Gość Karus777 Napisano Wrzesień 30, 2008 Zmuszenie??? Jak toś nie chce przestać pić to nie przestanie i żadne leczenia tu nie pomogą. Jak ktoś ma silną wolę i chęci aby przestać pić to poradzi sobie bez żadnej terapii. A wiem bo sam mam problem z tym. Mimo tego, że mam 21 lat. Ale jak już pisałem wcześniej walczę bo nie chcę pić i mam ogromną determinację. No i nie piję :)A jak ktoś tego nie ma to będzie ciężko. Zastanówcie się, czy tak łatwo zrezygnowały byście z czegoś co bardzo kochancie i przynosi wam to przyjemność? A dla alkoholika tym czyś jest alkohol i naprawdę potrzeba silnej woli żeby zakończyć tą znajomość. I jak ktoś tego nie chce to nic nie da się zrobić. Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pawcafe Napisano Wrzesień 30, 2008 racja -jak nie chce to nie przestanie,ale zeby zaczać chcieć to yrzeba najpierw przyznać sie przed samym soba że jest się alkoholikiem-po to potrzebna jest terapia . Sam jestem alkoholikiem od czterech lat trzeźwym,znam wielu alkoholików ,ani jeden nie poradził sobie z nałogiem sam-a wszyscy próbowali-ja też. Warto zmuszać alkoholika do leczenia,nie ma gwarancji sukcesu za pierwszym razem ale może kiedys zaskoczy. u mnie dopiero trzecia terapia przyniosła skutek. aa=le nie było by go bez poprzednich. Drogie Panie walczcie o swych opijanych mężczyzn jeśli ich kochacie,tak jak robiła to moja żona-dzieki niej cztery ostatnie lata są najlepsze w moim życiu Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pawcafe Napisano Wrzesień 30, 2008 do karus77-he,he,he-chłopie z tego co piszesz wynika że jesteś uzależniony,życze powodzenia w piciu kontrolowanym choć nie wierzę żeby Ci się udało. Alkoholizm to choroba ,albo albo. Sam nie raz próbowałem ograniczać picie-tydzień,miesiąc nic to nie daje-w końcu i tak chlałem jak zwykle,z tym że za każdą nieudaną próbą coraz bardziej destrukcyjnie. Nie można być tylko troche chorym .Warunkiem zdrowienia alkoholika jest abstynencja.Piszesz że chcesz tylko czasem ,okazjnalnie się napić-nie umiesz tak. gdybyś umiał nie było by problemu. Jeżeli chcesz naprawdę nie pić to sam nie pradzisz na dłuższą metę. skorzystaj z pomocy fachowców,terapia,terapia,terapia. Jesteś o dwadzieścia lat i hektolitry gorzały młodszy ode mnie -uwierz. I nie ma tu nic do rzeczy silna wola-zawsze może coś sie takiego zdażyć w Twoim życiu że osłabnie. Ale masz wolną wolę -wybór piję lub nie-a skoro to będzie Twój wybór to choćby skały srały nic ci nie grozi.i jeszcze jedno nie ufaj sobie-alkoholik oszuka wszystkich a zaczyna od siebie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mm57 Napisano Wrzesień 30, 2008 No dobrze, walczyć. Ale jak długo? Ja próbowałam już naprawdę rożnych metod. Oczywiście popełniam te same błędy co inne żony alkoholików tj: wiele lat ukrywania, tłumaczenia, załatwiania za niego różnych spraw, krycia, spłacania długów, proszenia, krzyków, płaczu, błagania, wyzwisk, poniżania, grożenia itd, itd - prawdziwa huśtawka. Przechodziłam momenty od załamania do zobojętnienia, od ataku nerwowego do wyciszenia, od nienawiści do żalu nad człowiekiem, od złości do obrażania się na wszystkich za moje krzywdy - nawet na Boga, od chęci wyrzucenia tego z siebie do gry pozorów, udawania, ze nic się nie dzieje. Ale dłużej tak nie mogę. Chcę żyć normalnie. Nic więcej nie pragnę, tylko żyć normalnie. Nie mogę dłużę iść na dno, bo wiem że idę. Gram "rolę" na zewnątrz, w pracy mam dobry humor, nikt mnie nie posądza ( chyba, że mi się tak tylko wydaje), że na co dzień widzę tylko zapijaczonego, obleśnego, zaniedbanego męża, że nigdy nie mogę na niego liczyć (nawet w drobnych sprawach). Pracuję ponad siły aby jakoś utrzymać dom. Dojrzałam do rozwodu. Niestety, wiem, że on się z domu nie wyniesie. Więc co to zmieni? Co robić? Może pan pawcafe powie co myśli taki alkoholik.......... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pawcafe Napisano Wrzesień 30, 2008 Każdy alkoholik ma swoje dno-moim była świadomośc że wszystko tracę ,rodzinę,dzieci,itd. dotarło to do mnie wkońcu. Dotarło do samego jądro mojego jestestwa.w iesz bardzo dużo mm na temat alkoholizmu,ja napisałem -walczcie jeśli kochacie-jeśli nie kochasz go to walcz o siebie,ty tez jesteś uzależniona-współuzależnienie to normalne w takim związku. Nie jesteś na niego skazana. Wnieś pozew ,może to będzie jego dno,a jesli nie to TY masz prawo wyboru-wybiersz życie bez podłosci,chsamstwa ,poniżania,oszukiwania. Zgłoś się do poradni dla uzależnionych -tam są ludzie którzy Ci pomogą Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pawcafe Napisano Wrzesień 30, 2008 a alkoholik w takiej sytuacji co myśli.? Pije ,oszukuję ją ,poniżam,obrażam,a ona nic,-popłacze ,ponażeka ale ubrania upierze,obiad da -znaczy pasuje jej to-znaczy nic złego nie robie ,znaczy nie warto niczego zmieniać. Nie odczuwam przykrych skutków picia -piję dalej. MM mozna alkoholika zmusić do leczenia-trzeba zgłosić to do Komisji Alkoholowej Przy Urzędzie miasta lub Gminy. Procedura trwa roche bo z reguły nie ma miejsc w szpitalach. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem jak Wam pomóc. Napisano Październik 1, 2008 Opowiem Wam swoją historię i to jak udało nam się wyjść z tego nałogu. On pił od zawsze, nie potrafił normalnie funkcjonować bez alkoholu. Jest człowiekiem inteligentnym i bystrym, ale mimo to nie dawał sobie rady z porzuceniem nałogu. Kochałam go i kocham do tej pory. Wtedy gdy pił, bywało różnie. Kochałam go i nienawidziłam równocześnie. On zdawał sobie sprawę z tego co robi, ale gdy tylko próbował choć raz nie pić przez jeden dzień - brak alkoholu we krwi odzywał się i niemal doprowadzał go do zapaści. Gdy się napił - organizm wracał do "normy" To w jaki sposób został wyleczony nie każdemu przypadnie do gustu, proszę bez negatywnych komentarzy na temat tej metody. Ja na początku też nie wierzyłam... Mieliśmy znajomego, który również miał problem z alkoholem. Wyleczył się. Jak? HIPNOZA. Proszę, czytajcie dalej, to naprawde działa. Warunkiem jest to, że osoba, która pije, musi sobie zdawać z tego sprawe. Bo przecież siłą nie da rady zaprowadzić go do hipnotyzera. Zdecydowaliśmy się spróbować. Dowiedziałam się wszystkiego na ten temat i umówiliśmy się na pierwszą wizytę. Najpierw Pani psycholog wzięła go na rozmowę do osobnego pokoju. Trwało to może 15 min. Później on został zaprowadzony do innego pokoju. Pani psycholog przechodziła obok mnie, mrugnęła okiem i powiedziała "nie martw się, łatwy jest". Taki prosty gest, a mi zrobiło się lżej na sercu. Pierwsza hipnoza trwała ok 45 min, ja czuwałam cały czas pod drzwiami. On wyszedł z pokoju z takimi nieobecnymi oczami. Ja pytam co i jak? On nic się nie odzywa. Wyszliśmy na zewnątrz a on wpadł w szał, że jak mógł się namówić na taka głupotę. Krzyczał "facet myśli, że pogada trochę do mnie, po głowie obmaca i nie będę pił. Totalna ściema!" W ogóle całą drogę powrotną był bardzo niemiły, doprowadził mnie nawet do płaczu. Nie można było się z nim dogadać. Przełom nastąpił następnego dnia rano. Budzi się, od razu wstaje i odruchowo otwiera lodówkę po flaszkę. Bierze ją