Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość iw

mój facet pije za dużo co zrobić?

Polecane posty

Gość BENIA1970
MÓJ MĄŻ PIJE ZA DUŻO .PODPISAŁ ZGODE NA ODWYK ALE POD PRZYMUSEM NIC TO NIE DAŁO POWIEDZIAŁ ZE JESLI GO ZAMKNE TO MNIE ZABIJE CO ROBIĆ NIE MAM GDZIE IŚĆ

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dolaj mu wiecej wody

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja żyję 17 lat z alkoholikiem,ok 2 lat wstecz zaczełąm terapię współuzależnienia.Dała mi swsparcie,wskazała drogę,dała mi siłę aby działąć konsekwentnie.Konsekwencja jest tu najtrudniejsza ...bo robisz niby zle dla bliskiej osoby i ludzie którzy nie maja pojęcia o alkoholizmie będę mieli cię za wroga-nie zrozumieją.Trudno ,ja robiłam to dla siebie.Niestety mój maz pije nadal choc podejmował wielokrotne próby ,moja tesciowa skutecznie niweczyła mój plan,pomagając synusiowi w dobry wg niej sposób a nie taki podły jak ja to robiłam.Nie potrafiła i juz nie zrozumie ze tylko konsekwencja pomaga się alkoholikowi. Obecnie jestem w trakcie rozwodu.Jestem z siebie dumna ,odwaliłam kawał dobrej roboty ,ale potrzeba do tego dużo siły ,dużo wsparcia.Ja nie mam rodziny więc korzystałam z wsparcia Al-anon i terapii oraz literatury

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karolinka456
tutaj znajdziesz odpowiedź... www.telewizja.p20p.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katrina 19
Potwierdzam,alkoholik nie zerwie z nałogiem.Mój mąz przestał pić/czyt.chlać/gdy na jego drodze stanął wyrok RAK.wystraszył się na 2,5 roku/apropo najszczęśliwsze moje lata z nim/Potem strach od d.... odleciał i się zaczęło.I trwa.I ja jestem z nim ,ale raczej obok.Już nigdy nie będę pewna jutra.Ale najgorsze że nigdy mu nie zaufam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarina222
mam dos mojego faceta pomimo ze go kocham ale niestety chce odejsc tylko problem w tym ze nie mam gdzie jestem sama jak palec a na dodatek widze cierpienie moich corek co mnie bardzo boli , szukam jakiegos leku na alkoholizm i nic tak to prawda zetrzeba uciekac znam to bo sama jestem corka alkoholika i po nocach uciekalam z domu i sypialam u moich dobrych kolezanek ktorym zazdroscilam tego ze w domu maja przede wszystkim spokój i nie musialy spedzac nocy tak jak ja . Wyszlam za maz 10 lat temu i teraz ja mam ten sam problem co z ojcem mam juz dosc takiego zycia>>>>>> i czasami juz mysle zeby skonczyc ze soba tylko ze mnie przy tym zyciu DZIECI trzymaja . A po zadnych tam domach SAMOTNEJ MATKI tulac sie nie mam zamiaru trzeba powiedziec dosc tyranom to oni powinni odejsc z domu abysmy mogly godnie ZYC

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewela
Cześć...wiecie co dziewczyny ja mam podobny problem...tylko,że mi nigdy w życiu ikt nic nie obiecywał...on twierdzi,że biedaka się wszyscy czepiają...chociaż wie,że ma problem i chodził na terapie to szybko to sie skończyło.Jesteśmy ze soba 4 lata JA GO BARDZO KOCHAM ...NIE WYOBRAZAM SOBIE ZYCIA BEZ NIEGO.ale juz nie moge tego zniesc wiem co mi poradzicie...ze bym odeszla od niego ale ja niestety nie potrafie:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarina222
