Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ToskańskiWiatr

Rozterki po 8 latach związku...

Polecane posty

Gość ToskańskiWiatr

Witam wszystkich, weszłam tu, bo chyba muszę się pożalić, wyrzucić to z siebie...A może po prostu mam depresję. Otóż od 8 lat jestem z facetem. Ja mam 29 lat, on 38. Mieszkamy razem od prawie 7, obecnie oboje mamy dobrą pracę, nie mamy dzieci, ja mam mieszkanie w "stolycy" - można by powiedzieć bajka. I nie układa nam się. On nie pije, nie bije, nie zdradza, nie chodzi do kasyna, z domu nie wynosi, jest przystojny, dba o siebie (i niestety tylko). Niby ideał, ale nie zauważa mnie. Nie rozumie. Nie słucha. Nie dotyka. Nie mówi kocham. Nie przytula. On po prostu jest. I nic więcej. Nie kupuje kwiatów - czasami się zastanawiam czy on w ogóle widzi to, że istnieje. Nie docenia. Nie potrzebuje - jego motto "wszystko mogę zrobić sam". Rozmawiam, proszę, krzyczę, awanturuję się, tłumaczę - to na nic. Wiecie czego mi brakuje ? Tego, aby ktoś ze mną pobył. Posiedział. Pogadał o pierołach, popłakał, pośmiał się, przytuli. I był chociaż trochę zazdrosny. Chciałabym, aby ktoś mnie zauważył, a nie spojrzał jak się potknie. Nie czuję tego. Ciągle tylko słyszę, że on musi realizować swoje pasje - oczywiście, ja mogłabym z nim, ale nie każdy ma ochotę wspinać się na wszelkie możliwe góry, skakać ze spadochronem i ryzykować życie, aby poczuć je. Moje pasje są trochę mniej ekstremalne, ja się życiem delektuję, dla mnie wystarczy kieliszek wina na toskańskim pagórku i czuję się szczęśliwa. Ja nie muszę sobie udowadniać, że życie ma smak, że muszę je poczuć - bo wystarczy, że otwieram oczy i patrzę na świat. Ja czuję się szczęśliwa z tego co mam - nawet jak mam niewiele, to tyle mi wystarczy. Nie mamy ślubu ani dziecka, nawet kredytu nie mamy wspólnego. Nie wiem co nas łączy, on jest zajęty sobą, swoimi pasjami, swoim życiem, swoimi sprawami. Po co tak żyć ? A może ja po prostu przesadzam, histeryzuje, pragnę nierealnego, może mam depresję ? Prosiłam go dziś, aby się spakował - na spokojnie, bo przecież nie ma sensu w kłótni, to i tak nic nie ma. Rozmawiał ze mną i powiedział, że to ja powinnam się zmienić. Z mojej strony nie ma takiej opcji - to ja walczyłam o każdą mikrosekundę razem, on wolał swoje życie. Powiedziałam mu dziś, że daję mu wolność, że daję mu czas na jego życie, że dla mnie tak będzie lepiej, a dla niego ? Mam wrażenie, że jemu to i tak wszystko "wisi". A i padł dziś jeden zarzut - że gotowałam mu obiady i kupowałam czekoladę (dla siebie), którą on mi podjadał, że "przytył" kilka kilo i to moja wina. A i wiecie seksu też u nas nie ma. Dwa razy w miesiącu, ja mogłabym z nim codziennie, on to robi jak sobie przypomni lub mu wypomnę, że też mam potrzeby. I się zmusi. I podczas tego seksu tylko czeka, aż "dojdę" aby móc znów zająć się sobą. Może to była jedyna rzecz, którą robił tylko dla mnie. Dziękuję wszystkim, którym chciało się to czytać. Trochę mi lepiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Heeej, ja miałam takie rozterki już po 4 latach bycia z chłopakiem :) Dokładnie to samo - brak czułości, myślał tylko o sobie, próbował mnie wręcz dopasować do siebie, krytykował wszystko, nie chciał poznawać moich znajomych no i wreszcie ten brak seksu i różnice na jego zapotrzebowanie. Mało tego, u nas seks raz na dwa tygodnie