Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Klient nasz Pan ! Jestem oburzona !

Polecane posty

Gość gość
No właśnie, "klient nasz pan" nawet jak to ostatni plebs i nie umie sie zachować. Jaki k***a pan???? Dla mnie tacy klienci jak autorka to zwykle bydło nic nie warte. Osobo wyżej, rob dzieci, dostaniesz 500 i będziesz w domu siedzieć, po co sie męczyć ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czy ten temat to prowokacja tego nie wiem, za to wiem na pewno, że są ludzie którzy dokładnie tak się zachowują. Ostatnio byłam świadkiem sytuacji kiedy kobieta poprosiła o skrojenie jakiejś tam szynki, którą trzeba było zacząć kroić od nowego kawałka (całego). Więc ekspedientka bierze i kroi, plastry ładne, tylko małe, no bo wiadomo, że na końcach każda szybka jest mniejsza niż na środku. Pokroiła, kładzie na wagę, a babsko zaczyna się wydzierać "A co mi tu pani daje, pani oszalała", Ekspedientka pyta "Ale o co pani chodzi, przecież nie daję pani "ogonka" tylko pełnowartościowe mięso", klientka na to "Pani myśli, że ja takie małe plastry będę jeść?". No tak, wszystko wiadomo. Ludziom niestety w głowach się przewraca. Szacunku nie mają dla nikogo, a już najmniej do kelnerów, ekspedientek, sprzątaczek i innych tego typu zawodów. Dla mnie takie zachowania to chamstwo i buractwo, świadczące o niskiej kulturze takiego człowieka. Fakt płacenia parę złotych za towar nie oznacza, że jako klient możemy się zachowywać jak świnie w chlewie, nie upoważnia nas do obrażania drugiej osoby, ani że będziemy po d*pie całowani, nie zapominajcie o tym drodzy klyjenci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10.14 doskonale to ujęłaś. Nic dodac nic ująć, mam nadzieje, że każdy burak, który myśli, ze jest "panem" bo placu kilka złotych za towar to przeczyta i da mu to do myślenia i zmieni w końcu swoje prostackie zachowanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś 10.14 doskonale to ujęłaś. Nic dodac nic ująć, mam nadzieje, że każdy burak, który myśli, ze jest "panem" bo placu kilka złotych za towar to przeczyta i da mu to do myślenia i zmieni w końcu swoje prostackie zachowanie. X A mnie jeszcze jedna rzecz bawi, bo jak ktoś jest takim chamem i burakiem to się nieźle może przejechać na tym. Opieprzy kelnera to może dostać "doprawioną" (wcale nie przyprawami) zupę. A pani ekspedientka nie będzie protestowała jak cham będzie kupować mocno nieświeży boczek. Zemsta osób pracujących na takich stanowiskach może być naprawdę paskudna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie :) ja się dziwię tym burakom, ze się nie boja zadzierać z pracownikami. :D tak samo z fryzjerami jest. Wkurzysz go, to pięknie cie ostrzyże :D i co zrobisz, jak juz będzie za późno :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pisalam na poprzedniej stronie. Nie mowie, ze wszyscy klienci tacy sa, ale zdarza się ich coraz więcej. jako pracownik pod obstrzalem kierownictwa nie wiem, jak się zachować, ciśnienie się podnosi, mam ochote powiedzieć pare slow, bo nie jestem popychadlem, ale nie wiem, czy taka osoba nie pojdzie na skarge i wtedy o premii mogę zapomnieć. Niejednokrotnie siedzimy po więcej godzin, człowiek jest zmeczony. personelu za mało, a tu stoisko trzeba sprzatnac, bo nie zostajemy po godzinach zamkniecia. Potrafia wielkie paniska wpaść na 3-5 minut przed zamknieciem i zadaja krojenia sera czy wędliny na już umytej krajalnicy. Potem na drugi dzień kierownictwo się czepia, ze syf, klienci się skarza, ze tylko jedna