Hej Ewelina szczerze mówiac chyba nikt nam tutaj nie moze pomóc to my same musimy zdecydowac co dalej bedzie z naszym zyciem miedzy pijakami a to dlatego ze musimy podjac jakas decyzje widzisz moj maz od 4 dni nie pije i zaczelam go namawiac na esperal oki zgodzil sie ale to ja musze wszystko zalatwiac i jezeli mnie sie to nie uda powiedzial ze na drugi raz mam juz nie liczyc a wiec dalam sobie spokoj bo nie mam zamiaru sobie kartoteki niszczyc a on sie obudzi jak sie kiedys spakuje i odejde raz na zawsze bo mam tego dosc a niestety tez bardzo go kocham tylko ze wtedy kiedy jest trzezwy bo naprawde w tym momencie jest kochanym mezem i ojcem bo dzieci na widok pijanego tatusia chowaja sie w swoim pokoju i ani sie do niego nie odzywaja no a maz wtedy twierdzi ze to ja kaze sie im tak zachowywac a to przecierz one niechca go takiego ogladac a wiec musze jak najszybciej sie wyniesc zeby moje corki nie cierpialy.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katarina to ja
czesc.Byłam z Nim 4 lata ,mamy coreczke teraz ma 1,5 roku. Od zawsze pił,gdy sie poznalismy dla mnie zerwał z przeszłoscia ..z piciek....z kumplami. Ale wszystko wrociło.OBiecywał za kazdym razem ze to osatni raz. Tydzien temu jak dwa dni nie dawał zycia, przepił wypłate cała.....POWIEDZIAŁAM DOŚC!!! nie wiem od tygodnia co sie z nim dzieje.Głupie to ale sie martwie o Niego.Serce mi peka jak mała woła ,pyta o tati.Ale wiem ze musiałam to zrobic dla jej dobra.TAK CHOLERNIE SIE BOJE CZY ROBIE DOBRZE ZABIERAJAC DZIECKU OJCA??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też to robiłam...-
mój facet pije tez za dużo piwa tylko że na szczęście pije w domu a nie umawia sie gdzies tam z kumplami.Też mnie to wkurza bo codziennie muszą być 2-3 piwa co o tym myślicie???Na razie tocżę z nim wojnę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość NIE CZYTAM WSZYSTKICH
wpisów, ale to raczej schemat. Martwicie się nawet jeżeli partner zamieniał Wam zycie w piekło, czujecie winę , żal, smutek, to się nazywa współuzależnienie. To też się leczy, musicie nauczyć się kochać same siebie, szanować same siebie, dostrzegać w sobie to co pijący partnerzy próbowali w Was zabić. TO SIĘ UDAJE, tylko trzeba poszukać pomocy :) dla siebie, już nie myślcie o NIM, O WAS... tylko o SOBIE :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elizabetka 78
czytałąm to wszysto i bardzo mnie to zasmuciło ile kobiet ma ten problem .... ale nadal nie wiem czy mój mąz jest alkoholikiem ..... jesteśmy rok po slubie , wiedziałam, że czasem sobie lubi piwko wypic albo podrinkowac w weekend , ale od slubu wszystko się zmieniło .... dwa razy w tygodniu wychodzi z kolegami na piwko i wraca na bani ... jak go prosze żeby ze mna gdzież wtedy wyszedł to mi kaze znaleźć sobie jakies zajęcie bo on musi się zrelaksowac z kolegami po pracy, poza tym codziennie jest jakis browarek w weekend zawsze jakaś domowa impreza na której wypiła wszystko co jest , mało tego zdarzyło mu się kilka razy (to jest okropne co napiszę ) ale zmoczył sie w łóżku tak był nawalony ..... a tak w ciagu dnia jest pracowity . zajęty, twioerdzi , że ma duzo problemów ale jak pytam to tylko ogólnie opowiada a potem sięga znowu po piwko, nie wiem co mam o tym myśleć, planujemy dziecko ale się boje, nie wiem czy to dobry pomysł, nie mam na niego żadnego wpływu, kilka razy się wyprowadzałam ale zawsze wracała bo go Kocham, nie wiem czy ja nie przesadzam .... może to nie alkoholizm ale dobra droga do tego , ale ja nie wiem nawet jak do tego nie dopuścić , juz póbowałam wszystkiego , co myslicie , dziewczyny które mają wieloletnie doświadczenia, czy mój mąż to alkoholik?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elizabetka 78
najgorsze jest to że zawsze na pierwszym miejscu stawia kolegów, gada z nimi godzinami w weekend przez telefon i codziennie tez, dla mnie nigdy nie ma czasu bo jest zajety .... nie wychodzi ze mną nigdzie, jak nie ma z Kim wypic w weekend to potrafi cały przeleżeć znudzony na łózku w domu przed telewizorem, sex go nie bawi, ciagle udaje zmeczonego ....ogólnie strasznie zniechęcony życiem, ale jak zadzwoni kolega i zaproponuje piwko to zaraz ma dobry humoer, twierdzi że przesadzam i marudz e, że ma prawo spotakc się z kolegami a nie tylko w domu ze mna siedzieć, wtedy ja sobie tez coś organizuje , przeważnie jade z koleżanką do kina lub teatru, powodzi nam sie , mamy ładny dom ale co z tego jak ciagle siedzę w nim sama bo jego nie ma w każdy piatek i środę bo pije z koilegami wódkę lub piwo wraca nad ranem pijany, a potem poprawia w weekend ... dodoam , że Jego jeden brat to alkoholik, drugi jest na dobrej drodze a Ojciec tez lubi do kieliszka spojrzeć , czego dowiedziałam sie po slubie .....to moze być też w genach ? sama nie wiem .... wiem, że mnie kocha , tak mi sie wydaje , bo potrafi byc Kochany i troskliwy, ciagle przeprasza ....ale potem znowu siedzę sama :((((((( nie wiem co o tym mysleć , pomóżcie mi , ja Wy to oceniacie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elizabetka 78
nie umiem trzeźwo ocenic sytuacji bo bardzo mi na nim zależy, a on jak mu mówię że przesadza i za dużo pije , że zachwuje się alkoholik to się ze mnie smieje, że jestem nienormalna i powinnam sie leczyć .... że jak z kolegami się napije to ja go od alkoholika wyzywam ..... że nia ma zamiaru zrezygnować z wyjść ! i że starych drzew się nie przesadza i jak bedzie mial ochotę się napić z kolegami to bedzie to robił :((((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Lilka74
dziewczyny oni sa naprawde bardzo chorzy, pijąc nie myśla o Was. Wiec i wy zacznijcie myslec o sobie. Ja juz 16 lat po ślubie i zawsze pił , niedosc tego pochodzę z domu w którym pijaństwo było codziennością. Ja postawiłam juz na siebie, poszłam na grupę dla członków osób uzaleznionych, chodzę już 3 tydzień raz w tyg i powiem Wam , ze okazało się ze jestem silna, że można tak zadziałać aby pijaństwo nie zżerało i nas. NAprawde polecam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lewela
Boże jakie to wszystko jest chore,cały czas zastanawiam się ile kobiet ma ten sam problem i musze Wam powiedzieć,widzę,że naprawdę sporo!!!Moje koleżanki nie mają takich problemów i dla tego nie mam z kim pogadać...oczywiście mogła bym ale się wstydzę...a z resztą jeżeli ktoś nie ma takiego problemu to chyba tego nie zrozumie...kiedyś powiedziałam swojej koleżance o tym ale usłyszałam że ona kopneła by go w dupę...i powiedzcie same czy warto wyżalać sie komuś kto tego nie doświadczył??? Wiecie co jest najgorsze,że on zawala pracę,bo oczywiste jest,że jeżeli popje jednego dnia to trzy kolejne trzeba się leczyć...a później dojść do siebie i tak właśnie mija kolejny nie przepracowany tydzień...a ja głupia latam koło niego i mu usługuję...bo nie chce kolejnej awantury...Codzień modle się o to,aby to wszystko się już skończyło...w pracy dosłownie trafia mnie...jak sobie myślę,ze pewnie teraz leży i chleje...albo już jest nie przytomny...życzę Wam kobitki wszystkiego dobrego,aby partnerzy Waszego Zycia sie opamiętali,obyście były szczęśliwe:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piast92