wyglądał tak, że był jakby "przy okazji" porannego wzwodu i to jeszcze on mi kładł na nim moją rękę na zasadzie "baw się" :D Na początku się bawiłam, potem tylko patrzyłam z politowaniem i wstawałam. Oralnego seksu to przez dwa ostatnie lata nie miałam od niego w ogóle. Wiecznie przed komputerem i oddawał się swojej pasji. I też - płacze, krzyki, lamenty, aż mu oznajmiłam, że ma się wyprowadzać. To była NAJLEPSZA DECYZJA MOJEGO ŻYCIAAA! ^^ Nawet sobie nie wyobrażasz jak odżyłam i dosłownie następnego ranka po jego wyprowadzce czułam się lekko jak piórko :) Ja jestem bardzo kochliwa, po nim miałam tylu nieziemskich facetów, co jeden to lepszy :) Teraz mam takie cudeńko, które opiekuje się mną (w życiu i w łóżku i to bardzo) i jest kochaną, empatyczną osobą :) A było mi strrrasznie ciężko podjąć tę decyzję. Po niej on zaczął mnie błagać o powrót, wiele miesięcy nie mógł się z tym pogodzić, a ja ani przez milisekundę tego nie żałowałam :) Ludzie mi mówili, że po tym zmieniłam się na lepsze, ja sama po sobie to widzę. Nie ma co się obawiać przyszłości, bo tyle cudów ma dla nas!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeczytałam wszystko, i stwierdzam że jesteś dobra- za dobra. Zajmij sie sobą , może schudnij czuj sie piękna a jegoo ignoruj. Masz ochote na seks zrób sobie dobrze, niech to nawet widzi. wyjdź gdzies speniaj swoje marzenia. Po prostu chodzi mi o to zebys Ty przestała patrzyć na niego a on spojrzy na Ciebie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pozbądź się parcha. Szkoda czasu na kogoś, kto nie chce się starać dla Ciebie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ToskańskiWiatr
Dzięki za wspaniałe słowa. Chodzi o to, że we mnie coś pękło i mi się zwyczajnie odechciało. Chciałam się tylko upewnić, czy aby nie jestem starą histeryczką i czekałam na te straszne opowieści, że przecież mogę mieć 100 razy gorzej...Fajnie, że ktoś odpowiedział. A jeśli chodzi o samotny sex - bez tego nie wytrzymałam z nim 8 lat, niestety facet funduje mi niezły celibat. Tak jestem wredną szują i kiedyś go zdradziłam - i co gorsza było cudownie. On oczywiście o tym wiem - chyba tylko trochę go to zabolało, ale pewna nie jestem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No to jak bym czytała o sobie sprzed tych 2 lat :) Też ten celibat doprowadził mnie do zdrady, nawet dwukrotnie. W końcu stwierdziłam, że chyba mnie porąbało totalnie, jeśli twierdzę, że mogłabym być przez następne lata z kimś, kto mnie zwyczajnie nie zaspokaja, bo niby miałabym go zdradzać cały czas? Co to za frajda... Oczywiście oprócz tego była też masa innych rzeczy, które o rozstaniu zadecydowały, ale było to najlepsze, co mogłam zrobić. Tacy ludzie to egoiści! Ja wielokrotnie, głupia, próbowałam dostosować sie fizycznie do niego po tym jak stwierdził, że wiecznie bym się tylko "ru***ła" i że nie mam gorszych problemów bo byłam "wychowana pod kloszem" (co było nieprawdą, bo w dzieciństwie sporo pracowałam z rodzicami na roli i wiele ode mnie wymagano). Teraz jak sobie o tym myślę, to sama nie wierzę, że mogłam tak olać samą siebie na rzecz tego łosia. Ech wspomnienia ^^

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
