Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Problem z zostawieniem dziecka

Polecane posty

Gość gość

Zacznę od tego że moje dziecko ma 11 mc. Od początku byłam z nim 24/7 z nikim nie zostawiłam bo n Zazwyczaj nie było takiej potrzeby albo bliscy bali się zostać z maluszkiem sami. Jak trzeba było to zostawala z mężem, ale on dużo pracuje i nie zawsze ma czas. Teraz moje dziecko jest tak przwiozane do mnie, że z nikim nie chce zostać, płacze. A co za tym idzie znowu nikt z rodziny nie chce z nim zostać. A przy okazji zauważyłam, że ja też nie potrafię zostawić dziecka na dłużej niż pół godziny, bo czuję się z tym źle jak wyrodna matka. Powiem szczerze że zazdroszczę koleżance która po ukończeniu roku przez dziecko wróciła do pracy. A ja siedzę w domu i nigdzie nie potrafię wyjść bo nie potrafimy się rozstać na chwilę. Co robić? Czy dziecko z tego wyrośnie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli nie będziesz stopniowo przyzwyczajać, to samo nic się nie wydarzy. Mam córkę w podobnym wieku i teraz będę wracać do pracy. Moja też jest bardzo ze mną związana, ale zostanie czy z babcią, czy z ciocią - nie ma z tym problemu. Na początku może być ciężko, ale małymi krokami musisz dziecko przyzwyczaić. A wychodzicie w ogóle gdzieś do ludzi? Przebywanie między ludźmi, wizyty, zakupy, park, plac zabaw- to wszystko nabywanie umiejętności społecznych. Podam tobie przykład ekstremalny: u starszego syna w klasie jest chłopak, który odmówił przyjścia na urodziny, bo nie zostanie nigdzie bez mamy. Do szkoły odstawia go rodzina pod same drzwi, w szkole ma jakąś ciotkę, która go dogląda, ubiera i nosi za nim plecak. A jak raz czy dwa była sytuacja, że mama nie zdążyła czy coś to wpadł w histerię. Dziecko lat 7. Powiem tak- nie chcesz być wyrodną matką - ucz dziecko samodzielności i nie rób z niego kaleki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy raz zostawiłam dziecko na noc u moich rodziców jak miało miesiąc. Teraz zostanie wszędzie bez gadania. Ma 3 lata. Nigdy nie miałam problemu wyjść z domu sama czy z mezem. Na weekendy całe go zostawialismy jak miał około roku i jechaliśmy odpocząć :) lubię ta tęsknotę i to jak się cieszy dziecko na mój widok po kilku h lub dwóch dniach rozłąki. Jak miał półtora roku rodzice jechali na urlop i zabrali go ze sobą bo my z mezem w tym czasie nie mogliśmy wolnego wziąć żeby się nim któreś z nas zajęło a był to miesiąc w którym żłobek był nieczynny. Cieszę się, ze tak robiłam od początku. Nigdy nie byłam uwiazana jak 90% matek :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie ma innej rady jak stopniowe przyzwyczajanie do rozłąki, najpierw 15 min, potem 20, 25, 30.... ale dobrze aby to było regularnie. Raz w miesiącu nic nie da. Zacznij od tego że dziecko będzie cię widziało, bedziesz obok ale aby zabawiał go ktos inny, potem znikaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Około roku dziecko osiąga szczyt możliwości jeśli chodzi o przywiązanie do matki. Wciąż jest bezradne, nie umie mówić, ale już wiele rozumie. To natura, biologia. Miejsce małych dzieci jest przy matce i one instynktownie się tego domagają, buntują się, płaczą, gdy matka za wcześnie próbuje je od siebie odseparować. Gdy matki nie ma, nie czują się bezpiecznie. Ale współcześni ludzie buntują się przeciw temu, powstały żłobki, matki znajdują sobie podwykonawców w postaci niani czy babci. Współczesne kobiety szybko wracają do pracy zawodowej (nie oceniam tego, tak jest). I nagle jako problem postrzegane jest to, co jest naturalne. Autorko, to normalne, że dziecko chce być przy Tobie i jest mu to potrzebne. Później już nigdy, przenigdy nie będzie Ciebie aż