Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Koleżanka się na mnie obraziła za to co jej powiedziałam po poronieniu

Polecane posty

Gość gość
gość dziś Płacz z powodu 9 tyg ciąży? Kurcze, oby większe nieszczęscia jej nie dotykały, bo nie wytrzyma. Sama straciłam ciąże w 8 tyg, popłakałam kilka godzin, smutno było mi jakiś tydzien i tyle. Ja rozumiem kilkumiesięczną ciąże kiedy czuć już dziecko, ubranka pokupowane, kobieta jest gotowa na dziecko itp, ale 9 tydz i rozpacz? Nie pojmuję. nie pojmujesz bo to wymaga odrobiny empatii, zrozumieia ze nie kazdy ma tak samo jak ty-to ze ty sie tak szybko pozbierałas, nie oznacza, ze cały swiat tak działa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Fakt. Ludzie różnie reagują na te same sytuacje. Np. zwykłe posłanie dziecka pierwszy raz w życiu do przedszkola. Ja i moja przyjaciółka zupełnie inaczej zareagowałyśmy na teoretycznie tę samą przecież sytuację. Ja przeżywałam w środku ten dzień, byłam bardzo przejęta ale tez i uśmiechnięta że coś wielkiego się wydarza w życiu mojego dziecka, jakaś nowa epoka. Miałam też obawy, że dziecko może to kiepsko znieść, ponieważ jest ciche i nieśmiałe, ale podekscytowanie było silniejsze. Pożegnaliśmy sie z dzieckiem z mężem i szybko wyszliśmy A moja przyjaciółka jak opowiadała jak to przeżywała to była panika na granicy łez a może nawet już ze łzami już dobrze nie pamiętam bo to było dawno ale moje wrażenie jak ona opowiadała to było to jakieś wariactwo. Proszenie przedszkolanek o miliony zapewnień żeby informowały o tym jak coś będzie nie tak. Siedzenie nawet za drzwiami dla próby A dodam że jej dziecko było śmiałe, żywiołowe, typ tych najbardziej wykańczających Jak przyjaciółka opowiadała mi o tym to odbierałam ją jak jakąś histeryczke. Jak ja opowiadałam ten dzień ze swojej perspektywy to ona mnie chyba miała za osobe bezuczuciową, ale z szacunku dla siebie nawzajem żadna nie komentowała drugiej strony. Obydwie bardzo kochamy swoje dzieci tylko ja się po prostu martwie dopiero jak sie problem pojawi a nie wcześniej i reaguje raczej zamartwianiem takim wewnętrznym niż łzami. No ale wcześniej sie martwić przesadnie to uważam że nie ma sensu. No ale kazdy ma inaczej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co za porąbane osoby bez empatii się tutaj wypowiadają, wstyd mi za was, przez takich gatunek ludzki jest tak parszywy, będa się licytowali kto ma gorzej i jego problemy są "naj", podłość zwyczajna. Koleżanka może się chciała po prostu wygadać, usłyszeć, że "będzie dobrze" po prostu, ale trafiła na taką zołzę... sama przeżyła tragedię a nie potrafi się odnieść do czyjegoś cierpienia, nawet jeśli mniejszego, to co z ntego? Będąc chamska mogłabym napisać, ze autorka straciła matkę 4 miesiące temu, to już jakiś czas więc z tej największej żałoby już "wyszła" i żyje zapewne normalnie a przynajmniej się stara, ja też pamiętam jak rodzice chowali dziadków i na początku była rozpacz, ale potem się jakoś stabilizowało, bo chowanie rodzicw jest naturalną koleją rzeczą i nie powinna być traumą na wieki. ALE tak nie uważam, bo każdy ma prawo przeżywać taką żałobę ile potrzebuje. Chowanie dziecka - tak. Przy czym niekoniecznie tak "młodego", ale... to się stało dwa tygodnie temu, świeża sprawa, zwłaszcza, ze to była upragniona ciąża a czasem nawet przypadkowa tak bardzo boli. Ja pocieszałam ludzi po utracie psa, ale to pewnie też dla was "nic" bo w końcu niżej w hierarchii, gdzie pies do matki czy nie wiem... straszne to wszystko, a zdziwilibyście się jak można rozpaczac po utracie zwierzaka. Tylko do kogo ja to piszę... zawsze myślałam, ze po to się ma koleżanki, zeby mieć kogoś bliskiego, jakieś wsparcie w tym życiu gdzie jesteśmy "szarymi ludźmi" dla większości, chyab się myliłam, bo zaraz zaczynają się zgryźliwe komentarze typu 'a weź przestań", ja mam gorzej itd. smutne bardzo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
01:10 I niechaj ten wpis będzie podsumowaniem całej tej rujnującej dyskusji a wpis z pierwszej strony z 11:01 to największe dno ze wszystkich wpisów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o panie, chroń mnie przez takimi "przyjaciólkami" co mnie obgadają tak chamsko w necie kiedy im się z czegoś zwierzę, to już wolę być sama do końca życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do zołzy z gość dziś a co takiego autorka powiedziała strasznego, że ją zołza nazywasz?:O Umiesz czytać czy "polska język za trudna"? Autorka napisała, że wyrazy współczucia złożyła. Co takiego strasznego autorka powiedziała? Wam się k***a nigdy nie dogodzi:O To kolejny dowód na to, że tym, które poroniły nie należy okazywać nawet krzty empatii:O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
posłuchaj szmato, bo tak akurat do ciebie mam prawo pisać: " Koleżanka może się chciała po prostu wygadać, usłyszeć, że "będzie dobrze" po prostu, ale trafiła na taką zołzę... sama przeżyła tragedię a nie potrafi się odnieść do czyjegoś cierpienia, nawet jeśli mniejszego, to co z ntego?" Zołzą jesteś ty, autorka powiedziała mądre słowa, to, że wy chcecie użalania się nad sobą nie znaczy, że macie rację. Pochowałam córeczkę w wieku 3 lat i 5 miesięcy i nie boję się napisać, że PORONIENIE W 9TC TO NIE TRAGEDIA!. Żyje i trzymam się dzieki starszej córci, ale takim zołzom życze prawdziwej tragedii żeby na przyszłość wiedziały o czym piszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moja siostra poroniła w 4 miesiącu , płacze jak widzi dzieci na ulicy ... nie może oglądać ubranek w sklepie a minęły już 2 lata . Jakbym swojego syna straciła to chyba rzuciłabym się pod pociąg . Nie wyobrażam sobie tego .........Z boku zawsze inaczej wszystko wygląda .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja ją rozumiem bo sama stracilam ciążę w 9tym tygodniu i to w straszny sposob. mimo posiadania innych dzieci moj zal byl tak wielki ze przez 2 miesiace siedzialam na zwolnieniu i nie wychodzilam z domu. dopiero rozmowa z ksiedzem z parafii mi pomogla. w 8ymtygodniu jeszcze biło serduszko i wszystko wygladalo jak zwykle, tym bardziej mnie to zabolalo. Te osoby co pisza ze nikt tego nie zrozumie kto tego nie przezyl maja SWIETA RACJE!!! Ale prawda jest taka ze czas goi rany tylko ze nie od razu. moze za wczesnie bylo na spotkanie z kolezankami. kobieta po stracie nieraz nawet odtraca wlasnego meza i swoje dzieci, bo potrzebuje przezyc zalobe sama i nawet trzeba to wszystko wyplakac, trzeba przejsc przez wszystkie jej etapy i dopiero mozna sie z tym pogodzic a dopiero pozniej wyjsc do ludzi. warto przeczytac strony typu www.poronienie.pl zanim sie zacznie doradzac osobie po stracie. wisienką na moim torcie byly II kreski w pol roku po zdarzeniu kiedy niemalze od razu zaszlam w kolejna ciaze i urodzilam kolejne dziecko ktore kocham teraz podwojnie. do staran o dziacko trzeba podchodzic z pokora, bo dziecko to cud bozy, nie zawsze jest wszystko dobrze i kazdego z nas moze dotknac taka strata i CIEBIE AUTORKO TEZ!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×