*więc możesz uznać lepszy okres swojego życia za rozpoczęty :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko...przez 8 lat miałaś lokatora w swoim mieszkaniu, a nie męźczyznę w związku. Traktował Cię instrumentalnie, jak..wygodny fotel. I nie chodzi o jego pasje, bo każdy ma prawo się realizować, ale o POWÓD, dla którego był z Tobą. Bo to nie miłość, a wygoda z jego strony. Wierz mi, nie tak powinny wyglądać relacje między zakochanym osobami. On Cię nie kochał/kocha. I nie przyjaźni z Tobą, nawet nie wiem, czy Cię lubi. Na pewno kocha tylko siebie. Pan Idealny, narcyz?? Rozstanie konieczne. Zaslugujesz na kochającego, całego męźczyznę, i wierzę, że na takiego trafisz. Masz doła, będąc na głodzie uczuciowym, a przecież masz faceta. Zakończ to, odetchnij, odkryj się po tej relacji, i zacznij żyć na nowo. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wreszcie temat w którym nie rządzą wyzwiska, a można przeczytać mile, kulturalne wypowiedzi, brawo kobietki. Zgadzam się z każdą wypowiedzią powyżej. Masz w domu lokatora,a nie mężczyznę. Jestem z związku 6 lat, za miesiąc ślub. Różnie bywało jak to w związku, Ale U nas panuje zasada rozmowa, rozmowa i jeszcze raz rozmowa. I tym sposobem mam mężczyznę, który jest moja miłością, przyjacielem i kochankiem w jednym. Autorko wspólne lata trudno przekreślić, Ale zadaj sobie pytanie czy tak chcesz przeżyć resztę życia? Pozdrawiam serdecznie Justyna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Justyno, życzę Ci wiele szczęscia, namiętnosci i wszelkiej radosci w zyciu.! Tablet mnie oszukał, więc w mojej wypowiedzi o10.12 chodzilo mi o kochającego, czułego męzczyznę...i o to, by Autorka odbudowała swoje zrujnowane poczucie własnej wartosci i kobiecosci po "związku"z lokatorem. Inaczej tego nie mogę nazwać. Nie dość, że zrobił jej krzywdę, to jeszcze emocjonalnie wbił w beton. Że brać o seks? Upokarzające..:( U zakochanych tylko ciuchy fruwają, porozwalane byle gdzie, bo chemia i namiętność proszą o jak najszybsze spełnienie. Autorko, serdecznie Ci współczuję! Jestem z kochającym mężczyzną od kilkunastu lat, chemia niezmiennie działa:), a tęsknimy za sobą , rozmawiamy ze sobą stałe, i nie możemy się nagadac, jak te przysłowiowe kobiety po wyjsciu z więzienia...:) Masz rację, że nie zgadzasz się na bylejakość w pseudo związku. Życzę Ci wielkiej, wzajemnej milosci:):))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację autorko, jesteś samotna w związku. To jest jeszcze gorsze niż samotność w pojedynkę.Zasługujesz na miłość i czułość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja mam męża i czasem też mnie łapią takie wątpliwości czy aby dobrze wybrałam ale zawsze szukam dobrych stron naszego małżeństwa i zapominam o wątpliwościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kolorowo nigdzie nie jest,ale ja tez bylam w takim zwiazku jak Ty autorko. Niby ok, niby wszystko bylo,ale tego 2 czlowieka nie bylo. Juz nawet pomijam to,ze nie spedzalismy razem czasu. On mial swoje pase,a ja swoje. Ale nie bylo glupiego co u ciebie, przytulenia,telefonu itp. Nawet troski gdy chora bylam. Czulam wlasnie bardziej jak wspolokatorka, znajoma,a nie kobieta w zwiazku z mezczyzna,ktory podobno ja kocha. Teraz roznice znam, bo ja widze w zachowaniu obecnego partnera. Nie musze go o nic prosic, nie ma spedzenia czasu obok siebie. On sam z siebie robi wiele rzeczy, stara sie pomoc,zrobic niespodzianke etc. To w zachowaniu po prostu widac chociaz mowi o wiele,wiele mniej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ToskańskiWiatr
Dziękuję za zrozumieniem :) . Dobre Anioły zesłały mi każdą z osób :) . Tak on jest moim współlokatorem. Wiadomo na początku związku przez pierwsze dwa lata było inaczej, on był inny i wtedy myślałam, że jest mężczyzną idealnym. Pewnie przez to wszystko zbyt wiele mu pokazałam, pewnie pomyślałam, że warto jest komuś oddać moje serce. To nie jest tak, że teraz jest mi łatwo, bo on się spakował i ciężko będzie znów wrócić do czasów robienia jednej kawy rano, ale może jej smak będzie lepszy. Jeszcze się nie wyprowadził - nie chcę robić tego po "chamsku" i umówiliśmy się na sobotę. W końcu to 8 lat. Wczoraj rozmawiając z nim wyszło jedno pytanie - za co on mnie kocha ? Odpowiedział : przecież z Tobą jestem, nie muszę Ci tego mówić. Cholerny Łaskawca - jest ze mną. Jasne, że nie musi. I przecież tego nie robił, więc było jak chciał. Dziś jadąc do pracy pomyślałam, że jak się wyprowadzi to będę miała więcej miejsca w szafie - dla każdej kobiety to duży plus :). I chyba najgorsza jest ta myśl, że już nigdy z nikim - tylko, że przecież teraz też jestem sama, więc co za różnica. Nie wiem czy będę tęsknić, bo za czym ? Nawet jak po balkonie chodził pająk (bardzo się ich boję) to ja sama musiałam z nim walczyć, bo on jest przecież miłośnikiem przyrody. Dla tego stawonoga okazywał więcej serca. Wiecie wczoraj mi wypomniał wszystko - to, że jeździłam z nim w te góry i nawet to, że nie chciałam z nim po tych górach chodzić, że mu gotowałam, że kazałam mu gasić telewizor po 23, że jestem dziwna bo czasami płaczę i nawet to, że dbałam o to, aby w domu było zawsze wszystko - bo "Ty to kupujesz papier toaletowy tydzień przed tym jak się skończy, a ja to bym poczekał". Chyba zapomniał mi wczoraj powiedzieć, że moją największą winą jest to, że w ogóle jestem, a raczej byłam. Jedyną rzeczą pozytywną jaką mogę o nim powiedzieć to to, że woził mnie raz w miesiącu do szpitala (choruję na endometriozę, mam bardzo bolesne okresy), bez mrugnięcia okiem, ale z drugiej strony jak zwijałam się z bólu pomimo leków, to każdy by się chyba zlitował. Teraz będę dzwonić po taksówkę :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Życzę ci, żebyś szybko trafila na mężczyznę, który cie doceni, bo brzmisz jak swietna kobieta :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O! Moja historia ale od troszeczkę innej strony! Też byłam współlokatorką, wszystko rozliczane na pół ! Ba! Na końcu nawet zestaw z popcornem w kinie (tak wiem żenada!!) Zero rozmowy, zero spędzania wspólnie czasu tylko on seksu sie domagał ale w zaistniałych okolicznościach ja nie ;) bańka wybuchła-jestem szczęśliwsza!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zajmij się tą endometriozą, przejdź na forum Cheops, tam ci doradzą, co z tym zrobić bez udziału lekarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
