Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Collider

Nie radzę sobie z własną emocjonalnością

Polecane posty

Gość Collider

Te przeklęte emocje....Nie rozumiem tego, nie ogarniam. Do 20. roku życia nawet nie byłam świadoma tego, że emocje mają jakiekolwiek znaczenie w życiu człowieka. Wydawało mi się, że to zupełnie niepotrzebny dodatek do rzeczywistości, że liczą się tylko fakty, matematyczne kalkulacje, a ludzie kierują się w życiu tylko korzyściami materialnymi. I nagle, w 20. wiośnie mojego życia ktoś zwrócił mi uwagę na to, że jestem osobą niestabilną, niedojrzałą emocjonalnie. Kompletnie mnie to wytrąciło z równowagi. Wydawało mi się, że jeżeli ktoś ma wysokie wyniki w nauce, sukcesy akademickie, nie jest upośledzony umysłowo i jest sprawny intelektualnie, to wszystko jest w porządku, a emocje to nic nieznacząca rzecz. Obecnie mam 22 lata i widzę, że od tamtej pory nic się nie zmieniło. Cały czas mnie ponoszą nerwy, mam tak już od dzieciństwa, wydawało mi się, że jak wyjdę z wieku nastoletniego, to automatycznie, w dniu 20. urodzin, się uspokoję, ale tak się nie stało. Żyję w ciągłej wściekłości, strachu i nerwach. Najbardziej na świecie nie mogę zdzierżyć, gdy ktoś ma zupełnie inne poglądy, światopogląd, zdanie niż ja. Doprowadza mnie to do szaleństwa, bo mam wrażenie, że ta osoba mnie krytykuje i wypowiadając swoje poglądy, odbiera mi prawo do wyznawania swoich i mnie atakuje. A dla mnie moje poglądy są moim największym skarbem. Uważam, że ludzie powinni mnie szanować, poważać, liczyć się z moim zdaniem i prawić mi komplementy. Marzy mi się własny, odrębny świat, który byłby urządzony wedle moich reguł i który zamieszkiwaliby ludzie o takich samych preferencjach, zainteresowaniach i upodobaniach, co ja. Studia mnie przerosły. Dwa razy zawaliłam ten sam kierunek, teraz od października rozpoczynam od zera zupełnie inny. Nie chodzi o to, że przerosła mnie nauka, przyswajanie materiału. Nie. Wykończyło mnie to nerwowo. Wszystko przeżywam, każdą krytykę, każdą uwagę, wszystko mnie załamuje, mam ochotę uciec przed każdym kolokwium, przed każdym egzaminem. Wydawało mi się, że na studiach spełnią się wszystkie moje marzenia, a okazały się być największym koszmarem mojego życia. Nieukończenie ich to moja największa życiowa porażka, wstydzę się pokazać znajomym, bo jak mam im powiedzieć, że mam zawalone studia w życiorysie, podczas gdy oni już obronili prace licencjackie i inżynierskie? Ja też chcę spełnić swoje marzenia, czego mi brakuje, że nie zdołałam skończyć studiów?! Czy ja mam IQ poniżej 90?! Chyba nie! Poradźcie, co mam zrobić. Mam wrażenie, że mnie oszukano. W moim domu tylko nauka była najważniejsza. "Masz się tylko uczyć"-powtarzali. Imprezy-zabronione, koleżanki-zabronione, randki-tylko dla głupich dziewczyn, zabronione, inne poglądy niż mają rodzice-zabronione. Szkoda, że mi nie poszło w nauce. Gdyby mi poszło dobrze w nauce, byłoby mi lżej, a tak moje życie to wegetacja. Co robić? Skąd się wziął mój problem? Czy naprawdę emocje mają znaczenie? Czy można coś zrobić, żeby w ogóle przestać je odczuwać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Collider
No, dalej, ignorujcie mnie, ja wiem, że was tylko seks interesuje, pustaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kto się przezywa ten się sam tak nazywa :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie mamy pilota do twojej osobowości, no i strach napisać, coś z czym się nie zgodzisz :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jeśli jesteś inteligentna (a za taką się uważasz ) to powinnaś wiedzieć że pomocy powinnaś szukać u psychologa , psychoterapeuty a nie tu-na forum .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Collider
Mam już umówioną wizytę, ale muszę na nią jeszcze kilka dni poczekać. Tylko że mam taki natłok myśli w głowie, że nie umiem sobie z tym poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Powiem krótko i dosadnie. Rodzice spartolili twoje wychowanie trzymając Cię pod kloszem. Nie da się uciec od rzeczywistości bo rzeczywistość tak cie dopadnie. Jak się nie uodpornisz to zginiesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Collider
Ja mam chyba taki temperament. Chyba jestem melancholikiem. To może się okazać w pewnych okolicznościach moim atutem, w innych-przekleństwem. Nawet cieszę się z tego, że nie jestem jak ci, po których wszystko spływa jak woda po kaczce, mają luzackie podejście, wszystko jest im obojętne, nie przejmują się żadnymi uwagami. Ale naprawdę czasami mnie tak nerwy ponoszą, że mnie to wykańcza. Wszystko przeżywam, wszystkim się przejmuję. Wszystko mnie wnerwia. Boję sie wielu rzeczy. Boję się studiów, ludzi o innych poglądach, jazdy samochodem, chłopaków, seksu, ślubu, wszystkiego. Życie w ciągłym strachu jest koszmarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Coraz więcej młodych ludzi cierpi na fobie społeczne i Ty chyba też do tych osób możesz się zaliczyć. To zmora tych czasów , dzieci wychowywane pod kloszem w dorosłym życiu stają się mało odporne psychicznie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce mi sie calego czytac,ale po przeczytaniu kawalka stwierdzam ze jestes toksyczna osoba i ciezkie zycie z toba,kazdemu je zatrujesz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×