Gość iw Napisano Czerwiec 8, 2003 mój mąż pije za dużo czy ejst jakis sposób zeby mu to obrzydzić??dziewczyny!!!!!!!!!!pomozcie heeeeeeeeeeeelp Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość bijou Napisano Czerwiec 8, 2003 moze zwymiotowac do szklaneczki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw37 Napisano Czerwiec 8, 2003 naleje mu do piwa wody utlenionej to podobno niezly sposób Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Dziunia Napisano Czerwiec 8, 2003 odejść od niego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw37 Napisano Czerwiec 8, 2003 mam z nim treoje dzieci i laczy nas sporo nie chcialabym odchodzić :( ja go cche tylko zniechecić do alkoholu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość głupi pomysł Napisano Czerwiec 8, 2003 jak sie upije i uśnie, to załatw żeby się rano obudził obok homoseksualisty, najlepiej brzydkiego i starszego Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw37 Napisano Czerwiec 8, 2003 ta emocje biorą górę musze przestlumaczyć to co napisaalm wyzej:) nie umiem być taka podła i robić tak jak on spakowac..... hhm niezly pomysl tylko ze mieszkanie jest raczej wspólne ja chyba szybciej wyląduję w psychiatryku niz on na wycieraczce :( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaaaaa Napisano Czerwiec 8, 2003 Właśnie spróbuj, naucz się robić to samo. spróbuj go olać nie zwracać na niego uwagi, nie gadaj o tym, po prostu zachowuj jakby ci na nim nie zależało. I daj sobie czas, a jak to nie pomoże to po prostu rozważ możliwość odejścia. On się raczej nie zmieni, a Ty chcesz tak żyć?Odpowiedź sobie.... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaaaaa Napisano Czerwiec 8, 2003 Właśnie - jesteś za dobra, a tu potrzeba naprawdę konsekwencji i trwania na swoim. I najważniejsze ... jak coś powiesz to to zrób, a jak nie chcesz nic robić to nawet o tym nie mów. Przemyśl sobie wszystko co do tej pory napisałam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw37 Napisano Czerwiec 8, 2003 aga czy ty masz gg? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iwek Napisano Czerwiec 9, 2003 Aga ma sporo racji tylko do tego jest potrzebna konsekwencja w twoim dziłaniu trzymam za ciebie i za wytrwałość kciuki Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość abstynent Napisano Czerwiec 9, 2003 Rzeczywiscie jast tylko jedna rada , ale i ona nie daje gwarancji sukcesu, leczyc sie .Do dzis medycyna nie wie co to jest czy choroba czy sposob zycia. Zycze sukcesow w poszokiwaniu lub srodka zastepczego. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iwek Napisano Czerwiec 9, 2003 Dobre rady dawć jest łatwo jak nie dotyczą swojego domu ja myśle jak facet bo nim jestem by coś zrobić to my faceci musimy mieć cel albo strach a rolą kobiety jest nas facetów prowadzić do celu a co do strachu to jest tylko jeden my wszyscy boimy się zostać sami choć mało kto się przyzna do tego ale taka jest prawda Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw37 Napisano Czerwiec 9, 2003 boże kochany nie pomyślaalm ze może to jest taki sposób na zycie......:(:(:( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw37 Napisano Czerwiec 9, 2003 a jaki srodek można zastosować? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaaaaa Napisano Czerwiec 9, 2003 Iw mam GG. Nie licz na rzadne środki przeczyszczające czy tary. Są różne przypadki podjecia leczenia, ale tak naprawdę jest to złudne poczucie sprawczości. A tak na marginesie jestem psychologiem... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość byla zona Napisano Czerwiec 10, 2003 alkoholozm to choroba... jesli on sam nie bedzie chcial sie leczyc to nikt w zaden sposob go do tego nie zmusi... odeszlam od meza po 9 latach z powodu jego alkoholizmu... zrobilam co tylko moglam ze swojej strony zeby mu pomoc a jest tego niestety niewiele... duzo rozmawialam z nim (oczywiscie wtedy gdy byl trzezwy) o tym co jego choroba robi z nim, ze mna, z nami... wskazywalam mu placowki w ktorych mogliby mu pomoc, sposoby terapii... przez pewien czas chodzilismy do AA, on szybko zrezygnowal, ja chodzilam dalej zeby jak najwiecej dowiedziec sie o tej chorobie... mowilam mu tez o tym, ze zle sie czuje w takim ukladzie.... ze czuje sie tak jakby mnie wcale nie bylo (a to paskudne uczucie... brrrrr!)