Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...
Gość iw

mój facet pije za dużo co zrobić?

Polecane posty

Gość niunciaaa
witam ponownie. Ja jednak dam mu szanse, kocham go, nie pije codziennie, mi przeszkadza to, choc wiem, ze faceci pija wiecej niz on, normalnie funkcjonuja, pracuja. Rozumiem go, ze jak nie ma co robic, to siega po piwko...choc tego nie popieram. Wg mnie jestem po to zeby mu pomoc a nie rzucac go, 3 lata co tydzien jedzil do mnie, poswiecal sie, 120 km - podroze kosztuja i ja mam go teraz rzucic? czuje sie zobowiazana mu pomoc. Poza tym poki mieszkal z rodzicami(1 rok miezka sam, odkad sie wyprowadzili do wybudowanego domku), nie pil i normalnie zyl. Wiec moze jest cos w tym prawdy , ze pije , bo siedzi tam sam, poza tym on nie pije notorycznie, sa tygodnie , ze wypije 2-3 razy w tygodniu 2-3 piwa, a sa ze nie pije wcale>Jest odpowiedzialnym czlowiekiem, oszczednym, dba o mieszkanie, pracuje na 2 etaty. Jest bardzo czula osoba, kochajaca, nigdy nie byl wobec nikogo agresywny.Powiecie, ze go usprawiedliwiam, bo go slepo kocham. Wydaje mi sie, ze staram sie byc obiektywna, przeszkadza mi to , co robi, ale wierze, ze nie musi tak byc i ze da rade to zmienic.pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Altruistka
No cóż droga niunciu...Rzeczywiście moge potwierdzić to,co sama napisałaś,że go usprawiedliwiasz.Z jednej strony prosisz o pomoc a z drugiej zastanawiasz się co będzie jak byście mięli się rozstać.Nie wiem czy czytałaś moje wcześniejsze maile na tym forum...Jestem córką alkoholika,kobietą 46-letnią.Wierz mi wiem co to alkoholizm ze wszystkimi jego skutkami.Mój ojciec mimo,że pił całe życie,to pieniędzy zarobionych przez siebie nie przepijał.Zawsze był taki dobry kumpel co chciał postawić...Ojciec był tytanem pracy.Pracował jak koń,żeby uciec z domu od żony i dzieci.Wielu jest takich alkoholików.Poza tym że wielu z nich ma dobry zawód i dochody,to i tak są alkoholikami,którzy niszczą siebie i swoje rodziny.A ja dam Ci radę... jeżeli się nie obrazisz na mnie.Nie bierz ślubu ze swoim chłopakiem.Zamieszkaj z nim na próbę,jeżeli jak twierdzisz nie możesz go zostawić i widzisz mimo jego alkoholizmu dużo w nim zalet.Jeżeli zdołasz namówić go na leczenie,to macie szansę na wspólne życie. I jescze jedno...Wiesz niunciaaa nie ma na świecie ludzi jednoznacznie dobrych i jednoznacznie złych.Tylko niektóre wady i nawyki tych,których kochamy są jadem dla reszty rodziny na resztę ich życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość algida 45
Mój chłopak też pije codziennnie.czasami uderzy straciłam juz szacunek do siebie nie wierze ze będzie dobrze ze sie od niego uwolnie.pomozcie mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niunciaaa
Dziekuje slicznie za odpowiedz. Czytalam Twoje wypowiedzi. Rozumiem Cie.Moim zdaniem on nie jest alkoholikiem. Bo kazdy ma prawo wypic sobie 2-3 piwa co jakis czas, przeciez niecodziennie. Wiem, ze on LUBI piwo. Powiem Ci, ze mi to nie przeszkadzalo do momentu, gdy nie wyrosl mu miesien piwny.Studiuje w jego miescie, weekendy wiec spedzam u niego. Cala sesje spedzilam u niego, pomieszkuje z nim.Znam go, wiem, ze nie jest tak, ze on MUSI pic, bo naprawde gdy powiem nie kupuj piwa, to nie kupuje, czesto tez sam nie proponuje wogole.Przepraszam, ze prosilam o rade, skoro teraz go bronie.Wiem, ze czlowiek ma wady i zalety, on tez, ale i ja mam wiele wad. Wsrod nich jest moja nerwowosc i poza tym jestem slaba psychicznie,wiecznie czegos sie balam,czyms sie przejmowalam, pewnie on tez sie boi przyszlosci ze wzgledu na te wady. Wydaje mi sie, ze ja ogolnie boje sie slubu, odpowiedzialnosci, przyszlosci i stad tez ta obawa.Pozdawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ENKA25