do ręki... I? I odstawił ją z powrotem. Sam nie potrafi tego do końca wytłumaczyć. To tak jakby wódka nie istniała. Nie potrafię napisać tego uczucia, bo on sam nie potrafi tego wyrazić. Powoli zaczynaliśmy wierzyć, że to działa. Potem czekało nas jeszcze kilka wizyt utrwalających. Po każdej z nich był nie do wytrzymania. Chodził zamotany, nie można było się do niego odezwać bo wszystko mu przeszkadzało. Przez najbliższe dwa miesiące też był trochę nieogarnięty. Miał kłopoty z pamięcią, jazdą samochodem, zdarzały mu się "zawiechy". Nie pamiętał wielu rzeczy z przeszłości. Dziś wróciło już wszystko do normy i jest ok. Wiem, że wiele z Was uzna to ,co napisałam za kompletną głupotę. My też tak myśleliśmy, było to po prostu ostatnią deską ratunku... Uwierzcie, to działa. Znam ten ból, który Was teraz męczy. Mnóstwo rodzin boryka się z tym problemem, lecz dlaczego hipnoza jest tak mało rozpowszechniona!? Chyba tkwi to w niechęci do -jakby nie było- rzeczy niewytłumaczalnych. Uwierzcie, nam to pomogło, Wam też pomoże. W lipcu tego roku minął rok jak nie pije. I nie ma ochoty do tego wracać. Uświadomił sobie jak wiele stracił przez tyle lat. Jesteśmy ze sobą, nadal szczęśliwi. Wpiszcie w google: Michaił Połykowski. To ten hipnotyzer wyleczył go. Nie chce, żeby ktoś myślał, że reklamuję tu jakąś firmę (bo bezpośrednio ciężko się do niego dostać) - zrobię wszystko, żeby pomóc kobietom z tym problemem, wiem co czujecie. Jeśli, któraś z Was uwierzy mi (a naprawdę warto) - piszcie na meila aanooniim@wp.pl Napisze jak się do niego dostać. Niestety, oczywiście, nic nie jest za darmo. My zmieściliśmy się w 2300zł. To nie jest mała suma - ale dziś wiem, że byłabym w stanie wydać miliony na hipnoze, bo wiem, że działa. Cena nie jest stała, zależy od ilości wizyt jakie będą potrzebne, bo każdy przypadek jest inny. Uwierzcie mi, to nie jest bajka. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lilka74 Napisano Październik 1, 2008 Ja osobiście wierzę w takie rzeczy, tylko ja jestem juz na takim zakręcie....i nie chce mi sie cofać.Uważam,że tyle mi lat popsół , ze nawet nie mam siły już o niego walczyć. Najbardziej denerwuje mnie chociaz wiem, ze to prawda, ze alkoholizm to choroba,ale do cholery on nawet nie próbuje sie jej pozbyć. Co innego gdybym widział, ze cos robi , stara się.Ja go poprostu juz tak bardzo nienawidze i nie mam zamiaru ryzykowac, aby go wyciagać, bo przeciez nie mam gwarancji ze sie opamieta.......a ja chce poprostu żyć, mieć znajomych, wychodzic na miasto, poprostu patrzeć wesoło na świat i nie martwic się ciagle, jak to bedzie, napije sie czy nie. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mm57 Napisano Październik 2, 2008 Panie pawcafe, dziękuję za rady. Ma Pan rację, trzeba pomyśleć też o sobie. Zdałam właśnie sobie sprawę jak bardzo jestem współuzależniona. Wiedziałam, że tak jest, ale traktowałam to "pobieżnie". Teraz poczytałam dużo na ten temat i wykazuję wszystkie objawy. Zrozumiałam, że najpierw muszę pomóc sobie. Muszę zmienić swoje życie. Postanowiłam, że jutro pójdę pod znaleziony w internecie adres Al-Anon. Ale co ciekawe, to, po raz pierwszy mój pijący mąż powiedział, że chce pomocy. Obiecał, że pójdzie się leczyć. Ale co z tego jak właśnie "daje w gaz". Czy w to można wierzyć? Ze od jutra? A dzisiaj, to co? Można pić? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość katarina222 Napisano Październik 3, 2008 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość katarina222 Napisano Październik 3, 2008 Witam Was serecznie dlugi czs mnie tutaj nie bylo ale dostawalam wasze opisy na poczte i czytalam widze nawet ze zaczynaja faceci cos pisac z czego bardzo sie ciesze bo myslalam ze kazdy facet ma swoja dume i nie potrafi sie do niczego przyznac tym bardziej ze jest swiadomy tego ze za duzo pije lub" pil " dla nich duzy szacunek:) dzisiaj postanowilam napisac co ja zdzialalam :) a wiec pierwszy moj krok to byla namowa meza aby poszedl na wszywke probowalam mu pomoc tak oczywiscie poszedl do lekarza posluchal troche jego gadaniny i nic z tego ale od tego lekarza dostal namiary na klub dla uzaleznionych i trafil ten adres w moje rece niestety maz zaczol znowu pic i tak pil przez dwa tygodnie po dwóch tygodniach zaczelam mu drukowac historie z kafeterii wlasnie od facetow i cos do niego zaczelo trafiac wyczekalam moment i zaproponowalam aby szedl ze mna do tego klubu przynajmniej porozmawiac o dziwo zgodzil sie z czego sie ucieszylam narazie to byly co prawda 2 wizyty ale mysle pozytywnie i teraz Ja zaczynam zalatwiac jemu terapie w poradni mysle ze mi sie uda a w tym klubie naprawde jest super atmosfera domowa moze tam mnie ludzie tez pomoga i uda nam sie zwalczyc ten podstepny nałóg Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pawcafe Napisano Październik 3, 2008 Do mm57-alkoholik obieca wszystko,czasem nawet te obietnice w chwili ich składania sż szczere ale bez podbudowy wewnętrznego!!!!!!!!! przekonania o niepiciu z góry skazane na porażkę. A obieca eszystko żeby nie strać komfortu picia. Uważaj mm ,nie ufaj mu, obserwój,bądź czujna. Ja przez rok piłem w taki sposob że żona często nawet nie domyślalła sie że jestem pod wpływem -szczyt obłudy i mistrzostwo świata w kombinacjach. Alkoholicy są doskonali w oszukiwaniu,kłamstwie i wmawianiu sobie i innym że się zmienili. Z al Anonem świetny pomysł ,dostaniesz tam wsparcie i siłę od innych kobiet ,a to bardzo ważne . Nie poddawaj sie Ty jesteś najważniejsza , on ma wybór Ty na jego życie masz ograniczony wpływ. O swoim zaś DECYDUJESZ TY i TYLKO TY . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mm57 Napisano Październik 4, 2008 U mnie trochę się zmieniło, nie wiem na jak długo. Mianowicie, w czwartek mąż wołał o pomoc ( bo pił już wiele dni non stop), mówił, że nie daje sobie rady, że nie ma siły przestać. Powiedział, że pójdzie się leczyć. Byliśmy razem w piątek w Poradni od tego rodzaju uzależnień. Spóźniliśmy się jednak, nie było już lekarza. Ale powiedziano, że będzie musiał iść do szpitala na odtrucie organizmu. Już miałam nadzieję,że to będzie dzisiaj, ponieważ najpierw (po powrocie z tej poradni) zadzwoniłam zapytać o miejsce. Okazało się, że miejsce jest ale trzeba mieć 2 skierowania. Całe wczorajsze popołudnie szukałam lekarza, który dałby te 2 skierowania. Ale nie dałam rady, lekarz nie chciał wypisać, bo byłam sama. Załatwiłam dopiero na dzisiaj rano. Lekarz przyjechał nawet do domu. Zbadał męża i stwierdził delirkę, opisał jego stan i wypisał te skierowania. Nie wziął ani złotówki. No ale jak zadzwoniłam powtórnie dzisiaj rano, że chcę to miejsce zarezerwować, to okazało się, że właśnie czekają już na pacjenta. Miałam zadzwonić jeszcze ok 13:00, żeby zapytać, czy ten pacjent rzeczywiście przyjechał. No i tak czekaliśmy do tej 13:00, spakowani, jak na szpilkach. Gdy zadzwoniłam, okazało się, że pacjent przyjechał. Powiedziano mi, że pewne miejsce jest dopiero od poniedziałku. Mąż jak na razie się trzyma, wie żeby go przyjęli musi być trzeźwy. To jest najważniejszy warunek. Trzęsie się cały.Potem po szpitalu terapia. Dowiedziałam się już , gdzie jest dobry ośrodek. Ale jak długo on wytrzyma i jak szczere są jego chęci , to nie wiem. Żeby jakoś ta niedziela dobrze minęła. Wspieram go jak mogę ale nie ręczę za niego. Zobaczymy. Oby się jakoś udało. Dzisiaj nie byłam w pracy, nie wiem, czy jutro mam iść , czy lepiej zostać z nim. Powiedz mi pawcafe, czy dałam się wpuścić w maliny, czy jest jakaś nadzieja? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pawcafe Napisano Październik 4, 2008 Witaj mm- nie możesz go teraz zostawić ,z Tobą jest teraz bezpieczny. Badx przy nim to jest szansa . Moja żona siedziała przy mnie trzy dni ,miałem omamy ,słyszałem głosy -bez niej poszedłbym do najblizszego sklepu , jestem pewien. Ważne bardzo że podjął decyzję. Każdy alkoholik zdaje sobie w pewnym momencie że nie może tak dalej ale strach przed brakiem alkoholu jest silniejszy niz chęć bycia trzeżwym. On się boi ,potrzebuje wsparcia . podtrzymuj jego decyzje -to jest szansa . Jeśli trafi na dobrych terapeutów ,może z tego wyjść. Bądż dzielna i pilnuj go . Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pawcafe Napisano Październik 4, 2008 mm-kilka rad praktycznych-niech mąż zajmie sie czymś ,czyms co lubi . Dużo wody mineralnej ,możesz podać mu witaminy, staraj sie nie się jakieś wychodzić z domu ,przydałyby się jakies łagodne środki uspokajające .Mój numer gg795581-jeśli będę mógł pomoc -pisz -wszystko będzie dobrze- mam prawo tak mówić bo wiem że to możliwe. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Wiem jak Wam pomóc. Napisano Październik 5, 2008 Widzę, że nikt nie zainteresował się moim wpisem. Szkoda, można uniknąć naprawdę wiele cierpień. Pozdrawiam. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość mlllalalllllllll Napisano Październik 5, 2008 zostawic,zostawic,zostawic,zostawic,zostawic,zostawic,zostawic,zostawic,zostawic, i jeszcze raz zostawić Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Dałam juz spokoj Napisano Październik 6, 2008 Jak sam nie chce i nie rozumie, nic nie wskóramy, pozostaje tylko dać mu święty spokój i niech robi sobie co chce, szkoda swego zdrowia. Mój alkoholik wraz ze swa emeryturą wyprowadził się na podwórko do mamusi i do woli raczy się alkoholem, piwem, wolnością i swobodą. Ja zostałam sama w mieście bez pracy i bez widoku na jej uzyskanie. Przegrałam nawet sprawę o alimenty na siebie, gdyż pani sędzia uwierzyła w urojoną rzeczywistość alkoholika, a pani adwokat za niezła kasę dzielnie broniła swego klienta, wyrządzając wielka szkodę mnie i naszej córce. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Karus777 Napisano Październik 6, 2008 Witam U mnie minął kolejny tydzień, trzeźwy tydzień. Chociaż nie do końca. W środę przyjechał znajomy w odwiedziny i piłem piwo. Dwa normalne 0.5 i dwa duże 0.66. Jak już mówiłem wcześniej, nie chcę zostać abstynentem, ale chcę nauczyć się normalnie pić, rzadko i tylko okazyjnie. I jestem mile zaskoczony środowym spotkaniem. Podczas niego w ogóle nie koncentrowałem się na piciu tylko na rozmowie, wygłupianiu się itp. Piwa piłem powoli i kiedy kolega chciał jeszcze po jednym ja powiedziałem, że mi już starczy. No i więcej już nie piliśmy :) Trochę się tego obawiałem, myślałem, że jak znowu poczuje smak piwa i doznania po alkoholu to się upiję i będę znowu pił dzień w dzień. A tutaj było zupełnie inaczej. Ostatnie piwo wręcz ledwo "zmęczyłem". Ale, niesety odczuwam głód...w sobote i wczoraj był szczególnie silny. Wtedy staram się czymś zająć, ale myśli często same wracają do alkoholu i myśleniu, że