Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Do matek nie będących w związkach z ojcami swoich dzieci

Polecane posty

Gość gość

Czy wasi byli i ojcowie waszych dzieci jak biorą dzieci do siebie na widzenia i weekendy to mają dla nich u siebie wszystkie potrzebne rzeczy, czy wy musicie im wszystko pakować na ten czas? Jak jest u was? Nie wiem czy mi się trafił wyjątek, czy częściej tak jest, ale komu nie powiem, to każdy zaskoczony, że to się niby rzadko spotyka, żeby facet sam we własnym zakresie wszystko sobie organizował. Mój były w sumie jeszcze gnojek, mieszka u rodziców, a naprawdę wszystko sobie kupił, co potrzebne dla dziecka (nie wiem ile z tego zasponsorowali rodzice, ale liczy się sam fakt). Może nie są to jakieś super rzeczy, tylko zwykłe tanie (widziałam spacerówkę, fotelik, rowerek), ale nie brzydkie i nowe. Ubrania też ma swoje, pieluchy, kosmetyki kupuje swoje (bo widzę po powrocie, ja używam innych), jedzenie, mleko dla niemowląt też. W sumie nic mu nie muszę wydawać (poza rzeczami na receptę, jeśli musi okresowo coś przyjmować). Znajome, kuzynki, ciotki zdziwione jak im o tym wspomnę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Naprawdę żadna nie jest sama z dzieckiem? Wszystkie jesteście w związkach?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wypowiem się jako eks-samotna matka. Mój były nie kupił nic dziecku, po 2 latach zabrałam prawa rodzicielskie, jedynie co to komornik ściąga z niego alimenty.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Czyi powinnam się niejako "cieszyć", że nie mam najgorzej?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój były nie ma nic u siebie dla dzieci. Nawet paste do mycia zębów muszę pakować....bo jak nie dam to nie beda mialy czym myc nie jesteśmy ze sobą już z x lat więc mógł ogarnąć się w tej kwestii bo biedny nie jest. Ale nie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wow. No wiecie ja to nie mam za bardzo porównania, bo znajomi jeszcze młodzi, niepohajtani, mało kto ma wspólne dzieci. Wśród bliskich znajomych tylko ja jedna jestem sama z dzieckiem w tej chwili (tak wyszło niestety). Gdzieś tam w dalszej rodzinie są rozwodnicy z dziećmi, ale ja nie mam z nimi kontaktu, tyle co sie dowiaduję od ludzi, że mi się "trafiło"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a jak odebrać prawa rodziecielskie? sądownie - to wiem ale jak sprawa wygląda

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Raczej masz naprawdę bardzo spoko byłego. Bo robi rzeczy których wcale nie musi - np. jakieś wózki itp to gdyby chciał mógłby się z Tobą dogadywać, bo pewnych rzeczy nei ma sensu trzymać "podwójnie" (dzieci wyrastają, albo coś jest bardzo drogie). Może radość mu to sprawia, że ma te rzeczy, że może coś kupić. Macie szanse na stworzenie fajnej relacji eksów - i Wasze dzieci będą raczej wdzięczne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Były zaczął zabierać dziecko na całe dnie ze spaniem jakoś po 2 miesiącu (wcześniej tylko dawałam na kilka godzin, ze spacerem) i naprawdę nie ma się do czego przyczepić Pamiętam jak wyekwipowałam dziecko na pierwszą nockę, a on na to tylko, że nic nie potrzeba, że wszytko ma. Wziął tylko Bioaron i wózek z gondolą, bo nie miał. Resztę ponoć mieli. W samochodzie miał już swoje nosidełko. Pewnie na początku wszstko robiła jego matka (poznałam po Linomagu :P czyli stara szkoła), ale dziecku nigdy się krzywda nie stała. Nigdy nie wróciło z żadnym uczuleniem, odparzeniami, ani nic takiego. Mleko nawet nie wiem jakie kupują, pamiętam tylko że zapytałam czy dla 0-3 mies., powiedział że tak. Ale mały nie jest też wrażliwcem i wszytko toleruje, bo ja też zmieniam co jakiś czas i wszystkie chętnie pije. Kilka razy miał też pieluchy ceratowe, bo pewnie nie wiedział że jak kupi tanio to będą takie, ale nic pupie nie