Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość ncórka

Niewdzięczna córka

Polecane posty

Gość ncórka

Mieszkałam z babcią, bratem i mamą, ojciec zaś pracował za granicą. Nie był skory do podawania pieniędzy na dzieci, mama pracowała za średnią krajową. Zawsze zwracała uwagę na to, żebyśmy mieli ładne ubrania, na jedzeniu bardzo oszczędzała. Jest DDA, nigdy mnie nie przytuliła, nie powiedziała, że mnie kocha, faworyzowała brata, ale nie była też zbyt wylewna. Zajmowała się nami babcia, mama nie odpusciła dnia w pracy, myślę że wolała w niej siedzieć, niż z nami. Jak nie raz chorowałam, to prosiłam, by została chociaż na jeden dzień, ale nigdy tego nie zrobiła, choć jej koleżanki na państwowej posadzie często brały wolne. Niby nie była taka zła, ale wiem, że zawsze żałowała, że się urodziliśmy, wiecznie płakała, że nie ma pieniędzy, nigdy nie pochwaliła, tylko ganiła. Chodziłam do sąsiadki, ona pracując po 12 h zawsze znajdowała czas dla swojej trójki, ja tak chciałam, by i mnie zapytała, jak się mam, czy mam jakieś problemy. Mama nigdy o to nie zapytała, nie wytłumaczyła, na czym polega dojrzewanie, kładła tylko podpaski w łazience, a ja taka wstydliwa wyrzucałam zużyte przez okno, bo krępowałam się iść z nimi do śmietnika (nie było kosza w wc). Wiecznie zapłakana, niezadowolona i jakby za karę z nami siedziała, choć nigdy nie przyszła, nie zapytała, czy coś mnie trapi, kompletnie. Nabrała kredytów pod hipotekę i duże mieszkanie, które dostała po rodzicach idzie pod młotek, a ona bez wzruszenia mówi, że co to za problem odrzucić spadek? Ja nie mam swojego, mieszkam za granicą, nie mam do czego wracać, a stan zdrowia nie pozwala mi zarobić tyle, by mieć swój kąt. Mama dzwoni czasem, a ja się denerwuję, ona mnie denerwuje, bo teraz gdy została tylko z bratem, to nagle okazuje zainteresowanie, ale ja teraz go nie potrzebuję, powiedziałam jej, że po prawie 40 latach nie da się nawiązać więzi, to powiedziała, że jestem niewdzieczna, bo głodna nie chodziłam, czyli powinnam doceniać jej wyhodowanie mnie. Ja swojemu synowi okazuję bardzo dużo miłości, jestem dla niego przyjacielem, kimś kim matka nigdy dla mnie nie była. Co ja mam poradzić, jak mdli mnie, jak dzwoni i mówi o jakiś bzdetach, a to że widziała tę sąsiadke, a to ze sygnału nie ma w telefonie, normalnie mnie trzepie, jak mam z nią rozmawiać, to takie sztuczne jest, wolałabym z obcym na ulicy porozmawiać, jemu sie zwierzyć, a nie matce, która swój chłód tłumaczy dzieciństwem? Ja jakoś mogłam pokochać swoje dziecko, nie hoduję go, chociaż z jej punktu widzenia powinnam i byłabym usprawiedliwiona...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moze spróbuj troche odpuścić, moze jej tez jest ciezko i nie potrafi byc inna a chcialaby. wydaje mi sie ze ona wie gdzie popełniła błedy wychowawcze ale nie bardzo wie co zrobic. Tak mi sie wydaje czytając to co napisalas.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
Ja mam wyrzuty sumienia, jak ją oschle potraktuję, ale nawet nie umiem powiedzieć, co mnie trapi, jak zapytała dziś, czy chodzi o zdrowie, to się rozłączyłam. Ja bym chciała przestać żyć przeszłością, cieszyć się, że mam swoją rodzinę, ale nie umiem. Wiem, że gro osób miało koszmar w dzieciństwie, gdzie była przemoc, bieda i patologia, ale czy brak miłości i wrażenie, że nikt Cię nie chciał na tym świecie powinno dać mi powód do tego, że po tylu latach mam się otworzyć? Matka robi mi wyrzuty sumienia, a ja za nią nie tęsknie, nie jeżdżę do kraju, to mnie mierzi, bo źle się z tym czuję, ale nie