Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Czy udało się Wam uratować zwiazek po zdradzie?

Polecane posty

Gość gość

Przypuszczam, że zostałam zdradzona przez męża. Pisał i dzwonił do innej, znikał na noc. Jego zachowanie zmieniło się z dnia na dzień. On nigdy nie przyznał się do zdrady, widziałam tylko smsa od niej, że go kocha i biling połączeń i smsów które z nią pisał nie raz przez cały dzień. Sms kocham cię niby przez pomyłke wysłany do mojego męża bo pisała z nim i swoim facetem. Jego kontakty telefoniczne trwały prawie rok. Cały czas udawał, że to dziewczyna kolegi i raz pisze z nią a raz z nim. Nie wiem czy doszło między nimi doszło do czegoś, a on się nigdy nie przyzna. Miałam sporo czasu na przemyślenia i postanowiłam dać nam szansę na odbudowę związku. Mąż ostanio bardzo się zmienił. Widać, że pracuje nad sobą. Myślałam, że nasze małżeństwo jest już tylko formalnością i że on nigdy się nie zmieni. Przykre to, ale ta inna dopiero otworzyła mi oczy, przypomniała jak bardzo kocham męża i nie chce go stracić. Niestety ostatnimi dniami kontaktował się z nią telefonicznie niby w interesach z jej chłopakiem i sama nie wiem co o tym myśleć. Mąż sam zaproponował żebyśmy zaczeli wszystko od nowa bo od dawna nam się nie układało. Powiedział, że mnie kocha czego nie robił od bardzo dawna. Wiem, ze to moze byc tylko uspienie mojej czujnosci, ale mimo to chce zaryzykowac ostatni raz. Czy są tu kobiety które walczyły o swój związek po zdradzie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Żadnego związku nie da sie uratować po zdradzie. Zresztą jaki ma sens życie z kimś kto nas nie kocha? Bo przywiązanie? Weź przestań.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiem czy dałabym radę. Z doświadczenia kilku moich koleżanek okazywało się ze jak raz zdradził to kolejny raz przyjdzie mi jeszcze łatwiej. Na zdradę nie ma wytłumaczenia ze się nie układało. Skoro się nie układa to się to naprawia a nie idzie w bok.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wszystko sie da jak sie chce i jesli ten zwiazek wart jest naprawy to WARTO.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dałbym sobie spokoj, z tego co opisujesz, to on tylko będzie bardziej uważaj, żebys go nie nakryła. Ponadto, czy naprawdę komfortowo będziesz sie czuła, cały czas będać na takim alercie - kiedy on sie spóźnia, wyobraźnia będzie Ci mówiła jedno, bedziesz czekała na moment by sprawdzić mu komórkę, cały czas kontrolowanie - stres i nerwica Ciebie zje... Żaden komfort.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
szkoda,ze się nie przyznal. Jak to odbudowac gdy fundamenten ma byc klamstwo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Zgadzam się z przedmówca - możesz mu dać szansę, ale jeśli wciaż będą jakieś szemrane akcje z jego strony, to znaczy, że on tylko próbuje się zabunkrować głębiej ze swoim skokiem w bok, a w tobie uśpić czujność. Tutaj naprawdę potrzeba taktu i empatii z jego strony, żeby odzyskać Twoje zaufanie, bez Twojego żadania kontroli, on powinien zbudować Tobie sfere komfortu. Znam parę, gdzie ona zdradził i bardzo tego załował. Ona dała mu szanse, ale on zrobił wszystko, żeby na nią zasłużyć. Nawet jak wyjeżdzał, to rozmawiał z nią wieczorami telefoniczne godzinami, mimo że ona tego od niego nie wymagała, ale on wiedział, że ta sytuacja może ją skłaniać do różnych bolesnych myśli, a chciał jej tego oszczędzić. Tu było cudowne porozumienie, on wiedział, że musi zadbać o jej komfort psychiczny i to robił, ona wiedziała, że nie może go kontrolować i wypominać mu, jeśłi ma to się udać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Są małżeństwa którym się udało, ale i tak nigdy nie dowiecie się jak to zrobili i dlaczego. Możecie tylko snuć teorie na podstawie własnych przeżyć i zasłyszanych historyjek. I żadna do końca nie będzie trafna bo każda sytuacja jest inna. To wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Podziwiam Cie, Autorko, za chec walki o zwiazek. Ja po zdradzie nie dalam rady ponownie zaufac i nigdy nie dam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Łatwiej byłoby mi gdyby się przyznał, bo moglibyśmy to jakoś przegadać. On chyba boi się, że będę mu wypominała, albo że odejdę z dziećmi. Nie wiem czy żałuje, a to też ważne. Widzę, że jest inny lepszy. Ja staram się o tym nie mówić i nie wypominać mu bo wiem, że to nic nie da. Męczy mnie ta niepewność czy znów do niej się nie odezwie. Sprawdzam mu historie połączeń na stronie operatora. Sporo nerwów mnie to kosztuje i minie dużo czasu zanim jakkolwiek mu zaufam bo na 100% to chyba juz nigdy. Widzę, że on się zmienia i to daje mi nadzieję, że może nam się udać. Ja go nie zmuszałam do zmian, do niczego to jego inicjatywa. Widząc jego zmiany postanowiłam dać coś od siebie i zawalczyć o nas. Zapomnieć o tym co było wcześniej, nie szukać prawdy czy faktycznie do czegos między nimi doszło, czy może małolata się zakochała naiwnie i go męczy. To jest nie ważne nic mi to nie da. Potrzebuje podpowiedzi kobiet o podobnych przejściach jak wy się starałyście o wasz związek. Prawda jest taka, że obie strony powinny się starać, a nie tylko ten kto zawalił więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam osoby, które walczyły i są razem, ale wiesz co, wybaczenie to jedno,da się, a zapomnienie to drugie, to się nigdy nie uda. Dlatego nie mogę powiedzieć, że się nie uda, ale z pewnością nie bedzie już tak samo - związek stracił swoją niewinność. I prawdą jest, że może wina twki gdzie po środku, ale póki Twój mąż wciąż się z nią kontaktuje, a co gorsza ukrywa to i kłamie. Niby kocha, ale wciąż robi krzywdę.... Zastanawiam się, czy nie powoduje nim strach przed porzuceniem, czy to prawdziwa skr******** Zadaj sobie też to pytanie najbardziej obiektywnie jak się tylko da...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wybaczyłam i walczyłam - on niby się zmienił, niby sie starał, ale już nic nie było takie samo - wpadłam w obsesję sprawdzania go, nie ufałam. Tak się nie dało żyć - parę lat pózniej rozeszlismy się... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałam sporo czasu na myślenie o wszystkim i doszłam do wniosku, że bardziej będę cierpieć bez niego niż przez świadomość bycia zdradzoną. Poza tym nie jestem z tych co się tak łatwo poddają. Mamy dzieci, chcę móc za ileś lat spojrzeć im w oczy i powiedzieć, że ja podjęłam walkę o nas i o naszą rodzinę. Zresztą jeśli chodzi nawet o mnie wole żałować, że zmarnowałam czas na odbudowanie związku niż żałować że tego nie zrobiłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wybaczylam. Było ciężko mi, ale czas działa na korzyść. Z tym że mój mąż jak zdrada się wydała bardzo walczył o mnie. Rzucił pracę w której pracowała jego kochanka, różne były sceny bo ona młodsza o 15 lat przyszła do nas do domu płakała, on ją przy mnie wyrzucił kazał jej sC nam spokój. Ogólnie widziałam ze bardzo mu zależy. Ale i tak potem są lata nieufności, domysłów, najgorsze analizy co oni robili razem, dlaczego... Ciezko. Ja kochałam męża i teraz nie zaluje, bo po tych kilku latach od zdrady on nie naduzyl mojego zaufania wiecej, mamy dobre, spokojne życie. Mozna powiedzieć ze nie czuję już żadnego bólu z powodu tej zdrady. Naprawdę czas wyleczyl tę ranę. Nie mam blizn, mąż sie po zdradzie sprawdził jako maz. Ale gdyby wtedy nadal się z nią kontaktował to chyba by mi serce pękło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćU
nie ,nastepnego dnia wszystkie jego rzeczy leżały na środku *****iwej ulicy przy której mieszkaliśmy. Co tu ratwać ? po co ? Zdradził raz -jego wina ,zdradził drugi -Twoja wina ,bo nie wykopałas za pierwszym razem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiadomo nigdy nie zapomne, ale chcę mysleć o jego zdradzie jak o punkcie zwrotnym w związku. Gdyby do tego nie doszło to pewnie i tak rozeszlibyśmy się. Było za wiele pretensji i żalu z obu stron. Brak nadzieji na zmianę, a ta sytuacja zapaliła iskierkę nadzieji. Dzięki zazdrości i strachu o stratę męża zaczełam walczyć, odżyły uczucia, chęć starania się o niego tak jak było na początku związku. Jesteśmy razem 10 lat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację - to jest tylko i wyłącznie Twoja decyzja. Przemyśl tylko czy bardziej kieruje Tobą strach bycia samą, czy rzeczywiście uczucie kochania. Wbrew pozorom - odpowiedź po jakimś czasie wcale nie była taka oczywista... Ale życzę powodzenia i to on musi zacząć walczyć - jedną ręką nie da się klaskać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Warto walczyć tak jak mówisz, nawet dla dzieci. Poza tym jeżeli się uda wasz związek potem bedzie mocniejszy. Ręka jest najmocniejsza w miejscu w którym sie złamie. Przed toba wiele łez ale walcz. Masz o co.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wydaje mi się, że mąż dowartościowuje się tą małolatą czego nie ma z mojej strony. Ja dam od siebie to co mu brakowało i zobaczę co on da od siebie. Jeśli nadal będzie się z nią kontaktował to trudno, a ja będe mieć czyste sumienie że zrobiłam co mogłam. Wygarnęłam mu, że czuje się oszukana, zła, smutna bo obiecał nie kontaktować się z ta osobą. Najpierw pretekst , a potem przerzucanie odpowiedzialności, że ja też cos miałam zmienić i nie zmieniłam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Największa bzdura - walcz dla dzieci. Przede wszystkim musi walczyć o siebie. Dla dzieci bycie w dysfukcyjnej uczuciowo rodzinie nie jest żadnym błogosławieństwem, juz lepiej się rozwieść

