Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

patka94

Nie rozumiem Go.

Polecane posty

Witam, Jestem z facetem już od prawie dwóch lat i od majówki wszystko się rozpieprzyło. Pokłóciliśmy się o to, że po prostu zadałam pytanie czy On ma ochotę spotykać się z koleżankami, wyrazilam dodatkowo swoje zdanie, że ja czegoś takiego nie uznaje, bo skoro się jest w związku to dla mnie bez sensu. Z początku normalnie o tym gadaliśmy, ale potem wybuchła awantura, że ja Mu nie ufam i wszystkiego non-stop zakazuje. Przemyślałam swoje i postanowiłam, że jakoś to zmienię, bo taka zaborcza też być nie mogę. On w tym czasie pojechał do domu nie odzywał się z 5 dni, tlumacząc mi że musi to wszystko przemyśleć. W między czasie spotkał się z koleżanką swoją i na fejsie wymieniali komentarze, jak to fajnie się w nocy gadało. Wkurzyłam sie mialam dość czekania i pojechałam do Niego pare dni później z zamiarem wyjaśnienia sobie. Powiedziałam po prostu chcesz ze mna byc dalej czy nie, okresl sie i tyle. Powiedział, że nic Mu sie nie chce i w robocie tez ma przepieprzone (On ma 27 lat, pracuje i ma dziecko z inna kobieta, ktora sie wgl tym dzieckiem nie interesuje, zawsze starałam się Mu jakoś pomagać z wychowaniem, wpierałam Go, pomagałam Mu...no i często też się czepiałam o pierdoły, ale wydaje mi się, że każda kobieta ma to do siebie). Wracając do tematu, powiedział mi też jak już zaczęłam się pakować, że On chce ze mną byc, mam zostać i wszystko się uloży tylko trzeba na to czasu. Potem przez pare dni było znośnie...troche się kłóciliśmy bo nie mogłam zrozumieć dlaczego się z Nią spotkał, mówił, że to wszystko mi na złość, a Ona nic dla Niego nie znaczy. Powiedzieliśmy sobie, że się postaramy i naprawimy to wszystko. Po czym pare dni później mówił, że się wszystko ułoży, że po prostu jest dalej na mnie zły za to moje czepianie się i jakoś nie może tego w sobie zgryźć i jest bardzo na to wyczulony. Zadzwonil znowu wieczorem do mnie i powiedział, że to chyba sensu nie ma, bo Jemu to się chyba już wypaliło, że On już sam nie wie, ale jak o Nas myśli to widzi tylko te złe chwile. Powiedziałam Mu, żeby sobie dał tydzień i przemyślał to wszystko i mi dał ostateczną odpowiedź w najbliższy czwartek. Odpowiedzial, że dobra ale to chyba i tak nic z tego nie wypali. Po czym Jego siostra z Nim rozmawiała...i wczoraj do mnie napisał, że Nam się uda, że spróbujemy to wszystko wyprostować, tylko żebym ja się teraz zajęła nauką a On pracą się zajmie, miał tez wczoraj urodziny i poszedł z kolegami na piwo, a mnie nawet nie zaprosił. Ale mówił, żebyśmy dali sobie czas, że to wszystko się naprawi, że On też już ma inne do tego wszystkiego podejście, że Mu zależy, ale nic na sile i, żeby to wszystko powoli się naprawiało. Mamy się spotkać za tydzień. Nie wiem co myśleć, nie mam pojęcia co Mu tak nagle odbiło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ile ty masz lat? jak dla mnie wygląda to tak: facet zdecydował się na rozstanie, siostra mu nagadała i może pod jej wpływem zdecydował się przeciągnąć definitywne zerwanie. jeżeli on woli koleżanki od ciebie, to długo to i tak nie pociągnie. skoro mieliście czas na przemyślenie, to nie powinnaś chyba mieć pretensji o niezaproszenie na urodziny. jak się zejdziecie, to możecie świętować to sami potem. ja bym się generalnie nie narzucała. kiedyś miałam podobną sytuację, wiedziałam, że nie powinnam się narzucać ale to było silniejsze ode mnie, wyszłam na desperatkę a wszystko i tak się skończyło, z inicjatywy mojego byłego faceta. jak facet uważa że jesteś zaborcza a ty uważasz, że ustalasz po prostu granice to pewnie i tak to ty wyjdziesz na tą złą. jak facet nie chce to go nie zmusisz. lepiej pozwolić odejść niż potem żyć w strachu i zazdrości, że spotyka się z innymi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
albo skoro twój facet uważa, że jesteś zaborcza to może nawet rozstańcie się na jakiś czas i zobaczcie co będzie. w ten sposób nie będziecie mieć do siebie pretensji na wzajem że jedno drugiego zmusiło do pozostania w związku. wiadomo, że łatwo mówić, aby walczyć, ale jak facet nie chce to nie zmusisz. możesz mu przypomnieć dobre chwile w waszym związku, pokazać co traci, ale jak rozmowa przejdzie w kłótnię to pewnie i tak nie zakończy się to dobrze. skoro piszesz, że mama dziecka twojego faceta nie interesuje się tym dzieckiem, to byłabyś w stanie - kiedyś tam w przyszłości - zamieszkać razem z nim obojgiem? stworzyć rodzinę? twój facet jest w takim wieku i ma taka sytuację, że może myśli innymi kategoriami niż ty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mam lat 22. I to ja zawsze odkąd pamiętam dbałam o ten związek. On też się staral, ale dużo więcej było w tym mojej inicjatywy. Mieliśmy wszystko zaplanowane już po moich studiach mieliśmy razem zamieszkać i były już plany. W czerwcu mieliśmy razem w trójke jechać do Chorwacji i tak samo. A Jego dziecko barzo lubię i to z wzajemnością, bo jak już się widujemy to nie odstępuje mnie na krok. Nie wiem wczoraj troche popiłam bo juwenalia były, porozmawialiśmy przez telefon po czym poszlam do swojej przyjaciółki a On z innego miasta przyjechał do mnie ok 2 w nocy z kwiatami i przeprosinami. Myślałam, że się wszystko uloży, ale miałam do Niego bariere, a po za tym byłam niezle pijana. Chciał mnie zabrac do siebie ale powiedzialam, że musze sie uczyc i dopiero wieczorem bylabym w stanie do Niego podjechac....i jak wsiadalismy do Jego auta, bo chciał mnie do domu podwieźć powiedzial mi, że już nic do mnie nie czuje, nie kocha mnie i nie chce ze mna byc. Wyszla megaa wielka awantura, z szarpaniną i po prostu pojechal......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×