pani obsluguje a druga sprząta cos. Czlowiek chodzi znerwicowany, bo cokolwiek nie zrobi i nie powie, klient podkoloryzuje i jest skarga i po premii. A kierownictwo doskonale wie, jacy klienci sa, ze wymyslaja. Ale przynajmniej maja pretekst do okrojenia pensji. Czuje się tam jak jakies gowno. Klienci się czepiają o grubość plastrow (u nas maszyny sa ostrzone raz na miesiąc i wiadomo), o wszystko. Jednego dnia szlam na 6, dziecko w domu w nocy z zapaleniem oskrzeli, dalo popalić, bylam niewyspana. Nie usmiechalam się do jakiejś cizi, wiec ta już skarge zlozyla, ze ja chyba pracuje za kare. Lady mamy szerokie, głębokie, ciężko czasem cos siegnac, trzeba na brzuch się klasc i siegac, to klienci się nabijają wtedy, ze za krótkie raczki się ma . To czasem delikatnie wrzucam czy popycham wedline, by już nie obciazac brzucha, to tez jakas pancia poszla na skarge, ze pani rzuca wedlina. Nagminne sa teksty, ze powinnysmy się usmiechac, jeden facet nawet się przyczepil do koleżanki, ze ciagle w golfie na dziale chodzi a inne panie maja dekolciki... Normalnie rece opadają. Jest nas za mało, atmosfera nerwowa, pracy multum, do tego dochodzi nierówne traktowanie persolelu. Moja przelozona ma 2 przydupasy, które się lenia, nie wypelniaja wszystkich obowiazkow i jest ok. Ale wara ja i 2 inne dziewczyny nie zdazymy czegos zrobić, to już jest afera. Glupie pytania "co może Pani polecić", pokazujesz najladniejsza szyke, to nie, oni chcą cos innego. Stali klienci przychodzą, zawsze biora to samo, ale najpierw jest cyrk "a to, co to jest, a ta szynka to jaka?". Kolejny hit, to slogan "chce cos na kanapki", starasz się, polecasz, a na drugi dzień klient przychodzi i Cie beszta, bo mu nie smakowalo. Sklep samoobsługowy, a niektórzy zachowują się jak upośledzeni. Pewnego razu podeszla na nasze stoisko dama z pretensjami, gdzie jest jakas osoba od nabialu, bo ona chce taka i taka smietane. Dziewczyna była na przerwie, 15 minut, przez ten czas kobieta z palcem w d znalazłaby potrzebny towar, ale nie, czekala obok lodowek az kolezanka wroci i do reki jej poda smietane.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurwa wierzyć sie nie chce. Dziewczyno, ty nie szukasz innej pracy?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gdzie ma tej pracy szukac?? w budzetowce jej mamusia albo ciocia miejsce zalatwi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bez znajomości też można prace znalezc. Podejrzewam, ze nawet jakiegoś języka niw chciało wam się uczyć? To macie taką prace i nie narzekajcie. Zawsze możecie jeszcze dzieci narobić i ciągnąć zasiłki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a co to sam jezyk da?? teraz kazdy zna co najmniej jeden jezyk na dobrym poziomie. jasne najlepiej miec prace po znajomosci w budzetowce i pic kawe z nudow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mowie o TYLKO jednym języku. Znam ludzi, którzy nie maja zupełnie żadnych znajomości, a mają dobra prace, bo ciężko pracowali na sukces. Ale jak sie nie chce to najlepiej wszystko zwalić na brak znajomości i harować na kasie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ktoś ci musi towar pod ryj podstawić idiotko ktoś tam musi pracować nie wszyscy beda ludzmi sukcesu ale to nie znaczy zeby pracownikow sklepow traktowac jak jakies barachło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Przeciez napisalam co najmniej jeden jezyk obcy. Jezyk jezykiem, ale do tego trzeba byc specjalista w danej dziedzinie. Poza tym malo osob