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moge opowiedziec swoja historie , na temat zdrady i tym co jest po niej,ale to za dluga historia.Krotko,nadal jestem z nim,ale tylko dla rodziny......Malo tego sama zaczelam zdradzac....Beznadzieja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też zostałam dla dobra rodziny i dzieci- porażka. Jestem nieszczęśliwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wtedy byly ogromne emocje.....dzis rozegaralabym to inaczej....Musza dwie osoby sie starac,ktore tworza zwiazek i cos w nim naprawic.....Jedna nic nie zdziala,tylko polowicznie,musi zalezec obojgu......inaczej sie nie uda nic,pozostaje rozejsc sie,ewentualnie meczyc wzajemnie,slabsza psychicznie nie wytrzyma.......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Masz rację. Czego dzieci mogą się nauczyć w dysfunkcyjnym uczuciowo domu. Do tego mam córki, nie chciałabym żeby powieliły nasz schemat w przyszłości jako dorosłe kobiety. Nasze przepychanki trwają już dość długo i liczę na to że coś w końcu się odmieni. Ja się zmieniam i myślę, że to też jakoś wpłynie na mojego męża. Czas jest najlepszym doradcą. Ja nie umiałabym zdradzić męża, wyrzuty sumienia nie dałyby mi żyć. Wolałabym odejść. Jestem młoda i mam jeszcze szansę kogoś poznać. Do gość 15:20 Piszesz, że rozegrałabyś to inaczej? Można wiedzieć jak?001240

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Do dzis 15.35. Jak inaczej?Otoz krotka pilka,albo ja sie wyprowadzam albo Ty?Osobne zycie na jakis czas.!Taka powinna byc pierwsza decyzja....Dopiero gdyby zacząl sie starac ,zabiegac moglibysmy probowac rozmawiac.On zdradzil,moja wina tez w tym jest,ale czyn jego .Kiedys mi powiedzial,ze powinnam byla odejsc ,moze wtedy bylaby jasniejsza sytuacja czy jest co odbudowywac jeszcze.Jak sie dom zawali,to trzeba najpierw posprzatac gruzowisko.Jesli nie mial fundamentow porzadnych,to lepiej budowac nowy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dla mnie jest jasne jak slonce ze autorka zostala z nim tylko dla kasy a dorabia do tego ideologie o walce o zwiazek dla dzieci - a prawda jest banalna- nie odejdzie bo nie ma dokad i nie ma za co. A poza tym nie chce tamtej go oddac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Miałabym dokąd odejść mam mieszkanie, ale mieszkają w nim dziadki. Pieniądze jakieś też mam. To nie chodzi o kase. Raczej bałam się, że jak odejdę to nic już z tego nie będzie. Poza tym są dzieci i dlaczego one mają wyjść ze swojego domu. Nie raz mu mówiłam, że jak chce to niech on idzie i nie poszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
U nas jeszcze mąż zaczął wyjeżdżać służbowo na kilka dni, nawet tydzień i to chyba też dało nam trochę za sobą zatęsknić. Każdy z nas żył swoim życiem teraz zaczynamy coś robić razem, okazywać sobie więcej czułości i przede wszystkim rozmawiać czego wcześniej już nie było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do autorki: poświęcanie siebie "dla dobra dzieci" jest śmieszne dlatego, że dzieci prędzej czy później zostawiają rodziców i budują swoją rzeczywistość. twoim problemem jest zdradzający mąż. podkopane zaufanie NIGDY nie wróci na swoje miejsce. pozostanie stara, sfrustrowana jędza, gderliwa i upierdliwa dla otoczenia, z powodu win swoich i lowelasa męża. "poprawić" można ułożenie w łóżku, z boku na bok, ale nawyków takich jak zdrada, nie da się naprawić, ani tym bardziej "pogodzić" i odpuścić, żeby poszło w niepamięć. zawsze pamięta się to, co bolesne. a zdrada należy do najcięższych boleści tego nowocześnie kopulującego świata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie dziadki tylko dziadkowie wiesniaro!!! I nie masz gdzie odejsc bo dziadkowie mieszkaja nie w twoim mieszkaniu tylko w swoim, ktore ci zapisali. Zupelnie tez nie rozumiem dleczego twoj maz mialby sie wyprowadzac ze swojego mieszkania? Niestety prawda jest bolesna - nie masz dokad sie wyprowadzic a te pare groszy co uciulalas oszukujac go na zakupach nie wystarcza ci na utrzymanie i wynajecie mieszkania Oprocz tego dobrze wiesz ze mozesz dostac najwyzej 300 zl alimentow na kazde dziecko - dlatego wlasnie 'ratujesz zwiazek'

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×