Ja mieszkam z facetem (on ma 53 lata ja mam 43 lata - jest miłością mojego życia) od dwóch lat i przez całe te dwa lata pije. Sprowadziłam sie do niego po rozwodzie . I właściwie ja u niego mieszkam . Nie wiem co mam robić. Seks raz na pół roku i wiecznie pijana gęba - około litr piwa codziennie w niedziele tylko jest trzeźwy .Nie robi mi nic poza tym że czasami jest złośliwy po wypiciu w rozmowie.Czasami spędzamy niedziele na działce wśród roślin. Jest bardzo wykształconym człowiekiem na wysokim stanowisku.Czy znacie taki przypadek ?Proszę o odpowiedź na piast92@wp.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa15
Po przeczytaniu Waszych wypowiedzi przestałam sie czuc samotnie!!!!!! Mam dosłownie ten sam problem. Nie ma dnia bez piwa. Wiecznie kłamstwa ze wypił tylko dwa albo trzy... a tak naprawe siedział z kolega i mieszali cole z wodka dla niepoznaki. NIEnawidze kłamstw. Nienawidze tego ze nie ma dla mnie juz czasu. Sa tylko koledzy i te cholerne piwo!! A najbardziej nienawidze tego ze go kocham. Gdybym nie kochała pewnie juz dawno bym odeszła. Gdy po upojnej nocy budzi sie oczywiscie sa przeprosiny, ze to ostatni raz, ze to sie wiecej nie powtorzy, ze ja mam race ze jestem na niego zła. Ale za tydzien znowu to samo. Jestem głupia bo sie tym wszystkim bardzo stresuje. Nabawiłam sie juz chyba wrzodow zołądka. Mysle o tym zeby odejsc ale zawsze to odkładam, zeby dac mu jeszcze jedna szanse. Dzisiaj mi obiecał ze od jutra, w tygodniu ograniczy alkohol, zeby stopniowo odzwyczajac organizm. Ale jakos mu sie nie chce wierzyc... A co Wy o tym sadzicie??? Czy ktoras z Was przeszła juz przez takie proby?? pozdrawiam WSZYSTKICH borykajacych sie z takimi problemami ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość krowa15
przepraszam. miało byc MI. MI sie nie chce wierzyc. ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ewelina69
uzaleznionego zostawilam w cholere, inaczej puscilby mi wszystko z torbami, juz nie wyrabialam finansowo

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karus777
Witam A ja mam 21 lat i od pewnego czasu prawie codziennie wypijam 4 piwa. Mocne piwa. Chociaż na dzisiaj zakupiłem sobie zwykłe. W sumie to nie wiem dlaczego piję. Jest to pewna forma ralaksu, zapomnienia o problemach. Chociaż za dużo problemów to nie mam. Studiuję, mam fajną rodzinę, z pieniędzmi też nie ma problemu. Problem zauważyłem tak wczoraj. Nie kupiłem sobie browarów bo mi się kasa skończyła a nie chciało mi się jechać do bankomatu. Fatalnie się czułem, ciągle myślałem, że chcę mi sie napić piwka. Dzisiaj już mi się chciało, byłem w bankomacie i zakupiłem 4 browary które sporzyję wieczorem. Rano żałuję, że wydałem kasę, że to bez sensu. I mówię wtedy, że już nie piję a wieczorem to samo. Nie wiem czy to uzależnienie. Możliwę, że tak bo teraz pisząć to nie mogę się doczekać tego stanu po spożyciu, tego szumu w głowie. Nie chcę zostać alkoholikiem, ale tak jak przeanalizowałem całą tą sytuację to chyba jestem na najlepszej drodze. Nie wiem co mam robić bo z jednej strony wiem, że źle robię a z drugiej no lubie to. Nie upijam się. Ale piję