Czytałam wasze wypowiedzi dosyc dawno .Zastanawiałaam sie czy pisac o moich problemach .czy pozwolicie mi na dyskusje z wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ENKA25
Czytałam wasze wypowiedzi dosyc dawno .Zastanawiałaam sie czy pisac o moich problemach .czy pozwolicie mi na dyskusje z wami

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Altruistka
Nikogo nie trzeba pytać o pozwolenie na dyskusję tutaj.To forum dla wszystkich,którzy chcą porozmawiać o swoich problemach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszka 77
najlepiej odejsc albo zrozumie co stracil a jak nie to baj wiem cos o tym bo moj facet tez pije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jotha
chce(potrzebuje} przylaczyc sie do tej dyskusji. tez mam ten problem .Moj maz popija,a ja nie umiem sobie z tym poradzic.Mam w sobie taki lęk ze czasem trudno mi oddychac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalina11
czytajac te wsztytkie wypowiedzi w pwien sposob czuje ulge ze nie tylko ja borykam sie z takimi problemami,a jednoczesnie wspolczuje wszystkim tego okropnego poczucia winy jaki powstaje za kazdym razem kiedy nasza ukochana osoba wraca do domu po paru lub parunastu glebszych.....u mnie zawsze pojawia sie pytanie w takiej sytuacji:co znowu zrobilam nie tak,czym sobie na to zasluzylam albo dlaczego on woli spedzac czas z kolegami w barze a nie ze mna...meczyly mnie te pytania kilka ladnych lat.nie uialam sobie poradzic z narstajacym stresem i napewno wynikajaca z tego depresja.za w koncu coss nie wytrzymalo w mojej glowie i trafilam do zakladu zamknietego nie do wiezienia tyllko do psychiatryka.i wiecie kto mnie tam zawiozl m oj ukochany facet.przez pare pierwszych godzin udawal bardzo troskliwego a pozniej nie przychodzil przez kolejne trzy dni....jak sie potem dowiezialam dobrze sie bawil...patrzac teraz na to z perspektywy czasu bardzo zaluje ze nie powiedzialam w szpitalu co bylo przyczyna mojej depresji..a jednoczesnie moze to glupie ale jestem w pewien sposob wdzieczna za to doswiadczenie zyciowe bo teraz juz wiem ze nie warto sie bezgranicznie dla kogos poswiecac nawet jak sie bardzo kocha.szczegolnie dla ludzi wolacych alkochol niz normalne zycie.wiem tez ze taki czlowiek nigdy sie nie zmieni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nike 23
moj chlopak pije. jestesmy ze sobą juz prawie 6 lat od kiedy pamiętam on pił niby nie jak alkojholoik ale z kumplami all the time , najlese jest to e byly momenty kiedyś przestał bo zachorwal ma taka chorobee przewodu pokarmowego, to chwile sie przestraszył brał leki i byl spokoj i znowu sie zaczęło potem i teraz jest czas kiedy sobie wogle nie odmawia baluje co chwile pije z kumplami jak nie codziennie to co drugi dzień ale przyjanmnej jeśli sie nie upija to piwko dziennie ,facetowi sie w głowie powywracało totlanie a na pytania czemu ot robi i na uwagi ze możne by już dość tej zabawy odpowiada z uśmiechem: pije bo lubię i tyle. bardzo dojrzała odpowiedz jak na 25 faceta to smutne bo jest mądry i sensownym człowiekiem ale takie ma towarzystwo ze trudno z nimi nie pic a on nie umie porstu nie pic. Jestem z nim ale coraz bardziej i go żal chce mu pomóc ale wtedy słyszę ze moje zycie jest smutne bo mam problem z pijącymi i z tolerancja tego ze nie umiem sie z tym pogodzić ze jestem spięta i nie potrafię sie wyluzować tak jak on , z czym tu sie godzić z tmy , że ktoś non stop pije i uważa to za najlepszy okres swojego życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ziarno