... i ze moze przyjsc taki dzien ze bede miala dosyc i odejde... ale on byl przekonany o tym ze nasze zycie bedzie wygladalo tak jak zycie jego rodzicow (jego ojciec tez byl alkoholikiem) - ojciec non stop pijany a matka siedzaca z nami w pokoju i zyczaca mu smierci (nie moglabym zyczyc komukolwiek smierci, zwlaszcza osobie ktora bardzo kocham - ohyda)... kochalam go bardzo ale mimo to odeszlam... skoro on wybral takie zycie... coz jego sprawa... ja nie zamierzalam towarzyszyc mu w drodze na dno... zacisnelam zeby, zebralam sie w sobie i poprosilam zeby sie wyprowadzil (nie mielismy swojego mieszkania - na szczescie) do matki.... nastepnie spakowalam jego rzeczy (do najmniejszego drobiazgu) zalatwilam transport i dostarczylam pod drzwi... juz 3 lata minelo w maju tego roku odkad nie jestesmy razem... a on pije nadal .... jeszcze wiecej niz dotychczas... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw Napisano Czerwiec 10, 2003 jesuuuuuu i nie jest mi lepiej raczej odwrotnie :(((( Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaaaaa Napisano Czerwiec 10, 2003 Nie ma żadnej gwarancji, że jak facet zacznie się leczyć to stanie się cud i już nigdy nie będzie pił. Alkoholizm to choroba z nawrotami i zawsze może zdarzyć się zapicie lub po prostu przerwanie leczenia. Ale dla osoby uzależnionej i całej rodziny chyba lepiej nawet jak próbuje się leczyć, niż idzie w odwrotną stronę czyli w powolne umieranie.... Druga sprawa. Alkoholik się leczy to połowa sukcesu. A druga połowa sukcesu to leczenie jego rodziny. Bo niestety bardzo często rodzina jest również chora, chociaż nie pije. Alkoholik może nawet przejsć cały program terapii a rodzina nadal może zostać we współuzależnieniu. I wtedy nie będzie kontrolowała już jego picia ale jego niepicie. Alkoholizm to szeroki problem który można rozpatrywać z różnych aspektów. Ale jedno jest najważniejsze. Nie mozna pozwolić dać się uwikłać razem z tym uzaleznionym w tą chorą sytuację. On jak chce niech się zapije, ale nie daj się przy nim niszczyć i nie daj sie w to bagno wciągnąć. ZAJMIJ SIĘ SOBĄ I SWOIMI POTRZEBAMI, A NIE JEGO. OD RAZU LEPIEJ SIĘ POCZUJESZ Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaaaaa Napisano Czerwiec 10, 2003 A tak poza tym zapomniałam o najważniejszym. Alkoholik nie musi się leczyć, żebyście wy się leczyły. Zostawcie go, jak bez was mu się coś stanie to tym lepiej, może przez to się ocknie. Nie próbujcie go na siłe ratować, bo zniszczycie siebie. Pomyślcie o sobie. Piszę to do wszystkich partnerek alkoholików, bo ten problem jest naprawdę szeroki... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość bb Napisano Czerwiec 11, 2003 U mnie to samo......... przykre i to bardzo...... różnica taka,że dziecko tylko jedno.......:) Nie walcze juz o to by nie pił, Nie walczę o to by zajmował się dzieckiem, Nie walcze juz o nic ..... Dbam o to by życie moje i synka było w miarę normalne i znalazłam cos tylko dla mnie :) , takie zajęcie dające satysfakcję i radość i trzymam się tego , bo wiem ,że gdy we mnie jest radość to łatwiej jest przetrwać i mnie i synkowi. On kocha Tatę i nie zniechęca go brak zainteresowania z jego strony , a każda najkrótsza chwila poświęcona przez męża synkowi jest przez tego drugiego odbierana jak święto. Gdy wyjeżdżam na to "tylko moje" umęczające ciało zajęcie zostawiam synka z babcią lub zabieram ich ze sobą (synka i babcię ). Takie działanie z mojej strony przynosi niejaki efekt :) Mąż zauważył,że nie jest mi niezbędny do życia ,że mogę być samodzielna i szczęśliwa i,że nasz syn nie stanowi tu żadnej przeszkody. Nie przestał pić, o nie tak dobrze to nie ma , ale widzi w końcu co mu umyka , co traci , jak to jest być samemu ...i może to głupia nadzieja z mojej strony ale chyba zaczyna się starać brać udział w życiu rodzinnym (częściej poświęca czas synkowi). Nie sądzę by on zmnienił się na tyle , by zmienić siebie i zacząć walczyć z nałogiem ( bo dla niego to ciągle nie nałóg -tylko kontrolawana sytuacja) , ale ja oderwałam się od tej toksycznej sytuacji i staram się by synkowi pokazac ,że można żyć inaczej niz ze szklanką piwa w ręku przez cały dzień . życzę powodzenia , siły i wytrwałości Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaaaa Napisano Czerwiec 11, 2003 Iw, przeczytałam Twoje wypowiedzi. Twój mąż jest alkoholikiem i spokojnie możesz przeczytać jeszcze raz to co do tej pory napisałam. Po prostu nie osiągnął jeszcze zupełnego dna. I tyle. Teraz nie mam czasu, ale wieczorem może napiszę więcej. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw Napisano Czerwiec 11, 2003 taaa to jest racją to nie nałog tylko kontrolowana sytuacja :):) i dzien dzien z butlą piwa w reku albo i lepiej. Ja wiem Agaaa ze to alkoholik, dna nie siegnał, ale to co mi codziennie robi odpycha mnie coraz bardziej. Wielką pociechą dla mnie jest internet, moge przynajmniej , bedac w domu, czuwajac nad dziećmi, porozmawiac z ludzmi. wczesniej mialam tylko książki a od rozmów byłam odcieta. Teraz jest mi lepiej, mam coś swojego, wiem ze net nie zastąpi mi zycia w realnym swiecie, ale jest to już cos innego niż puste rozmyślania i dociekania gdzie popelnilam błąd i moze to jednak ja jestem ta niedobra i nie potrafie zrozumiec człowieka.... Tak to bardzo toksyczna sytuacja i ja nie widzę wyjscia z niej. A wydaje mi się, ze nie jestm głupia. Staram sie nie uczestniczyć w sytuacjach alkoholotwórczych, ale mój men sam sobie doskonale radzi Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Agaaaaa Napisano Czerwiec 11, 2003 Iw, przede wszystkim zadbaj o siebie. Myśl o swoich potrzebach, rób rzeczy które lubisz, szczególnie wtedy gdy pije. Po prostu rób wszystko żeby o tym nie myśleć i nie zajmować się JEGO problemem, JEGO piciem. Zapamiętaj, że nie masz wpływu na jego picie, bo to jest PODSTĘPNA I ZGUBNA CHOROBA. On będzie chciał to się napije o czym już nieraz się przekonałaś. Tracąc na to czas i energię, niszczysz siebie. nie dawaj się wciagać w tą grę i jego kłamstawa lub wykręty. Ja wiem ze to przykre, tracisz go i niestety nie zmienisz tego. Tylko on sam może to zmienić. Bo nikt za niego nie przestanie pić. Ale chcąc z nim być najlepiej jakbyś poszła do jakiegoś ośrodka leczenia uzależnień i dowiedziała się jeszcze więcej o radzeniu sobie w takich sytuacjach. Kontrolą i pilnowaniem wzbudzisz w nim poczucie winy, a to zwykle powoduje jeszcze większe picie. Ale to nie znaczy, że nie możesz z nim porozmawiać. Ale tylko w takim kontekście, że ci na nim zależy i martwisz sie o niego (nie wzbudzanie poczucia winy). Chodzi o nie ukrywanie konsekwencji jego picia, to najszybciej może spowodować podjęcie leczenia. Do tego podajesz przykłady konkretne z jego picia np. wczoraj wieczorem przyszedłeś pijany o północy i obudziłeś dzieci, albo jechałeś po pijanemu itp. Krzycząc i wyzywając albo prosząc o przestanie nic nie zyskasz. Kolejna sprawa to powyższe wcale nie musi do niego dotrzeć, bo do alkoholika mało co dociera. Jak to nie pomoże to po prostu daj sobie spokój. I zajmij się sobą i dziećmi. Jakby się awanturował to dzwoń na policję i proś o niebieską kartę. Kolejna sprawa to dzieci. Nawet nie wiesz jak one to przeżywają i są pokrzywdzone. Jestem psychologiem ale i dzieckiem alkoholika, więc problem znam od podszewki. Nic przed nimi nie ukrywaj, powiedz jasno i konkretnie tata pije, jest to uzależnienie i po prostu poczytaj coś o tym i im wytłumacz na miarę ich wieku oczywiście. A tak na marginesie. Życie z alkoholikiem jest o wiele gorsze niż samotne wychowywanie dzieci. Ale to już indywidualna sprawa każdej z nas, czy jest gotowa do odejścia od alkoholika. Myśle, że na razie starczy. Życzę Ci mądrych wyborów. Ale pamiętaj najważniejsza jesteś TY i DZIECI, a nie on. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Madlen Napisano Czerwiec 12, 2003 Mój mężczyzna (jeszcze nie mąż) też lubi sobie wypić. Praktycznie codziennie 1lub 2 piwa-mówi że to "dla zdrowotności". Wydaje mi się to dziwne, ale nic nie mogę na to poradzić. Najgorsze jest że jak się faktycznie upije na jakiejś imprezie staje się agresywny-jedyną pociechą jest to że nie w stosunku do mnie, ale czy na długo?? Nie wiem czy jest alkoholikiem czy nie. Czasem nie pije dzień, czy dwa, po czym w sklepie robi maślane oczy i pyta czy może sobie kupić dwa piwka...Nie wiem co mam robić, mamy się pobrać, ale ja widzę w tym problem a on nie (w tym że pije). Proszę powiedzcie czy to są jakieś złe oznaki? Czy to początek alkoholizmu? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Aldika Napisano Czerwiec 12, 2003 Do Madlen i innych dziewczyn borykajacych sie z problemem alkoholu u swojego partnera Bycie z kims takim to jak siedzenie na bombie zegarowej - nie wiadomo kiedy wybuchnie, ile razy i jakie beda tego konsekwencje bylam z takim facetem prawie 8 lat az w koncu zebralam sie na odwage by odejsc i zostawic to wszystko za soba (nie bylismy malzenstwem i nie mielismy dzieci) bo doszlam do takiego momentu w swoim zyciu w ktorym poczulam ze zaczynam tonac moj eks czasem pil codziennie jedno czy dwa piwka, czasem szedl do knajp i wracal nad ranem a czasami nawet pil w pracy z kolegami tak czy tak, jak widzial szanse wypicia czy piwa czy czegos mocniejszczego to jej nie przepuszczal jego rodzice wiedzieli ze on ma problem z alkoholem i nawet sie dziwili ze z nim jestem; moi rodzice podejrzewali ze ma tendencje do naduzywania ale byli delikatnie bo nie chcieli stracic ze mna kontaktu a ja bedac w tym zwiazku bylam w niego bardzo ale to bardzo zapatrzona (z tym tez przesadzilam ale to juz inna sprawa) tak czy tak, prosze walczcie o siebie, o godne zycie swoje i swoich najblizszych; swiat sie nie konczy po takim rozstaniu - jest trudno to fakt ale kazdy moze zebrac w sobie sile by osiagnac jeszcze wiecej, zyc fajniej Pozdrawiam bardzo ale to bardzo serdecznie!!! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość x_y_z Napisano Czerwiec 12, 2003 Ja ma taka sama sytuacje jak iw tyle ze ja jestem corka i patrze jak ojciec niszczy zycie moje o mojej mamie. Chcialabym uciec jak najdalej , wydaje mi sie ze pewnego dnia to zrobie choc nie jest to proste. Jednak z drugiej strony obawiam sie zostawic go z mama, moze to straszne co teraz powiem ale boje sie ze sie pewnego razy pozabijaja. Juz teraz czasami musze stawac miedzy nimi i lagodzic ich wybuchy zeby nie doszlo do tragedii. Moja kolezanka powiedziala mi kideys ze powinnam mimo wszystko ich zostawic - bo to cala sytuacja ma zly wplyw na mnie. To chyba prawda. Na zewnatrz usmiechnieta pogodna ale mam w sercu wiele zalu za zycie jakie zgotowal mi ojciec aloholik. Ja stracilam juz nadzieje ze nasze zycie sie odmieni. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Chyba naiwna jestem... Napisano Czerwiec 12, 2003 Hej! Miesiąc temu założyłam podobny topik do Twojego. Szczerze Ci go polecam, mnie wszystkie umieszczone tam rady bardzo pomogły. Nazywa sie "Związek z pijakiem" http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=44960&start=60 Ja zdecydowałam się na jasną sytuację, powiedziałam swojemu partnerowi, że nie chce z nim być nieszczęsliwa. Jeżeli mnie będzie unieszczęśliwiał, to od niego odejdę. Uwierz mi, taki "kubeł zimnej wody" naprawdę czasami pomaga. Mój partner boi się mnie stracić i sam mnie zapewnia, ze zrobi wszystko, żeby tak się nie stało. Jak dotąd - jego słowa przedkładają się na czyny. Pozdrawiam serdecznie wszystkich którzy wtedy chcieli ze mną pogadać o takim "toksycznym" zwiazku....... :-) :-) :-) Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw Napisano Czerwiec 12, 2003 dziękuję wszystkim za rozmowę masz racje agaaa musze myślec o sobie i dziewczynkach i uwierz mi intuicyjnie robie to już od jakiegoś czasu maadlen masz wybór mozesz jeszcze sie wycofać bo lepiej nie bedzie a agresja zmieni kierunek chyba naiwna dziekuję z uwagą przeczytalam twój topik badż uwzna i czujna i uciekaj jak tylko poczujesz zagrozenie ja stawiam sprawe coraz jasniej madrzeje z czasem z wiekiem nie zbieram spraw do nagadania mezowi tylko mowie od razu po fakcie co mi nie odpowiada tylko ze on ma bardzo krótką pamiec jemu normalnie terapia wstrzasowa potrzebna jest moze jakiś romans sobie zafunduję..... no co mi normalnie przychodzi do głowyyy????? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość iw Napisano Czerwiec 13, 2003 Agaaaaa a co to jest ta niebieska karta???? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach