Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ten żal kiedy na sali poporodowej widzisz innych, zaangażowanych ojców

Polecane posty

Gość gość

Do jednej dziewczyny przyszedł mąż z kwiatami i balonikami dla dziecka z napisem "witamy na swiecie". Do innej przychodził mąż rano i był do nocy. Mój łaskawie wziął 4 dni urlopu i to było wszystko z jego strony a i tak w szpitalu stawiał się późno. Wstyd mi ze mam jak mam. Ale najbardziej żal dziewczyny do której nie przyszedł nikt ani mąż ani teściowa ani mama. Nikt. A mąż ją odebrał w dniu wypisu i zdaje się być strasznym bucem. Dlaczego życie jest takie nie fair?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czy ja wiem. Ja nie zdecydowałabym się na asystę. Moim zdaniem to sprawa całkowicie kobieca i nie mają wstępu do niej mężczyźni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorka napisała o odwiedzinach męża w szpitalu a nie o asyście przy porodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wspolczuje jak mąz sasiadki siedzial caly dzien na sali. Takie cos to w sali jednoosoboeej anie tam gdzie sa inne matki. Jak tu wstac, nakarmic, przebrac sie itp. Skoro na sali ciagle ktos jest?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A CHCIAL TEG DZIECKA? ON CIE KOCHA W OGOLE?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój maż tez przychodził tylko na chwilę, było mi tak smutno bo zaraz uciekał ro pracy, w mógłby wziąć urlop ale po co, chciał dziecka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rzeczywiście, kwiatki (zabronione w większości szpitali) i baloniki dla noworodka to artykuły pierwszej potrzeby na sali poporodowej. Ok, kwiaty to miły gest, ale baloniki??Serio chciałabyś mieć baloniki przy łóżku szpitalnym? A dziewczyna do której nikt nie przychodził- może była świeżo po przeprowadzce i nikogo w mieście nie miała, a mąż nie mógł brać sobie wolnego z jakiegoś powodu? Może nie życzyła sobie odwiedzin na sali, nawet męża, bo i takie są? Mój mąż przychodził na pół dnia, i właścicie mi więcej nie trzeba było, szłam na obiad do szpitalnej stołówki bo jedzenie na salach było paskudne, brałam na spokojnie prysznic, trochę posiedział z małym, ale synek non stop spał, jeśli nie jadł, a siedzenie w szpitalu godzinami to nie jest żadna atrakcja, sama bym nie siedziała gydybm nie musiała. U innych dziewczyn różnie, bo akurat trafiłam na zmianę lokatorek, do jednej mąż przychodził wieczorami po pracy, jednej siedział tak jak mój mniej więcej i mama przychodziła, do jednej z kolei tuż po porodzie (miałyśmy od razu wjazd na poporodową), jak się jeszcze trzęsła, wparował mąż, teściowa, szwagierka i podpity szwagier...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gupia jezdes

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I argument o tym że są i inne pacjentki na sali- święta racja. Ja wprawdzie nie musiałam wietrzyć krocza, a karmienie piersią nie było dla mnie kłopotliwe, ale jednak zdarzało się choćby z plamą na tyłku wstawać i przy obcym facecie to już krępowało. Mąż małego na czas mojego obiadu brał zwykle do sali odwiedzin, żeby właśnie nie siedzieć tam dziewczynom nad głowami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No ja właśnie miałam w sali taką koleżankę z zaangażowanym męzem. Od rana do wieczora siedział, jakby u siebie był. Sala dla pacjentek po cc, chyba jakieś chody u personelu miał. Wieczorem przyszła jeszzce mama (teściowa?) i ojciec. Wkurzające to było. Ale ta dziewczyna to taki typ wypieszczonej niuni był, przy głupim zastrzyku jęczała jakby pasy z niej na żywca darli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
własnie - pomoc bliskiej osoby jest nieoceniona ale za to jak leżałam na sali po porodowej ze współlokatorką u której przez prawie 3 dni non stop siedział mąż ze starsza 13-letnią córką to miałam ochote nawrzeszczeć żeby sobie w końcu poszli :/ ani wyjść spokojnie do łazienki - bo lało się ze mnie jak nie wiem, wszystk ouwalone, spokojnie na łózku się przekręcić nie było jak żeby facet nie widział mojego tyłka, zmienić tych brudnych podkładów, już nie mówiąc o poleżeniu w ciszy między płaczami dzieci :/ głupia wtedy byłam że nic z tym nie zrobiłam, przy drugim dziecku od razu będe zwracać uwagę na takie męczące towarzystwo :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na poródówkach powinny być albo wyznaczone godziny odwiedzin: np. 12-14 i 18-20 tak żeby kazdy kto chce miał możliwośc przyjsc. Ale lepszym rozwiazaniem sa osobne pokoje odwiedzin, gdzie odwiedzajacy mogą się spotkac z mamą i dzieckiem. To jest jakis koszmar przesiadywanie od raana do wieczora. przeciez jak ktoś jest po operacji to sie nie wpuszcza zwiedzających, człowiek potrzebuje troche spokoju.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Kazda kobieta sama wybiera męzczyznę na ojca. Wiec do kogo miec żal? Poza tym nie kazdemu zalezy na kwiatach balonikach itd. Mnie np w ogólenie zależało, dla mnie wazniejsze od efektownych gestów jest to, jak wyglada dzien codzienny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mojej szwagierce jej mąż kupił w prezencie pierścionek kiedy urodziła dziecko. A dziś są już po rozwodzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja urodziłam 2tyg przed terminem a mój mąż w niemczech, przychodziła do mnie tylko mama a odebrała ze szpitala mnie koleżanka. było mi okropnie przykro :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Moj maz przychodzil na 2-3 godz. Przy pierwszym dziecku dluzej. Teraz mam wprawe. Wkurzajace sa odwiedziny na taki dluzszy czas, krepujace. Choc trafilam na fajnych ludzi,nikt na nikogo sie nie gapil

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam salę 2 osobową przedzieloną parawanem,moja połowa była koło okna. "Sąsiadka" bezkonfliktowa tylko jej nowo urodzony synek darł się w nocy :) Mąż przychodził ok.13 i siedział do 20-21,szpital 1 godzinę autobusem od domu... Drugi syn z babcią pojechał na wakacje, Dzięki niemu te 3 dni były super (jak a porodówkę ) mogliśmy z córeczką spędzić czas a ja mogłam nauczyć męża karmić butelką i przewijania od nowa bo przez 8 lat zdążył zapomnieć :D tak tak od drugiego dnia karmiłam już mm takim gotowym w buteleczkach dla noworodków,który miałam ze sobą w zapasie.Przynajmniej położne się nie czepiały jak przy pierwszym razem z terrorem laktacyjnym..do sąsiadki mąż przyszedł raz przez te 3dni :/ mój mąż i ja pomagaliśmy jej przy dziecku jak chciała iść się wykąpać czy np. Do bufetu ahh to były czasy teraz córka ma 2lata a ja z sentymentem patrzę na ten szpital :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam nadzieje ze moj ogarnie sprawe. Juz mu powiedzialam ze ma byc przy mnie przy porodzie i on juz planuje urlop miesieczny. Tyle ze u nas taka sytuacja maz ma juz 34 lata o dziecko staramy sie juz 3 za nami poronienia. On ma wieksze cisnienie na dziecko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
jak sobie pościelisz tak się wyśpisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mężczyzna będzie asystowal przy poroodzie i nie chodzi o to by patrzył się na pochwe ale o to aby pomagał. Położna na szkole rodzenia powiedziała że to nieoceniona pomoc - mężczyzna przy poroodzie.Poza tym będę się czuła bezpieczniej a personel podejdzie do mnie z szacunkiem bo różne rzeczy się słyszy. Poza tym to nasze pierwsze i ostatnie dziecko. Bedzie mnie wspierał i jak najdłużej siedzial i pomagał w szpitalu. Ale rozumiem inne kobiety które mają "gosci" którzy wręcz lubią się przyglądać innym matkom jak np.karmią - zboczency. Mam nadzieję że będę miała parawan na sali.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja też ma sali pewnie świeciłam dupskiem przed innymi mężami - było mi trochę wszystko jedno i myślę, że im też.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
a ty myslisz, ze jak facet przychodzi z balonikami witamy na swiecie to do ciebie?? Ciebie wita na swiecie? dzieciaka wita, do dziecka przyszdł nie do ciebie, tyh jestes juz na drugim planie, co w praktyce oznacza tak , jakby wcale cie nie bylo dziecko jest na tyle absorbujące, ze nic innego z tego nie moze wynikac nawet