Witam Drogie Panie i nie tylko. Siedzę przed kompem o tak poźnej porze i sączę 3 piwko. Czytam to forum, gdyż sam się zastanawiam czy czasem nie przesadzam z alkoholem. Wspołczuje wszystkim kobietkom w problemach, które mają, ale może mój temat(inny punkt widzenia) pomoże niektórym z pań. Mianowicie lubię pić piwo. Piję codziennie 2-4 piwa dziennie, weiczorem. Mocniejszych trunków nie lubię. Każdego dnia(oprócz niedzieli-rzecz jasna) wstaję rano do pracy. Zarabiam fajną kasę, tak że mogę utrzymać dom, żonkę i dzieciaka. Nie chwalę się... Chodzi mi o to, że jak już przyjdę z pracy, pogadamy z żoną, powygłupiam się z dzieciakiem lubię otworzyć piwo i się napić. Lubie też jak kumpel z sasiedztwa jest ''dostępny'', to idziemy do baru. Rzucimy w darta, pogadamy i napijemy się piany. Sęk w tym, ze jest to co dwa-trzy dni. Moja żona nie bardzo może to zrozumieć... Sam nie mogę zrozumieć, że jak już idzie kobitka spać to czemu ja musze w domu siedzieć. Ja wstaję do pracy o 9:30, czyli mogę sie wyspać. Żonka niestety(?) wstaje wcześniej, dlatego idzie spać stosunkowo wcześnie(7:00). W czym tu problem? Skoro ja lubię piwo i towarzystwo(...a jesteśmy po magisterce) to tematów i dyskuji jest wiele na kazdy temat. Doradzcie coś. Mam się katować, zamiast piwa pić kefir, a może wszystko jest OK? Może moja ''połówka'' ma syndrom ''psa ogrodnika''? Sama nie nie spotyka sie ze znajomymi i mi nie pozwala? Będe wdzieczny za odpowiedz-zwłaszcza płci przeciwnej:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pakamera
Ty po magisterce.Jeżeli jesteś na tyle wykształcony to musisz wiedzieć że to już alkoholizm a to się leczy.Fajny i rozkoszny z Ciebie chłoptaś z lekkim podejściem do życia,Współczuje żonie ktróra zapewne widzi to innaczej.Współczuje dziecku .Alkoholizm nie wybiera i tych po magisterece łapie:):):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dorcia1977
sama nie wiem kiedy mój mąż zaczął tyle pić, chyba jakieś 4 lata temu. jesteśmy 8lat po ślubie i na początku było OK. picie było tylko okazyjnie (a okazji nie było zbyt wiele) i to zawsze pił mąż bo ja albo w ciąży albo małe dziecko (mamy dwoje dzieci z małą różnicą wieku-1,5 roku). dzisiaj jest juz piekło-coraz częściej go nienawidzę niż kocham. nie bije mnie, ale znęca się psychicznie tzn. wyzywa, upokaża,czasami jak sie postawie to np. nie daje pieniędzy lub zabiera tel. codziennie zastanawiam się ile ile dziś wypije i jak to się skończy, jak go nie ma i nie pojechał autem to wypatruję przez okno jak bardzo będzie pijany. jestem zdecydowana od niego odejść, ale to nie takie proste. ja nie pracuję- prawie zawsze pracował tylko on. nawet gdybym chciała isc do pracy to na razie nie mam możliwosci. nie ma mi kto odebrać dzieci- mieszkamy od roku w nowym miasteczku gdzie nie mam nikogo bliskiego. nie wyprowadze sie bo dom jest na mnie, a swoje mieszkanie po rodzicach sprzedałam. on nic mi nie da bo mamy intercyze, wiec musze sie jeszcze pomeczyc az dzieci beda na