umiem się przełamać. Jak odejdzie, to nie będę mogła powiedzieć, że za nią tęsknię, że mi jej brakuje, a przez to czuję się podle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, ja myślę że ona cię kocha. Nie potrafi tego okazać bo nie miala wzorców. Dbała by niczego wam nie brakowało - to była dla niej forma pokazania że was kocha. Skupiła się na sprawach materialnych - jej pewnie w dziecinstwie brakowało wielu podstawowych rzeczy i nie chciała byście przeżywali to co ona. Ja jestem DDA. Nie jestem wylewną osobą. Uczucia tłumię w sobię, nie chcę i nie potrafię ich okazywać. Jednak moja rodzina nie robi problemu z tego że jestem zamknięta w sobie. Troszczę się o nich. Dbam by nikomu z domowników niczego nie brakowało, by zawsze czekał na nich ciepły obiad, było czysto. Gdy któreś zachoruję - nie rozczulam się tylko pilnuję żeby brać leki i prowadzę do lekarza. Miłość to nie tylko ciepłe rozmowy i przytulanie. To takie małe prozaiczne sprawy często są dowodem uczuć. Nie osądzaj swojej matki tak surowo. Wydaje mi się że gdyby was nie kochała to olałaby was jak twój ojciec a nie tyrała na wasze utrzymanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twój wybór ,że nadal w tym tkwisz .Jestes kropka w kropke jak twoja matka . Jestes dorosła i za siebie odpowiadasz .Ale nie ,za wlasne niepowodzenia lepiej obarczyc innych ? Ocknij sie ,brak miłości w dziecinstwie nie tłumaczy niczego . Matki nie zmienisz ,zmień siebie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
No właśnie, już próbowałam, ale nie umiem. Nie umiem też tego pojąć, że matka nie jest w stanie zdobyć się na odrobinę ciepła, ja to syna uwielbiałam i uwielbiam przytulać, nie dlatego, że chcę mu zapewnić to, co mnie zabrakło, ale po prostu nie wiem, jak można nie chcieć tego robić? Ja też powinnam być zimna, bo tego nie zaznałam? Jestem zakompleksiona, mam niskie poczucie własnej wartości właśnie dzieki matce. Nie umiem nawet przyjąć komplementów, wolę jak mi ich nikt nie mówi, wiecznie szukam w sobie wad i mankamentów, dziwię się mężowi, że w ogóle mnie chciał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Z dużym prawdopodobieństwem będziesz taka sama dla twoich dzieci jak twoja mama dla ciebie. Zrobisz to bezwiednie ale tak będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie bardzo wiem, jak mam się zmieniać i czy t miałoby sens. Jestem towarzyska, empatyczna, pomocna, wszyscy mogą na mnie liczyć, tylko z matką mam problem. Myślałam, że jest tu ktoś, kto miał podobny problem i opowie, jak sobie z nim poradził.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
moja mama jest lagodniejsza wersja twojej. jako dziecko tez czulam sie niekochana. moja mama poswiecala glownie uwage swojemu partnerowi. on po latach ja zostawil. dzisiaj tak jak ty mieszkam za granica, ale jestem mlodsza - 26 lat. moj brat ma swoje zycie. moja mama teraz zabiega o moje wzgledy bo boi sie samotnosci. nagle nikogo nie ma. ugania sie za kazdym facetem, ktory zwroci na nia uwage. tez nie mam ochoty na rozmowy z nia. bo i po co. ja zbudowalam swoje zycie, a przeszlosc nalezy zostawic za soba.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 21.07 nie jestem taka, nie wyliczam jedzenia, nie każę chodzić do kościoła, dużo rozmawiam, pomagam rozwiązywać problemy, mój syn wie, że jest najważniejszy dla mnie, że kocham go ponad życie-uważasz, że jestem, jak matka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprostu brak kontaktu. Jesli chcialabys próbować cos z tym zrobić innym torem to będzie tak trudnje jak do Częstochowy na kolanach z gdańska. Potrzebny by byl terapeuta. Dla ciebie i matki razem i z osobna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
