Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

uważam,że niektórzy ludzie całe życie mają pod górkę. Dlaczego? nie wiem.

Polecane posty

Gość gość
to ja od tego znajomego, no masz rację wszystko zaczelo się od wódki a potem samo pociągnęło. Zapalił im się dom od niedopałka papierosa, on ratując syna sam został bardzo poparzony lecz żona mu tego nie wybaczyła bo nie chodziło o to że uratował dziecko tylko o to, że przez niedopałek wybuchł pożar. Teraz nie ma nic, dziecko w ziemi, drugie poparzone nie utrzymuje z nim kontaktu, nie ma żony, nie ma pracy, nie ma domu, nie ma zdrowia... On jest naprawdę chodzącym nieszczesciem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o sorry ale to patologia której wszystko się należy więc nie porównuj go np. z osobą która wysłała setki cv codziennie chodzi od firmy do firmy i nic, a drugi z takim samym wyksztalceniem dostanie robotę od razu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A wiesz kto tak p*********i? Ktoś, kto nie jest chory jak ja, na stany lękowe i depresje. Czy nie rozumiesz tego, że nie da się z osoby z wrodzonymi skłonnościami do depresji (matka miała, ojciec też miał epizod) zrobić wesołka i osoby, która myśli pozytywnie? x x Może jej chodziło o to, żeby wiedzieć z czego się biora problemy, i próbować cos zadziałać, np. leczeniem, itp. Ja tez mam problem, i to jeszcze b wkurzajacy, bo mimo ze nie mam zadnych fobii ani depresji, mam b ponura twarz, tzn mimike, nawet jak jestem w super nastroju, każdy się pyta, co mi jest, nieraz na ulicy mnie zaczepiają. Mam takie miesnie pod ustami, za b rozwinięte, do tego się układają w podkówkę, i nie mam na to wpływu. ludzie nie chcą przez to ze mna gadac, i mam problemy w pracy, bo chcą zwykle osoby wesołe (najlepsze ze ja do wesołych nalezę)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moim zdaniem właśnie spier...e dzieciństwo ma wpływ na nasze dorosłe życie. Nie jest to nasza wina, a raczej błędy wychowawcze rodziców.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Moim zdaniem właśnie spier...e dzieciństwo ma wpływ na nasze dorosłe życie. Nie jest to nasza wina, a raczej błędy wychowawcze rodziców. X Ok, zgadzam się, ale nie zwalajcie wszystkiego na rodziców. To jak się ułoży nasze dorosłe życie zależy w większym stopniu od nas samych. Osobiście miałam średnie dzieciństwo. Moja matka jest osobą toksyczną, wiecznie mnie krytykowała, wiecznie była niezadowolona, non stop mnie wyzywała i krzyczała. Kłóciłam się z nią i nienawidziłam jej długie lata. Miałam kompleksy, a do tego parę razy zakochałam się w nieodpowiednim facecie. Ale wiecie co? Wyszłam na prostą. Bo cały czas chciałam swoje życie jakoś odmienić, chciałam czegoś innego. Teraz staram się być inną matką niż była moja, staram się również opanowywać emocje (bo przez lata życia w stresie i w kłótniach to czego się uczyłam to wybuchy skrajnych emocji). Tak więc nie ma co obwiniać innych, bo to niczego nie zmieni. Co z tego, że ja wiem, że jestem nerwowa przez moją matkę, bo taki dała mi wzorzec? Samo obwinianie jej nie spowoduje, że stanę się inna, lepsza. Bo i tak to ja sama muszę popracować nad sobą i swoim zachowaniem, ja sama muszę się z tym zmierzyć, innego wyjścia nie ma. Oczywiście, że mam żal do moich rodziców o wiele kwestii, ale nie rozpamiętuje tego na co dzień i nie użalam się nad sobą, że mam zmarnowane życie. Bo takie użalanie się nie daje niczego dobrego. Trzeba działać, zmienić coś. Jak nie samemu to z pomocą psychologa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sa tacy ludzie jak Ty którym wszytsko idze jak po grudzie. ja jednak naleze do osob którzy maja w zyciu szczęście.