tak potrzebowało. Mniej więcej około 3 roku życia, czasem czwartego zacznie się od Ciebie oddalać (a już jako 2 latek zacznie się buntować, bo zacznie postrzegać siebie jako odrębną istotę) i ten proces oddalania będzie już trwał do końca Twojego życia. I właśnie od TU i TERAZ zależy, czy Twoje szkolne, nastoletnie, a później dorosłe już dziecko będzie miało z Tobą dobrą relację. Czy będąc uczniem, przyjdzie do Ciebie ze swoim problemem, czy będzie go tłumić w sobie lub rozwiązywać tylko z kolegami. To zależy od tego, czy teraz gdy ono tak tego potrzebuje, sprostasz wyzwaniu i dasz mu maksimum poczucia bezpieczeństwa, czy może odwrotnie, będziesz oglądać się na świat, bo inne kobiety to, czy tamto, bo inne dzieci w żłobkach, z nianiami. Czy postawisz na to, jaki jest teraz styl życia większości kobiet, czy na naturę i kontinuum. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na weekendy całe go zostawialismy jak miał około roku i jechaliśmy odpocząć x tak masz się czym chwalić. nigdy bym tak nie zrobiła, po co ci wgóle to dziecko, jak wciąz ci przeszkadza? po to sie zakłada rodzinę aby razem wyjeżdżać na wakacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pierwszy raz zostawiłam dziecko na noc u moich rodziców jak miało miesiąc. Teraz zostanie wszędzie bez gadania. Ma 3 lata. Nigdy nie miałam problemu wyjść z domu sama czy z mezem. Na weekendy całe go zostawialismy jak miał około roku i jechaliśmy odpocząć usmiech.gif lubię ta tęsknotę i to jak się cieszy dziecko na mój widok po kilku h lub dwóch dniach rozłąki. Jak miał półtora roku rodzice jechali na urlop i zabrali go ze sobą bo my z mezem w tym czasie nie mogliśmy wolnego wziąć żeby się nim któreś z nas zajęło a był to miesiąc w którym żłobek był nieczynny. Cieszę się, ze tak robiłam od początku. Nigdy nie byłam uwiazana jak 90% matek x wiesz cieszę sie ze jestem w tych 90 procentach. patrząc na ciebie to jak pójdzie do szkoły to pewnie oddasz na stancję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:09 Stek bzdur. Mój 3 letni syn się ode mnie nie oddala. Wrecz przeciwnie. Zbliża się coraz bardziej. Ja też jestem dzieckiem zlobkowym a moja mama jest mi bardzo bliska. Zawsze była. Syn jakiś nie ma żadnej traumy. Rozlak w żłobku nie pamięta. Wyobraź sobie, ze dzieci niewiele pamiętają z okresu swoich trzech czterech pierwszych lat życia. W zasadzie nic nie pamiętają. Tak jest skonstruowany mózg. Więc nie pierdziel, ze to na przyszłość źle wróży. Nie każda kobieta to kura domowa z dziećmi nie puszczajacymi mamcinej kiecki :P i nic takim dzieciom się nie dzieje, które nie sa z matką 24/7.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ten przykład 7 latka, to jest przykład dziecka z problemami emocjonalnymi, które mogą być wynikiem np. przeżytej traumy, (np. napadu, przemocy, a nawet próby porwania), o czym otoczenie wcale nie musi wiedzieć, bo o takich rzeczach się nie mówi, a nie wynik tego, że matka była z nim długo, przecież wiele matek jest z dziećmi do czwartego roku życia, nie wszystkie nawet chodzą do przedszkola i normalnie funkcjonują :) Łatwo się ocenia, wyśmiewa i szufladkuje, tak jak nam pasuje. Wielu psychologów uważa nawet, że takie dzieci lepiej sobie radzą, ponieważ we wczesnym dzieciństwie czuły się bezpiecznie, nauczyły się ufać i mają silne poczucie własnej wartości. Także ten przykład 7 latka jest nietrafiony i tam jest jakiś poważniejszy, głębszy problem, który wyzwala takie, a nie inne zachowanie jego rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No tak i już się krzyk podniósł... Bzdury gadacie, bo dawniej dzieci wychowywały się w rodzinach wielopokoleniowych i naturalne było, że babcia