się pije. Trwa to jakiś czas, pare godzin i przechodzi. Na przykład teraz mam bardzo silną ochotę się napić. Ale, co? Jak bym się napił to bym się okazał żałosnym pozbawionym silnej woli młodym pijakiem. A na pewno kimś takim być nie chcę. Dlatego nie ulegam tym chęciom. Nie jest to łatwe, nie będę ukrywał. No, ale postanowienie to postanowienie. Nie znoszę ponosić porażki więc i teraz też jej nie poniosę. W chwilach bardzo dużej ochoty zajmuję się czymś innym. Wciągam się w jakieś zajęcie tak mocno, że nawet nie wiem kiedy zapominam o piciu i ochota mija. Ktoś mi tutaj napisał, że nie będę nigdy umiał normalnie pić. Że jak teraz się znowu napiję to popłynę i znowu się zacznie. A więc w środę się napiłem i co?? Nie popłynąłem :) A więc jak się chce to można. Każdy jest inny. Jak ktoś jest silny psychicznie to pokona wszystko :) Pozdrawiam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość pawcafe Napisano Październik 6, 2008 witam-karus777 -to ja napisałem że nie potrfisz pic w sposob kontrolowany.Nie wiem czy mam racje ale opieram sie na tym co piszesz o sobie i wlasnych doświadczeniach -podobne dylematy zwiazane z piciem przezywałem kiedyś. W ogole to zastanawia mnie-jesli nie jestes uzalezniony to czemu piszesz o tym wszystkim,skoro picie to nie problem to skad glod alkoholowy, po co ci picie kontrolowane skoro nie masz z picia przyjemności bo cały czas myślisz czy popłyniesz a jak popłyniesz to okaze sie ześ słaby i nic nie warty -warto ryzykować?. moim największym hamulcem w trzeżwieniu bylo to że nie umiałem sobie wyobrazić jak mozna żyć bez alkoholu-po co ci alkohol? Piszesz ze paliles kiedys nałogowo-odpowiedz sobie na pytanie-gdybys teraz zaczął popalać dwa try papierosy dziennie-ile czasu minie gdy zaczniesz znowu palic nałogowo? Nie ma we mnie złosliwości ,naprawde chciałbym zeby Ci sie udało -moje watpliwości biora sie stad ze w czasie moich kilku terapii widziałem wielu Tobie podobnych -,walczących o ,,picie kontrolowane" i niestety z reguły tę walke przegrywali Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość a czy.... Napisano Październik 6, 2008 Nie ma picia kontrolowanego u osoby uzależnionej. To jest trochę samooszukiwanie siebie. Raz mi się udało, to za drugim razem też i tak tkwisz w błędnym kole, bo ileś tam razy się uda, a za którymś znów popłyniesz. Im częściej będziesz pił, tym silniejszy będzie głód alkoholowy potem. Organizm się coraz bardziej uzależnia. Pytanie, czy warto? sam sobie odpowiedz. Przed Tobą całe życie. Nie boisz się, że gdy będziesz miał jakies problemy, sięgniesz po ten "znieczulacz"? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość is79 Napisano Październik 10, 2008 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość is79 Napisano Październik 10, 2008 mój mąż juz musi to robić codziennie wstaje rano i otwiera puszkę piwa potem jest już zamroczony i idzie spać niedawno zabrali mu prawko nie wiem jak mu pomóc sama już chyba nie mam szans.błagałam prosiłam i nic mamy cudowną 3.5 letnia córeczkę prosiłam zeby chociaż dla niej to zrobił nic....echo z jego strony.co raz cześciej myśle o odejściu tylko dokąd???? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość is79 Napisano Październik 10, 2008 jak wypije jest wulgarny czasami juz mi sie oberwało nie mam juz sił z tym walczyć.teraz też spi już po 2 puszeczkach.przez niego nie mamy znajomych z rodziną też spotykam sie bez niego.sama sie zastanawiam dlaczego yu jeszcze jestem ale cały czas myslę sobie że nasze dziecko musi mieć prawdziwy dom>tylko czy dom to jest?chyba nie Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość namijaaaaa Napisano Październik 13, 2008 Jestem z nim prawie 2 lata. Byłam bardzo zakochana... Był cudowny. Teraz tez z czasami jest... Wiedzialam ze lubi wypic, ale myslalam ze to normalne ze jak kazdy...od czasu do czasu. Zostawilam dla niego wszystkich przyjaciol, poklocilam sie z rodzina. Nikt NAS nie potrafil zaakceptowac. Dzis wiem dlaczego... Oni wszyscy widzieli to czego ja nie potrafilam dostrzec. Teraz nie mam wyjscia musze z nim byc. Mam 20 lat, 3 miesieczne dziecko, rozpoczete studia,brak srodkow do zycia.... Łzy leja sie codziennie. Mam ochote zostawic to wszystko, wykrzyczec mu w twarz ze zmarnowal mi zycie...ale mam tez Kubusia. Gdybym miala tylko dokad odejsc... On pije przynajmniej raz w tygodniu, nie wiem czy to juz alkoholizm. Nie potrafi napic sie troszke...przychodzi nachlany w 3 dupy.Jest wulgarny, czasami agresywny. Na drugi dzien przeprasza tlumaczy ze nic nie pamieta i ze to sie juz nie powtorzy. Zawsze jest tak samo..zawsze wybaczam i czekam...na kolejny raz...:( Zyc mi sie nie chce...gdyby nie Kubuś... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość Wesola85 Napisano Październik 13, 2008 zmien meza, ja tak zrobilam Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość nie wiem co dalej... Napisano Październik 15, 2008 Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość jola1983 Napisano Październik 16, 2008 moj facet pije siedze w domu i czekam aż mu przejdzie. w poniedziałek się wyprowadziłam myslałam że to poskutkuje da mu czas do zastanowienia dzis wróciłam smród, brud i on leżący na golasa i obsrany wyć mi się zachciał zaczełam sprzątać wymyłam go teraz jest 15 śpi ale już zauważyłam ze się trzęsie dałam mu wit c i środki uspakajające co mam jeszcze zrobic? Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość zlosc Napisano Październik 20, 2008 Witajcie.Mam te same problemy jak wiekszosc z was jestem juz na granicy wytrzymalosci,sama nie wiem jak jeszcze to znosze.Pisze to i lzy mi sie kreca w oczach czuje sie bezradna,a chce ratowac malzenstwo,tylko juz nie wiem jak?Maz pije!w PIATEK KAZALAM MU SIE SPAKOWAC I WYNIESC ALE ON NADAL TU JEST,ja nie chce wiele ja tylko pragne zyc bez nerw,chce sie znowu smiac,chce normalnie z nim rozmawiac,chce normalnie zyc. Mam 2 dzieci i wiem ze musze byc i zyc dla nich,ale boje sie ze zwariuje,jestem caly czas smutna i zmartwiona,ciagle zla na to ze on pije.Pamietam jak to bylo z moja mama,ona tez miala takie zycie jak ja i wiem co ja wtedy czula,chce uchronic moje dzieci chce zeby mialy pogodna i wesola mame.....TYLKO JA JUZ NIE DAJE RADY BLAGAM POMOZCIE MI! Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach
Gość lilka74 Napisano Październik 20, 2008 DO ZŁOŚC Nie wiem, czy nadaje się na osobę, która może CI doradzać.....ale czytajac to co napisałaś, nie potrafie przejsć obok tego obojetnie. Równiez mam męża alkoholika i tak to juz ciągnie sie 16 lat.... Po pierwsze to ty potrzebujesz pomocy,siły i wiary ze dasz rade....najważniejsze że wiesz czego chcesz!!!!! Moja rada, to spotkania dla rodzin które sa współuzaleznione ( mnie osobiście postawiły na nogi). Wszyscy tam uczęszczający dostaja wskazówki, pocieszenie i przede wszystkim siłe i wiare że mozna sie uwolnić. Równiez co do pozbycia sie faceta z domu to tam najlepiej doradza, oczywiście jesli chodzi o sprawe rozwodowa , czy alimenty także. Głowa do góry , kiedys zaswieci słońce i nam..... Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach