Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Zamieszkamy dopiero za 7 lat czy to ma sens?

Polecane posty

Gość gość

Jestem w związku na odległość, on z racji pracy mieszka za granicą, a ja w kraju. Przyjeżdża do mnie praktycznie w każdy weekend o ile praca mu pozwoli, dojazd trwa ponad dwie godziny. Wiem, że to nie najgorsza sytuacja, ale brakuje mi go w tygodniu. Przyjeżdża w piątek a wyjeżdża w poniedziałek rano, więc nie widzimy się trzy dni to wydaje się mało ale mi brakuje tej codzienności, tego stabilnego codziennego życia, chciałabym, żeby było inaczej ale nie da się na razie. Niem mogę się przeprowadzić do niego ani on od mnie na razie, perspektywa tych 7 lat osobno mnie przytłacza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
marudzisz skarbie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gośćdoautorki
U mnie tez bylo 7 lat. Upłynął juz rok i zostało jeszcze 6... Na początku mialam wątpliwości, teraz nie wyobrazam sobie zw mogłabym z nim nie być. Spotykamy sie 2 x w miesiacu, a czasami jak jest ciezko w pracy, były kłopoty zdrowotne to ok 2 mies sie nie widzieliśmy. I wcale nieprawda jest ze trzeba byc cały czas z kimś aby wytworzyć wiez. W każdej godzinie wiemy co ktore z nas robi, jaki plany na dzis, mmsy smsy, tel, komunikator. Nawet zakupy potrafimy robic przez mms (wszystko ustalamy wspólnie). Jak popatrze czasem na małżeństwa to my nawet więcej wiemy, mowimy sobie niz oni. Bo dbamy o to oboje. Jedyny warunek jaki jest konieczny to wyrozumiałość, zaufanie, cierpliwość i to żebyście oboje chcieli tego. Ja po roku po zwyklym sms poznam ze ma klopoty w pracy lub coś nie tak ☺

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
"W każdej godzinie wiemy co ktore z nas robi, jaki plany na dzis, mmsy smsy, tel, komunikator" kobieca naiwność jest tak bezgraniczna jak ludzka głupota... ale luz, żyj w swojej ułudzie NIE MA czegoś takiego jak związek na odległość. Koniec, kropka Jest albo związek, albo spotykanie się i quasi-relacja na odległość, ale to nie jest związek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Związek nie polega na tym żeby wiedzieć co robi druga osoba o danej godzinie. Wspólne, codzienne życie tak naprawdę weryfikuje związki. Ja bym dazyla do szybszego zamieszkania razem - inaczej nie widzę sensu. Nie za bardzo rozumiem też skąd wyszło aż 7 lat czekania :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tu autorka... Siedem lat no nie jakieś widzi mi się, a po prostu brak możliwości przez wiele czynników od nas niezależnych. Ja chciałabym mieszkać już teraz, w sumie byłabym gotowa wiele poświęcić, jednak on sprowadza mnie na ziemię i przyznam, że ma rację ponieważ szkoda by było stracić wiele rzeczy, a koszty naszego wspólnego mieszkania mogłyby się okazać wyższe niż teraz gdy mieszkamy osobno. Niby nie jest źle, spędzamy ze sobą weekendy, wakacje, święta... jednak nadal mamy oddzielne domy, problemy, życia. Spotykamy się od prawie 3 lat, znamy od ponad 4, nasz związek tak na prawdę stoi w miejscu, nie jestem ani jego żoną, ani narzeczoną, a oboje jesteśmy już po trzydziestce. Za te 7 lat on będzie po czterdziestce, a ja będę do czterdziestki dobiegać nie ukrywam że nie interesuje mnie życie w konkubinacie, chce żebyśmy byli związkiem poważanym w świetle prawa, wspólnotą która dąży do wspólnych celów. Nie wyobrażam sobie brać ślubu mając 40 lat po takim długoletnim stażu związku, to będzie upokarzające, tak jakbym już została tą żoną bo w tym czasie nikogo innego nie znalazł. Nie wiem jak mam z nim rozmawiać o tym, boje się zaczynać taki temat bo nie chcę się narzucać ani wymuszać, ani wyjść na desperatkę. Po prostu czuję niepewnie w takim związku, to jest takie kruche i niestabilne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×