Gość 21.10 a nie masz wyrzutów sumienia z tego powodu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
Gość 21.13 moja mama chodzi na terapię, to jej lekarka powiedziała, że jestem podła, bo wiem, co przeszła w domu i nie wspieram matki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja matka nie powinna się teraz dziwić, że ja jestem dla niej chłodna, skoro ona była tyle lat, a oburza się, potrafi focha strzelić i nie odzywać się, co mnie cieszy. Ja jestem osobą szczerą, nie umieć kłamać, zgrywać się, a to musiałabym robić w rozmowie z nią, ja nawet nie umiem patrzeć jej w oczy, jak rozmawiam, a teraz nawet przez telefon gawędzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ncórka dziś Pewnie zmieniłaby zdanie, gdyby usłyszała Twoją wersję. Nie wiadomo co Twoja matka jej mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na pewno jej terapeutka tak nie powiedziała. Wiesz co ci mama mówi to ty przyjmuj z dużym dystansem:) terapeuta nigdy nie wyraza sie o osobach o ktorych mowimy. Raczej mowi Nam o naso uczuciach pozwala zrozumiec siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Cóż moja mama w sumie też jakbym się zastanowiła to nigdy mi nie powiedziała że mnie kocha. Interesujące dopiero teraz czytając ten topik sobie to uświadomiłam i może dlatego ja jestem wobec niej w sumie taka sama, ale powiem ci że mam z nią dość dobry kontakt. Nie pielęgnuję ani nawet nie czuję wobec niej jakiegoś żalu. Wręcz przeciwnie, mam do niej szacunek. Moja mama po prostu taka jest że tak jakby nie umie okazywać wprost uczuć. Jakoś to do niej nie pasuje. Ona jak byłam mała to sama uważała że to ja powinnam przybiegać do niej sie przytulić ale sama od siebie to nie pamiętam by takie gesty inicjowała, żaliła sie kiedyś że ja jako małe dziecko przybiegałam do niej sie przytulić a potem przestałam. Ja w sumie już nawet tego nie pamiętam chyba byłam zbyt mała by coś kojarzyć, może coś wyczułam wtedy już jako dziecko, ale raz przyszła do mnie jak miałam chyba 30 lat i stwierdziła że gdzieś sie dowiedziała żeby przytulać swoje dziecko i mnie wtedy przyszła mnie przytulić. Dziwne to było. Nie czułam sie komfortowo z czymś do czego nie byłam przyzwyczajona, ale uważam mimo wszystko że moja mama nas kocha i ma dobre serce tylko wg mnie ona po prostu okazuje to uczucie przez pracę i obowiązki, to że czasem coś mi kupiła czy że jeździła do odległego miasta by mnie leczyć w chorobie. Nie umie inaczej. Nie wiem może takie ma wpojone wzorce z dzieciństwa. Nie wiem jacy byli dziadkowie wobec niej, choć to tez byli dobrzy ludzie ale czy uczuciowi byli to tego nie wiem jakie były kiedyś zwyczaje. Kiedyś były przecież zupełnie inne czasy niż dzisiaj, Z pewnością jednak nie wyobrażam sobie dnia aby mojej mamy miało zabraknąć. Serio. Mimo że sama nie potrafię jej za bardzo okazać uczucia. Również mam syna i mu często i gęsto mówie kocham i całuję i przytulam i chyba z tym tez już przesadzam w drugą stronę. W rzeczywistości to jestem bardzo uczuciowa ale robię to tylko w czterech ścianach swojego mieszkania, w sumie to moi rodzice nie znają mnie od tej strony :) Ale ciesze sie że ich mam, chociaż mój ojciec jest alkoholikiem. Jednak spotykamy się regularnie. Ojciec jeśli akurat jest trzeźwy to uczestniczy we wspólnych wyjazdach czy spotkaniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