czy siostra pilnowała grupki dzieci. Dziecko przywiązane ufnie do opiekuna nie boi się ludzi w ogóle. Jeżeli prowadzi się normalne życie, wychodzi z dziecmi, to one są przyzwyczajone do obecności innych osób i nie ma problemów z rozłąką. To co wam dzieci do trzech lat wiszą uwieszone na nodze? Nie znam nikogo kto nie zostawiałby dzieci pod opieką chociaż na kilka godzin. P.S. Ja też wyjeżdżam sama na urlop;-) Mój wpis był tu pierwszy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:10 i 9:12 Żal d**e ściska? :D ze mogę żyć jak chce mając dziecko? No tak na weekend do spa na sauny z rocznym dzieckiem no to jest rzeczywiście mądre :) Rodzic ma prawo odpocząć. I nie ma żadnego powodu żeby z czegoś rezygnować bo dziecko. A ze raz na 2 3 msc zostanie u babci i dziadka gdzie ma zagwarantowana dobra opieke i milo spędzi czas to niczym mu nie grozi. Ja przynajmniej nie jestem sfrustrowana i nieszczęśliwa a tym samym moje dziecko także nie jest nieszczęśliwe. Na wakacje z nami również jeździ oraz na weekendy z atrakcjami dla dzieci :) ja sobie nie mam nic do zarzucenia i znam wiele małżeństw, które odpoczywają we dwoje. To zdrowe dla związku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:20 No widzisz. To nie jestem sama hehe :) my przynajmniej dbamy o swój związek. Urodziłam dziecko, ale nie zafiksowalam się. Mąż jest dla mnie nadal tak samo ważny ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpsycholog
gość dziś Około roku dziecko osiąga szczyt możliwości jeśli chodzi o przywiązanie do matki. Wciąż jest bezradne, nie umie mówić, ale już wiele rozumie. To natura, biologia. Miejsce małych dzieci jest przy matce i one instynktownie się tego domagają, buntują się, płaczą, gdy matka za wcześnie próbuje je od siebie odseparować. Gdy matki nie ma, nie czują się bezpiecznie. Ale współcześni ludzie buntują się przeciw temu, powstały żłobki, matki znajdują sobie podwykonawców w postaci niani czy babci. Współczesne kobiety szybko wracają do pracy zawodowej (nie oceniam tego, tak jest). I nagle jako problem postrzegane jest to, co jest naturalne. Autorko, to normalne, że dziecko chce być przy Tobie i jest mu to potrzebne. Później już nigdy, przenigdy nie będzie Ciebie aż tak potrzebowało. Mniej więcej około 3 roku życia, czasem czwartego zacznie się od Ciebie oddalać (a już jako 2 latek zacznie się buntować, bo zacznie postrzegać siebie jako odrębną istotę) i ten proces oddalania będzie już trwał do końca Twojego życia. I właśnie od TU i TERAZ zależy, czy Twoje szkolne, nastoletnie, a później dorosłe już dziecko będzie miało z Tobą dobrą relację. Czy będąc uczniem, przyjdzie do Ciebie ze swoim problemem, czy będzie go tłumić w sobie lub rozwiązywać tylko z kolegami. To zależy od tego, czy teraz gdy ono tak tego potrzebuje, sprostasz wyzwaniu i dasz mu maksimum poczucia bezpieczeństwa, czy może odwrotnie, będziesz oglądać się na świat, bo inne kobiety to, czy tamto, bo inne dzieci w żłobkach, z nianiami. Czy postawisz na to, jaki jest teraz styl życia większości kobiet, czy na naturę i kontinuum. Pozdrawiam usmiech.gif xxx kobieto skad ty wziełas te informacje? jaki szczyt możliwości? Jestem psychologiem, pisałam pracę mgr o przywiązaniu. Przywiązanie się kształtuje między 6 miesiącem a połową drugiego życia. Nie ma czegoś takiego jak ,,szczyt możliwości" przywiązania. To długotrwały proces, w którym ważniejsza jest empatyczna reakcja matki na potrzeby dziecka niż ilość godzin z nią czy poza nią (oczywiście nie mówimy tu skrajnych postawach, bo zarówno pozostawianie dziecka 10 godzin dziennie w żłobku nie sprzyja wykształceniu się bezpiecznej więzi z matką) . Ale przebywanie 