było Mieszkamy na jednym osiedlu. Kilka razy wpadliśmy ostatnio na siebie jak miał dziecko i był na spacerze. Widziałam że ma spacerówkę, zwykłą chińską z pałąkiem na wysokości twarzy, ale ładną, nową, kolorową. Ostatnio też i rowerek z daszkiem do pchania. Dziecko zadowolone, czyste, w nowych ubraniach, z nowym smoczkiem, z zabawkami, kapelusz na głowie, filtr na twarzy, rękach i nogach, czyli mogę być spokojna. Nie wiem na ile jest to zasługą babki, ale chwała jej za to :) Fotelik dla grupy I, II kupili nawet wcześniej niż ja, bo ja jeszcze nie mam, a on już tak. Prosty z marketu ale liczy się sam fakt Podejrzewam, że ma tam swoje łóżeczko, pościel, wanienkę, leżaczek i wszytko co potrzeba. Nie pytałam ale się domyślam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To nie są jakieś drogie markowe rzeczy. Plastiki zwykłe, ale widocznie nie chciał się prosić, bo nie dokładał się do wyprawki, bo w czasie ciąży nie byliśmy już razem i moja rodzina wszystko finansowała. Jak się zapytał ile ma się dołożyć to już wszytko praktycznie miałam, bo to już było blisko terminu, a alimenty i widzenia to ustalaliśmy w rodzinnym dopiero po porodzie Odebranie praw rodzicielskich odbywa się w sądzie rodzinnym, ale szczegółów nie znam. Chyba wypełnia się taki gotowy druczek który leży przed pokojem interesantów obok innych (o alimenty, o ubezwłasnowolnienie, itp.), składa w odpowiednim wydziale i czeka na wyznaczenie terminu sprawy, dostarczając brakujące dokumenty (o czym jesteś informowana listownie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Widzę też że się uczy, albo babka się uczy na błędach, tak jak i ja, bo np. ostatnio regularnie kupują Dady, teskowe, czasem lidlowe albo z Kaufla :P Ubrania głównie z Pepco, ale bywają i z Lidla, tescowe i polskie, jak np te w których pojechał się wybrudzią. Moje oddaje później wyprane (czuć, że wypłukane w jakimś Bobini, więc się nie ma nawet o co przyczepić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już nei podkreślaj tak tego, że tanie kupuje. Jak dziecko z tego raz na jakiś czas korzysta to przecież nawet jakby miał wiecej kasy to bez sensu wydawać 1000zł by dziecko raz w tyg z tego korzystało, a drugie mialo u Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie podkreślam bo ja też nie kupuję bardzo drogich, ale kojarzę mniej więcej co ile kosztuje, w końcu oglądałam sporo różnych rzeczy jak musiałam kupić swoje. I wcale się nie przyczepiam do tego, że tanie. Źle mnie zrozumiałaś

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A on nie ma dziecka raz na jakiś czas, tylko regularnie w każdy weekend i z środy na czwartek. Poza wyjątkami kiedy ja chcę wziąć gdzieś dziecko, albo wypada jakieś święto, imieniny, urodziny, lekarz, zakupy gdzie trzeba przymierzyć dziecko do czegoś, albo coś na dziecku, rodzinne wyjście gdzieś, albo ze znajomymi i ich dziećmi. Ale powtarzam, że ja też nie mam jakichś super drogich rzeczy, więc się nie czepiam. Uważam, że krzywda się dziecku pod ich opieką nie dzieje. Nie wraca wysypane, ani z rozwolnieniem, ani z zaparciem, ani z odparzeniami. Jest zdrowe, zadowolone, zawsze najedzone, czyste, pachnące, ma sucho itd Wszystko gra.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak po prostu dziwnie wygląda jak wiele razy podkreliłaś, ze są tanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak oni mają jakieś okazje rodzinne wypadające w dni inne niż jego, to też bez problemu daję dziecko na te kilka godzin jak wcześniej mnie uprzedzi. Na Wielkanoc też się wymienialiśmy z niedzieli na poniedziałek, żeby i jego dalsza rodzina mogła zobaczyć dziecko i spędzić z nim trochę czasu i moja. Z Bożym Narodzeniem zrobimy tak samo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie podkreślałam, tylko ktoś napisał że może niepotrzebnie kupował drugie, bo to są drogie rzeczy nie ma sensu dublować. Dlatego odpowiedziałam, że do moich się nie dokładał, dlatego może sam z siebie uznał, że powinien w takiej sytuacji korzystać z własnych. Nie pytałam o to zresztą ani nie mam zamiaru Myślałam, że może więcej ojców tak robi. W końcu nie znam innych ani nie wiem jakie są relacje, dlatego założyłam temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
