Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

dlaczego tak mało mówi się o ciemnych stronach macierzyństwa, gloryfkuje się kp

Polecane posty

Gość gość

Kp to jest koszmar zwłaszcza na początku, gdy większość dzieci zgania matkę co godzina-dwie w nocy i nie dość że pije ze 20 minut, to potem jeszcze zwykle pielucha i nunanie by zasnęło. Wygląda to tak: śpi godzinę lub dwie - pije 15 minut - x minut ryczy bo trzeba zmienić mu pampers - x czasu trzeba na nowo usypiać bo nie zawsze samo zaśnie. Tak wygląda noc. Ciekawe jak długo tak będzie. Nikt też nie mówi o tym, że jak odciągasz mleko by ktoś inny mógł małego nakarmić to dramat - wygotowywanie za każdym razem częsci wszystkich prawie laktatora, butelki, czekanie aż woda zawrze, a jak dziecko płacze że chce mleko to musisz najpierw je doprowadzić do stanu używalności i też to zajmuje czas gdy on się drze wniebogłosy o godzinie 3 nad ranem. mm nie jest wiele lepsze - znowuż wyparzanie, certolenie się, strach czy zarazków na czymś nie będzie. DLACZEGO tak mało się o tym mówi? Pokolenie mojej matki to w ogóle tragedia, jęczy mi że jak się nie karmi piersią to jest się wygodnicką. NIE, ja po prostu marzę by przespać wreszcie noc, bo życie straci smak jak ciągle jesteś niewyspana, a jeszcze sama musisz ogarnąć dom, ugotować sobie żarcie zdrowe bo nikt za ciebie tego nie zrobi gdy mąż w pracy, do tego jak ty chcesz pospać z dzieckiem to nie możesz tego zrobić bo jest np.tona prasowania i zmywanie garów. W moim mieszkaniu ciągle się kurzy, to druga rzecz. NIKT nie mówi matkom o ciężkim losie jaki ich czeka po urodzeniu, kazdy słodzi i zachwyca się dzieckiem i gloryfikuje to, a nie mówi że to CIĘZKI LOS>