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu też nie musi. Bo nie chodzi o samo bycie z dzieckiem i nie opuszczania je na krok- ale o zapewnieniu , że matka jest , że je kocha i że zawsze jest otwarta na jego potrzeby. Dla dziecka lepszym rozwiązaniem jest pozostanie w żłobku np na 4 godziny i spędzenie reszty dnia z mamą, która jest wypoczęta , gotowa do zabawy i uśmiechnięta niż z frustrowaną i zmęczoną mamą. Autorko zacznij stopniowo przyzwyczajać swoje dziecko do twojej nieobecności-na prawdę nie robisz mu krzywdy w ten sposób, jego reakcja jest trudna dla was ponieważ oboje nie przywykliście do rozłąki-ale dobrze to zrobi zarówno dla ciebie jak i dla niego. Zacznij od wyjścia raz w tygodniu na 2 godziny- czy to basen czy to kawa czy zakupy. Niech dziecko wtedy zostanie z ojcem, z babcią, z kims kogo zna. Będzie reagowało różnie-to pewne, ale jeżeli ty będziesz się stresować tą rozłąką to ono ty bardziej będzie przejawiało lęk i go wzmacniało. Wyjaśnij dziecku, że idziesz teraz na zakupy i ono zostanie z (tutaj wymienione z kim) pocałuj je spokojnie i wyjdź. Może płakać, może krzyczeć ale wtedy niech osoba z którą zostanie je przytuli. Jak wrócisz to ty je przytulisz. Bądz przy tym spokojna (wiem że nie będzie to łatwe ale postaraj się), usmiechnieta i zrelaksowana. Pokaż, że ,,nic się nie dzieje".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś , to ciekawe, bo ja pamiętam siebie z okresu 3 lat, mam też wspomnienia z okresu, gdy miałam kilka miesięcy, a mój mąż dobrze pamięta, jak źle się czuł w żłobku. A 3 letnie dzieci, które nie zaczynają się oddalać we własnym tempie (to własne tempo to np. zabawy z rówieśnikami zamiast matką na placu zabaw, a nie że od razu pakuje plecak i w świat ;) Przecież to się dzieje stopniowo, a nie spektakularnie! ), to wynik tego, że matki jednak nie dały im wcześniej maksymalnego poczucia bezpieczeństwa. Nie wystarczy tylko być na wychowawczym, trzeba być z dzieckiem, angażować się w jego sprawy, odpowiadać na potrzeby, a to są dwie różne sprawy. Gdy matka jest blisko, a prawie w ogóle nie poświęca czasu dziecku, tylko np. siedzi w internecie, to jest to jeszcze większe oddalenie, niż gdyby oddała dziecko na wychowanie babci. A ten "stek bzdur" to powszechne opinie światowej klasy psychologów dziecięcych, ale przebojowe kobiety z kafe zawsze wiedzą lepiej :) Po co Wam w ogóle dzieci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćpsycholog
* a połową drugiego roku życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9.22 ja też nie jestem sfrustrowana i nieszczęśliwa, wręcz przeciwnie i bym nigdy nie zostawiła dziecka gdzieś na weekend. zawsze, wszędzie wyjeżdżamy razem, nawet do spa, wyobraź sobie! a ty piszesz tak jakby ci to dziecko przeszkadzało, widać, że nie dorosłaś do roli matki...smutne to

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gośćpsycholog- wreszcie coś sensownego. Ja psychologiem nie jestem, ale wystarczy zdrowy rozsądek by wiedzieć, że dziecku nie dzieje się krzywda gdy spędzi czas pod opieką bliskiej osoby. Siedzenie 24/7 z jednym opiekunem nie jest też raczej zbyt rozwojowe, bo jak dziecko ma nabyć umiejętności społecznych? Tu nie chodzi o to, że je podrzucamy czy że nam przeszkadza, ale aby pokazać i oswoić świat zewnętrzny. Z tym oddalaniem się przedszkolaków to też kiepski przykład, bo znam wiele dzieci, które ciężko znoszą rozłąkę i to są często właśnie te, które dotąd były tylko z mamą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka. Ja często wychodzę w dzieckiem. Do mojej rodziny, do galerii na zakupy itd. I mimo to że co drugi dzień widzi moja siostrę to nie chce z nią zostać. Ale na spacer z siostrzenica