po studiach i to dobrze wyksztalconych nie ma pracy? NIe kazdy ma znajomosci, nie kazdy jest mega specjalista i nie kazdy mieszka w duzym miescie. Co nie znaczy, ze osoby pracujace na kasie sa glupie, bardzo czesto to osoby po studiach, ktore nie znalazly pracy w zawodzie. Trzeba cos jesc i sie utrzymac i w pewnym momencie bierze sie co jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawet jeżeli ktoś się gorzej uczył, nie zna języka lub nie ma siły przebicia, to nie znaczy, że trzeba go traktować jak popychadło. traktujmy innych tak, jak my chcielibyśmy być traktowani. Uśmiech wiele nie kosztuje, a może dużo pomóc. Kiedyś stałam przy kasie. Przede mną małżeństwo, zrobili wielkie zakupy i nagle facet zaczął się drzeć na zonę, że nie wzięła kapusty. Darł się na nią tak, jakby jakieś przestępstwo popełniła, w końcu poleciał po ta kapustę, a babka stała i widać było, że chce jej się płakać. Więc kasjerka tak na wesoło zapytała ją czy będzie robić bigos. Od razu rozładowało to całą sytuację, a przecież ona mogła powiedzieć sobie, że to pieprzy, siedzi cały dzień na kasie, ludzie to buce i ma gdzieś ich odczucia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Prova na kafe dalej niż do biedronki, czy pepco nie sięgają. Wszystko kręci się wokół zakupów, teściowej, bratowej, sąsiadki, placu zabaw, czasem przychodnia się przewinie, rzadko przedszkole.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nigdy nie poniżam kasjerek, szanuje je. Ale to słownictwo jednak za dobrze o tobie nie świadczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jestem studentką i rok temu dorabiałam sobie w wakacje pracując na kasie. Musiałam pracować 200 h miesięcznie za 5,98 zł netto/ godz. Przysługiwało mi niby 10 min przerwy, ale zazwyczaj było tak, że po wzięciu 2 kęsów kanapki byłam już wzywana. Nie miałam czasu by skorzystać z toalety. Jakoś zaciskałam zęby i tyrałam. Najgorsze było to, że przychodziła jakaś "żulietta" z Tatrą w ręce i kazała mi się uśmiechnąć, bo to moja praca i mam się cieszyć... Też bym była radosna jakbym całe dnie popijała piwko. Słuchałam tekstów w stylu "A czemu ta marchewka jest taka brzydka!""A czemu tu tak drogo". Co ja miałam do marchewki na sklepie, skoro nawet tego towaru nie rozkładałam. Notorycznie robiono ze mnie idiotkę i poniżano na każdym kroku. Jakaś baba przyszła do mnie z pretensją, że batonik jest za drogi, bo w gazetce jest inna cena... Okazało się, że trzymała w ręku większy baton. Wymiękałam tam, byłam zmęczona, śmierdząca, w czasie okresu nie miałam nawet kiedy zmienić podpaski. Jadłam schylona za ladą. Przychodził taki jeden koleś, dość sympatyczny, ale zawsze był jakiś kwas przy nim. Kiedy nabiłam mu wszystkie zakupy okazywało się, że mu nie starczy kasy... I musiałam wzywać ochroniarza, by dał mi storno i kasować każdą pozycję z listy. Z tym storno to też były jazdy. Jak ktoś przychodził z butelką na zamianę to musiałam wzywać ochroniarza z drugiego końca sklepu, bo akurat flirtował z babką z mięsnego. Ostatnio byłam w tym sklepie i znajoma kasjerka namawiała mnie bym przyszła do pracy, bo brakuje im rąk, każdy wymięka. Nigdy w życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pomijam już te spojrzenia pełne pogardy i szepty, że niby uczyć mi się nie chciało. To przykre, biorąc pod uwagę, że studiuję dość ciężki kierunek i swego czasu byłam jedną z lepszych uczennic w klasie. Nigdy nie wiadomo jak się w życiu ułoży. Od tamtej pory współczuję kasjerkom w sklepie i rozumiem nawet jak są obrażone i nie płaszczą się przed klientem. Za takie pieniądze też bym miała wszystko w d***e.