Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość12356666

Akceptuję moją teściową ale nie wiem jak odmawiać dyplomatycznie

Polecane posty

Gość gość12356666

To nie jest post w stylu ,,nienawidzę mojej teściowej", a raczej ,,moja teściowa jest trochę dziwna". Nie toczę bojów z teściami, ale mam wrażenie, że są wiecznie rozżaleni moją postawą. Zacznę może od początku - teściowa wtrącała się w wiele spraw między mną i mężem (ale ponieważ ja studiowałam 2 kierunki to byłam osobą dość zabieganą i jakoś nie kontrolowałam tego, co najwyżej się dziwiłam). Po pierwsze kiedyś okłamała mojego męża, że jego brat czeka na niego na lotnisku, bo tak ustalali przecież (co było nieprawdą, bo brat był już w domu...a mąż myslal,ze mu się cos pokiełbasiło i wybiegł ode mnie z domu). Po drugie, zrobiła nam wielkie wesele podczas gdy my chcielismy skromne (tzn ja takie chciałam, ale nie miałam nic do gadania - tyle z nią ustaliłam, ze jak musi byc wielkie to ona musi pokryc koszt tych gosci, bo ja pokryje tylko swoje 30 osob...Chyba bylo jej to w niesmak, bo mam rodzicow niebiednych i sama tez bylam czynna zawodowo...ale poprostu nie lubie wywalac kasy na cos co mnie nie kreci). Ale to powiedzmy sobie BYŁO MINĘŁO. Teraz są inne problemy. Tesciowe maja 70 km dom nr 2 od Krakowa i ciagle wymuszaja cos w zw. z tym domem (ze mamy tam jezdzic). Ja juz dostaje fioła bo co wizyta raz na tydzien jest biadolenie, ze tam nie jezdzimy. Czasem pojedziemy RAZ na pol roku...ale nie bo powinnismy co tydzien. Mozna mowic, ze mamy 5 mies dziecko, ze szkoda go kisic w aucie bo u nas tez jest ogrod, ze tez mamy tylko weekend a musimy dbac o wlasny dom, ze trzeba zabezpieczenia przy schodach zrobic, ze maz pracuje wiecej niz 8h na godzine, ze chcemy czasem tez razem pobyc, a nie w korkach na zakopiance, potem jeszcze z wiejska rodzinka przy stolach biesiadowac jak zar leje sie z nieba. Ostatnio maz dostal zjebe, ze pradziadkow prawnukowi nie pokazuje, ze węgla nie pomaga przerzucac (choc 2gi ich syn pomagal) i ciagle takie pretensje....serio ciagle pretensje ...ja juz nie wiem jak mam przegadac ze po 1 nie usmiecha mi sie dymac z dzieckiem tam po 2 wole sobie w swoim ogrodzie siedziec, ze oni u nas i tak raz na tydzien sa to po co my mamy ciagle jezdzic, ze jesli juz to mozna wpasc do nich do mieszkania w Krk bo blizej...niz na wies...Ciagle maja zale, ze nie jezdzimy na urodziny, imieniny, bla bla bla KTOS TEZ TAK MA??? ZE WAM SIE NIE CHCE??? i przez to jestescie BEEE...i jak wyjsc z tego obronna reką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rozumiem Cię bo mam podobny problem. Moja teściowa jednak nie jest tak normalna jak Twoja. Na początku zwązki chciała go zniszczyć, bo była zazdrosna że syn opuszcza dom. Ona jest sama od lat i mojego męża traktowała jak ostatnią deskę ratunku. Przy tym nie ma żadnych koleżanek, żadnych zainteresowań i dlatego miałam wielki problem by się od nas odczepiła. Teraz jest lepsza niż kiedyś, pewne rzeczy przetrawiła, ale jedna cecha pozostała jej nadal: ona kompletnie nie ma swojego żcyia, chce byśmy co tydzien przyjeżdżali a mi się po prostu nie chce. Bo ona ma taki charakter że męczy ludzi, ja czasem po wizycie u niej musżę z 2-3 dni dochodzić do siebie, to taki chaotyczny, bardzo negatywnie nastawiony do siebie, zgorzkniały człowiek. Źle na mnie działa. Do tego jest apodyktyczna, władcza, pró”uje ustawiać nam życie, na co się burzymy, ale niesmak pozostaje. Na co drugiej wizycie palnie tekst, od którego już dawno powinnam się obrazić, ale ogarnęłąm że ona tego nie kontroluje...bo do innych też takie teksty wali a potem mówi że nie zdawała sobie sprawy że to denerwujące/ Ogólnie mam dość i teraz sobie postnowiłam że raz na 2-3 tygodnie to jest maksimum kiedy mogę ją odwiedzać. Oatatnio wryła się nam na spotkanie ze szwagrami, które miało byc tylko nasze. naprawdę, taki natręt.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