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oni to klamcy! co to w ogole za sukinsyny taka rodzina! a tesciowe to sa c**y najdorsze co doijaja ludzi i gina ich marzenia te s*******nskie i bardzo komunistyczne! musisz od tego uciekac i unikac tej tesciowej! 333 www.youtube.com/watch?v=1MSTO3JnDNg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:35 ciesz się. tylko wypowiadaj się trochę inaczej, bo buta i duma od ciebie tłuką na kilometr ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to ja co napisze o mojej koleżance ma 41 lat i jak była mała zmarł jej ojciec, był alkoholikiem, wiec różowo nie było, potem było bardziej różowo, skończyła studia wtedyi się zaczęło wróciła do rodzinnego domu po studiach, chciała się zakochać, na studiach i wcześniej chłopaka nie miała zaczęła parce w szkole, zachorowała na depresję, w skzole uczniowie i nauczyciele koledzy ja gnęblili, wiec z pracy zrezygnowała zakochała się bez wzajemności w tym czasie, to jeszcze pogłębiło jej stan trochę podreperowała zdrowie, znalazła wreszcie upragnionego chłopaka, nawet się zakochała, on w niej, ale według jej matki był za biedny dla niej, bo i ona biedna była, a jej matka chciała dla niej księcia z bajki, niestety takich nie ma, zwłaszcza dla tych pań, które urodziwe zbytnio nie są spotykali się, bzykali i było fajnie, jakiś czas potem posłuchała matki i pogoniła chłopaka, który jakiś czas potem znalazł sobie dziewczynę, ożenił się z nią i mają już 2 dzieci, moja koleżanka się tym załamała, bo dalej go kochała (nie bardzo rozumiem jak mogła słuchać matki, mając prawie 30 lat, ale to już jej sprawa, mimo, ze ja jej radziłam, żeby robiła inaczej) potem znalazła faceta, który tylko naciągał ja na kasę, ciagle musiała mu coś kupować, prawie mieszkał u niej i jej matki w domu, był pożeraczem kasy, też dla mnie dziwny związek, ale nie mnie to oceniać, pogoniła go w międzyczasie znów powrót depresji, zaczęła wczesniej pić, piła już długo, ale ja nie zdawałam sobie sprawy, ze to tak daleko zaszło, no i stała się alkoholiczką za jakiś czas się otrząsnęła i znalazła kolejnego faceta, nie z jej miasta i z tamtym nie wyszło też, krótko trwał związek, w międzyczasie wywalili ja z pracy w jej miescie, teraz jeździ do miasta oddalonego o 80 km do pracy i żeby dopełnić jej nieszczęścia, zycie zafundowało jej kolejnego psikusa, w wieku 39 lat dostała raka piersi, jest już po leczeniu i operacji, jeździ na kontrolę, narazie jest ok ale brak mi słów na jej nieszczęście w życiu, w sumie krótkim może też nie wszystko opisałam, bo niektórych spraw mogę nie pamiętać, ale jak o niej myślę, to naprawdę chce mi się płakać ona tak uwielbia dzieci, a mieć ich raczej nie będzie, bo ani faceta teraz, ani zdrowia na horyzoncie nie widać, a 41 lat to już wiek słaby na dzieci chyba, ze jakiś pasierb, to oczywiście wiadomo, może się coś odmienić w jej życiu, ale jak na razie dostałą tylko po d***e

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:48 to bardzo przykra historia. Kurcżę, to ani ja (choć często psioczę na rózne swoje stany) ani nikt z ludzi, których znam,, aż tak źle to nie miał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no właśnie ja nie mogę uwierzyć w to nieszczęście mojej koleżanki, ciągnące się latami, dosłownie latami wiem, ze są większe nieszczęścia, nawet te krótkie, jak np. utrata dziecku, tfuuuuuu, tfuuuuu, dla mnie większego nieszczęścia nie ma, chociaż i utrata majątku też jest nieciekawa ale to co ona ma w tym swoim życiu to jest strasznie dołujące, niewyobrażalnie ona w tej chwili to nawet na rozmowę nie ma ochoty i oczywiście ją rozumiem, staram się ja odwiedzać, dzwonić, ale mieszkamy daleko od siebie i nie zawsze też myślę o niej, żeby zapytać jak tam dalej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