już chętnie pójdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Taaa może jeszcze Twój mąż pamięta jak się rodzil i w ogóle jak był w brzuchu? Od poczęcia? :D do żłobka dziecko chodzi do 3 roku życia zazwyczaj. Więc coś tam może switac. Ale na pewno nie pamięta nic z okresu niemowlecego. Ja pamiętam moment przyjscia na świat mojej siostry bo to było konkretne wydarzenie i nie było to zjedzenie schabowego z surówką. Miałam nie całe 3 lata. Napisałam do 3 4 roku życia bo tak jest w większości przypadków. Chyba, ze wydarzy się coś na prawdę istotnego w życiu takiego małego dziecka. Syn mojej kuzynki miał prawie 5 lat kiedy jej mąż zginął w wypadku samochodowym. Mały pamięta go jak przez mgłę...nie potrafi przypomnieć sobie żadnej sytuacji z ojcem. Dziwne prawda dla Ciebie? Pamięta go jako człowieka, ze był ze to tata, ale śmierć była taka trauma, ze mózg wyparl wspomnienia o ojcu. Tak działa ludzka psychika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A co będzie z dzieckiem którego nie ma gdzie zostawić do oswajania? Tylko rozlaka będzie pierwszy raz jak pójdzie do przedszkola.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:31 I zabierasz roczne dziecko do sauny? :D powinni Ci je odebrać :) Gowno wiesz o mnie i o tym do czego ja doroslam. Właśnie na tyle jestem dorosla, ze macica nie zastępuje mi mózgu :) skoro Ty i Twój mąż nie potrzebujecie chwil sam na sam to jest wasza sprawa. A ja lubię spacerować z moim mężem do późnej nocy w blasku księżyca. Wyłożyć się w spa i nie myśleć czy mi się dziecko w basenie obok nie utopi :) Lubimy chodzić po górach i nie mam tu na myśli wyjścia na Giewont a ambitniejsze trasy. Często nocujemy w górach w namiocie. Nie wyobrażam sobie zabrać dziecka w wieku 2 3 lat np. na rysy. Więc mam rezygnować z pasji bo mam dziecko? Nie. Nie muszę i nie zamierzam. Jak będzie miał 10 lat pójdzie z nami. Teraz możemy go zabierać na spacerki po lasach w górach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
tu nie chodzi o pozostawienie dziecka komuś na kilka godzin (bo wiadomo czasem trzeba wyjść)tylko na weekend lub kilka dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
DariaKwiatek Z niczego nie wyrośnie, ewentualnie z pieluch :) Znam dziecko, które do 3 roku życia była z matką i tylko z matką. To dziecko mojej bliskiej koleżanki więc znam od urodzenia. Pamiętam jak chciała wyjść do fryzjera bo jej fryzjerka, która do domu przychodziła i robiła jej włosy rozchorowała się na maksa. Więc zostawiła dzieci u mnie. Po pierwsze wychodziła godzinę nim udało jej się czmychnąć. Jak mały się zorientował, że jej nie ma ola boga! Co ja robiłam żeby go uspokoić to tylko ja wiem :D cuda wianki. Ale na szczęście 15 minut płaczu i po sprawie. Wyjęłam garnki drewniane łyżki i to mu się tak spodobało, że zapomniał gdzie jest w ogóle a ona spokojnie odeszła spod okna i pojechała :) Jak we wrześniu tego roku poszedł do przedszkola to dopiero była jazda, już go chciała wypisywać bo po 2 msc ciągle nie chciał tam zostawać bez mamy. Ale przemówiłam jej żeby tego nie robiła bo za rok będzie to samo albo i gorzej. Posłuchała. Teraz młody w weekend pyta ciągle kiedy do przedszkola :D tak mu się podoba, że się doczekać nie może poniedziałku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gość 9:44- ja ciebie popieram. Ale tutaj zawsze etatowe krzykaczki napiszą, że do czego ci dziecko i takie tam bla, bla, bla. Rozwój tego typu tematów zawsze przebiega tak samo. Niech każdy żyje jak mu wygodnie. Dla mnie jakieś bardziej wyszukane wakacje z dziećmi to żadna przyjemność i nie oszukujmy się, że jest inaczej. Z dzieciakami jeżdżę na agroturystykę albo w inne miejsca przyjazne dzieciom. A oprócz tego również sama z mężem. Też chodzimy po górach:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9:54 Ależ z nas wyrodne matki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