tyle duże że zostaną same w domu. do tej pory wyglądało to tak że on pił, aja potem robiłam mu wymówki, on dalej pił i ja dalej \"gderałam\". jak mnie obrażał (nawet przy dzieciach) to potem mówiłe że to ja coś mu powiedziałam. I JA GO PRZEPRASZAŁAM!!!!. od tygodnia wszystko sie zmieniło. dzis ma imieniny, rano chciałam złożyc mu życzenia i podałam mu rękę. powiedział że ma w dupie moje życzenia i pojechał do brata. pewnie pije. ale ja pierwszy raz nie wydzwaniam do niego i nie proszę żeby wrócił, nie tłumaczę po raz setny że jego miejsce jest w domu przy rodzinie.uświadomiłam sobie że to nie ma sensu. on twierdzi że nie ma problemu, że pije bo lubi lub że przezemnie. jak chce to niech pije. starza córka widzi co sie dzieje i juz zaczyna sie od niego oddalać.on to widzi i tez jej zaczyna dokuczć bo mówi że \"cała mamusia\". żal mi młodszej bo jest wpatrzona w niego jak w obrazek, tylko jak długo jeszcze?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zuzanka 86
Witam. Może zaczne od tego, iż bardzo ciesze się, że znalazłam to forum. Przeczytałam wszystko od początku, do końca. Nie mam dziś niestety wystarczająco dużo siły, aby opisać historię, która ciągnie się już od 3 lat, ale chciałam spytać, czy jest tu osoba, która byłaby mi w stanie pomóc. Chce odejść od partnera ( oczywiście alkoholika ) , a nie wiem jak tego dokonać. Próbowałam wiele razy, chodziłam na terapie dla współuzależnionych, do psychologa i NIC. Skąd wziąć siłe? Czyżbym nadal żyła złudzeniami, że będzie lepiej? Pozdrawiam goraco wszystkie Kobietki borykające się z partnerami - alkoholikami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evi1975
Witam! Do dziś myślałam jak bardzo mi ciężko ,że muszę sama borykać się z problemem mojego partnera czyli piciem przez duże P.Przed chwilą znalazłam na necie wasze zwierzenia i widzę ,że jednak sama nie jestem. Niestety na pewno jestem w trudnej sytuacji ponieważ mam 2 córeczki 16 i 5 lat .Na domiar złego ta starsza jest z poprzedniego małżeństwa i z uwagi na swój wiek wszystko rozumie.No a jak to zawsze bywa początki są piękne, mój obecny partner chodził za mną jak pies za suką aż do momentu mojego rozwodu, po jakimś czasie postanowiliśmy być razrm.Fajny był, nosił mnie na rękach , gotował obiadki i przynosił mi do baru w którym pracowałam nawet moja córka bardzo go polubiła.Pewnego razu odwiedziła mnie jego prawie była żona i zaczęła opowiadać jaki to z niego pijak jak się szlaja po nocach i różne takie tam najgorsze.Ja oczywiście powiedziałam jej ,że jak se go nie umiała ustawić to jej problem.Niestety rok z bajki się skończył i zaczęło się od jednego niewinnego wypadu na noc oczywiście od razu po pracy .Rano przeprosiny i długi spokuj z wyznaniami miłości.Do tego czasu w sumie nie mogłam nic złego na niego powiedzieć, sielanka,kasa spacerki z rodzinką pierwszorzędny sex po trzeźwemu, aż zaszłam w ciążę.Wypady nocne zaczeły się coraz częściej póżne powroty w nocy prawie na porządku dziennym, ale jeszcze przepraszał.Teraz już nie , kilka razy go spakowałam to na kolanach błagał żeby zostać, innym razem pakowałam siebie i dzieci.Ale jakoś zawsze mi się go żal robiło.Nie mam sumienia go wyrzucić a do tego od 6 lat nie pracuję i na dodatek jego firma ma zaległości w wypłacaniu kasy więc długów jest w diabły.Próbowałam łagodnie tłumaczyć , robiłam awantury i skończyło się tym ,że w gruncie żeczy to moja wina bo wciąż mam krzywy pysk i jak tu nie pić?!ALE ON MNIE KOCHA-tak twierdzi .W chwili obecnej nie mam złudzeń, to bez sensu ,życie ucieka a on wciąż twierdzi,że nie jest alkoholikiem tylko lubi się niekiedy zrelaksować(czyli dziennie)bo mu się należy.Złożyłam wniosek na działalność bo nie mam co z dziećmi zrobić a tak będę mogła sobie jakoś poradzić sama.Muszę kupić samochód bo mój konkubent rozbił mi już dwa, zamienię mieszkanie na mniejsze bo mam 100m u prywatnego, zakasam rękawy i spróbuję chyba więcej mogę zyskać niż stracić.W tej chwili też jest nie ciekawie gdyż mój obecny partner(czyli ojciec młodszej córki) wyszedł rano po zaległą wypłatę i jak to zazwyczaj bywa do teraz nie wrócił a telefon jest wyłączony czyli standardowo albo będę go szukać u stałego menelskiego kumpla albo wruci jak skończy mu się kasa , albo jak gdzieś przetrzeźwieje ,zmarznie i stwierdzi że jest takie m iejsce gdzie w sumie może wrócić czyli nasz dom.Starsza córka już nie raz mi mówiła,że dam radę sama, dziś powiedziało mi to 6 osób dlatego pakuję jego ubrania i zostawię kartkę, że wrócę za tydzień i ma go już nie być.Wiem ,że będzie trudno bo jak wróci i się ockie to będzie dzwonił i szukał nas.Nie chce mi pozwolić odejść z dzieckiem i to z mojego mieszkania, a oststnimi czasy nawet się na mnie stawiał, ale alkoholikowi nie możesz pokazać ,że jesteś słaby bo wyssie z Ciebie cały zapał i chęć życia(miałam mamę alkoholiczkę). Trudno, naprawdę Kocham Rafała bo gdy nie pije jest super, dobry delikatny i wszystko umie zrobić.Niestety żadko nie pije i nic mu się nie chce, bo kac strasznie męczy a teraz po libacji chodzi piechotką a nie autem więc jest podwójnie zmęczony.Sex to tylko marzenie bo po trzeźwemu mu się bnie chce , a jak jest pijany to wolę go unikać bo może zamęczyć człowieka bez żadnych rezultatów. Dlatego muszę się wziąść i na dobry początek rozstać z nim i niech sam spada na dno, a ja jakoś to pociągnę.Wiem ,że może być cholernie ciężko, ale chcę spróbować bo jutro też jest dzień i gdy wstanę to wszystko co zrobię będzie zależało tylko ode mnie i jeśli będzie moja wina to będę to sama wiedzieć.Niestety jak na razie wszystko stało się moją winą i już przywykłam.Obiecuję ,że się odezwę....Idę pakować mojego kochanego Rafała!!!Strasznie mi ciężko...... Pozdrawiam wszystkie panie !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Henryk Kowalski
Więc wypiję za wasze zdrowie moje panie ! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość abigail09
czytam wszystkie wypowiedzi i plakac mi sie chce. bo mam ten sam problem. Moj chlopka kochany..cudowny..dobry ..Ale niestety czesto pijacy. Na poczatku nie widzialam problemu..imprezka co tydzien ze znajomymi..i on pijany tak ze musialam go prowadzic do domu...ale ok..mlodosc ma swoje prawa..nie przeszkadzalo mi to nawet. A teraz..gdy piwa nie wypije ma zly humor..W kazdy wolny dzien siedzi z kolegami w domu i pije..zdarza sie ze koledzy zostaja na noc..i rano znow pija \\\"piwko\\\"na kaca..Gdy mu mowie ze to juz choroba wysmiewa mnie. A to juz choroba bo nie ma tygodnia zeby sie nie napil..moze nie w takich ilosciach ze jest nieprzytomny..ale to jednak picie. Gdy mowie mu ze go zostawie nie widzi swojej winy bo on wg niego jest ok...jako powod wymysla moj romans z szefem, kolegą,,itp..Kocham go bardzo..nie chce go zostawiac..boje sie ze sam sobie nie poradzi..jest taki niezaradny.. Ale z drugiej strony boje sie ze po slubie moje zycie zamieni sie w pieklo..Ciezko o egoizm ..naprawde;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
odeszłam od alkoholika po 7 latach.... to było straszne,niszczył mnie i dzieci... żadne leczenie,dziwne sposoby obrzydzania nie pomagały... wtedy bałam sie mojej decyzji...teraz rok po naszym rozstaniu jestem szczęśliwą mężatką,mam wspaniałego męża, który o nas dba,kocha nas i szanuje mamy normalny dom,spokój na codzień.... a mój były pije nadal.... nie żałuje swojej decyzji i cieszę sie że ja podjęłam ... pozdrawiam was wszystkie i życze powodzenia i wiary w lepsze jutro.. nie bójcie sie zmieniac swojego życia,tłumacząc to tym że sa dzieci.. właśnie dla nich zmieńcie swoje życie ,bo nie zasłuzyły na to żeby wychowywać się przy alkoholiku,wśród awantur,alkoholu,wyzwisk.... pozdrawiam serdecznie szczęśliwa wyzwolona :) :) :) :) :) :) :) :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
evi1975 🌻 mamy po tyle samo lat,dzieci w tym samym wieku i jedno z mężem a drugie z alkoholikiem.... przeszłam to samo i naprawdę trzymam kciuki za ciebie... odezwij sie jak bedziesz chciała porozmawiać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zlamanypaznokiec
witam wszystkich. czytam co piszecie dziewczyny i oddycham egoistycznie pelna piersia dziekujac bogu, ze mnie udalo sie przerwac te bledne kolo jakim bylo moje malzenstwo z alkoholikiem. wychodzac za maz myslalam, ze te \"kilka piwek\" tygodniowo, potem przynajmniej jedno, dwa dziennie, to nie problem. tym bardziej, ze u mnie w rodzinie nigdy nie bylo tego typu patologii, alkohol byl \"dla ludzi\" i pilo sie go w umiarkowanych ilosciach przy roznych okazjach, bez osiagania stanu upojenia. po niespelna roku roku jednak okazalo sie ze maz pije rowniez w pracy, a potem to juz bylo z \"gorki\" i coraz gorzej. tez nie bylam bita, moze dlatego ze kiedy raz probowal podniesc na mnie reke, odruchowo dostal ode mnie mocny cios w brzuch. znam i wiem natomiast, co znaczy znecanie sie psychiczne. po 5 latach malzenstwa z osoby, ktora byla pewna siebie, optymistycznie nastawiona do zycia stalam sie jakims hm...robotem. no i wiecznie mialam na ustach slowo \"przepraszam\". przepraszalam ze jestem, ze zyje, przepraszalam wszystkich dookola za mojego meza, przepraszalam ze przepraszalam i przepraszalam ze w pore nie przeprosilam. przestalo mi kompletnie zalezec na sobie. priorytetem bylo zadowolenie mojego meza, no bo kiedy byl zadowolony z siebie, zostawial mnie w swietym spokoju. po pieciu latach spadla mi z nieba popozycja pracy dla niego za granica. popieralam go z calego serca, na tyle jednak delikatnie zeby nie wyczul, ze za bardzo mi zalezy na jego wyjezdzie. no i pojechal. ten dzien byl jednym z najpiekniejszych dni mojego zycia. stojac na dworcu plakalam histerycznie. on myslal, ze dlatego ze juz zaczynam tesknic (tak tak alkoholicy nie maja juz tak wielu szarych komorek ktore odpowiadaja za logiczne myslenie) a ja wylam ze szczescia. po jego wyjezdzie wrocilam do rodzinnego domu. po raz kolejny dziekujac bogu za zrozumienie jakie znalazlam u swojej rodziny. zadzwonilam do niego informujac, ze skladam pozew o rozwod. nie bylo latwo. rozwod dostalam dopiero 2 lata pozniej. nie od razu wrocilam do roli \"przebojowej, zdrowej, silnej\" kobiety. teraz jednak tamte zdarzenia sa juz przeszloscia, a ja juz nigdy nie pozwole soba pomiatac tylko dlatego, ze wydawalo mi sie ze go kocham, i tylko dlatego ze czlowiek ten mial problem z samym soba. w koncu to on mial problem. nie ja. dziewczyny, nie pozwolcie soba pomiatac. z kazdej sytuacji jest jakies wyjscie. nie pozwolcie, zeby maz alkoholik odzieral was z resztek godnosci i nie dajcie sie ciagnac na dno. wiem, ze pewne decyzje nie sa latwe i ze musza w nas dojrzewac, ale zajmujac miejsce u boku meza alkoholika zadna z was nie pojdzie do przodu. trzymam za was kciuki i pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polka30
mój mąż tez jest alkoholikiem. nienawidze tego słowa. mamy 3 dzieci (chłopcy). Jestesmy małżeństwem od 10 lat. Pije codzennie kilka piwek. Po alkoholu jak i na trzeżwo jest hamski, ordynarny i złośliwy. przewaznie wypomina mi jakies pierdoły s czasów kiedy nie byliśmy razem (dawno i nieprawda) karmi sie nimi i nakręca. Jak sie nie odzywam jest ok bo i on sie nie ozywa i nie ma problemu, ale ilez mozna milczeć i zgadzac się na taki stan rzeczy? prosby, grozby i szantaże nie pomagają. kazałam mu sie wynocić ale on siez tego śmieje. Dom jaet mój ( darowizna od cioci) ale on w nim wykańczał za pieni ądze głównie od mojej mamy. Teraz twierdzi, że włożył w to serce i sie nie wyprowadzi Wszyscy jestesmy zameldowani u mojej mamy w domu ( tez moja własnośc). Szkoda mi opuszczac mojego prawie wykonczonego domu (bo przeciez jak nie pracował to nie miał czasu dokonczyć remontu domu bo telewizja, spanie, żle sie czuł0, ale dziś podjęłam taką decyzję jak po wczorajszym wurzuceniu jego rzeczy i zamknięciu sie w domu zepsuł futryne i wpakował sie do miego taranem. On nie ma honoru. pracuje przty remontach. Pytanie brzmi jak mam sie wyprowadzić z domu z którego nie chce sie wyprowadzic moje dziecko (9 lat za 3 tygodnie komunia)które właśnie zaczęło mieszkac we własnym pokoju na które czekał o tyle czasu. ( u mamy byśmy musieli zaadoptwac strych na mieszkanie a to koszty). mam jeszcze synka 1,5 roku który jak jestem w pracy to siedzi u mojej mamy i 3 latka który chodzi do przedszkola. oni uwoelbiają tatę bo jak przychodz z pracy (po piwku ) to sie z nimi bawi (góra jakieś 15 minut) a nastepnie znika z kolezkami - sąsiadami w celu spożycia. ja pracuję. od roku mąż- pan i władca który nie znosi sprzeciwu i odmiennego zdania - płaci mi 750 zł miesięcznie na dzieci ( ale za siebie juz nie i tylko za miesiące w których pracuje) na mojej głowie dzieci, dom sprzatanie itp. przestałam gotowac to co on lubi. on jest egoista w każdym calu. niewiem co mam robic. jak mam sie od niego uwolnic. Byłam u psychologa i kazała mi sie natychmiast z nim rozwieść. Ale jak jeśli on się nie wyprowadzi z tego domu??? z kąd wezmę świadków? i kto da mi rozwód z trójką małych dzieci? gdzie mam mieszkać? Szkoda mi mojego syna, który to w2szystko rozumie i nie podoba mu sie wcale zachowanie ojca. Bardzo prosze o rade co mam zrobić? nauczyłam sie juz jeżdzic bez niego na imprezy rodzinne ( do mojej rodziny) bo on nigdy nie ma ochoty ( do jego rodziców jeżdzimy bardzo rzadko) znam temat alkoholowy bo mój ojciec jest alkoholikiem (nie pije od roku, po wylewie, ale nie zmienił sie wcaLE) moja mama mieszka naprzeciwko mnie. nigdy jej sie nie skarżyłam, ostatnio poskarzyłam sie teściowej i powiedziałam o rozwodzire - współczuła mi ale to wszystko. Czy mam czekac do komunii a potem robić coś? nie chciaqłabym skrzywdzic mojego syna. Pomóżcie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iwona30.
