Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Refleksjaaaa

Ślub i weselisko presja czy potrzeba

Polecane posty

Gość Refleksjaaaa

Czy Wy faktycznie bierzecie te śluby w pięknych białych księżniczkowatych sukniach z welonem, z tą całą oprawą, typu limuzyny, fajerwerki, flesze, witanie chlebem i solą, z weselem na 100-200 osób, bo czujecie taką potrzebę czy presję otoczenia typu rodzina, środowisko, znajomi itp ? Pytam, bo chyba gdzieś po drodze gubi się to co istotne, sama oprawa u wielu osób jest wazniejsza niż sakrament czy po prostu fakt zmiany stanu cywilnego w USC, celem przypieczętowania miłości i wejścia w bardziej intymny psychicznie rozdział życia? Pytam też, bo w obecnych czasach często żeby zrobić takie weselicho, ludzie biorą kredyty, albo poświęcają lata oszczędności lub co gorsza pozwalają na to rodzicom aby oni się zarż.nęli z kredytem czy wydali na starość swoje ostatnie oszczedności ? Albo sami zamiast przeznaczyć kasę na mieszkanie czy dom czy wkład własny na jakieś m., to wolą przetańczyć hucznie kasę w jedną noc, a gnieść dalej się razem z toksycznymi teściami/rodzicami? Ludzie czy myślicie ze slub z taką oprawą da wam większą gwarancję szczęścia niż skromny ślub z obiadem dla najblizszych lub bez obiadu? Bo wydaje mi się, ze ci którzy zdecydują się na skromny ślub swoje oszczedności lub kredyt przeznacza na coś naprawde dla nich ważnego, typu mieszkanie własne żeby szybko odciąć się od matkujących tesciow/rodziców. Czym jest dla Was tradycja? Bo szczerze to ja np zamiast witania chlebem i solą z dwoma kieliszkami - woda i wóda to wolałabym witanie szampanem i kawiorem - bo to są symbole bogactwa i dostatniego życia, zaś chleb i sól? Dla mnie to tak jakbym miała całe życie mieć ciężko, tylko o chlebie i wodzie, sól chyba żeby trzeć oczy z płaczu, a wóda to symbol że mąż lub ktoreś z nas stoczy się i będzie pijakiem. Czy robiąc wasze wesela zastanawialiście się po co to czy tamto, co poszczegolne tradycje dla was znaczą, czy po prostu, bo tak jest, bo tak trzeba, bo tradycja-ale co ona znaczy i czy jest bliska sercu to już nieważne, ważne że co ludzie powiedzą. To jak presja czy potrzeba z serca, spełnienia marzeń? Jak to u was jest lub było, czy dziś postąpilibyście tak samo?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Znam tylko jedną parę która zrobiła kameralny ślub i wesele tylko dla kilku osób (rodzice, dwoje świadków i czworo najbliższych przyjaciół znających się od dzieciństwa i utrzymujący kontakty do dzisiaj). Nsza uroczystość.... 20 osób, ślub udzielony w kościele tylko dla nas dwojga + dwoje świadków i rodziców, limuzyna dla nas , zakończone obiadoklacją w gronie reszty osób a później....wiele pretensjii od niezaproszonych ludzi, w tym plota że jesteśmy sknerami i żal nam było wydać grosza. Opłacone przez nas samych. Bez idiotcznej pompy, gier itd. Myślę jednak że wiele osób pragnie całej tej pompy niezależnie od poniesionych kosztów. Co kto lubi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie. Ja nie mowie, ze trzeba byc faktycznie sknerą, bo u nas było tak, że był ślub w usc, owszem zależało mi na ładnym miejscu, więc wybraliśmy pałac ślubów w wawie na starówce. Poźniej obiad w restauracji na 25 osób. Nie mieliśmy nawet parcia na jakieś specjalne auto, pojechaliśmy swoim kombi 15letnim. W doopie miałam tradycje, może i coś z tradycji było ale nie dla samej tradycji tylko dlatego, że akurat jakaś tam rzecz mi się podoba , typu wiązanka do ślubu czy długa suknia, bo jednak długa to już taka elegancka, zresztą utyłam i nóg wżyciu bym nie pokazała. Chlebem i solą nas nie witali, bo już pisałam co to dla mnie znaczy, na szampan i kawior wpadłam już po fakcie, a szkoda bo byloby śmiesznie :).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