regularnie. Nie lubię jak mi się kręci w głowie, dlatego wypijam tak z 4 maksymalnie, żeby troszkę weszło do głowy, ale nie za bardzo. Ale jak mam coś ważnego do roboty wieczorem to nie ma problemu. Po prostu nie piję. Albo zawieść kogoś samochodem a później przyjechać-wtedy umiem się powstrzymać. Ale pocieszam się, że jutro się napiję....Błędne koło. Ale chyba mam silną wolę. Pale lat paliłem fajki. A dwa lata temu rzuciłem z dnia na dzień i do tej pory nie miałem fajki w ustach. Przez tydzień miałem ochotę, ale mi przeszło. No i wtedy w sumie zacząłem więcej pić. Najpierw raz w tygodniu a teraz skończyło się na tym, że w zeszłym tygodniu wypiłem 16 piw. 14 Dębowych Moznych i dwie duże warki :/ Myślicie, że mogę sobie z tym sam poradzić? Nie piszcie mi żebym poszedł się leczyć bo tego nie zrobię. Chyba bym umarł ze wstydu przed sobą, rodziną i znajomymi. W tym wieku i ma już problem. Poza tym wydaje mi się, że jestem na etapie w którym przy silnej woli i chęciach jestem sobie sam z tym poradzić(?) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wielu ludzi ma fazę w stylu: 3-4 piwa dziennie,badz lampka wina wieczorem,ciagnie sie to miesiacami a potem przestaja. a potem znow zaczynaja...i to samo,niektorzy maja \"ot tak\" a u niektorych jest to pierwszy krok do alkoholizmu. Wszystko zalezy od genow,silej woli i roli alkoholu w zyciu. najgorzej jest,kiedy zdajesz sobie sprawe,ze jest on formą zapomnienia, relaksacji,ucieczki od problemow. sami wyciagnijcie wnioski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilka74
karus777 , a ja myśle ze nikt by się z Ciebie nie smiał, ja naprzykład podziwiam ludzi którzy znajda tyle odwagi aby zacząć coś robić pozytywnego ze swoim życiem. A powiedz mi,na co Ty chcesz czekać, przeciez poznasz kiedys kogos na kim bedzie Ci zależeć i co....zafundujesz juz swojej rodzinie takiego samego trutnia których my opisujemy? To ze musisz wypic i ciagnie Cię to juz alkoholizm , a staczał bedziesz sie po woli . Nie od razu zbudowano Kraków, tylko pomyśl czy wtedy będziesz w stanie zdobyc się na leczenie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karus777
Cześć. Dzięki za odpowiedź. Na co chcę czekać? Wiesz, wydaje mi się, że nie jestem jeszcze alkoholikiem tylko znajduję się na dobrej drodze aby się nim stać. Albo to i wczesny alkoholizm...Ale postanowiłem sobie, że chcę to zmienić, na razie samemu. Heh, chociaż teraz łatwo mi się to mówi bo wczoraj niestety ostro popiłem z kolegą. I nie skończyło się na tych 4 piwach które sobie kupiłem. Doszło wódka, whisky i jeszcze pare piw. Rano tragedia. Mega wielki kac. Ból głowy, ale najgorsze te nudności. Teraz już na szczęście jest lepiej, ale cały czas odczuwam ogromny alkowstręt. W tym momencie mógłbym powiedzieć, że do końca życia nie tkne więcej procentów. Ale później sobie myślę, że ten wstręt do alkoholu minie i może pojawić się ponowna ochota napicia się. Ale cóż, spróbuję powalczyć. Na razie mam takie postanowienie. Nie kupuję sobie sam alkoholu i nie wynajduję okazji żeby się napić. Jeżeli pójdę z kolegami na piwo to nie częściej niż raz w tygodniu i nie więcej niż dwa piwa. Będę starał się cieszyć samym spotkaniem a nie wypijanym przy okazji piwem. Bo generalnie to ja nie chcę być abstynentem tylko człowiekiem który pije okazjonalnie. Jakieś spotkanie, czy urodziny. No tak jak większość ludzi. No i