i żeby dopełnić jej nieszczęścia, zycie zafundowało jej kolejnego psikusa, w wieku 39 lat dostała raka piersi, jest już po leczeniu i operacji, jeździ na kontrolę, narazie jest ok ale brak mi słów na jej nieszczęście w życiu, w sumie krótkim x x ja nie widze w tym zadnego nieszczescia, laska ma syndrom DDA, ojciec alkoholik, jej depresja wynikała z domu rodzinnego, pewnie tez problemy w zwiazakach, sama je stwarzała, ze jej nie odpowiadali faceci... To "gnębienie" w pracy to tez pewnie jej niska odporność, a nie stan rzeczywisty. a jak piła, to nie wiecie, ze alkohol znacznie zwieksaz ryzyko nowotworów, w tym raka piersi, który jest na pierwszym miejscu jeśli chodzi o zachorowania? u mnie było tak: tata dostał wylewu jak miałam 9 lat i zmarł po 3 dniach, smierc była nagła, szokujaca i straszna, bo z matka się kompletnie nienawidziłam, tłukła mnie praktycznie co dzień, chyba to jak się zachowywała- potrafiła nawet w złosci spalic mi zabawki- było efektem choroby psychicznej, która ujawniła się 4 lata później, tak ze musiała spedzic 2 mce w psychiatryku, a potem była zamykana kolejne 9 razy, diagnoza cos pomiędzy schizofrenia a manią... ja byłam bez rodzeństwa, sama z tym , w wieku 14 lat musiaam robic wszystko w domu przy sobie sama, uczyc się, itp. DAwałam rade, nie stekałam, dzięki fajnemu hobby się nie załamałam. Potem jak byłam w liceum poznałam gościa, i tu kilka głupich wyborów w zyciu które mnie pogrążyły : studia historyczne i ten facet, skutek to lata bez normalnej pracy, rozwód, w międzyczasie 2 dzieci, młodsze - lekarzowi się nie chciało zrobić ces. cięcia i zachowowało od niedotlenienia na Zespół Westa. Teraz syn ma 14 lat, nie mówi, nie ubiera się sam, jedynie chodzi, złośliwy by powiedział "roslinka". a ja jestem samotna totalnie, rozwiedziona, zyjąca biednie , z synem na karku, z którym nie wiem czy dam rade w ogóle za jakiś czas, a w CV ponad 10 lat przerwy... Zakochiwanie nieszczęśliwe? Przeciez każdy to przechodzi po nascie razy w zyciu, chyba?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ok ale ten czas nieszczęśliwego zakochiwania przeplata choroba psychiczna, bo to nie tylko depresja, myślę, ze to też schizofrenia, bieda w domu, matka ma prawie 80 lat, a w końcu rak dla ciebie to DDA, dla mnie nie koniecznie to jest wynikiem jej takiego życia sama jestem może DDA, bo mój ojciec też jest alkoholikiem ale nie sprowadzam przez to sama na siebie nieszczęść, niepowodzeń w pracy, czy w związkach, mam udany związek już prawie 20 lat, małżeństwem jesteśmy 13 lat prace też mam dobrą i jest ok

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
15:28 to przepraszam bardzo, do czego zmierzasz? Czyli to że ktoś ma całe życie przwalone z powodu DDA to znaczy, że przesadza, wyszukuje sobie problemy i sam jest sobie winien że wchodzi w takie, a nie inne związki? to tak nie działa. On jest zaproramowany na klęskę :/ przez to dziecinstwo! ogólnie jakby spojrzeć dokoła to mnóstwo znam osób z jakimiś zaburzeniami. Moja matka ma nerwice, ja od niej podłapałam swego czasu bo jak ktoś cię wychowuje w krzyku i stresie to jestes potem kłębkiem nerwów. I to jest niestety prawda, dziecinstwo utrudniło mi cale pozniejsze zycie. osoby, które czuły sie kochane i doceniane przez rodziców - łatwo wam powiedzieć "weź się w garść".