widać jakie pojęcie masz o tradycji jak nawet nie wiesz co oznacza sól i chleb na przywitanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.06 Wiem co oznacza ale ja napisałam jak ja to odbieram, bo każdy ma prawo do swoich odczuć. A wiesz co oznacza Welon? A ile kobiet faktycznie jest dziewicą, żeby paradować przed ołtarzem w tymże pięknym weloniku? Bo coś mi się zdaje że to hipokryzją zalatuje...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.06. Poza tym prosiłam o konkretne wypowiedzi, spostrzezenia refleksje a nie czepianie się że nie mam pojęcia o tradycji. Właśnie mam i dlatego mnie to nie pasuje bo nie ma w większości żadnego odniesienia do rzeczywistości, relacji między narzeczonymi. To tak - żyjemy nowocześnie ale żenimy się po staroświecku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko sam temat ok. Ale hmm treść tematu obnaża twój brak wiedzy i utozsamienie swoich odczuć z tradycją haha wyszło na to ze to co ty uwazasz za słuszne jest tradycyjne a co uwazasz za beee to jest nietradycyjne. Przecież kochana tradycją jest huczne wesele (nie znam par w wieku moich rodziców czy dziadków ktorzy nie mieliby wesela), tradycją jest ze wesele wyprawiają rodzice mlodych (nota bene to oni prosili gosci na ślub i wesele, i to oni decydowali o tym kogo zapraszają)a witanie chlebem i solą to juz tradycja zakorzeniona od wieków i ma swoja symbolikę. Twierdzenie ze witanie kawiorem i szampanem jest bardziej ok bo wróży dobrobyt to jakaś paranoja. Rownie dobrze mozemy w czasie wiliglii łamać sie czekoladą bo prZecież slodka i taka pyszna a tak to takim oplatkiem który ani bez smaku ani bez wartosci odzywczych haha. Masakra. Przeciez chcac nie chac szampan zaraz na starcie pojawia sie na weselu przy wznoszeniu toastu, wiec nie wiem czego sie czepiasz autorko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jeśli sama stwierdzasz, że masz prawo do swoich "odczuć" to tak samo mają prawo ludzie, którzy robią wesele na 200 osób. Czy to jest im potrzebne, czy nie - to wyłącznie ich sprawa. Więc nie rozumiem o co Ci chodzi. Nie wszystkie kobiety idą do ślubu z welonem i w białej sukni. A rozgrzeszenie przed ślubem? Musisz żałować, że przespałaś się z przyszłym mężem. Ile takich kobiet przystępuje do spowiedzi z brzuchami? I co, takie kochające matki muszą przyznać, że żałują, że dopuściły się grzechu i mają dziecko. Wychodzi na to, że żałują dziecka. wiesz ilu pierdół można się tak czepiać..?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokładnie. Kazdy robi jak uważa a krytykowanie innego stylu zawierania sakramentu niz wlasny jest od razu pod ostrzalem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.38 i 20.40 Ale właśnie o to mi chodzi że każdy czyli WY, pozostali i ja mamy prawo do wlasnych odczuć i indywidualnego podejscia. Ja akurat mam takie a nie inne podejscie a dla was to smieszne z tym kawiorem, dla mnie tez smieszne ale wlasnie w sensie pozytywnym, bo to takie mogloby byc nasze indywidualne . Ja nie mowie że nie szanuje tego że ktos jest bardzo tradycyjny, bardziej mnie odstrasza to że zyja nowocześnie a tak jak jedna z was napisala kobieta podczas spowiedzi skamle że zaluje seksu przedmalzenskiego podczas gdy nowe zycie w jej ciele się rozwija. Raz, że hipokryzją. A dwa, to każdy ma jakies tam priorytety, OK, ale jak