miało tam byc, że teściowa jest negatywnie nastawiona do świata i do ludzi (do siebie to ona jest super nastawiona, większej miłości włąsnej nigdy nie widziałam...możnaby tym samouwielbieniem obdzielić ze 40 osób i jeszcze by zostało)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuję podejścia, dzięki bogu moi teściowie aż tacy nie są. Oczywiście też coś tam pomarudzą, że niby rzadko ich odwiedzamy, ale nie są to pretensje. Poza tym mają więcej dzieci, w tym dwójkę,k która jeszcze z nimi mieszka, więc zapewne tak tego nie odczuwają. A co Wy możecie zrobić? Pierwsza sprawa: niech rozmawia i odmawia przede wszystkim Twój mąż. Skoro teściowie mieli do Ciebie kiedyś jakiejś tam pretensje i jakoś im tam "podpadłaś" to lepiej, aby o odmowie informował ich ukochany syn;) Po drugie: macie prawo żyć jak chcecie i nie jeździć co tydzień do ich domku za miastem. Stosujcie zdartą płytę, grzecznie i uprzejmie mówcie, że macie zajęcia itp. Oni zdartą płytą Wam marudzą, Wy zdarta płytą odmawiajcie. Oni nie przestaną, ale Wy też nie możecie im ulegać dlatego, że mają pretensje i Was "zmuszają".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
oni to klamcy! co to w ogole za sukinsyny taka rodzina! a tesciowe to sa c**y najdorsze co doijaja ludzi i gina ich marzenia te s*******nskie i bardzo komunistyczne! musisz od tego uciekac i unikac tej tesciowej! 333 www.youtube.com/watch?v=1MSTO3JnDNg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćgość12356666
hehehe no z tym bezpardonowym atakiem sotkaniowym to mamy podobnie. Ostatnio siostra meza miala urodziny, byli sami ludzie 25-33 lat i ...ONA we własnej osobie. Troche nie pasowala do towarzystwa. To tak jakby moja mama 50+ wziela mnie na spotkanie ze swoimi psiapsiolami i co ja niby mialabym tam robic? Oczywiscie nasze tesciowe nie sa jakies wyrodne, ale jak wyrobic sobie taktyke dyplomatycznego odmawiania. Prosze nie uzywac chamskich epitetow

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ależ z ciebie dyplomatka :P Teściowa zrobiła wam wesele-niespodziankę? jeśli ci nie odpowiadała forma - trzeba było poinformować ją jakie decyzje powzięliście. A co do wyjazdów - do upadłego, metodą zdartej płyty powtarzać, że dla was takie wyjazdy to żadna frajda a umęczenie i jeździć nie będziecie - tak po prostu. A pretensje typu węgiel - kwitować że trzeba wziąć jakiegoś okolicznego Zdziśka, który to za 20 zł rozładuje, a nie oczekiwać, że goście, którzy zasuwają cały tydzień w pracy, w weekend będą z łopatą zasuwać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12356666
Nie niespodziankę...ustaliłyśmy, że ja się zgadzam na wielką bibkę jeśli ona płaci za swoich gości i ona się zgodziła. Poza tym, mój mąż też niespecjalnie chciał ciąć tą liczbę gości, ale to było minęło i nie ma co wracać. Generalnie nie był to szczyt moich marzen, ale ostatecznie i tak siedziałam z kim chciałam. W sumie metodą zdartej płyty powtarzam to 4 lata i chciałabym żeby to się skończyło. W sumie wręcz otwarcie powiedziałam jej, że nie nie mam na to czasu, no...ale nie dotarło. A jeśli chodzi o węgiel, to nie wiem ale co roku jest z tym problem. Nie wiem, taki typ ludzi , ze Zdziska nie chcą wziąć, a na wesele wywalą kasiory