8 lat bycia razem bez malzenstwa dzieci i kredytow to zbawienie! tylko sie cieszyc. facet sie pakuje i bye! byc moze jakies uczucia na poczatku byly, ale nie milosc. nie ma nad czym plakac. moglabys rozpaczac nad straconymi latami, ale nawet i to nie, bo dzieki temu teraz wiesz czego chcesz a czego nie w zwiazku :) za to mozesz mu podziekowac. jest ucielesnieniem wszystkiego czego sobie nie zyczysz. jak spotkasz podobnego to wystarczy tego wlasnie sobie przypomniec i juz wszystko wiesz. wyglada na to, ze Ty tez nie jestes tym kogo by chcial, poprostu nie dobraliscie sie. i tyle, zaden wstyd, normalka. nie raz potrzebujemy czasu by do tego dojrzec. ja jestem, czy tez bylam, z moim od 9 lat, jestesmy 6 lat malzenstwem, w trakcie rozwodu, z bardzo podobnych powodow. kompletna rozbieznosc sposobu bycia i zycia. roznic sie mozna i nawet trzeba, ale nie mozna ciagnac jednego wozu w dwie strony. do tego mamy dziecko, na szczescie bez powaznych kredytow. ciesz sie wiec ze masz latwiej. i wiem co czujesz, nie moge sie doczekac az bede miala szafe dla siebie (tez czekam na jego wyprowadzke), lazienke dla siebie (siedzi tam 3 godz dziennie, ja cie sune....), mieszkanie urzadzone tak jak chce i swiety spokoj. gratuluje decyzji! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak festiwal wypominek:). Wiesz autorko, ja Ci moge napisac jedno,tez z,wlasnego doswiadczenia. Rzadko kto jest tylko gnojem i bedziesz wspominac pewnie dobre chwile. Tak to juz jest. Ja osobiscie nauczylam sie jednej,podstawowej prawdy. Jesli cos czuje, to po prostu TAK JEST.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ToskańskiWiatr
Cóż przez te 8 lat to mogłam mu rodzić jedno dziecko za drugim, ginekolog cały czas powtarzał, że nawet powinnam zajść w ciążę, bo może endometrioza by się cofnęła...Ale ja wewnętrznie chyba gdzieś czułam, że to nie ten. I stało się. Cieszę się, że go poznałam, bo teraz przynajmniej wiem czego nie chcę. Przed chwilą dzwonił, że może jednak przemyślimy. Powiedziałam spokojnym głosem, że nie, bo nawet jeśli obieca to "obiecywał" 8 lat i nic nie wyszło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ToskańskiWiatr
Kurcze tak was dziewczyny czytam i strasznie mądre baby jesteście...czuję od Was taką dobra energię. Dziękuję, że nikt mnie nie ocenia, osobiście spodziewałam się dużej krytyki (nie znaczy to, że krytyka jest zła) a dostałam sporego kopa i fajnej energii, dziękuję :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ToskańskiWiatr
Wiecie u mnie były takie chwile czasami, że ja jechałam do pracy rano samochodem i płakałam jak głupia...Z takiej niemocy. Z niewiary, że będzie dobrze. Były momenty, że mi się żyć nie chciało - przez te poczucie pustki, bo jakbym była sama to oczywiste, ale jak byłam w "związku" to jednak ciężko mi to było wszystko zrozumieć. Bo dla mnie kochać i dawać to takie naturalne i oczywiste. Wracałam po pracy i on wracał i gadał tylko o sobie, dla siebie, ja mówiłam o jakiś istotnych rzeczach - a on zamiast powiedzieć "rozumiem, będzie dobrze" walił mi między oczy jakiś żart - mój mózg pytał "że co kurna?". I się przez to zamykałam. Do tego stopnia, że momentami myślałam, czy jakbym umarła to on by to zauważył. I wtedy znów płakałam. Zresztą strasznie dużo było tych łez w samotności. Dziś próbowałam sobie przypomnieć kiedy ostatnio byłam przez chwilę szczęśliwa, uśmiechnęłam się i nie potrafiłam. Nie potrafiłam sobie przypomnieć takich rzeczy. Dziś pierwszy raz pomyślałam, że przecież może być lepiej. Że przynajmniej będzie inaczej, a to już coś. I wreszcie ja całą swoją uwagę poświęcę tej zapomnianej osobie - sobie. I będę robić te wszystkie rzeczy, które zawsze odkładałam. Dziś nawet kupiłam bilet na koncert - idę z koleżanką w sobotę. I cieszę się, że pierwszy raz w życiu mam taki spokój i siłę jednocześnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Za co nie ma:). Widac,ze jestes madra kobieta, ale przede wszystkim taka kobieta,ktora nie chce tylko "jakos". Ty chcesz miec to,co powinnas miec,takiego zwiazku i mezczyzny z ktorym bedziesz czula sie dobrze. A w tym wszystkim jeszcze bedziesz czula sie ze soba ok. Tego szukaj. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To znów ja Justyna :) życzę Ci autorko dużo siły bo jesteś fajna kobitka. Zobaczysz, że jeszcze na swojej drodze spotkasz mezczyzne przy którego boku siedząc pomyslisz "Jestem cholernie szczęśliwa ". A wiesz czemu tak mówię? Z doswiadczenia. Byłam 3 lat w podobnym związku aż któregoś dnia powiedziałam dość. Zamknęłam się na facetów, zaczęłam dbać o siebie, realizować pasje. Zaczęłam pracować w aptece I przyszedł facet z pytaniem " czy Stoperan pomoże mojej kocicy Endi Pendi na biegunkę bo weterynarz nie odbiera telefonu i nie mam jak zapytać " glupszego pytania nie słyszałam i glupszego imienia dla kotki :D I teraz ten mężczyzna zostanie moim mężem . Światem rządzą przypadki , nic nie dzieje się bez przyczyny. Pamiętaj. Pozdrawiam Was wszystkie gorąco :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kobietki, jak miło i optymistycznie:) Podobna historyja spotkała mnie:) nie żałuje niczego:) zawsze było cos nie tak. Nie żyje juz w Jego cieniu:) cieszę sie życiem, robię to, na co mam ochotę:) Byłam pobiegać sobie w deszczu i jest zajeciscie:) będąc z Nim, nie mogłam pierdnąć bez Jego zgody, nic nie miało mi być potrzebne do egzystencji. Do góry wzlatuje jak ptak:) jak sie potknę, to spróbuje jeszcze raz, a jak sie przewrocie, to sobie poleże:) teraz jest mój czas:)...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
zy Stoperan pomoże mojej kocicy Endi Pendi na biegunkę bo weterynarz nie odbiera telefonu i nie mam jak zapytać :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i ja wiem, co oznacza taki związek. ja zostałam z wtedy małym dzieckiem. ciężko było ale przede wszystkim - spokojniej. i z czasem nauczyłam się znów ufac i być szczęśliwą. dziś kocham i jestem kochana. życie jest dobre, trzeba jedynie w to uwierzyć. Życzę Ci siły i wytrwałości w pokochaniu siebie. na pewno spotkasz mężczyznę, który uczyni Cię szczęśliwą. I będzie umiał docenić, z jak wspaniałą kobietą się związał. tego Ci życzę z całego serca. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie warto. on cie niszczy :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko...jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości i mądrości zyciowej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Droga Autorko...jestem pod wrażeniem Twojej dojrzałości i mądrości zyciowej:):)Samotność we dwoje to najgorszy rodzaj samotności...Pan Lokator nie zauwaźyl przez lata- zajęty sobą, iż zaczęły się w Tobie krystalizowac określone potrzeby, oczekiwania. Najłatwiej, metodą selekcji, określić, czego się nie chce . A potem już zostaje to właściwe. Bardzo serdecznie Cię pozdrawiam i wspieram duchowo:) I wszystkie panie piszące w temacie. Odezwij się czasem w swoim temacie, jak żyjesz. Myślę, że, tak jak ja, kilka osób wrzuciło Twój temat do zakładek, by był szybko dostępny. Życzę Ci spełnienia marzeń

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×