Gość 21.25 To na pewno, mama uwielbia robić z siebie męczennicę, by wszyscy jej żałowali, bo ma i miała tak źle, a wbrew pozorom życie ją oszczędzało, co prawda dzieciństwo, gdzie jej ojciec pił i się nad nimi znęcał, to koszmar. Ta lekarka utwierdza tylko mamę w przekonaniu, że to ja jestem ta zła, niewdzieczna, nierozumna, bo miałam ładne ciuchy, a ja wolałabym chodzić w uzywanych i widzieć uśmiechniętą mamę, która mnie przytula. Święta- wielka katoliczka zawsze, jak przyrządzała potrawy, to marudziła tak, że się odechciewało ich, atmosfera koszmarna, paciorek, 10 minut jedzenia i koniec, a potem lament, ile to w kuchni stała, gdzie na co dzień babcia gotowała, a u sąsiadki wielkie wydarzenie, dzieci przy stole, potem już jako dorosłe przyjeżdżały zza granicy do niej, dla atmosfery, a nie odfajkowania, z resztą matka wszystko odfajkowywała, hodowanie nas też, to co teraz chce? Jest rozumna, to czego wymaga ode mnie wylewności? Mam grać, udawać, jaką kochaną mamusią była? Moja koleżanka też przeszła piekło w dzieciństwie, ale jest cudowną matką, nie tłumaczy się tym, że w domu pili i piekło stworzyli, czyli można, wystarczy tylko chcieć, jak i to ciasto świąteczne upiec, jak się ma takie podejście, to wiadomo, że wyjdzie zakalec.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
Gość 21.28 Tak mi powiedziała, że powinnam ją wspierać, a przede wszystkim zrozumieć, raz miałam nawet ochotę pójść z nią do tej terapeutki, ale dałam sobie spokój, bo Wam to napiszę, a tłumaczyć mi się nie chce, z resztą mama i tak zaczęłaby zaraz płakać, a ja już się naoglądałam, jak rzekę łez wylała. Drugi Gość 21.28 Ja bardzo chciałam się przytulać do mamy, jestem z natury przylepą, ale nigdy się nie odważyłam, jakby mur stał pomiędzy nami, babcia też nigdy nie przytulała mnie, to samo brat, dopiero zrobiła to przyjaciółka, potem mąż i syn. Ja może rzeczywiście jestem wredna dla matki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asertywe
Ja Cię doskonale rozumiem byłam i jestem w podobnej sytuacji z tą różnicą że moja matka miała sześcioro dzieci normalny dom ojciec pracował ciężko żeby nas utrzymać .Ja byłam pierwsza więc najmniej lubiana najbardziej kochanym dzieckiem było ostatnie.Zawsze mówiła mi jakie mam wady że nikt mnie nie zechce że będę sama bo kto ze mną wytrzyma że jestem nieładna była zdziwiona że wychodzę za mąż.Zawsze to moja siostra była lepsza od e mnie a mnie ciągle krytykowała.Nie dbała nawet o to żebyśmy ładnie wyglądali tylko o siebie ona musiała ładnie wyglądać. Nawet teraz jest zazdrosna o to że jestem młoda mam rodzinę dzieci dom.Pogodziłam się z tym odwiedzam ją raz w miesiącu i staram się o tym nie myśleć .Wydaje mi się że jeśli nie chcesz mieć kontaktu z matką to powinna to zrozumieć przyjdzie czas że jej wybaczysz i będziesz dzwonić do niej ale nie zmuszaj sie do tego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Twoja mamusia zdaje się, że ma 60lat, synek pewnie też od niej ucieknie (albo staje się kamieniem u szyi) wiec matka szuka wygodnego miejsca na starość ;) Sory za cynizm, ale tak czasami po prostu jest. Też słyszałam "mama cię kocha, ale nie umie tego wyrazić i czasami po prostu nie panuje nad sobą". Jak się zachowywała to nie chce mi się pisać. Ale oschłość, oziębłość, egocentryzm jak najbardziej był na porządku dziennym. Pewnie za 10-15lat też jej się o mnie przypomni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 21.49 Brat to cwany i wygodny alkoholik, który też mi krwi napsuł, wiecznie się martwiłam o matkę, czy jej nie udusił, choć rąk nie podnosi, aż mąż mi powiedział, że zwariowałam, skoro mimo tylu prób wyrzucenia go, by się w końcu ogarnął ona go nadal broni, bo sie pogubił, to powinnam w końcu odpuścić i odpuściłam, już nie wydzwaniam po sąsiadach, jak mama nie odbiera telefonu. W ogóle to dopóki nie urodziłam dziecka nie wiedziałam, że matka może kochać dziecko, szanowac je, chwalić, dbać o nie, miałam przebłyski, choćby przez sąsiadkę, u której bywałam codziennie. Ta złość we mnie narastała prawie 40 lat i dopiero teraz nastąpiło jej apogeum. Mama ma ponad 60 lat, komornika na emeryturze, jeszcze dorabia, niebawem z domu ją wyrzucą, więc może i się boi, choć ja chciałam ją wziąć ją do siebie, ale teraz się zastanawiam, do tego jestem po trudnej operacji i mam poważne problemy ze zdrowiem, a wiadomo, że muszę na to, by tu była ja pracowac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz tylko jedno rozwiazanie, wybacz swojej matce, nie wszyscy jestesmy idealni, kazdy ma swoj bagaż, jesteśmy ludźmi, wybacz jej, a sama siebie uwolnisz. Zapomnij o tym, co złe, Twoja matka mowi, ze jestes niewidzieczna, bo sie broni, nie chce żebyś tak o niej myslala, mimo wszystko pomysl o niej dobrze, na pewno Cię kocha. A moze Ty jej powiedz, ze ja kochasz.... Zobacz ile by to zmieniło w waszej relacji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
Gość 22.03 Nie mam problemu, by powiedzieć kocham cię', ale nie do matki, urośnie mi w gardle gula, większa niż jej, z tym się nie przemogę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyli brat to kamień u szyi. Twoja matka zdaje sobie sprawę, że niedługo nie będzie w pełni sprawna, ma coraz większe problemy. Szuka wygodnego kącika. Z tego co pisałaś całe życie kombinowała. x Przeprosiła Cię kiedykolwiek? Wyraziła choć minimum zrozumienia dla krzywd które wyrządziła? x Można komuś odpuścić, ale to nie oznacza, że nagle trzeba mieć super kontakty, przyjaźnie itd. Nie warto złości w sobie trzymać, ale równocześnie nie warto też każdego na siłę pozostawiac w swoim życiu. Bo w imię czego? Może od razu sobie igły zaczniecie wbijać z tego bycia męczennicą, która jest dobra i wybaczy bo matka "na pewno Cię kocha". x To co zrobisz to Twoja decyzja. Ja wiem, że najwyżej co mojej bym opłaciła jakiś "dom emeryta" itp. Prosto na konto instytucji, żadnych pieniędzy do ręki, żadnego brania jej do siebie. Nie trzeba być męczennicą za wszelką cenę, toksyczni ludzie rzadko chcą się zmienić. A to jest podstawa by mówić o jakichkolwiek relacjach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
Nigdy mnie nie przeprosiła, bo uważa, że nie ma za co, bo nie była złą matką, jeść dała, ubrała, dach nad głową miałam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość To ja z godziny 21 28
Ogólnie powiem ci tak. Mimo że moja mama nigdy nie powiedziała że nas kocha to mi po prostu nigdy nie przyszło do głowy myśleć że może być inaczej. Czasami potrafiła czymś sprawić przykrość ale pokaż mi człowieka który tego nigdy nie zrobił. Ja jako dziecko też przecież potrafiłam ją sprawić. Ja bym sie ogólnie nie odważyła jej wyskoczyć z pretensją w tym temacie bo wiem że na pewno by się oburzyła, że jak ja mogę tak mówić czy coś takiego, że to przecież oczywiste, choć i tak pewnie nie padłoby nadal słowo kocham hehe. Ale ja i tak nie wyskoczyłabym nigdy z taką pretensją bo zwyczajnie nie czuję takiej potrzeby. Mam potrzebę by moja mama zawsze gdzieś tam po prostu była w moim życiu, ale nie odczuwam jakiejś specjalnej potrzeby przeżywać fizycznej bliskości. Rozmowa wystarczy mi w zupełności, a nawet dość dużo rozmawiamy. W sumie to nie wgłębiałam się nigdy jakoś specjalnie w ten temat. Dopiero twój topik to sprawił. Czasami tylko w swoim życiu miałam takie myśli że od 12 roku życia mam czasem takie odczucia jakbym odgrywała przy mamie jakąś rolę. Nie potrafię tego dokładnie wyjaśnić, ale tak jakby mojemu zachowaniu brakowało właśnie tego ciepła ale to były takie momenty zastanowienia niedługie bo nie chciałam w sumie tego zmieniać więc nad czym sie tu było bardziej zastanawiać. Do psychologa chodziłam ale z powodu alkoholizmu ojca, bo tu były ze mną problemy poważniejsze i nie tylko z ojcem ale też z bratem miałam niestety złe wspomnienia, ale z czasem przestałam chodzić do psychologa ponieważ ja sie psychologom bardzo przyglądam i wg mnie psychologa to dość ułomna nauka w fazie raczkującej. Psycholog to też jest człowiek z wadami którego pomoc jest co tu dużo gadać ułomna również. Może komuś pomagają rozmowy z psychologiem ale dla mnie to strata czasu. Najlepiej jest po prostu skupiać sie na życiu, na tym co trzeba wykonać na co dzień w zwykłych sprawach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No właśnie, nawet nie przeprosiła.Więc sądzisz, że jesteś w stanie zrobić to co Ci radzą? Zapomnieć? Wybaczyć i być sweet przyjaciółkami? x Moja chyba ze 2 razy w życiu wydukała te przepraszam, ale to było w sytuacjach gdy doszło do przemocy więc wtedy wina jest zbyt wyraźna by nie mieć choć sekundy zwątpienia. A i tak przeprosiny były na zasadzie "zrobiłam to bo to Twoja wina", miłe. x Ja to rozpatruję tak: odkąd nie mamy kontaktu jestem naprawdę fajnym człowiekiem. Nie jestem już zakompleksioną, strachliwą myszą, drażliwą, złośliwą wobec ludzi, wiecznie podirytowaną z problemami zdrowotnymi (miałam na tle nerwowym m.in z jelitami problem). Po prostu jestem szczęśliwa, odkryłam w sobie rzeczy o których nie miałam pojęcia. Wiem, że kontakt z nią to zmieni, bo kiedyś po okresach ciszy znowu zaczynałyśmy rozmawiać i to nei było dobre...więc uważam, że gra nie jest warta świeczki. x Musisz pomyśleć jaka się stajesz przy kontakcie z nią, czy jest to ktoś kto coś wnosi, kto sprawia, że jesteś coraz lepsza czy też wręcz odwrotnie. Czy może po rozmowie z nią jesteś tak zdenerwowana, że to odbija się na Twojej rodzinie. Każdy pije to co nawarzył.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ncórka
Gość 22.14 Masz sporo racji w tym, co piszesz, szkoda że znasz to z autopsji, współczuję. Matka wzbudza we mnie podirytowanie, jak mnie odwiedzała, to czekałam, aż sobie pójdzie, jak dzwoni, to czekam, aż powie, że jej się karta kończy i choć ja mam do niej połaczenia za grosze, to rzadko dzwonię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko wątku. Nie jesteś jedyna. Ja także mam podobne doświadczenia z dzieciństwa. Moja matka była pijaczką, celowo nie pisze alkoholiczką. Nie było w domu miłości, moje dzieciństwo to smutek, ból, upokorzenie na każdym kroku i wstyd. Odeszłam z domu, ukończyłam studia, wyszłam za mąż, mam dwoje cudownych dzieci. Matki na ślub nie prosilam, nie widziała dzieci. Mamy bardzo dobra sytuację materialna. Teraz czasem się odzywa, nagle sobie przypomniała, ona nie ma nic. Jest biedna. Czasem jej wyślę pieniądze czy żywność jak poprosi. Ale nie zamierzam z nią utrzymywać kontaktu. Nie potrafię i nie chce mieć z nią relacji. O miłości nie ma mowy. Nie chce też wyznań z jej strony, wręcz mnie to niesmacza. Nic na siłę. Każdy ma swoje życie i swoją piaskownice. Ja wyszłam z tego piekła i nie będę do tego wracać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×