kasa. Aż boję sie zajrzeć na konto, ile mi tam jeszcze zostało :( Nie wiem czy z tysiąc zł będzie :( Do tego świadomość, ile kasy się przepiło dobija mnie teraz. Dlatego wprowadzam sobie te ograniczenia. Myślę, że jeżeli się uda to mój organim odzwyczai się od częstego wprowadzania go w stan nietrzeźwości. Wiem, że może to wszystko śmiesznie brzmi, zwłaszcza, że piszę to na kacu z obrzydzeniem do alkoholu. Gorzej będzie jak obrzydzenie przejdzie i pojawi się ochota....No, ale będę starał się wytrzymać. Jeżeli jednak by się nie udało, wtedy poszukam pomocy, ale na razie chcę spróbować sam zawalczyć. Z papierosami się udało więc dlaczego z tym ma się nie udać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lilka74
Karusku 777bardzo miła wiadomosć z samego rańca, super ze potrafisz nazwac to co z Tobą sie dzieje. Oczywiście jesli tylko uważasz, że sam masz tyle siły aby dać radę. Muszę ci powiedzieć, że naskoczyłam na Ciebie tak trochę na wyrost może ale to dlatego żeby otworzyc ci oczęta.Muszę sie przyznac ,że ja równiez zwalczam pewien swój nałóg nie jest to nic zwiazanego z alkoholem ale jednak też nic dobrego. Ja poprostu jak mnie moje kłopoty dopadają to staram sie zając czymś, robotą, nauką, spacerem i juz wiem ze to pomaga zapomnieć o tym nałogu. Więc trzymam kciuki i czekam na relacje , pozdrawiam Lilka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atan56
Do Karus 777 Chcesz rady to ci ja podam, przechodziłem to samo. Kiedy miałem ogromna chęć napicia sie wtedy wkładałem sportowe buty i wychodziłem z domu zeby pobiegać. Był to tak intensywny bieg , że padałem na pysk. Wracałem do domu, brałem prysznic i nie miałem siły na nic innego jak tylko leżenie na kanapie z butelką wody mineralnej. Życzę ci wytrwałosci .Nie staczaj się, popatrz na tych meneli.Niektórzy z nich zaczynali tak jak ty. Pozdrwiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Karus777
Cześć. Dzięki Lilka i atan56 za rady. Moją ostatnią wiadomość pisałem w czwartek. Dzisiaj mamy poniedziałek. W między czasie minął weekend a ja nie miałem kropli alkoholu w ustach :) Wiem, że to dopiero kilka dni, ale zawsze to jednak coś. Ochota na piwko pojawiła się w piątek wieczorem. Praktycznie codziennie wieczorem mam ochotę, zwykle w tym czasie właśnie piłem. W piątek nawet odczuwałem lekki niepokój tym stanem trzeźwości. Ale nie dałem się, zająłem się czymś innym, starałem się nie myśleć o tym, że chętnie bym sobie przechylił kilka mocnych browarków. Rano w sobote jak się obudziłem byłem bardzo zadowolony, że udało mi się pokonać ochotę. Rano miałem nawet alkowstręt, zupełnie jak na kacu. Ale nie nie, nic nie piłem porzedniego wieczoru :) Podobnie było w sobote wieczorem i niedzielę. Zacząłem codziennie ćwiczyć, już od czawrtku kiedy miałem kaca. Ćwiczę wieczorkiem 45 minut do godziny, ale tak intensywnie, że wypacam z siebie hektolitry potu. Tak jak powiedziałeś atan56 po czymś takim to tylko woda mineralna i kanapa :) W ogóle staram się nie myśleć o alkoholu, o tym fajnym stanie po jego spożyciu. Zdałem sobie sprawę, że jeżeli teraz nie powiem STOP tym złym nawykom to nigdy tego nie zrobię. Już musiałem pić więcej i częściej niż kiedyś. W końcu bym się tak przyzwyczaił, że nie był bym w stanie wyjść z tego o własnych siłach. Do tego ta świadomość bezsensownego przepijania pieniędzy powodowała, że płakać mi się