Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Ten żal kiedy na sali poporodowej widzisz innych, zaangażowanych ojców

Polecane posty

Gość gość
Ale tu chodzi o parawany na sali poporodowej/pooperacyjnej gdzie lezysz pocharatana po porodzie i mozliwosc odgrodzenia sie od innych matek/odwiedzajacych jest potrzebna. A gdzie to sa wspolne sale porodowe, ja sobie nie wyobrazam rodzenia z inna kobieta, jej wrzaskami, mezem itp. Gdzie tu intymnosc i indywidualne traktowanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A gdzie to sa wspolne sale porodowe, ja sobie nie wyobrazam rodzenia z inna kobieta, jej wrzaskami, mezem itp. Gdzie tu intymnosc i indywidualne traktowanie Xxx No niestety w dużych miastach np.Wrocław są wspólne sale porodowe i to w tych najlepszych z opinii szpitalach i tych gorszych z opinii np.kliniki ...jadąc na poród poprostu jesteś dobrej myśli, że nie będzie innej rodzącej w tym samym czasie :) jest jeszcze opcja pokoju rodzinnego do porodu lecz też musi być wolny i wcześniej zamówiony (pieczątka od ordynatora w książeczce prowadzenia ciąży) Ja przeżyłam poród na wspólnej sali i drugi na rodzinnej ...też stawiałam na sale maksymalnie 2.os i taka była na szczęście wolna :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój małżonek wpadał na chwilę. A po co miał siedzieć godzinami?Pierś by podał czy co?Pozatym na sali nie byłam sama i innym paniom należało się choć trochę intymności.Nie rozumiem czemu służy to przesiadywanie całodzienne. Ok jak masz pojedyńczą salę to i jogę możecie ćwiczyć od rana do nocy. Córki i teściowie przyszli zobaczyć małego i po pół godzinie się zmyli.Szkoda, że w szpitalu nie było pokoju odwiedzin.A i tak nie gościłabym ich cały dzień. Błagam nacieszycie się jeszcze sobą i bąblem przez całe życie:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
. Błagam nacieszycie się jeszcze sobą i bąblem przez całe życie.. Xxx No właśnie nacieszymy, ale kobiecie po porodzie należy się odpoczynek i wsparcie najbliższej osoby (oczywiście nie każdej,bo każda kobieta jest inna i czegoś innego oczekuje) ja nie karmiłam piersią,tylko mm i mąż opiekował się córką-karmił-przewijał, gdy ja miałam przetaczaną krew ,brałam prysznic lub odsypiałam.Z mężem jesteśmy bardzo zżyci ,i on w domu nie mógł usiedzieć beze mnie ..wolał nawet siedzieć 1-2 z córeczką na korytarzu byle być blisko jak się obudzę...szliśmy na obiad,rozmawialiśmy itp. Dlaczego np. Miałby wpadać na chwile ??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oczywiście byli "panowie" którzy z zegarkiem siedzieli 15min i wylatywali jak na skrzydłach aby nacieszyć się wolną chatą bez żony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jedynaczka1
W klinice której rodziłam nie można było przynosić kwiatów, ani innych gadżetów.Czy nie bajerujesz czasami?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na oddziale położniczym na który ja trafiłam odwiedziny były zabronione. Była dostępna tylko ogólna sala z automatami do kawy itp, gdzie można było się spotkać z resztą świata. Szpital argumentował to tym, że osoby z zewnątrz, a zwłaszcza małe dzieci to siedlisko zarazków i można zaszkodzić noworodkom. Zgadzam się z tym i nie zgadzam. Jak jakaś kobieta siedzi w szpitalu dwie doby to rzeczywiście jest lepiej, że nikt się po sali nie kręci. Ale w moim przypadku i paru innych kobiet pobyt przeciągnął się od 7 do 12 dni i wówczas bez wsparcia bliskiego jest ciężko. Ale wspierałyśmy się nawzajem i było dobrze ;) Drugi raz też wybrałabym ten szpital z uwagi na oddział neonatologiczny dla noworodków. Najlepsza sala poporodowa jest g****o warta, jeżeli trzeba ratować życie noworodka a nie ma odpowiedniego sprzętu i specjalistów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam cesarkę. Partner pomagał mi chodzić, woził na wózku do dziecka, pomagał się umyć. Dziecko było wcześniakiem, było mi bardzo trudno, bardzo go potrzebowałam, zdarzało się, że się zasiedział, bo JA nie chciałam go wypuścić. Leżałam na kilkuosobowej sali, odciągałam mleko laktatorem gdy na tej samej sali przebywali mężowie innych kobiet i szczerze powiem, że było mi obojętne czy się na mnie gapią i co sobie pomyślą. Byłam w taki stanie psychicznym, że chciałam tylko spać i płakać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