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tez dorabiałam w czasie studiów w sklepie. Wiem co czułaś. U mnie bylo identycznie. Bardzo ale to bardzo szanuje panie ekspedientki nawet jak są dla mnie niemiłe. Rozumiem je. Z chęcią każdego takiego klienta buraka który czepia się, ze za drogo posadzilabym na kasę chociaż na jeden dzień. Od razu by spokornial.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O mnie tez myśleli, ze nie chciało mi się uczyć, a tak naprawdę byłam bardziej wykształcona niż nie jeden z tych klientów. Znam wiele kobiet, które po studiach nadal tam tyrają, bo ciężko dobrą pracę. Ale burak tego nie zrozumie i będzie uważam sie za lepszego bo zostawia w sklepie cale 21,50 i ty masz go w stopy za to całować, bo dzięki temu sie wzbogacisz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
:) Albo któregoś dnia skończyłam o 13:30 i zostałam by podliczyć utarg. Nagle koleżanka mnie zawołała, że jakaś pani coś ode mnie chce... Okazało się, że zaginęły jej papierosy i była przekonana, że je zostawiła na ladzie. Ja po 8 godzinach pracy naprawdę chciałam już do domu... Nie wiedziałam co zrobić, każdy się tylko gapił, więc dałam jej te papierosy, bo może faktycznie zostawiła, a ja nie zauważyłam. Nasłuchałam się potem od szefostwa, że nie wolno mi tak robić i pokryłam koszty za tę paczkę. A potem ta baba do mnie przyłaziła i udowodniliśmy jej, że niczego nie zostawiła. "A to może zgubiłam". Ludzie wstydu nie mają. 2 godziny pracowałam na jej papierosy, a ona nawet nie przeprosiła.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Może znów tam pójdę, ale tylko po to by powkurzać klientów ;p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A u mnie bezczelne babki robiły tak, że jak wydalam resztę to jeszcze stały i liczyły czy dobrze wydalam... Nawet jak tej reszty bylo 50 gr... Ok, mogą sobie liczyć, ale nie mogą trochę odejść od kasy? Pieniadze tez wiele razy traciłam przez takich debilnych klientów. Specjalnie to robią, zeby sklepowe ze swoich marnych pensji im cos zasponsorowały. Ten okres wspominam jako najgorszy w zyciu. Nigdy więcej. Juz wolałabym sprzątać albo myc naczynia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja również obsługuję klientów, ale nie w sklepie ale w punkcie opłat w pewnym biurze. Ludzie przychodzą, ani dzień dobry, ani nic, rzucą papier na biurko i rób, bo wielki pan wszedł. Jakieś teksty typu 'czytac pani nie umie?', 'a co pani taka smutna, taka młoda i chora?',. 'niech pani to szybko zrobi bo nie mam czasu'. Albo nie ma 5 zł rzuci 200 zł i wydawaj na 5min przed końcem pracy, kiedy nie ma już drobnych. Na prośbę , żeby przeszedl się pań klient i rozumienil to on bardzo obrażony ze nie i on chce wycofac (oczywiście pieczątke już przytulam) albo mam za niego założyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To co czytam naprawde mnie przeraża :-( jesteśmy zamożni,mamy wszystko,ale nigdy w życiu nie zdarzyło mi sie byc opryskliwym czy niemiłym dla pani w sklepie czy sprzątaczki. Uważam ze żadna praca nie hańbi,kazda jest potrzebna.Mamy w domu panią sprzątająca,nigdy nie dałabym Jej odczuć ze jest - nie wiem - gorsza :-( dla mnie to ze ktoś sprząta dorabiając tym samym sobie czy poprawiając swoją jakość życia jest naprawde kluczowe :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja przychodziłam do pracy na 5 rano. Z niewyspania czasem sie