chciało. Teraz też mam świadomość ile przepiłem, ale pociesza mnie to, że już tego robić nie będę. No i te opowieści o partnerach alkoholikach które tutaj zamieszczacie przeraziły mnie. Powiedziałem sobie: "Kurde, stary jak z tym nie skończysz będziesz taki sam! Zaszkodzisz nie tylko sobie, ale i dziewczynie/żonie, dzieciom. Nie tylko sobie spieprzysz życie!" Taki właśnie wenętrzny głos dotarł do mnie, wtedy na prawdę się przeraziłem. Nie chcę skończyć jako menel uzależniony od tego syfu! Powiem szczerze, opamiętanie nastąpiło właśnie wtedy gdy przeczytałem to forum. W sobotę nawet dzwonił kolega, zapraszał na piwko, nie skorzystałem z tej propozycji :) Heh, zaczynam być dumny z tego, że potrafię powiedzieć: "Dzięki, ale ja nie piję". Kiedyś śmieszni wydawali mi się tacy ludzie, teraz śmieszni zaczynają mi się wydawać Ci co bez sensu mocno zaprzyjaźniają się z procentami. Więc na razie idzie mi dobrze. Za tydzień po następnym weekendzie napiszę kolejną relację. Mam nadzieję, że będę mógł znów pochwalić się konsekwencją i wytrwałością :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atan56
do Karus777 Tak trzymaj, nie daj sie skusić nikomu, bo wystarczy jedno piwko i znowu popłyniesz.Wiem to , bo kiedyś tez tak próbowałem. Teraz jestem zupełnie innym człowiekiem. Nie powiem , że stałem sie całkowitym abstynentem, ale wypijam lampkę wina moze raz na miesiąc i nie mam ochoty na więcejŻyczę ci wytrwałosci będziesz się czuł wspaniale wiedząc że pokonałes wroga jakim jest alkohol, dodam że bardzo postepnego wroga. Pozdrawiam i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 79a.
naczytałam się tyle o alkoholiźmie ze w zasadzie powinnam w tej chwili spakowac sie i odejsc od mojego chlopaka. mieszkamy razem od roku i wiem ze on jest alkoholikiem z cala pewnoscia wypija minimalnie 4 piwa dziennie CODZIENNIE a czasami poprawia super dawka czyli jeszcze trzy lub winko. sama lubie czasami napic sie wina ale bez przesady nie w kazdy wieczor choc kiedy razem zamieszkalismy lapalm sie na tym ze tez popijalam piwo przy nim, wystraszylam sie tego i powiedzialam dosyc. ale z nim nie moge nic zrobic absolutnie kazda moja rozmowa pretensja prosba konczy sie typowym zaprzeczaniem lub moja rzekoma choroba psychiczna a nie jesgo alkoholizmem. dzis w nocy przytulilam sie do niego zeby zasnac i mialam odruch wymiotny bo on po 6 piwach smierdzal jak gorzelania *nie mowic o tym jaki zapach roznosil sie po calej sypialni). jestem u kresu sil blagam niech mi ktos przetlumaczy jak odejsc (nie chce sie wyprowadzac bo mieszkanie ktore wynajmujemy jest jedynym wynajetym po znajomosci na jakie mnie stac - nie mam dokad wrocic, ale wiem ze on tez sie nie wyprowadzi) czy jesli wywale go na sile to bede najgorsza suka na swiecie!? bo chyba tak musze zrobic :(( blagam pomozcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mm57
Chciałabym zadać jedno pytanie. Czy można wysłać alkoholika na leczenie bez jego zgody? Zniszczył już siebie , niszczy rodzinę. Zaprzepaścił cały dorobek swojego życia. Chcę to skończyć ale nie wiem jak. Wiem , że jedyne wyjście to odejść. Mam przygotowany pozew o rozwód. Dałam sobie jeszcze tydzień i wniosę sprawę ale zastanawiam się, czy to w ogóle zmieni moją sytuację. Jeżeli byłaby szansa na zmuszenie do leczenia .............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×