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dokładnie ja w zasadzie to też jestem DDA, ale nie uważam się za DDA, bo nie jestem typowym wzorem DDA, wręcz w sumie odwrotnie chociaż mam nadmierną dbałośc o kogoś i zamartwianie się, tylko to może zdradzać, ze jestem DDA poza tym, jak na razie mam szczęśliwe życie, ale usłane lekko cierniami, po których ląduję na miękkim i miłym podłożu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez mam podgorke no ja pieprze, szkole pod gorke ciezko musiam non stop na korki chodzic z matmy bo lezalam, prawko nie zdawalam zalamka egzamin pisemny by mi przepadl bo ja p*****le jazda mi cholernie szla, le tam matury nie zdalam a bylam dobra uczennica mimo trudnosci matematycznych i facetow poznaje osilkow odpadki resztki spoleczne a inne co poznaja se w szkole chlopaka chodza pol roku robia brzuch i gitara a ja poznaje lepkow nie dobitkow wszystko mam jak slon pod gorke nie wiem za jakie grzechy i musze walczyc jak lew zalezy mi ale nie mam juz sily starac sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurwa ja też mam pod górkę. Skąd to się bierze? U mnie się sprawdza ze wychowanie. Byłam wpadka mojej mamy w wieku 20 lat. Zle mnie traktowała, bo pokrzyzowalam jej plany w życiu. Zawsze mnie krytykowala, prawie wogole nie chwalila.moje życie też jest p********e. Tak się samo ułożyło że nie miałam na to wpływu. Szkoda gadać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dwóch ...jeden pracowity uczciwy .Ze skrajnej biedy walący się na wsi dom, wuj-chory pschychznie obok w pokoju .Bieda stare ciuchy brak gadgetów . Potem choroba podobno od grzyba w domu, szpitale .W szkole (tu sie poznajemy) prześladowanie przez szkolną patologię .Tak do końca gim .Potem mordercza praca poznaje dziewczynę haruje jak wół aby utrzymać rodzinę .zaciska zęby walczy z oszustami którzy nie płacą mu za pracę Drugi ...z bogatej rodzinki ojciec stary, wcześnie umiera Wychowuje go zaborcza matka wyrasta na złośliwego podłego typka mizogina .Podobno gej tak mówia w liceum -faworyzuje go vicedyrektor szkoły o kórym mówią że uwielbia chłopców- posyła na wyjazdy, konkursy itp .Sam pasożytuje na innych obgadując ich za plecami .Matka funduje mu studia potem pobyt kilkuletni za granicą .Wszystko mu płaci kupuje samochód .Ma w wieku 25 lat wszystko -nie przepracowując w życiu jednego dnia...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ludzie prawie 40 na karku , matka mnie jak psa tresowała , wiedziałam ze mnie nie kocha . Lała , dziś myśle jak można coś takiego z dzieckiem zrobić. Sama mam córkę . Faworyzowała moja kuzynkę , ona piękna dobra w szkole ja paskudztwo , baba Jaga to mówiła przy rodzinie . Do dziś pamietam te spojrzenia , pełne strachu i współczucia . Ale nikt mi nigdy nie pomógł . Mogłam się tylko tacie poskarżyć , ale pózniej dostałam jeszcze mocniej ( rodzice , są i byli małżeństwem ) raz wyłam w wannie z tą kuzynkom , coś powiedziałam , coś w stylu ja jestem twojà córką a nie ona . Dostałam w twarz , krew polała się z nosa . Kuzynka przerażona , ze jej kochana ciocia mogła coś takiego zrobić , powiedziałam ze ona to często robi . Pamietam to współczucie , to był jedyny raz gdzie to czułam , wiedziałam ze ktoś to widział . Obojętne mając 18 lat wyjechałam zagranice , miałam prace wszystko legalnie . Zaczęłam żyć , dziś mam nawet dobry kontakt z matka ( Nie jako matka ) mam wspaniałego męża , córkę , mam firmę . Finansowo powodzi mi się , lepiej niż dobrze , dużo podróżuje . Żyje życie jakie sobie wymarzyłam . Wiesz dla czego ? Bo wiedziałam ze jestem sama , tak sama . Byłam bita i poniewierana , wszyscy to widzieli , i nikt nic niezrobił . A wiec wszystko jest w twoich rękach , wszystko możesz osiągnąć , życie nie lubi ludzi którzy płaczą . Los dał ci cytrynę , sprzedawaj lemoniadę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cocon
to nie jest tak. Łatwo mówić ludziom którzy maja wszystko na tacy "nie użalaj sie nad soba..", "w życiu trzeba twardym być" g... prawda i g.. wiedza. Macie szczęście i nie powinniście sie wogóle odzywać. Moi rodzice ewidentnie nie dorośli do odpowiedzialności rodzicielskiej. Są po prostu idiotami. Mój ojciec był traktowany jak jedynak w życiu i nie dojrzał do tego żeby mieć rodzine.I tak by było lepiej. Matka to samo, była gnębiona przez ojczyma i nigdy z tego nie wyrosła. Jej motto "uważaj na wszystkich, patrz żeby nikomu nie przeszkadzać" i tak zostałem wychowany. Moja matka pracowała jako sprzataczka w szkole, przez to byłem pośmiewiskiem całego osiedla - mówicie no tak mogłeś walczyć. Tak mogłem i mogłem wyladować w wiezieniu za pobicia itp. Niestety moja matka tak mnie wychowała że zamiast walczyć zamknałem sie w sobie. po osiedlu chodziłem bokami żeby nikogo nie widzieć kto sie ze mnie śmieje. Najfajniesze sie zaczeło jak mój "kochany" tato stwierdził że zostanie rolnikiem. w wieku 10 lat musiałem jeździć karmić świnie gdy moi koledzy bawili sie na podwórku - nie miałem kontaktu z rówieśnikami - przez co stałem sie jeszcze bardziej wyrzutkiem. Fajnie. Ale to dopiero poczatek. Musiałem z ojcem jeżdzić na wieś i karczować las który leżał w bagnie. Piękne życie, z siekiera po kolana w błocie i o dziwo bez jedzenia bo ojciec doszedł do wniosku że za dużo jem. No cóż chłopak który dojrzewa chyba pownien jeść. Chudy byłem jak pies z czasem dorobiłęm sie nerwicy żoładka no wiecie 13 razy dziennie sraczka. Tatuś kupił se traktor stodołe a w domu jak prosiłem o jedzenie to słyszałem od matki "zrób se herbate". Z czasem sie postawiłem i przestałem jeździć na wieś. Ojciec przychodził wtedy z pracy o 4 z rana i demolował kuchnie bo niktu mu nie pomaga. Wspomne że miałem jeszcze starsza siostre ktora tatuś traktował jak oczko w głowie :-) o taka miła odmienność. Pewnego razu przyszła do mnie matka i powiedziała "widzisz to wszystko przez ciebie - żałuje że cie urodziła" Z czasem pociałem sobie ręce kupiłem pistolet i próbowałem popełnić samobójstwo. Ale wyszło tak że kolega z bloku obok sie powiesił. i Stwierdziłem ze nie bede taki miękki. Mama załtwiła mi leczenie w szpitalu psychiatrycznym w którym po uzgodnieniu z moja "mama" testowano na mnie leki z ameryki - no jazda była fajna. Miałem halucynacje, odjazy ufff działo sie :-) z czasem przestraszyłem sie i przestałem brać ampułki. Bo zaczeło mi odwalać. Rodzice bardzo mnie wspierali "skończ zawodówke i do roboty" tak powtarzali. AA nie wspomniałem o nauczycielce matematki z podstawówki która mnie nienawidziła i gnębiła mnie. Nauczyciel z fizyki porwał na oczach całej klasy mój zeszyt. Nigdy nikogo nie spotkał taki zaszczyt w szkole. Kiedy zgłosiłem to moim opiekunom czytaj rodzicom. Stwierdzili ze to widocznie była moja wina :-) Użalam sie nad soba ? No to urodziła mi sie jeszcze młodsza siostra. No wtedy to juz nie było nawet na herbate :-) bo tatusiow zachciało sie rolnictwa. skończyłem zawodówkę jak chcieli moi kochani rodzice. poszedlem do roboty. zaczałem zarabiać skończyłem za własne pieniadze liceum - rodzice mówili po co Ci to jesteś za głupi. Uparłem sie i skónczyłem. AAA zapomniałem urdziłem sie z baaaaardzo duża wada wzroku. o dziwo że mam pawo jazdy :-) wada wzroku niestety zamkneła przedemna wiele drzwi w życiu. Poszedłem pracować na budowe bo były tam większe pieniążki a chciałem skończyć studium. Studium skónczyłem za własne pieniążki mój tato tak to skomeńtował "tu mi kaktus wyrośnie jak ty pójdziesz pracować do biura". Jak kończyłem studium też sie nasłuchałem "po co Ci to", "odpuść sobie", "za głupi jesteś" Podczas pracy na budowie byłęm bardzo ambitny - za bardzo. penego razu przesadziłem w ciężarem i wyskoczył mi dysk. Lekarz powiedział tak "zrobiłeś to na własną prośbe- ja ci nie pomoge. Jak zacznie Ci odejmować nogi to idz na operacje" Nie mogłęm chodzić, jak wstawałem to płakałem. Ból jest taki że człowiek jest w stanie poprosić o eutanazje. Jeżeli ktoś twierdzi inaczej to g.. wie. Miałe żone która nie