9.31 odpowiedz na poziomie, naprawdę. smutne,że twoje dziecko ma taka zła matkę. widzisz dla niektórych i dziecko i maz sa tak samo wazni. dla ciebie widać tylko maz, a dziecko dla ciebie to kula u nogi...decydując się na nie,nie wiedziałaś z czym się to wiąże...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
10:01 Pomyliły Ci się godziny, ale widzę do mnie pijesz. Mąż jest dla mnie tak samo ważny po narodzinach dziecka jak przed nimi. Nie zszedł na dalszy plan. Ani dziecko nie jest na dalszym planie ani żadną kulą u nogi :) Ja nie jestem złą matką a moje dziecko jest szczęśliwe :) Ten weekend spędziliśmy rodzinnie w żywcu, dla dziecka frajda rejs statkiem :) potem kąpiele w rzece, był zachwycony. A za tydzień jedziemy w góry i mały zostaje z moimi rodzicami na noc w sobotę bo my wieczorem ruszamy aby na miejscu przespać się na parkingu i z rana ruszymy na morskie oko :) i nie "bryczką" tylko pieszo a potem sobie staniemy na morskim oku i wybierzemy szczyt na który tym razem pójdziemy :D a za tydzień znów spędzimy weekend rodzinnie :) w sierpniu pojedziemy na wakacje z synem 10 dni we troje :) Napisałam już, że nie mam sobie nic do zarzucenia, bo mam szczęśliwe dziecko, szczęśliwą rodzinę i nikt przez nikogo nie jest zaniedbywany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A może ktoś doradziłby coś autorce zamiast tych jałowych dyskusji? Ja jestem jedną z tych dwóch wyrodnych:-) Jak już pisałam na wstępie mam córkę teraz już roczną i też trochę kłopotów było, bo wiele miesięcy była tylko ze mną. Ale mam też starsze dziecko i musiałam młodszą przestawić, bo inaczej nie mogłabym iść na zebranie ani na rozpoczęcie roku itp. Na początku był płacz, córka zostawała z moją mamą i potrafiła cała moją nieobecność marudzić. Ale po kilku razach było coraz lepiej. Pytanie - czy twoi bliscy są gotowi trochę się przemęczyć. Moja mama się tego podjęła z całą świadomością, bo mała będzie pod jej opieką gdy wrócę do pracy. Teraz nie ma już najmniejszego problemu, córka chętnie idzie do babci, czasami również nocuje, a my planujemy tygodniowe wakacje ze starszym. Młoda spędzi czas na działce z dziadkami. Nie uważam, aby podróż samolotem z płaczącym (być może) dzieckiem i pilnowanie, aby nie wpadło do basenu było miarą mojej miłości macierzyńskiej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gosć z 9.09 ,wcale nie trzeba miec dziecka stale przy sobie do roku, uwierz mi,ze nie miałam i potem tez niania i przedszkole,a dziecko bardzo mi ufa,ze wszystkim przychodzi i teraz w wieku 7 lat mowi,ze sama najpierw wymysli rozwiazanie,powie nam i sobie obgadamy.Jestem z niej dumna.Ale tez z siebie i męża,bo nigdy nie wyzwalismy jej jak coś przypadkiem zrobila,nauczylismy,ze powiedzenie prawdy nie bedzie skutkowalo krzyczeniem, ani karą.Uwierz,ze to dziala bardzo.Także samo non stop przebywanie to jednak nie wszystko.Wszystko po trochu,a mysle,ze wlasnie wychowanie,to sprawa kluczowa ,ze nie musiala sie obawiac nas,ale też nie mogla robić co się jej podoba i nie słuchać.No i jestesmy konsekwentni,zawsze dotrzymujemy słowa,nie okłamujemy jej, nie zmieniamy zdania,wie,ze mozna nam ufać, i nie ma tak ,że mama robi i mowi coś innego,a tata jeszcze inaczej.A i to,że dzieci były w żłobkach to bylo w miastach jeszcze przed wojna,a jak byłam mała to polowa mam siedziala z dziecmi,a druga w pracy,a ich dzieci w żłobkach.Tak więc tak to bywa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×