Mój mąż jest także alkoholikiem.Stoczył się jak najgorsze ścierwo.Pracował jako kierowca, miał dobre zarobki, zabrali mu prawo jazdy za jazdę po alkoholu.Pół roku szukał pracy.Jeszcze wcześniej nie pił tak dużo, ale teraz nie wytrzyma dwóch dni bez picia.Ostatnio w amoku alkoholowym zdemolował dziecku ze złości komputer.Mamy dwoje dzieci.Myślałam,że zacznie się leczyć ale on nie uważa,że jest chory.Każde jego picie kończy się awanturami, wyzwiskami i obelgami.Aż szkoda powtarzać.Teraz powiedziałam dosyć. Mieszkamy na stancji, więc w moim przypadku nie będzie problemu z przeprowadzką i zostawieniem żula. Nie wzywałam nigdy Policji, bo przychodził pijany i kładł się spać.Przez ostatnie dwa miesiące przechodzi sam siebie.Chyba dosięga dna.Mam pytanie, jak załatwić,żeby skierowali go na przymusowy odwyk? Nie daruję mu tego co mi zgotował. Obawiam się,że jak go zostawię to nie da mi spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość basiapauliny
Witam wszystkich serdecznie....przeczytalam tylko poczatkowe posty... jestem przerazona , az tak wiele kobiet ma ten sam problem :(((....ja niestety musze sie przyznac , ze moj maz takze naduzywa alkoholu.....jestemy 6 lat malzenstwem...w tej chwili daje mu do zrozumienia , co sie stalo z naszym malzenstwem i jesli mu zalezy to niech postara sie cos z tym zrobc....ja juz "wysiadam" .....nie mam zamiaru sie dalej "meczyc" i co gorsza nie chce zeby moje dziecko wychowywalo sie w tak niezdrowej atmosferze.....ja juz dosyc sie nagadalam , naprosilam, nakrzyczalam - zobaczymy...w kazdym razie chcialam napisac kilka cieplych slow do osob tak wlasnie dotknietych....kochani jestescie naprawde wiele warci i czas zeby o sobie pomyslec....ja jestem na etapie poszukiwania dobrej pomocy/porady zwiazanej z rozstaniem ...jest mi ciezko , troche w zyciu przeszlam (wylew , rak , depresja, martwe II dziecko)....nie poddam sie , przynajmniej mam taki zamiar,ale czuje ze powoli zaczyna mi brakowac sil.....pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vivaa
pozdrawiam was dziewczyny, trzymajcie się i nie poozwalajcie się zamęczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elus1969
dziewczyny czytam te wasze wypowiedzi iczuje sie jakbym to ja pisala.Mam 40 lat i 2wspanialych synow(18 i14), no i zeby nie bylo tak pieknie to do tego meza alkoholika i nieznosnego tescia. Mnie tez juz rece opadaja . Ogarnela mni niemoc psychiczna. Najchetniej bym go zostawila ,ale to wcale nie jest takie proste po 20 latach malzenstwa.Najbardziej przeraza mnie swiadomosc,ze dopuszczamsie wobec niego rekoczynow. Czasami prosze Boga aby mi oddal, bo wtedy nie zastanawialabym sie ani minutyaby od niego odejcsc. Mam swiadomosc tego ,iz nie jestem w stanie mu pomoc, ze coraz bardziej go nienawidze a jednoczesnie wciaz KOCHAM!i zal mi go jako czlowiieka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

Bądź aktywny! Zaloguj się lub utwórz konto

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to proste!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się

×