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Hahaha głupia wypowiedź

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W których szpitalach są parawany na salach??? Mój mąż był u mnie w szpitalu po urodzeniu dziecka i nie było niestety parawanu, a szkoda, bo z pewnością by się przydał, bo siedział nawet 7 godz. Dla mnie jego obecność, była nieocenioną pomocą, ale dla sąsiadki z pokoju pewnie nie było to na rękę, chociaż nic nie mówiła. Rodziłam w szpitalu powiatowym, gdzie jest bodajże 15 łóżek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Maz powinien byc przy porodzie z jednego wzgledu. Lekarz i personel inaczej sie zachowuja gdy ktos patrzy im na rece. Rodzaca zazwyczaj nie ma sily zeby ogarnac co sie dookola dzieje i zdarzaja sie sytuacje ze personel olewa albo wrecz chamsko sie odnosi. Maz moze w takich sytuacjach wszystkiego dopilnowac. Bo porod to powazna sprawa, nie jakis tam wyrywanie zeba. Mozna przez taki porod miec niepelnosprawne dziecko. Poza tym ja np sie strasznie boje i chce miec kogos bliskiego kolo mnie. Na dobre i na zle, w zdrowiu i w chorobie. Uwazam ze to zbliza ludzi do siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodziłam rok temu. Mąż niestety stchórzył i po pół godzinie zostawił mnie na porodówce, bo stwierdził, że on się jednak do tego nie nadaje. Byłam zawiedziona, a położna powiedziała mi, żebym go nie zmuszała. Pojechał. Gdy zaczęły się silniejsze skurcze, nie panowałam nad sobą i nad dźwiękami, jakie z siebie wydawałam. Wpadła położna do mnie z pretensjami, co ja robię i czemu nie oddycham, jakby to było takie proste w momencie skurczu. Strasznie się bałam, jak ona potraktuje mnie przy porodzie, jak w trakcie skurczów miała takie pretensje do mnie. Jestem pewna, że te słowa by nie padły, gdyby mąż był ze mną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W każdym szpitalu można załatwić sobie taki parawan i nawet sale jednoosobową (mąż może nawet być do 23 godziny) ok.100zł za noc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W prawie każdym Szpitalu można skorzystać z usług dodatkowych, opłacanych indywidualnie: po porodzie - pobyt w sali pobytowej-jednoosobowej, z możliwością nocowania osoby bliskiej :) dla mnie to była suuuper opcja

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Parawany są często jak sale porodowe są np. dwuosobowe...ja tak rodziłam...szczerze mówiąc to jak się porod rozkręcił to w dupie miałam czy jest ktoś obok czy nie, oby tylko szczęśliwie urodzić... no można sobie wszystko wykupić i położną do pomocy po porodzie...tylko czy jest sens? moim zdaniem średnio jeśli poród nie był jakiś mega ciężki...tak samo placić za położniczą jednoosobową, no jakby się tam leżało 2, 3 tyg. to rozumiem...no ale najczęściej to jest 2,3 dni i po co płacić ;). fakt że zależy jaki szpital, ja rodziłam już w sprawdzonym, mój lekarz tam pracował, a ma dobrą pozycję, więc się nie bałam nic nie wykupować ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja nie miałam nic wykupionego. Jeden ze szpitali miejskich, moja lekarka prowadząca ciążę nie pracowała w tym szpitalu. Byłam zdana na ich łaskę i mój partner dużo mi pomógł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×