pracowałała, stancje i rachunki do opłacenia. Rodzice nie kiwneli nawet palcem żęby mi pomóc. Zrzadzeniem Bożym tylko tak moge to nazwać ktoś dał mi adres do kręgarza. Udało sie. Ale ciagle muszu uważać do końca mojego życia. Nie moge nic podnieść powyżej 8 kg :-) Ślepy kaleka :-) uczyłem sie mojego zawodu po studium 13 lat. Coś osiagnąłem lecz w ciagu dalszym nic a nic nie przychodzi mi łatwo w życiu, wszystko jest okupione ciagła walka i cierpieniem. Nie dawno sie dowiedziąłem że moi kochani rodzice dali młdszej siostrze (która mnie ciagle obraża że nie skończy tak jak ja w życiu :-) choć mam dobry zawód i stanowisko kierownicze ) 40 000 na wykształcenie. Żeby siostra mogła sobie postudiować w gdyni, gdańsku i poznaniu. Moja mama stwierdziła że jeszcze będzie odkładać mojej siostrze na nowe mieszkanie i przekaże jej te w którym mieszka po śmierci :-). 2 mieszkania ? nie za dużo ? :-) Moja starsza siostra która zadziera nosa a od teśnia dostała 200 000 zł na dom. Hmmm a gdzie w tym wszystkim jestem Ja ? Wiecie co zrobiłem jak sie oty dowiedziałem ? Wygoniłem matke z mieszkania (mojego mieszkania) ojca wyzwałem od h... . Do wszystkiego w życiu doszedłem sam zupełnie sam. Ale czy jest to radośc w życiu ? Nie, jestem już zmeczony ciagła walka o wszysko. Mam już wszystkiego dosyć. Mam 2 samochody, motor, tv 50 cali, xboxa. Wszystko, wszystko z ciężkej pracy moich rak, ani cala pomocy od nikogo. Pracuje nocami i dniami. żeby to osiagnać. Ale czy warto. ciagle zadaje sobie to pytanie. Użalam sie nad soba ? Nie ci co tak mówia sa frajerami którzy dostali od rodziców ciepły domek, wykształcenie, czesto samochód a nie żadko mieszkanie. Takich frajerów jak wy gnebie w pracy i sprawia mi to przyjemność. Bo wiem że jestem tak silny psychicznie że takim szyczylim śmieje sie w oczy. Teraz jestem tak silny psychicznie że potrawie każdego wykończyć psycholigicznie. Wiecie jaka mam satysfakcje w życiu ? że moge rodzicom powiedzieć im w oczy ze sa h.... i nic mi nie moga zrobić. Bo nic im nie zawdzieczam dobrego. Robie wszystko żeby moje dziecko nie miało takiego życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tylko ze niektorzy nie maja w sobie tez wrodzonej zaradnosci i odwagi! wiec nie pytaj czy mozna? mozna owszem jak sie ma w zyciou obok checi farta i wlasnie odwage, same checi nie wystarcza niestety. xxx Pewnie, najlepiej narzekac na kafe i szykac kolejnego wykretu dla swojej pasywnosci, mianowicie takiego ze odwaga i zaradnosc da wrodzone czyli innym slowem spadaja z nieba. Otoz nie, trzeba je sobie wyrobic, postawic pierwszy krok i potem kolejne. A po niepowodzeniu sie podniesc. Ah, a reszta to nie fart (czyli znowu dane od jakiejs nieokreslonej sily wyzszej), tylko lata wysilku i zmudnej pracy. Wiec jeszcze raz powtarzam ze mozna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem osobą która nie ma wrodzonej zaradności. Mam toksyczną matkę, rozbitą rodzinę, zawsze byłam cicha, spokojna, melancholijna, pesymistyczna, wykorzystywana. Mając 20 lat po raz pierwszy zaczęłam walczyć ze swoim charakterem, kiedy miałam 28 lat, robiłam to mocniej, mając 35 lat wkładałam w to niemal cały możliwy wysiłek. Obecnie wierzę, że potrafię i mogę niemal wszystko i układa mi się niemal wszystko - super praca, 10 lat młodszy facet... pozdrawiam, 37 latka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bardzo ciekawy temat, podbijam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miedzy 4 a 6 rokiem życia wykorzystywał mnie seksualnie mój brat cioteczny który mieszkał w domu obok , rodzice pili , bili , ojciec palił nie był agresywny , matka była bardzo od dziecka mi tłumaczyła mogłam cię usunąć to wtedy było legalne , jesteś śmieciem do niczego nie dojdziesz Moje dorastanie dzieciństwo upłynęło pod znakiem , że każdy ma prawo żyć i być wszyscy ,mają wartość i zasługują na wszystko tylko nie ja :-( Dziś jak już mam dużo lat męża i dzieci leczę się do tej pory niestety i chyba już będę do śmierci tak trwać rozbawia mi jak ktoś mówi depresja , stany lękowe do roboty trzeba się wziąć a nie myśleć o głupotach .