najbardziej na zatroskanych mężów narzekają te, które takich nie mają ;) żadna z kobiet, które były codziennie odwiedzane przez tatusiów, którzy starali się im przemycać jakieś prezenciki itp nie wyglądała i nie zachowywała się jak poszkodowana, gdy mąż się już zmył. Wsparcie męża jest bardzo ważne dla niektórych i mnie było przykro jak mój wybranek się okazał niewypałem. W ciągu 5 dni mojego pobytu w szpitalu przyjechał tylko 2 razy - pierwszego dnia zobaczyć syna, ostatniego żeby mnie odebrać. Bardzo zle to wplynelo na nasz zwiazek, ja do dzisiaj jestem rozczarowana i prawde mowiac to juz go nie kocham.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam cesarkę. Gdyby był to poród naturalny to wiem, że mój ukochany nie dałby rady przy nim być, bo się nie nadaje, ale w opiece nad dzieckiem sprawdzał się świetnie. Na sali leżałam z dziewczyną, która urodziła w 28 tc. Patrzyłam z podziwem jak mąż ją wspierał. Mój partner bardzo się sprawdził w pierwszych dwóch tygodniach w domu gdy ja nie wiedziałam jak się nazywam. Nie dałabym rady wtedy bez niego. On karmił w nocy z butelki, bo dziecko jeszcze nie umiało ssać piersi. Chyba miałam jakąś deprechę. Na szczęście przeszło z czasem iteraz cieszę się każdym dniem z maluszkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 9:14 .Odpoczynek i wsparcie to ja miałam przede wszystkim w domu kiedy mogłam się spokojnie zdrzemnąć nie myśląc co na obiad ugotować. Akurat dla mnie takie rzeczy są ważne a nie przesiadywanie w szpitalu i do tego jeszcze z dzieckiem. To nie miejsce ani dla takiego dziecka ani na zakłócanie innym spokoju. Ciekawe czy byłabyś zadowolona gdy w 3 osobowej sali zgromadzili by się wszyscy tatusiowie w dodatku ze swoimi pierworodnym a Ty kombinowała byś jak tu leżąc na łóżku przekręcić się nie ściągając podkładu spod tyłka.Kurde to tylko 3 dni a Wy bez męża jak bez ręki.Ok niech przyjdzie pocałuje pocieszy przywiezie co trzeba ale nie siedzi cały dzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
I żeby była jasność mój mąż wpadał do szpitala dwa razy dziennie na jakieś 30 minut i bynajmniej nie czułam,że w związku z tym jestem mniej kochana czy jesteśmy mniej zżyci. Ktoś mądry kiedyś powiedział,że kochać to nie patrzeć nawzajem na siebie ale patrzeć razem w tym samym kierunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
. To nie miejsce ani dla takiego dziecka ani na zakłócanie innym spokoju.. Xxx Co????sala poporodowa to miejsce dla dziecka,i matki po porodzie ...byłam w sali 2os. Na szczęście sąsiadka już wychodziła i 3 dni byłam sam na sam z mężem i maleństwem ...pewnie gdyby to była sala np.2-6osób wykupiłabym prywatną salę poporodową,bo po 1 porodzie leżałam z innymi 3 mamami...a to nieporównywalnie jest mieć intymność

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Gościu z 15 :11 my nie mówimy o noworodku tylko o starszym dziecku,które wlókł do szpitala tatuś i tam z nim koczował caby dzień. Ja niestety nie miałam możliwości wykupienia pojedyńczej sali bo wszystkie były zajęte.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mąk mąż nie koczował ze starszym dzieckiem...tylko jeździł z noworodkiem po korytarzu bo na sali było 31' a na korytarzu 27' a ja mogłam odpocząć

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja długo szukałam szpitalu z takim pokojem i znalazłam szkoda tylko że tak drogo :/ Wiedziałam, że spędzimy w szpitalu ok.7dni mąż zostawał 3 razy na noc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×