mylilam. Przyszedł pijak na zasiłku oddać butelki, ja zamiast wbić 4 to wbiłam tylko dwie, a ten mordę na mnie wydarł. Ja spokojnie przeprosiłam i powiedziałam, że zaraz poprawie, zmęczona jestem , dlatego sie pomyliłam. A on: " a czym pani jest zmęczona? Przeciez macie tu klimatyzację". No k***a czujecie to? Juz miałam na końcu języka wygarniecie temu nierobowi. On caly dzień pije piwko za m.in.moje składki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nigdy na kasie nie pracowałam, ale i tak współczuję tym, którzy tam pracują. Ostatnio stoję w kolejce w dziale mięsnym, a jakaś młoda parka cacka się z kupnem wędliny. I tylko znudzonym głosem wydawali komency "pokaże pani tą szynkę, a nieeee jednak nieeee, ale może taaa, o też nie, a taaaa dobra?" I tak kilka minut:O W koncu wybrali i poprosili o 10 deko tej szynki co wybrali:O Nie wytzymałam normalnie i powiedziałam do nich "tą szynke to żeście państwo wybierali jakbyście niemal samochód mieli kupować". Pani z działu mięsnego się uśmiechnęła, a oni zrobili dziwne miny. Kolejny przykład z wczoraj: mały sklep, wchodzi mamusia damesa z dwójką dzieci na hulajnogach:O Dzieciaki jeżdżą po sklepie chociaż przejścia wąskie i denerwuja tym ludzi jak i pracowników wykładających towar. Mamusia przystępuje do kupna wędlin i serów i się drze "chodźcie wybierzcie co chcecie!" Dzieciaki mają ją w d... bo lepiej hulajnoga po sklepie jeździć:O Mamcia oczywiście kolejkę blokuje, bo nie wie jakie kabanoski jej "szkrabiki" wybiorą. Mówię więc do niej "stanie pani za mną, ja szybko wezmę co trzeba a pani dzieci złapie". Coś tam fuknęła i dalej drze się, kasjerka więc się mnie zapytała co potrzebuje. mamcia ze skargą do kierownika chce lecieć bo na jej pociechy kasjerka nie raczy poczekac:O ale że przyblokowała kolejkę to ludzie wkurzeni (a za mną na mięsnym stało jeszcze 5 osób) zaczęli jej zwracać uwagę. To nie koniec. Stoję przy kasie, mamcia za mną i nagle bach jej synalek upadł jadąc hulajnogą. On w ryk, ona, ze sklep zaskarży, bo dziecko wjechało w coś tam. Normalnie ręce opadają jak się patrzy na takich niedorozwojów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Biedaków nie stać na salami to chcą jak najcieńsze plasterki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeszcze są pretensje, że nie doszło na czas mimo że informacja byla dla klienta, kiedy pieniądze dojdą. Klienci przychodzą i sami nie wiedzą czy dany rachunek już płacili czy nie i ja mam im powiedzieć ( ze szklanej kuli wyczytać?), nie wiedzą na jaki numer konta mam wysłać pieniądze itd itp. Teksty 'a ja słyszałam że u Was to nie dochodzi'. Musze wysłuchiwać też pretensji kiedy proszę o wpisanie danych na druku (wymóg odgorny), że co ja wymyślam, że pewnie wezmę kredyt na jego dane albo będę wydzwaniac do niego po nocach z ofertami nie do odrzucenia., ze ja jestem mloda to mogę wypełniać, a on stara i nie będzie. Niektórzy wychodzą bez słowa, mamroczac pod nosem. Przychodzą na ostatnią chwilę , kiedy musimy podliczac utargi i proszą o 30 stron ksera po czym my w stresie liczymy pieniądze i biegiem do banku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kurwa np ludzie sa żałośni. Ja jak pracowałam to wiele razy wyobrażałam sobie jakby bylo cudownie podejść i zdzielić po ryju to bydło :) trzoda chlewną nie umie się nawet w sklepie zachować. Nie mowie o wszystkich, bo zdarzali sie mili klienci ale to garstka na caly dzień, reszta to buractwo pospolite.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×