tonę. Co do komentarzy wyżej to faktycznie moja tesciowa nigdy nie chciala mnie zniszczyc, jest na to zbyt cwana. Doskonale wie, ze ktos jej synalkiem zająć się musi i wie też - tak mi się wydaje- że zle nie trafił. Problem ze mna jest taki, że mnie ciężko bacikiem gdziekolwiek pogonić...no chyba,ze na wczasy:). Mąż siostry mojego chłopa robi wszystko co tesciowie mu każa i tak ostatnio woził ich po całej małopolsce od komunii w Jordanowie do urodzin w Mysłowicach. Jeszcze nas odwiedzili. Masakra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12356666
a jeszcze co do samotnej tesciowej, to ją jeszcze rozumiem,ze tęskni i jej się nudzi. Ale moja np. ma jeszcze jednego synka w domu, coreczke, ktora mieszka 500 m obok i nas ok 15-20 km (2 konce Krakowa) i w sumie tez mi meza z domu ,,wyciąga". Wymysla takie akcje, ze np. ktos chory , to trzeba go odwiedzic. Ciagle ktos ma urodziny/imienimy w tym rodzie i jej zdaniem my powinnismy dymac od chalpy do chalpy zeby te urodziny obchodzic, najlepiej z nią razem. Ona sama tez obchodzi urodziny, imieniny, dzien kobiet, dzien matki, rocznice zawarcia zwiazku malzenskiego i na jej prezenty i tak sporo idzie. Tesc to samo tez wszystko swietuje. Rodzenstwo tez. Acha zapomnialam o swietach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odwiedzacie tesciowa raz na pol roku, Bo macie 5 miesieczne dziecko i nie chcecie w upalach jezdzic? Nie bardzo rozumiem. Od kilku lat masz niemowlaka? I pogoda niezaleznie od pory roku jest taka sama?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćgość12356666
Nie,dawniej odwiedzalam ja ( w zasadzie tesciow) czesciej w Krakowie (bo tutaj też mają mieszkanie, a tam jeżdżą na weekendy). W zasadzie to zanim pojawiło się dziecko to widzielismy sie raz na 2 tyg czasem częściej, czasem rzadziej, ale srednia jest taka. Od momentu jak mam dziecko to w zasadzie nie jezdze ani do nich do mieszkania, ani na wieś. Oni za to do nas przyjezdzaja raz na tydzien lub max. 2. Problem jest,ze na wieś nie chcę teraz jezdzic, a wczesniej nie chcialam bo bylam w ciazy. Nie ukrywam, mogłam jechać...bo w sumie przezylabym to i dziecko jakos tez, ale poprostu nie chce/chcialo mi sie. Ogolnie jestem przemęczona trochę. Takie są fakty. Wole jak ona do mnie przyjedzie i to jej nie pasuje,ze tylko ona jezdzi. A ja natomiast nie mam ochoty pakowac manatkow dla małego, przewijaka ect oraz nie mam ochoty kisic go w korkach ...Sama tez niespecjalnie na tej wsi mam co robic, nie mowiac o tym,ze poswiecajac czas na dojazd i siedzenie z nimi ...trace indywidualny czas dla siebie i męża...no bo wiadomo noworodek wymaga duzo opieki i raczej ostatnio koncentrowalismy sie glownie na dziecku. Mowie tutaj glownie o tej chałpie 70 km od Krakowa. W Krakowie to po narodzinach raz poszłam na urodziny rodzenstwa meza i tez tylko na 1,5h i sie zmylismy, bo juz byla godzina kąpania malego i karmienia i oczywiscie moglam odciagac mleko, zostawiac je mojej mamie albo znowuz go ciągnąć (tylko,ze moim zdaniem na takich imprezach dziecko nie ma nic do roboty) ...aaa odciągac tez nie lubię i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja Cie rozumiem, bo mi tez sie nie chce jezdzic po rodzinie, bo 'powinnam i wypada', najczesciej robie to niechetnie i z poczucia obowiazku. Wole posiedzieć z mezem i dzieckiem w domu, isc na spacer, spotkac sie ze znajomymi, jechac spokojnie na zakupy... jak mam sie spotkac z rodzina meza to w duchu rozpatruje to jako zawracanie d**y:) nie mam tam co robic, nie lubie jak jest duzo ludzi i wszyscy sie dra, taki ogolny chaos mi odbiera cala energie i siedze przy stole doslownie wyczerpana, pewnie z mina skazanca, jestem mila, ale jest to tylko kwestia dobrego wychowania i podejrzewam, ze to widac. Moja rodzina jest troche spokojniejsza teraz, ale tez mnie mecza odwiedziny, moja matka to wampir energetyczny i jak np pojechalam do niej na weekend z malym, to doslownie nie umialam sie ogarnac, ona chciala ode mnie 1000 rzeczy naraz, 5000 pytan na minute... eh to chyba ze mna cos nie tak:) no ale rozpisalam sie, a w zasadzie nie wiem co Ci poradzic, moze po prostu ignorujcie te pretensje? Nie komentujcie, konsekwentnie zmieniajcie temat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiedz mezowi, zeby grzecznie odmawial i po sprawie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak to wy pierwsze paniusie macie male dzieci i ogarnac sie jest ciezko.A ta co mamy nie rozumi to slabo z twoja psychika ,jak bedziecie w wieku tesciowej lub swojej mamy to wcale nie ogarniecie tego co dzieje sie wokow was paniusie za dyche i nowo narodzone.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Chyba na to nie ma dobrej rady. Moja tesciowa jest bardzo imprezowa, nie jest jakas samotna kobieta, ma 6 rodzenstwa, ma męża, ma jeszcze 1 syna w domu ( kazdemu by nas najchetniej pokazywala i sie chwalila, choc pewnie tylek tez obrabia - a to wiem, bo tez jestem jej powierniczka tylko jak nie o mnie chodzi ). Ostatnio juz robi podchody do męża, że ona już nawet nie liczy,że weźniemy małego i przyjedziemy ect. Ja jej już powiedziałam,ze kiedys go wezniemy jak bedzie wiekszy i na wies i do mieszkania do nich(teraz to tam jeszcze jest młody niecałkiem ulozony pies rotwailer takze tymbardziej jakos nie garnę się do wizyt). Problem jest tez taki, ze ona nie rozumie, ze my mamy dom i w sumie to ja nie wiem czy ona jest zadowolona,ze my mamy wlasne mieszkanie bo chyba chodzi o to, ze kazdy powinien byc tam wlasnie u nich (bo sie okazuje,ze wybudowali wieli dom i poki co nikt tam mieszkac nie chce, bo jest daleko do pracy). Rodzenstwo mojej tesciowej jest bardzo biesiadne, serio celebruja wszystko chyba taki sposob na zabicie nudy. Ja się tam nie nudzę. Zamiast siedziec z ludzmi - srednia wieku 50+ (wszyscy tak naprawdę obcy) i rozmawiać o tym kiedy se zrobimy kolejne dziecko wole jechac gdzies na wypierdy albo najzwyczajniej w swiecie ogladnac jakis glupi serial lub spotkac sie z kumpelami. Powiem nawet, że przeciez podczas takich spędów to tez z tymi tesciami kontakt jest minimalny. Kazdy gada z kazdym o p*****lach - takie lanie wody. Jak jest duzo ludzi, nie ma miejsca na pielegnowanie więzi. Ona jest u nas zawsze milo widziana, ale tez w sumie moglaby juz nie mowic o proszonych obiadach bo znowu wielka akcja...gotowanie ect. Jest raz na tydzien to nie wiem...niech sie dzieckiem zajmie, poopala u nas w ogrodzie...ale tez niech nie oczekuje,ze my wiecznie bedziemy stac na bacznosc - mi sie nie chce. Ostatnio to jak byli to ja poprosilam zeby sie zajela malym i wymylam sobie kuchnie...to tez widzialam,ze jest w szoku. NO CO??? nie mam kiedy tego robic ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosczdomu
Mam podobie. Teściowie mieszkaja z tesciem 8 km od nas i tez siw nudza bo oboje na emeryturze a ze ja siedze na macierzyńskim to oczywiscie niemal codziennie musza nas rano odwiedzic chocby na pol godzinY. Jeszcze oczywiscie czasem sie pyta czy my po południu nie przyjedziemy... nosz k*****a ile mozna.... ogolnie jest spoko nie mam co narzekac ale na dluzsza mete jest meczaca, troche typ plotkary i strasznie glosno mowi i jej towarzystwo na dluzn mnie meczy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,co najwazniejsze to chciałaś nam przemycić że studiowałas dwa kierunki:) nie ty jedna zresztą tu obecna na kafie:) dzięki ktorym nie zauważyłaś że tesciowa wtrąca sie w związek bu ha ha ha. Nie rżnij damy z miasta,bo jak leciałaś o ołtarza to jakoś ci wiejska rodzinka męża nie przeszkadzała a i on sam ma wiejskie korzenie skoro ma taką rodzinkę.No coż ale lepszy wróbel w garści niż gołab na dachu. Obronna dłon dla ciebie to staropanieństwo,bo robisz z siebie kogoś kim nie jesteś a twoje narzekanie jest żałosne,udajesz księżniczkę na ziarenku grochu,choć przypuszczam ze to co posiadacie to nie twoja zasługa.Nie zapominaj ze mąz mężem ale to nie twoja własność. Jestes taka mądra to jak facet pracuje więcej niz 8 godz to ty zapracuj na fachowców ktorzy zrobią zabezpieczenia przy schodach a mąz bedzie odpoczywał. Nie ustawiaj życia innym,wesłas w związek to jesli nie chcesz bywac,pozwol ze mąz zdecyduje sam za siebie,nie jest niewolnikiem.Zeby nie było,jestem żoną i synową ale bez przesady nie terroyzuję rodziny bo mam swoje pomysły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość12356666
Napisalam, ze jestem osobą, ktora cos tam w zyciu robi - totez nie mam czasu na rodzinne spędy. Akurat studia byly minely, potem akurat mialam i mam jeszcze ciekawsza prace i moglabym sie rozpisywac takze o tym i niejednym innym osiągnięciu - jakbym chciala sie chwalic. Nie mam nic przeciwko ludziom ze wsi. Nie wszyscy, ktorzy tam mieszkaja zachowuja sie w sposob stando- biesiadny (wręcz są tacy, którzy mają to w poważaniu).Nie lubie wiejskiej mentalności postaw się a zastaw, obserwowalnej takze w miastach. Jak leciałam do ołtarza to nie znałam az tak tej rodzinki, mało tego uwazalam,ze maz jest z miasta (poniewaz tam ma mieszkanie, tam chodzil do LO i na studia wiec wtf ;)) Poza tym, ja tez mam wiejskie korzenie( jakby popatrzyc na wszystkie korzenie) totez wisi mi koło nosa jakie on ma...bardziej mi chodzi o podejscie do zycia. Staropanienstwo raczej mi nie groziło i nie grozi, zwlaszcza ze kazdy moj ex mi się oswiadczal. Sądzę, że nawet teraz jak mam dziecko i przytrafilaby mi sie samotnosc to...znalazlabym kogos gdyz jestem mega zaradna a i uroda wraz z ciaza nie minela :) wrecz przeciwnie waze 50kg (HA!) Ja juz dawno chcialam wynajac fachowcow do zabezpieczen, ale maz uwaza, ze on zrobi lepiej wiec skoro kocha majsterkowanie nie moge mu zabronic ! Mąż akurat tez nie chce az tak bywać(a jak chce to ja mu nie bronie, ale sama nie będę). JA tez nie jestem niewolnicą i będę robić to co chcę :) Uwazam autorko ostatniego posta, ze bycmoze ty tez odciągasz swoje dziecko od nowo-powstałej rodziny wydzierajac młodym resztki czasu, które powinni poswiecac glownie sobie. Budowanie domu, to nie biesiadowanie co niedziele, ale bycie razem i rozmawianie ze sobą. Potem wszystko konczy sie tak, ze mlodzi sa ze wszystkimi , ale nie ze soba. Inni im zycie ustawiaja i krzywdza tak wiele mlodych malzenstw. Ja nie mowie zeby odcinac sie od tesciow - bron Boze, sama swoja goszcze jak widzicie czesto. Jak nie mialam dziecka, odwiedzalam tez czesto. Nie jestesmy skonfliktowane, ani my ani ja z mezem. Niemniej są zdarzenia irytujace.Teraz mam dziecko i mam zamiar wykorzystac ten czas zeby wiecej byc z mezem, mniej siedziec przy stole i zajac sie NAMI. Pozdro! Zdania nie zmienie. Moja mama zreszta tez uwaza, ze tesciowa jest nadgorliwa i kompletnie mnie rozumie,ze nie lubie biesiadowania bo ona tez nigdy nie przepadala. Jestem zupelnie inaczej wychowana. U mnie czas wolny spedza sie aktywniej i calkowicie inaczej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość12356666 dziś W mieście też mieszkają wieśniacy,pouciekali ze wsi bo im się marzy życie miejski.Nie chca kosić,grabić,sadzić ziemniaków.Jadą na weekendy do starych po jajka,serki,smietankę. Nie mniej jednak jak sie jest ze wsi,ma się te korzenie to można wyjsc ze wsi ale wieś z was nie wyjdzie.I to ty ,mąz i wasze rodziny są żywym przykładem.Bij zabij,moje zawsze musi być na wierzchu.To wasza wiejska natura. Obmawiać tyłek bo jest taka durna kafeteria która wszystko przyjmie i spęd idiotek które "dołożą do pieca" nie znając prawdy która jest jak doopa,każdy ma swoją.DOBRANOC!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
08:30] . Staropanienstwo raczej mi nie groziło i nie grozi, zwlaszcza ze kazdy moj ex mi się oswiadczal. Sądzę, że nawet teraz jak mam dziecko i przytrafilaby mi sie samotnosc to...znalazlabym kogos gdyz jestem mega zaradna a i uroda wraz z ciaza nie minela usmiech.gif wrecz przeciwnie waze 50kg (HA!) xxxxxxxxx No popatrz popatrz,tylu się oświadczyło i w końcu pozostał ten ze wsi. Piękna,zgrabna i powabna 50kg i 160 w kapeluszu no no,toż klekajcie narody,tylko łapać by nie uciekła Nie mam watpliwości juz żadnej że masz coś z pacyną.Marsz do lekarza:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no tak sie sklada, ze kazdy z moich ex mial wiejskie korzenie ja mam mieszane (ale w sumie jakos specjalnie mnie to nie obchodzi i nie obchodzilo). Ktos sie dziwi, ze pisze cos na kafie...a sam siedzi i odpowiada, jest ą i ę, ale o dziwo ma czas :D My w sumie dobrze ze soba zyjemy ( ,,bij zabij" nie istnieje) niemniej kazdy ma prawo do wlasnego sposobu zycia, a niestety tesciowe lubia ponarzucac swoje dyktando

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
wczoraj hi hi,no odpowiada ci, ale wyznaje zasadę,że nie srrra w swoje gniazdo .Tu nie chodzi o czas a o zasadę. Nie wiem czy wiesz:) ale swój ciągnie do swojego.Ludzie się dobierają .Ja mam szwagra rodem z wiochy,toż to istny koszmar,ci ludzie kończyli studia ale dyplomy ich powinny wisieć w WC. My z miasta mamy inne priorytety,on się gubi choć mieszka od 20 lat.Dyplom do czegoś zobowiązuje choć nie oznacza że posiadający go, to człowiek z intelektem,bo z tym człowiek się rodzi,studia nie dają tego w załączniku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ty co sie ostatnia tu wypowiedziałas co masz taki spin du/py.? Aż k***a strach sie bać takiej znajomej, koleżanki czy sąsiadki - złośliwa i do tego jakaś podła , bezinteresowna zołza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do tej wyżej!!! prawdę ci baba napisała, której się boicie jak ognia,bo wyżej sraacie niż d...ę macie ...wieśniaczki,słoma z butów wystaje a w dyplomację chcą się bawić i ustawiać innych. Tak zgadza się,dzisiaj dyplom mozna sobie kupić ale inteligencji niestety się nie da. Jak się znajdzie tutaj ktoś kto wam dowali to robicie w gacie ze złości i wieszacie psy na zdrowo myślących. Strach się bać? to ożenić się z taką zołzą jak ty pomiocie wstrętny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ojej jakie epitety i jaki hejt. Nie wiem, ale chyba komuś straszne są młode, ambitne, niezależne kobiety, które jednak wolą dyplomację od chamstwa prezentowanego przez autorów niektórych postów. Skąd ta pewność, że wasze korzenie są tylko i wyłącznie miejskie? Ja od pradziada wiem, że takie mam. A że dawniej moja familia była porozrzucania po całej PL -to też wiem, nie wspominając o nazwiskach zupełnie niepolskich, które też były. Sami zastanówcie się co wypisujecie. Jakieś chyba kompleksy macie.Dyplom faktycznie zobowiązuje. Jednak osoba, która mi odpisała , ,że jest taka ą i ę" to jednak nie wie gdzie w języku polskim stawia się przecinki. Ja sobie dyplomu nie kupiłam, studiowałam oba kierunki dziennie na krakowskich uczelniach państwowych i z bardzo dobrym efektem :) ale nie o tym cały wątek. To jednak zawiść jest mocna w ludziach do tego stopnia, że nie doczytali o co chodzi , a wypatrzyli dodatek o wykształceniu. Pozdrawiam hejterów, ale dziękuje głównie osobom dzielącym się podobnymi doświadczeniami i zasadami jak sobie z tym wszystkim radzą :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja tez nie lubie odwiedzac calej rodziny i tych spedow rodzinnych. sw bozego narodzenia wygladaja tak: tesciowa i jej cale rodzenstwo(2 siostry i brat, ktorzy maja oczywiscie juz duze dzieci) co roku maja wspolna wigilie, no ja mam tez swoja rodzine i wole wigile u swojej mamy czy tez u siebie w domu niz isc do jakiejs ciotki meza, drugi dzien swiat to samo towarzystwo spotyka sie u innej ciotki i szczepana jeszcze u innej, co roku jest rotacja. oczywiscie wszyscy oczekuja,ze my tez przez cale swiata bedziemy chodzic na te spedy, nikt nie che brac pod uwage,ze ja mam tez swoja rodzine, swoje rodzenstwo ktore ma juz swoje domy,dzieci i wole do nich isc niz do ciotek a no i swoje ciotki tez mam i duzo rodzenstwa ciotecznego a do tego mamy znajomych no i mamy wlasne dziecko i chcemy tez spedzic czas tylko z nim czasem. My to poprostu zlewamy, przychodzimy kiedy my mamy czas i nie siedzimy po 6-8h ale po 2h, wiecej nie da sie zwytrzymac bo 25 osob w jenym pokoju, glosno, duszno, kazdy sie przekrzykuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka ponownie :Ja też mam podobnie. Moją rodzinę zepchneliby do marginesu. Ostatnio jest inaczej, ale to ja już sobie wywalczyłam. Byłam na wigilii raz u nich (15 osob) i jeszcze mi sie oberwało, że po obiedze 1wszego dnia swiat chcialam do swojej rodziny jechac. Brak uznania dla mojego poswiecenia zapamietalam sobie baaardzo dobrze i juz nigdy tam na sw. BN nie pojechalam. Raz jeszcze bylam na wielkanocy. U mnie sa 4 os, u nich 12 wiec uwazam,ze jakos bez nas przezyja. Czasem tesknie za czasami kiedy nie musialam podejmowac decyzji CO W ŚWIĘTA...to bylo takie proste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
2016.07.01 Gdybyś była odrobinę inteligentna to zrozumiałabysś ze są klawiatury które nie maja polskich znaków ,ja też mam taką przywiezioną z Niemiec.Nie dziwię się,chłop żywemu nie przepuści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko,odpowiedz mi na jedno pytanie:) jak taka chłopka jak ty może pisać że siedzenie z wiejską rodzinką męża cię męczy? czy taki ktoś jak ty może pisać o innych będąc też wieśniakiem? Fakt,ktoś wcześniej napisał że dylom zobowiązuje,okazuje się że twój przypadek jest chyba szczególny.Nie zobowiązał cię p*****lucho rodzinna, a na dodatek wyżej s...rasz niz du... masz. Pokaż ten swój topik mężowi i jego rodzinie,z pewnością się ucieszą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka: Ale przecinek to nie jest typowo polski znak, w innych krajach też istnieją - nie wiem czy wiesz:) i nadal widzę powielony BYK w kolejnych postach np. w ostatnim 2x a w przedostatnim 1x. Miastowa paniusia 100% znająca korzenie swe od czasów chrztu Polski...pisać nie potrafi :). No cóż...od tego są fora żeby sobie pisać co leży na wątrobie, a cała rodzinka nie musi wiedzieć co mi w duszy gra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×