Czy prawdziwa miłość wszystko zwycięży?

poza tym wydłużając czas rozstania z obecną, wydłużasz czas od rozstania z byłą. Ona może przez ten czas się pozbierać, znaleźć kogoś nowego itd.

A dlaczego zerwałes ze swoja jak to nazywasz miłością? Ja ci mogę powiedzieć, że prawdziwa miłość wszystko zwycięży. Byłam z chłopakiem mając 20 lat, coś się popsulo, byliśmy za głupi żeby to naprawić. Każdy poszedł w swoją stronę , na pół roku straciliśmy całkowicie kontakt. Nie byliśmy ze sobą 2,5 roku. Ja mialam innego przez pare mcy. Teraz jesteśmy małżeństwem, świata za sobą nie widzimy mimo,że młodzi juz nie jesteśmy. No i z całą pewnością mogę powiedzieć że owe rozstanie było nam bardzo potrzebne.

A dlaczego zerwałes ze swoja jak to nazywasz miłością? Ja ci mogę powiedzieć, że prawdziwa miłość wszystko zwycięży. Byłam z chłopakiem mając 20 lat, coś się popsulo, byliśmy za głupi żeby to naprawić. Każdy poszedł w swoją stronę , na pół roku straciliśmy całkowicie kontakt. Nie byliśmy ze sobą 2,5 roku. Ja mialam innego przez pare mcy. Teraz jesteśmy małżeństwem, świata za sobą nie widzimy mimo,że młodzi juz nie jesteśmy. No i z całą pewnością mogę powiedzieć że owe rozstanie było nam bardzo potrzebne.

Powiedz jej to prosto w oczy, to co tu napisałeś nam, wszystko co czujesz tylko tak od serca. Wiem, że dla was to trudne ale tylko szczera rozmowa jest w stanie zdziałać cuda. Jeśli nadal cie kocha to da ci szanse. Tylko wiedz, że im dłużej zwlekasz z tą rozmową tym gorzej. Powodzenia :)

Prawdziwa TAK

Działaj a nie tu piszesz, nie bądź dopa.

ć 2016.08.15 Swieta racja!!!!!

Chomika by też wyrzucił gdyby nasral i tzeba było klatkę myć.

Wszystko ma jakieś granice. Oczami wyobraźni widzę jak kocham i leżę... widzę też jego... jak obdarowuje mnie kopniakami ... zniosę ich 10... właściwie kocham więc znoszę ich 100... kocham jedynym, najszczerszym uczuciem ...on kopie mnie nadal... sam nie wie już dlaczego to robi ale nie umie przestać... tkwi w jakimś obsesyjnym amoku, targany skrajnymi uczuciami wobec mnie... kocha by za chwile z całego serca nienawidzic... jest wściekły na siebie i na cały świat za to, że mnie kocha... i...dalej kopie poraz tysięczny. W końcu kopniaki nie sprawiają już bólu... potrafię na niego spojrzeć z dystansu i stwierdzam, że nie czuję już niczego. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że miłość nie przezwycięży wszystkiego... Ktoś powie, że to nie było prawdziwe. Było. Ja to wiem i on też.

podobno ale może jednak nie?

tak jak ktoś napisał -nie nie wszystko,,każdy ma swoja cierpliwość i granice znoszenia bólu,,można wytrzymać 100 kopniaków kochając ale nie 1000 chyba ze ktoś jest mocno zaburzony...osoba która latami krzywdzi partnera/partnerke musi się liczyc z tym ze w koncu on/ona przejrzy na oczy i nie będzie chciał/chciała widzieć ani słyszeć o nim,ze to co kiedys było gorącym uczuciem w najlepszym przypadku przemieni się w obojetnosc,,,

niektórzy przeginają pałe ,wypróbowują druga osobe ile jest w stanie znieść i czy faktycznie miłość wszystko wybaczy...potem się budzą z ręką w nocniku gdy zostają sami....

i niech zostaną sami. Zycie jednak jest sprawiedliwe.