Gość gość Napisano Czerwiec 29, 2016 W 2001 wykonałem telefon. Wiedziałem że będzie źle. Bałem się i liczyłem na coś. Miałem dość i leżałem w łózku. Mama była w drugim pokoju. Miałem dość, jak dziś chciałem chwili spokoju. Zasnołem. Wtedy jeszcze nie piłem. Takie nastolatkowe piwo albo dwa. I bęc. Głuche coś obudziło mnie i się zerwałem. Wiedziałem od samego początku, a może nawet we śnie że co się stało. Podbiegłem na balkon. Mówią że coś krzyczałem. Mnie się wydawało że byłem spokojny. Właściwie chyba nic mnie nie jest w stanie wyprowadzić do stanu abym po sobie coś pokazał. Nie wiem czy to po tamtym zdarzeniu, czy już tak mam. W środku płacze natomiast mógłbym rozjebać pół świata i nie zrobi to na mnie wrażenia. Dziś mam synka i tylko on trzyma mnie przy równowadze. Nie mam do kogo wykrzyczeć tych chwil. Nie mogę mu zrobić czegoś podobnego, ale czuje że nie dam rady. Dziś pije 6 dzień i mam dość. Może wrócić na to 9 piętro. Udostępnij ten post Link to postu Udostępnij na innych stronach