slysze swiezo upieczonych malzonkow jak placza że musza mieszkać z tesciami a np dziecko w drodze a nie maja kasy na wozek, itp, ale 50-80tys pol roku wczesniej wydali na wesele, i to jeszcze z kredytu to az mi się noż w kieszeni otwiera. Czy naprawde taki scenariusz byl trudny do przewidzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Bo widzicie mi nie chodzi o to że ktos zrobil weselicho z pompa a mial na to kase OK mial to mial, wiec zrobil. Ale sa tacy co się kredytuja postaw się a zastaw się, mloda zaklada welon no bo ciocia Irena ja obgada a meza to w sumie tak nie kocha tylko dzidzia w drodze, ale wesele musi byc wódkowe bo wujek Mietek nas obgada itp. A po trzech latach kiszenia się u tesciow mloda peka i ucieka bo nawet to malzenstwo nie mialo szans dac sobie milosci bo tesciowie krecili i mieszali. Czy tu byla potrzeba czy po prostu Presja? I wiele jest takich malzenstw, tylko goscie weselni nie sa tego swiadomi. Czy rzeczywiscie mlodej parze sprawia przyjemnosc ten welon te tance zabawy zdjecia te witanie chlebem i Sola? Nawet jesli nie ma przymusu w postaci ciazy i co ludzie powiedza, to warto kopiowac Schemat slubu i wesela i nastepne lata zyc na kupie z rodzicami, czy lepiej wziac slub dla siebie i mieć szybciej swoje cztery sciany...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie, taki scenariusz nie jest trudny do przewidzenia, a osoby, które tak robią to skrajni ignoranci, którzy wychodzą z założenia "jakoś damy radę". Oczywiście, że to bezsensu jeśli ktoś jest biedny, ale na przykład ja wiem, że mogę w pewnym momencie się na to zdecydować i zrobić wesele, bo czemu nie? Mogę poczekać i 6 lat, czy 10 - ale zrobię takie jakie chce, bo życie ma się jedno i jeśli ktoś ma takie marzenie to dlaczego ma udawać, że go nie chce spełnić, bo to absurdalne? Robisz imprezę, szalejesz, wypiją Twoje zdrowie rodzina i przyjaciele - spoko. Zycie się ma tylko jedno, a pieniądze raz są, a raz ich nie ma. I naprawdę, nie mówię o kretynach, którzy nawet nie maja przed sobą perspektyw, a urządzają huczne wesele (nie patrząc na wydatki).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No wlasnie dlatego naszla mnie refleksja bo w moim otoczeniu tak właśnie robia, kredytuja się pomimo że dzidzia w drodze i kasa przydalaby się na dziecko czy wieksze mieszkanko. Ale nieee, przeciez slub i wesele i welon musi byc co by nas nie obgadali a tak to damy rade... No z dzieckiem bez mieszkania z jedna pensja i kredytem napewno damy radeeee... Nawet nie wiecie jak nas zakrzyczeli znajomi jak oznajmilismy że my bierzemy skromny slub i obiad dla najblizszych, byly ochy i achy że sknery że jak tak mozna że nie wypada że napewno marze o weselu itp. A ja już sporo po 30stce, po rozwodzie, nastoletnie dziecko z pierwszego malzenstwa, plany gdzie u mnie ostatni dzwonek na druga dzidzie... I nie w glowie nam kredytowanie się na weselicho bo w planach mamy jeszcze stawianie domu, gdybysmy skredytowali się na weselicho to robienie dzidzi poszloby się bujac pewnie już na zawsze dom na pare lat dluzej tez, a na codzien trzeba zyc i utrzymac rodzine ktora już jest. Znajomi nie mogli zrozumiec że mamy inne priorytety nie tylko z racji naszego wieku ale po prostu, nie mielismy parcia koniecznie na to weselicho bo to jeden dzien a pozniej cale zycie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz co autorko? W sumie to świetny pomysł z szampanem i kawiorem :-) Ktoś dołączył czekoladę. Czekolada też była by ciekawą odskocznią od starych tradycji. W końcu można tworzyć swoje własne tradycje które i tak ulegają z czasem w zmianach. Problem w tym, że ludzie by gadali ale..to byłaby jedyna uroczastość w swoim rodzaju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hehe, no właśnie mnie się podoba ten kawior to tak troche smiechowo inaczej niz wszedzie, to tak jak niektorzy maja pierwszy taniec nie romantyczny zgodnie z tradycja tylko taki smiechowy z jajem. Dwa... Tradycje... Ktos je kiedys zapoczatkowal... Bo gdyby nie kazda nowa tradycja to siedzielibysmy na drzewach pilnowali ognia a faceci zgodnie z tradycja za kudly babe i do jasikini :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, zaskoczyło mnie to, że przejmujesz się znajomymi, którzy maja dziwne poglądy. Drugi ślub huczny? Trochę mnie dziwi, że ktokolwiek Cię za to skrzyczał. Zwykle każdy w takich sytuacjach rozumie, że po prostu ludzie przemyśleli i wolą spokojnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22.53. Tzn nie to ze sie tak przejelam, tylko oni zameczyli mnie i pomimo mowienia jak zdarta plyta, ze nie te lata, nie te okolicznosci zyciowe, nie te priorytety, to i tak po dlugiej rozmowie uslyszalam "nie wierze ci ze nie chcesz wesela, kazda chce wesele". Dodam, ze przy pierwszym slubie bylo identycznie, bo bylam bardzo mloda, nie chcialam brac kredytu, wiec rowniez bylo tylko przyjecie, a to i dobrze, bo po 3 latach rozeszlismy sie (nie da sie byc zona meza, tescia i tesciowej ale to bylby osobny dluugi temat). I przy pierwszym slubie byla straszna presja tesciow - bo wypada, bo co ludzie powuedza, nie uleglam, tzn cos mi tak popsuli i cos uknuli ale nie o tym ten temat. Przy drugim slubie zadna z rodzin sie nie wtracala, tylko znajomi podniesli syrene, tez nie wszyscy, a niektorzy nawet zrozumieli nasze podejscie. O dziwo nie zrozumieli ci, ktorzy na swoje wesele postawili sie i zastawili sie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Więc sama widzisz, jak młodą dziewczynę może społeczeństwo zmusić do ślubu. Może Ty nie ugięłaś co do kościelnego, ale wzięłaś ślub będąc w ciąży, chociaż też nie miałaś warunków do wychowywania dziecka żyjąc osobno z mężem. Bardzo Ci współczuję, ale pewnie dziecko i tak kochasz i i tak w jakimś stopniu jesteś zadowolona z życia. Ja się zawsze boję, że wpadnę i że facet (chociaż bardzo się kochamy) weźmie ze mną szybko ślub tylko ze względu na dziecko. Dlatego nie zgodziłabym się na taki ślub. Tylko ja już jestem starsza, mieszkam osobno i mam komfort, że nie mieszkam 200 km od rodziny mojej i partnera, więc żeby mi nie gadali wystarczy wyłączyć telefon ;). Ile ludzi, tyle sytuacji

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20.38. Jeszcze jedno, piszesz, ze ja sobie wybieram z tradycji cos tam a inne tradycje sa dla mnie beee. No ok, tak to wychodzi. Ale czy tylko ja tak robie? No bo zyjemy z partnerem nowoczesnie, czyli razem mieszkamy i sypiamy, albo jestesmy juz w ciazy albo dzidzia juz na swiecie, czyli goowno ma sie to wszystko do tradycji, gdy mloda wyfruwala spod skrzydel rodzicow, co mialo miejsce w przypadku naszych dziadkow moze i wiekszosci rodzicow, ale zenimy sie zgodnie z tradycja, po bozemu i w stylu staroswieckim. I co? Tu tez ludzie wybrali slub wg tradycji ktora im pasuje, ale zycie przed slubem wg tradycji bylo dla nich beee, bo przeciez to inne czasy i ludzie nie patrza na to ze sypiaja czy mieszkaja przed slubem. Kiedys zgodnie z tradycja, rodzice wypuszczali dzieci z domow rodzinnych do doroslego zycia, corke oddawali mezczyznie, czysta, nieskalana, wprost ze swoich skrzydel pod skrzydla przyszlego meza, dlatego byl posag, dlatego rodzice finansowali wesela, byl welon, biala suknia i zaproszenia na slub od mlodych i ich rodzicow. To mialo sens bo jedno wynikalo z drugiego. Dzis? Mlodzi razem mieszkaja, pracuja, seksuja sie, wiec juz dawno kazde wyfrunelo spod skrzydel rodzicow i moim zdaniem to wstyd domagac sie od rodzicow placenia za wesele i udawania ze niby wszystko takie tradycyjne. Dorosli ludzie ktorzy uwazaja ze maja prawo zyc nowoczesnie, mieszkac przed slubem, pracowac na siebie ale ws slubu i wesela to chca zeby bylo po staremu, tradycyjnie, i tu nagle zachowuja sie jak te mlokosy z lat 40tych itp kiedy to mlodzi wyfruwali z gniazd dopiero. Tu nie wynika jedno z drugiego. Ale to tylko takie moje spostrzezenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.19. Tzn te sytuacje ktore opisuje to przyklady z ktorymi sie spotkalam u siebie i u innych. Nie do konca u mnie tak bylo, bo pierwszy slub byl w kosciele, i tu niestety moge sama na sobie psy wieszac, bo kwestia koscielnego byla troche presja :(. ale slub nie byl wynikiem ciazy tylko niestety niedojrzalej milosci, owszem jak sie okazalo zaraz po slubie bylam w ciazy. Nigdy nie zalowalam swej decyzji co do rozwodu, bo lepsze zycie mielismy z dzieckiem we dwoje niz we troje z mezem a no i przepraszam jeszcze z tesciem i tesciowa. Po prostu z doswiadczenia wiem, ze faktycznie czasem cos robi sie pod presja, ja tez uleglam choc nie we wszystkim, bo tak to wszystko byloby rodem z jarmarku wg gustu tesciow, ale nie pozwolilam. Teraz po kilkunastu latach widze swoje bledy, widze jak inni popelniaja jeszcze gorsze niz ja przy pierwszym slubie. Szkoda mi tych ludzi, bo sami zakladaja sobie petle na szyje, np mieszkaja z tesciami, kobieta juz przed slubem jest przez nich znisCzona, szkalowana, ale mowi mi "jeszcze tylko rok z nimi pomieszkamy bo odkladamy na wesele, a potem kredyt na wlasne m." A ja sie pytam po co jeszcze ten rok meczarni, lamentow tej kobiety dookola ze nie ma juz sil psychixznych by zyc pod jednym dachem z rodzicami narzeczonego? Nie lepiej wziac skromny slub miec wklad wlasny i juz sie wyprowadzic, celem szczescia, zdrowia i spikoju psychixznego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23.19. A drugi slub wzielam faktycznie w ciazy, ale taki byl nasz plan. Bo mieszkalismy juz razem kilka lat, tworzylismy rodzine razem z moim dzieckiem z pierwszego malzenstwa, i taki byl plan, zmienic mieszkanie, zrobic dzidzie, wziac slub, postawic nastepnie do . Dokladnie w takiej kolejnosci. I tu zadnego przymusu czy presji nie bylo, akurat mielismy na tzw zbyciu kilka tysiecy zeby za to byl slub w usc, na zaproszenia, ubrania, szampan, i pozniej kilkugodzinne przyjecie w restauracji. Nie mialam welonu, maz nie mial muszki, nie bylo witania chlebem i sola, rodzice mieli status gosci, dostali od nas zaproszenia jak pozostali goscie. Groteska byloby zapraszac w imieniu naszym i rodzicow, predzej raczej w imieniu naszym i mojego syna bo to bardziej on oddawal moja reke swojemu ojczymowi, hehe :). Stare d**y z nas zyjace nowoczesnie to wstyd byloby nam w tych okolicznosciach robic cos zgodnie z tradycja, bo to byloby straszna hipokryzja. Nasz slub, nasza decyzja jak mial wygladac, za nasza kase, bez obciazania naszych 70letnich rodzicow. I dzieki temu jest kasa na dzidzie i na spokojnie na stawianie domu etapowo. Bez kredytow, bez szarpania sie, a tak byloby weselicho a mielibysmy chyba ze 200 osob do zaproszenia zeby sie nie poobrazali, i dopiero bysmy gryzli ziemie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dokladnie dwa lata mieszkalismy razem gdy bralismy slub.Dokladnie dwa lata znalismy sie . Koscielnego nie bylo. Za to w pieknym dworku i slicznej sukni. 50 osob .Byl chleb i sol. Nie bylo orkiestry ani durnynego zbierania do welonu na wozek dla dziecka. Byl DJ ktory gral pod wiek gosci. ..... i tak 3 dni

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
00.22. I bardzo dobrze, skoro byla na to kasa to super. Najbardziej nie lubie tej zabawy zbierania na wozek, dla mnie to juz takie zenujace, zarowno dla mlodych jak i gosci, bo stare ciotki dewotki lub spoceni wujowie porywaja mlodych do tanca a ci zaciskaja zeby aby tylko te 200-300 zl uzbierac. Zenada. A mlodym to co malo z kopert, jeaszcze musza cisnac od gosci kase na weselu?! A no i to zbieranie na tace podczas mszy slubnej, nie dosc ze ksiadz dostal co laska nie mniej niz (...) to jeszcze liczy na nastepne datki od gosci

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Poprosilam tylko gosci zeby zamiast kwiatow wrzucili do puszki na azyl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja juz swojemu powiedzialam ze żadnego hucznego wesela nie bedzie. Sami we dwoje, ewentualnie z rodzinami wezniemi skromny slub poza granicami kraju Wydawanie 50tys złotych na 1a noc (chocby to miala byc jedna wyjatkowa noc w zyciu) mnie nie interesuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A jeszcze tak na marginesie. Nie chce wyjsc na pazarna i wyrachowana ale tak duzooo sie trabi o kredytach, zaprozyczaniu sie na huczny slub, żerowaniu na rodzicach bądź ciulaniu całymi latami zeby sb to wesele zorganizowac z pompą. Ale prawda jest taka ze wesele wcale nie musi sie wiązać z zaduzeniami ktore ogranicza dobry start finansowy w przyszlosci . prZecież z wlasnego doswiadczenia wiem (zarówno doswiadczenie jako panna mloda oraz jako gosc weselny) ze wesle to wydatki (owszem) ale i prezenty (no po prostu kasa- badzmy szczerzy). Wiec o jakim zaduzeniu tu mowa?? Ja sama zebralam w kobertach zeby nie sklamac cos ok 35 tys (slub w2014 roku) wiec jest to kasa z która mozna juz cos fajnego zrobić lub oplacic wydatki weselne jezeli sie tej kasy na wesele nie miało i wtedy wychodzi sie na czysto (a juz na pewno nie zadluza sie na cale lata). Nie chce tu wyjsc na.maniaczek kopert i materialistke no ale prawda jest taka ze ludzie w prezencie daja teraz kase (nie mialam wierszyka w zaproszeniu o kase ani o zadne innne wymagania typu lotto czy wino) no ale wiadomo ze cos się tam uzbiera. Z prerspektywy goscia weselnego tez zawsze daje kase i nie skapie na tym, bo wiem jakie sa koszta weslela (to raz) a wiem tez kto ile mi dal (rodzina hojnie nas obdarowala) wiec mysle ze należy sie tez odwdzięczyć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A najbardziej rozsmieszyla mnie wypowiedz goscia z 19:50. Pomieszanie z poplataniem. Tu niby ze skromnie, bez wielkiej fety ślub na kilka czy kilkanascie os, skromny obiad cos tam cos tam a tu za chwile autorka postu wyskakuje z LIMUZYNA. no akurat na tych wesleach gdzie niby hucznie i na 150 os to limuzyny akurat nie widziałam. A tu niby mialo byc skromnie i w gronie najbliższych bez zbędnych ceregieli i cyrkowania ale limuzyny nie moglo zabraknąć. Rozumiem ze ktos moze o tym od dziecka marzył i mial akurat taką potrzebe serca ale podowanie tego na forum jako sposobu na super skromne wesele to nie najlepszy pomysł. Akurat w moim mniemaniu ślub z limuzyna akurat kojarzy mi sie z pompą i wchodzeniem w zbędne koszty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×