoje małżeństwo, Ewo. Mam nadzieję, że Twój mąż zrozumie i przemyśli to, co chciałaś zrobić. A Ty-że zaakceptujesz jego wybór. Każde małżeństwo przechodzi jakieś próby. Ta, najwidoczniej, jest jedną z nich. Obyście wyszli z niej obronną ręką. Powodzenia i wszystkiego dobrego. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest jakiś postęp... Lekko (leciutko) się uśmiechnął jak zobaczył co czytam (on tę książkę lubi). Jakoś mi ciut lżej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To świetnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość strzał w 10
Autorko, głupotą zniszczyłaś związek, to jest nie do naprawienia. Oddalicie się od siebie emocjonalnie i tylko czekać aż on znajdzie inną która bardziej go rozumie. Co do dziecka, z tego co piszesz to dziecko nie jest dla was. Dziecko to wyrzeczenia, a wy macie kariery, to nie warunki psychiczne dla dziecka. Jeżeli chodzi o dzieci to jest wybór albo kariera albo dzieci, innych wariantów nie ma. To dziecko by tylko cierpiało emocjonalnie, bo nie dostałoby tego czego nie można kupić. Przykre że kobiety potrafią zniszczyć wręcz idealny nawet związek, ale taka wasza natura.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
@strzałw10 Owszem, zasługuję na to. Ale mój mąż taki nie jest. Jest za dobry. Nie wytrzymałam wczoraj psychicznie i pękłam - rozryczałam się jak dzieciak. Siedział na sofie. Usiadłam obok niego i zapytałam czy mogę się przytulić. Zgodził się. Przytuliłam się i się rozbeczałam. Jakby pod wpływem tego przytulenia wszystko ze mnie zeszło - strach że stracę męża, nerwy z powodu naszego kryzysu, wyrzuty do samej siebie, nawet napięcie miesiączkowe. Mój mąż jest dobry - za dobry dla mnie. Mimo tego że tak go traktowałam to wykazał się współczuciem. Ja beczałam, a on nic nie mówił, oprócz tego że już dobrze, żebym już nie płakała. Nawet nic nie powiedział, mimo że tusz mi ściekał na jego koszulę. Zaprowadził mnie pod prysznic, owinął ręcznikiem - tak jak zawsze. Potem mi podawał wszystko - płyn micelarny, krem, szczotkę do włosów. Pytał jak się czuję. Zainteresował się moim głupim okresem, a ja nie interesowałam się nim tak długo - jestem idiotką i nie zasługuję na niego. Powiedziałam tylko "przepraszam". On powiedział że musimy porozmawiać ale nie teraz, na spokojnie. Trochę się boję tej rozmowy. Ale wiem, że jest nam bardzo potrzebna. Mam oczy całe przekrwione, ale mi lepiej. Chociaż wiem że to jest bardzo kruche i że muszę jeszcze dużo zrobić żeby nas uratować. Nie pocałował mnie (tylko rano jak wychodził, we włosy), nie mówił że kocha, ale mam nadzieję że to wróci z czasem. Ale jak zasypiałam to mnie przytulał, rano mnie pogłaskał po policzku. Modlę się (choć jestem niewierząca) żeby mnie jeszcze kochał, bo ja nie przeżyłabym rozstania z mężem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe, kobieta nawet jak jest idealnie to wszystko spierdzieli. Mistrzostwo świata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jest jakiś postęp... Lekko (leciutko) się uśmiechnął jak zobaczył co czytam (on tę książkę lubi). Jakoś mi ciut lżej. xxx smiac mi sie chce, cackasz sie z nim jak z psem chorym na wscieklizne. jak mozna sie kisic w takiej relacji, gdzie nie ma w ogole naturalnosci. 2/3 kobiet w malzenstwach mowi tak: Zbyszek, co ty od.******lasz.. twoje zachowanie jest karygodne..ogarnij sie.. jak masz mnie w d***e to w********laj do mamusi.. i to jest zdrowe rozladowanie psychiczne. tu tego nie widze, porzygalabym sie jakbym miala spedzic z wami chociaz dzien. ble

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam klac do wlasnego meza? Nie przeklinam. Maz tez nie. Szanujemy sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poza tym dla mnie rzucanie mięsem nie jest naturalne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
czemu nie, raz na jakis czas dziala to oczyszczająco. a co, wolisz byc cale zycie ę, ą i żyć jak Nora z Ibsena. jestes w klatce, przykre ze nie widzisz, cale zycie pod dyktando himerycznego mezulka. masakra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet kiedy mialam 18 lat to nie przeklinalam :) Nigdy tez nie palilam ;) To ja tu zawinilam i wiem o tym. A moj maz i tak jest za dobry.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To się nazywa przemoc psychiczna. A tak na marginesie nie dziwię się mężowi, że czuje się zraniony. Posiadanie dziecka pod sześćdziesiątkę jest lekko mówiąc lekkomyślne, niewiele czasu zostało na wychowanie. Też jesteśmy późnymi rodzicami. Mój mąż był w Pani wieku jak urodził nam się wyczekany syn, kocha go nad życie, zajmuje się ale nienawidzi chodzić na zebrania do szkoły. Żeby stanowczo porozmawiać z mężem nie trzeba przeklinać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćxxxxxxxxx
z tego co zrozumiałam on ma żal że go nie pragniesz ,że seks bez zapłodnienia jest bezsensowny,to sam zacytował z żalem innymi słowami,więc ,poczekaj jeszcze trochę,a potem zrób wszystko żeby wiedział że byłaś opętana hormonami od rozpłodu ale masz to już gdzieś i chcesz jego,i mu to pokaż tak jak nigdy ,musiałabyś być bardzo gorąca żeby Ci uwierzył

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam!!! Do programu TV poszukujemy Par w których jest duża różnica wieku minimum 10 lat i które chciałyby sprawdzić czy mogą sobie ufać. Jeśli jest Pani w takim związku lub zna Pani kogoś kto mógłby być zainteresowany proszę o zostawienie numeru telefonu a oddzwonię i opowiem o szczegółach. Rozmowa jest niezobowiązująca i nie oznacza udziału w programie. Zgłoszenia pod adresem wer.stanuch@gmail.com Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teraz czepiacie się tego, że nie przeklina? Zabawne to forum :) Ewo, co u Was? Rozmawialiście?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ewo, Twój mąż to jest ideałem, walcz o niego ;) Czekamy na dalszy przebieg Twojej historii :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To fajny i mądry facet, ale trafił też na fajną i mądrą kobietę. Każdy popełnia w życiu błędy. Trzeba umieć się do nich przyznać, przeprosić i próbować naprawić. Nie zmarnujcie tego co budowaliście przez tyle lat. Nadal trzymam kciuki. Mam nadzieję, że napiszesz co słychać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To bardzo dobrze, że już jest lepiej. I dobrze, że dla innych jest szorstki, bo tylko Ty dla niego jesteś wyjątkowa. Ze wszystkich jego opisów Twój mąż dla mnie jest ideałem. Ty też mądrą kobietą, pasujecie do siebie, trzymam kciuki za jutrzejszą kolację. Powiedz na niej, że go kochasz, przepraszasz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czekam aż wróci - o 12 skończył pracę, dzwonił właśnie że się przebija przez korki (standard, u nas nawet w południe są, jedyna pora kiedy jeździ się spokojnie to środek nocy). Jest dużo lepiej, ale wyczuwam jeszcze dystans. Tak jakby chciał pokazać, że teraz on decyduje co się będzie działo między nami. Zresztą powiedział, że dał sobie wejść na głowę i że nie zamierza tego kontynuować. Ja nie mam dominującej osobowości, wiem że jemu to zawsze odpowiadało, tylko właśnie ostatnio (kiedy stwierdziłam że trzeba mieć dziecko) zaczęłam rządzić i dyrygować wszystkim. I nie dziwię się, że go to irytowało. Zresztą mnie też zmęczyło, ulżyło mi kiedy już tego nie robię - bo to zburzyło moje poczucie bezpieczeństwa, poczucie ochrony ze strony męża. Uprzedzam - co nie znaczy że mąż decydował kiedykolwiek za mnie i że nie liczy się z moim zdaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cudownie się to czytam. Masz wspaniałego męża, naprawdę myślałam, że tacy 'żyją' tylko w harlequinach i filmach :) Musicie być świetnym małżeństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdyby bylo jak w filmach to nie mielibysmy tego kryzysu... Zaczynam sie szykowac na kolacje, zerknelam tu na szybko na telefonie. Brakuje mi troche przyjaciolki ktorej moglabym sie w pelni wygadac - moja przyjaciolka jest zona kolegi meza, swojemu mezowi powie wszystko, a on z kolei powie mojemu mezowi... Szkoda ze to nie dziala tez w druga strone ;) Ja wiem jakie wady ma moj maz. Jak to moja kolezanka powiedziala kiedys, przy winie na "babskim spotkaniu": "nie obraz sie, ale twoj maz ma kija w pewnej czesci ciala". Ja wiem ze tak bywa, nawet czesto ;) nie dla mnie, ale ogolnie. Zastanawiam sie czy i kiedy wszystko wroci do normy, czy jeszcze bedzie tak jak kiedys. Czy bedzie mnie lapal za reke na ulicy, czy bedzie mnie obejmowal w talii bez powodu, czy bedziemy razem chodzic do teatru, czy znowu bedziemy sie kochac tak jak kiedys (dopiero jak przestalam myslec ze chce byc w ciazy zobaczylam jak bardzo mi tego brakuje), czy bedziemy spedzac czas razem tak po prostu bez powodu. I sie boje ze nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet udane małżeństwa mają kryzysy. Wyjdziecie z tego, tylko musisz dać mu trochę czasu, daj sobie trochę czasu na odbudowanie tej przepaści, która jest teraz między Wami :) Wszystko się ułoży, zobaczysz :) Dla mnie jesteście może nie tyle idealnym małżeństwem, co dobranym małżeństwem, nie spotyka się już takich mężczyzn jak Twój mąż, przynajmniej ja nie mam przyjemności takich spotkać. Dlatego tak przyjemnie się to czyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj facet zachowuje sie do mnie jak twoj maz do Ciebie. Naprawde. Caluje po dloniach, masuje nogi, drapie po pleckach i robi sniadania, kapiele ze swiecami itp. itd. Ale ja nigdy nie dalam tego popsuc choc mysla o dziecku bo wiadomo jak to niszczy milosc malzenska.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż ma prawie 60 lat, to może to dlatego ;) Poradźcie mi szybko - sukienka czarna do kolana, czy pudrowy róż (taki blady, jaśniutki) do ziemi bez rękawków (taka z szyfonu, bardzo kobieca, wiem że mąż ją lubi...). Jak myślicie? O 19 wychodzimy, więc mam mało czasu na myślenie :) Czemu Cię drapie po plecach? Śmiesznie to zabrzmiało ;) Owszem, myślenie o dziecku niszczy miłość małżeńską. I - co trochę smutne - obserwowałam w niedzielę (poszłam na spacer i się przyglądałam) pary z dziećmi - miałam wrażenie że nie poświęcają sobie wzajemnie czasu, przykre.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×