16:17 Naprawdę nie ma nic? Nawet swoich jakichś zabawek dzieci u niego nie mają przez tyle lat? To co robią jak u niego zostają? A spanie jakieś chociaż tam mają, czy wszyscy z ojcem na tapczanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Odpiszesz? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja osobiście bym się spodziewała, że chociaż zabawki i kilka ciuchów dziecko będzie u ojca miało, chociażby z racji samych prezentów od jego krewnych i znajomych dawanych przy przeróżnych okazjach, albo kupowanych przy okazji jakichś wspólnych wyjść na festyny, do zoo, czy chociażby do marketu. Przez lata to się takich pierdół może uzbierać. Sama widzę ile mi narosło dodatkowych rzeczy przez zaledwie 7 mies. życia dziecka. Każdy coś tam kupuje, podrzuca i jeszcze trochę nie będzie gdzie tego trzymać. Podejrzewam, że u ojca ma też sporo nagromadzonych, bo on mi przecież nie przekazuje prezentów tylko pewnie korzystają u siebie na miejscu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj były mąz jak chciał wziąsc corki do siebie to czasem prosił o kase na wyzywienie ich.Rostalismy sie po pił,potem stracił prace i starał sie walczyc z nałogiem.Gdy miał taki okres gdy starał sie trzymac to dawałamu dzieci i kase( mieszkał bardzo blisko).Ogolnie wyszła porazka bo zapił sie na smierc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
O kurczę, Nawet nie wiem co ci napisać. Przykry finał niestety. Ojciec mojego nigdy o nic nie prosi, ale też niczego ekstra nie przynosi - w sensie jak jego matka gotuje dziecku (o czym wiem, bo mówi mi przy powrocie o której i co ostatnio jadł) to nie przynosi mi tego co zostało niedojedzone, żeby dokończyć później, tylko widocznie po nim dojadają. Nie przeszkadza mi to zresztą. Ja jak chciałam czasem coś dorzucić do wykończenia, to nie brał, mówił że nie trzeba, bo mają w domu. Od tamtego czasu więcej nie proponowałam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja pakuję syna jak jedzie do ojca na weekend, tj. ubrania głównie, bo środki czystości typu szampon, pasta do zębów ma u ojca. Syn ma 9 lat, więc zabawek żadnych nie bierze, tylko komórkę i tableta. Wiem od syna, że grają też w piłkę i na kompie w jakieś gry. A i jak jest rok szkolny i ma coś się nauczyć przez weekend, to bierze też książki/zeszyty. Kasy nie daję na jedzenie, bez przesady, przecież jak sobie robi śniadanie czy obiad, to może dać też dziecku, a coś słodkiego, lody itp to już sam od siebie kupuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko to fajnie, ze macie taka dobra relacje u ty masz zdrowe pozytywne podejscie do rodziny ojca dziecka :) Na pewno jest to z korzyscia dla dziecka, ze ma regularny kontakt z tatą. A czemu nie jestescie razem? Jak nie chcesz to nie odpowiadaj ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ojciec mu ciuchów nie kupuje? Tak od siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiesz, bo oni mnie naprawdę bardzo odciążają, choć nie muszą tego robić i pewnie robią to nieświadomie, nie dla mnie samej, tylko po prostu chcą spędzać z dzieckiem jak najwięcej czasu z własnej woli. Nie mają innych wnuków jeszcze. Ten jest ich pierwszy i jest bardzo rozpieszczany i wychuchany. Oni są normalną rodziną, nie żadne patologiczne klimaty. Mnie to bardzo pasuje, bo wróciłam na studia od drugiego semestru (zaoczne więc co drugi weekend mnie nie ma, a resztę wolnych weekendów i część wolnych śród wykorzystuję na naukę i to czego nie mogę zrobić będąc z dzieckiem, chyba że mama mnie odciąży dodatkowo w tygodniu). Teraz mam wakacje, ale od października znowu, no i we wrześniu mam jeszcze 2 rzeczy do zaliczenia w drugim terminie. A były się nie uczy tylko pracuje i weekendy ma wolne, a w tygodniu popołudnia, dlatego raz w tygodniu dodatkowo bierze dziecko po pracy i podrzuca następnego dnia rano w drodze do pracy. Jego mama nie pracuje, dlatego na pewno sporo pomaga przy tym dziecku i koło niego robi (pewnie jak idą na spacer, to ona w tym czasie już coś małemu gotuje, żeby miał po powrocie). Moja mama dorabia tylko dorywczo kilka godzin tygodniowo, a tak to jest w domu i też chętnie spędza z dzieckiem czas, spaceruje, ugotuje coś, posprząta po nas, wstawi nam pranie itd. To jest dla mnie dużym odciążeniem naprawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do osoby która pytała mnie 16:17 zabawek nie mają z tego co wiem od dzieci, nie mają swojego pokoju, śpią razem na jednym łóżku-rodzeństwo co dzieci robią u taty ? często się nudzą bo dzwonią do mnie ale czasami grają w xboksa albo gdzieś jadą

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anielkaaaaaaa
mój były bierze małego co dwa tyg w weekend, przyjezdza czasami w tygodniu na pare godzin do niego i teraz w wakacje na pol się podzieliliśmy. Co do ubran itp. raczej mało kupuje ale ostatnio kupil mu kurtke zimowa :) /Placi dobrowolnie alimenty i kupuje on jak i jego rodzina dziecku prezenty na swieta, urodziny i okazje. Ogolnie nie jest zle:) Ojcem jest lepszym niż był mezem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mogę napisać dlaczego nie jesteśmy razem, bo to nie takie znowu rzadko spotykane w dzisiejszych czasach. Nie znaliśmy się długo. Byliśmy ze sobą bardzo krótko, nie był to nawet jakiś poważny związek i ...niestety bardzo prędko wpadliśmy. Głupie wiem, ale zdarza się często niestety. Nie wzięłam tabletki po, bo nie podejrzewałam, że mogę wpaść, dowiedziałam się późno, a ciąży nie usunęłam. Przerwałam studnia na jeden semestr (zresztą termin wypadał na okres sesji), chodziłam tylko na początku bo się zawzięłam, ale potem pisałam o dziekankę bo nie widziałam sensu. A przestaliśmy się widywać i rozmawiać zaraz jak się okazało, że jestem w ciąży. On się przestraszył i zdenerwował, ja też się wkurzyłam. Zresztą nie ma co być razem na siłę. Jesteśmy też za młodzi, żeby wiedzieć czy chcemy się pakować w poważny związek i na pewno nie ma sensu robić tego tylko dla dziecka, a potem się męczyć razem. Dobrze że układ działa jak działa. Relacje są neutralne. Nie ma złości, żalu, agresji, ale nie ma też wylewnej serdeczności, raczej prosta zwięzła komunikacja. Nie ma też stresu, który towarzyszył spotkaniom na początku, bo ja się dawniej denerwowałam przed tymi spotkaniami, a teraz już się przyzwyczaiłam i jest luz. Dobrze, że nasi rodzice są dużym wsparciem. Ja nawet nie znam dobrze jego matki. Z raz ją może widziałam przed pojawieniem się tematu ciąży, ale ją lubię, bo widzę, że robi dużo dobrego i dobrze kieruje synem, albo raczej oboje z mężem dobrze nim kierują, bo on sam szczawik chyba nie podjąłby tyle odpowiedzialnych decyzji gdyby nim starsi trochę nie kierowali. Wydaje mi się, że matka go wszystkiego uczy przy dziecku i wszystkiego dopilnowuje, bo jest bardzo zadbane. 21-latek by sobie sam tak nie poradził z dzieckiem bez doświadczenia i wiedzy (nawet z internetem).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
21:43 To dziwne, że przez tyle lat nie mają u ojca swoich rzeczy , żeby coś porobić, chociaż jakichś piłek, Lego, kolorowanej, kredek, czegokolwiek.. Chyba, że wszytko ze sobą zabierają do ciebie do domu, cokolwiek im ojciec nie kupi w czasie pobytu u niego, albo jak coś dostaną od dziadków, cioć, wujów ze strony ojca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×