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja jestem typem osoby skazanej na przegrana. Beznadziejne dziecinstwo ojciec alkoholik i bylam przez pare lat molestowana. Potem niby sie wszystko troche zmienilo wsparcie od rodziny troche sie zwiekszylo ale moja slaba psychika juz nie byla tego w stanie pociagnac. Od 12 lat lecze sie na depresje alkoholizm i mimo ze czesto mam jakies tam szczescie nie jestem z niego w stanie korzystac bo ciagle jestem na skraju zalamania. Staram sie walczyc o siebie ale naprawde to jest bardzo trudne z takim glupim znerwicowanym lbem. Tylko ze ja bardziej obwiniam siebie o porazki chociaz jesli chodzi o dziecinstwo to niestety ale wlasnie ono mnie tak doglebnie zj***lo. Zanim bylam molestiwana a matka nie chciala mi wierzyc i smiala mi sie w twarz bylam zwykla niesmiala nastolatka. A teraz jestem dorosla ruina

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Myślę, że za takie traktowanie dzieci rodzice powinni ponosić jakieś konsekwencje, choćby po latach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam 26 lat a: ojciec zostawił nas jak miałam 8 lat, mama kilka lat później chorowała na raka piersi i ledwo ją odratowali, niedawno zostałam sama z dzieckiem. już 5 razy straciłam pracę, albo "redukcja etatu" albo podłe donosy koleżanek, albo zemsta,że wzięłam 1 dzień opieki nad dzieckiem. Tyle, że dostaję dobrze płatne prace - kwestia ukończonego kierunku. Ale co mi z tej płacy, jak góra za pół roku mnie zwalniają. Ciężko mi znaleźć nową stałą pracę, bo nikomu nie podoba się moje CV z pięcioma miejscami zatrudnienia w 2 lata. interesują się mną faceci poniżej mojego poziomu (mam dobre studia i poznaję knypków po zawodówce, jeden to chciał żebym z nim na gospodarce robiła) studia okupione niemałym mozołem, bo studiowałam na Śląsku pochodząc 200km od niego i niektórzy narodowościowo śląscy-RAŚowscy profesorowie celowo zaniżali oceny takim jak ja, oblewali egzaminy lub przynajmniej coś skomentowali, że czemu nie uczę się"u siebie". Nie poddaję się, bo mam po co żyć. Ale ten mozół mnie męczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo świat jest zdemoralizowany a szczególnie te nasze Postkomunistyczne kraje, ludzie spokojni o dobrym sercu zawsze przegrywają z chicolcami mendowatymi!!! Chicolec to przebiegła menda tu się pochicholi tam tam i już go wszyscy lubią je...ny debil, a taki spokojny to jest sterowany przez tych pozbawionych skrupułów sk...ów!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
13:45 jedną ze swoich prac utraciłam właśnie przez taką mendę. Byłyśmy dwie na równorzędnych stanowiskach. Niby sympatyczna i w ogóle. Niestety ta jedna zaczęła kumplować się z całą firmą gdzie ja jestem raczej wycofana, i obgadywała moje prywatne sprawy do nich, większość sobie dopowiadając, bo ja się nie zwierzam. Mówiła szefom o tym jak np.wyszłam zadzwonić do mamy w trakcie choroby dziecka, by spytać, czy ono się dobrze czuje. Donosiła na rzeczy kosmetyczne, np.że ona zakłada obwolutę na dokumenty, jak pakuje je do wysyłki i zanosi na sekretariat, a ja tylko w kopertę. Aż sprowokowała między nami pewną konfrontację, gdzie pół firmy stanęło za nią z sympatii,a szef stwierdził,że nie będzie miał konfliktu w zespole i zwolnił MNIE. Dodatkowo laska była podejrzewana o romans wewnątrz firmy. Brrrr trzęsie mnie,jak o tym myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×