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mój mąż pracuje od 10:00 do 18:00, w domu jest o 19 bo dojazd. Hak wraca to jest padnięty i nie dziwię mu się. Mamusi na miejscu nie mam, teściowa nic nie pomoże, chętnie jeszcze zje to co ja ugotowałam (!). Nie, nie oczekuję pomocy i wiem że to moja odpowiedzialność i to była moja i męza decyzja, że chcemy dziecko, ale pokazuję tylko jak trudne jest życie z małym dzieckiem gdy jesteś prawie jak samotna matka. Nikogo wokól ciebie bo np. jesteście w obcym mieście od niedawna albo kraju, bo mąż dostał lepszą pracę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wiemy. Ale domyślamy się, że to taka cicha zmowa wrednych bab na zasadzie my przeżyłyśmy najgorsze, Ciebie na pewno nie ominie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja mam podobnie tez w innym kraju i nie mam mamy tutaj ani teściowej. Facet od 8 do18 w pracy. Karmilam miesiąc z problemami... Nawaly pokarmu, potem jego brak. Problemy z przystawianiem, w nocy i w dzień dziecko ciagle wisialo na cycu nawet siku czasem nie mialam jak zrobic. Ale jak to powiedziala moja HV 'karmienie piersią to najpiękniejsze co moze byc w macierzynstwie, ciesz sie tym ze dziecko chce byc z Toba blisko'. No koszmar... Po miesiącu podawalam mm i zaczelam lepiej spac, malutka tez byla spokojniejsza. Mialam więcej czasu dla siebie. Gdybym wiedziała ze tak to będzie juz w szpitalu karmila bym butelka. Dziecko jest radosne i zdrowe. Nie mam zadnych wyrzutow ze przestalam kp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
W moim otoczeniu sporo się mówi o negatywach macierzyństwa. Mam wrażenie, że przed rozwiązaniem każdy mówi jak to będzie ciężko, a potem ci sami kręcą nosem jak świeżo upieczona matka zaczyna marudzić. Po pierwsze matka musi od czasu do czasu odpocząć. Bez odpoczynku staje się nerwowa, samo karmienie staje się udręką, hormony buzują. Ojciec nie ważne, że wraca z pracy musi pomóc. Musi też od czasu do czasu wstać w nocy. Nie rozumiem postawy typu mój mąż musi się wyspać. Szczerze jak nie było dziecka to Ci mężowie nigdy nie zarywali nocy? Nigdy nie siedzieliście dłużej? Jakiś wyjazd i nocne wracanie? Na samym początku owszem dobrze jest wyparzać wszystkie części i butelki. Ale nie przesadzajmy. Niemowlak już zetknął się z taką ilość zarazków, że gorzej już być nie może. Spokojnie dokładne umycie w ciepłej wodzie wystarczy. Ja miałam 3 butelki i dwa laktatory. Mąż po pracy wyparzał mi to co w dzień używałam. Kolejna sprawa? Tona prasowania? Po co wszystko prasować? Dla dziecka? Kolejna zbędna sprawa. Trzeba utrzymać porządek w domu, to sprawa oczywista, ale po co wyolbrzymiać? To nawet szkodliwe dla dziecka? To, że dziecko zetknie się z kurzem, brudem i zarazkami to nie jest niebezpieczne dla dziecka. Jak karmi się dziecko piersią to przekazuje mu sie antyciała, które posiada matka. To co ułatwiało mi życie: miałam zawsze obiad dla siebie w zamrażalce. Taki na wszelki wypadek. Jak ktoś się pyta czy trzeba Ci pomóc? Nie odmawiaj. Twoje wyspanie jest tak samo potrzebne a nawet bardziej nić mężowi. Nigdy nie jest się całkowicie samej. Przecież jak nie ma się rodziny do pomocy to ma się przyjaciół czy znajomych. Nie wierzę, że ktoś nie wpadnie na godzine czy dwie. Ale wtedy idziesz spac albo odpoczywasz. I macierzyństwo nie jest proste. Jest męczące. Ale to zależy w duzym stopniu od matek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Na tytułowe pytanie autorko. Nie mówi się o tym mało. Nie mówi się o tym mało, a już szczególnie w ostatnich latach mówi się o tym bardzo dużo, nawet w telewizji. To ty gadasz farmazony bo jesteś sfrustrowana więc szukasz na siłe jakiegoś winnego, żeby poczuć sie lepiej a prawda jest taka że nie wiem albo nie interesowałaś sie tematem wcale albo brak logicznego myślenia w tobie. Już nie wiem jak to u ciebie nazwać. Każdy głupi wie że opieka nad dzieckiem to nie przelewki, to koniec wcześniejszego życia, wiedzą to nawet młode kobiety dlatego tyle jest aborcji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Okres noworodkowy to taki pierwszy szok dla każdego ale będą upływać miesiące i te problemy które masz dziś będą stopniowo zanikać, na ich miejsce wskoczą może inne bolączki ale żeby przespać noc to będzie ku lepszemu i dzień będzie za jakiś czas inaczej wyglądał niż ten dzień dziś. Za 2 lata nie będziesz pamiętać jak jest dziś. Moje dziecko ma 3,5 roku. Oczywiście trzeba mu organizować też mocno dzień użerając sie z praniem, gotowaniem itp. ale ja słabo już pamiętam ten mój tryb życia jaki ty masz teraz. Jak ktoś pyta co robiłaś jak noworodek miał to a to to ja mówię że serio już nie pamiętam jak to było.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mało się pisze, bo bardziej atrakcyjnym tematem są matki które robią wszystko, pracują (najlepiej zdalnie, żeby nie przegapić pierwszego kroku) i jeżdżą z niemowlęciem w Himalaje. Ewentualnie takie które "mają chwilę dla siebie i wrzucają na luz", odpoczywają całymi dniami z noworodkiem, nic robić nie muszą... MI też niewyspanie zatruwało życie, i do szału doprowadzały teksty że "każda matka tak ma", że "przyzwyczaję się spać byle gdzie i byle jak", że "instynkt sprawi że nie będę potrzebować". Guzik prawda, ludzie mają różne organizmy, ja znosiłam świetnie poród i połóg (i nikomu nie wmawiałam że robi z siebie księżniczkę twierdząc że po naturalnym nie może siedzieć na tyłku), ale spać potrzebowałam i tyle. Ułatwiałam sobie życie ile mogłam. Uznałam że zmywarka jest ważniejsza od kolejnego tysiąca dołożonego na wypasione łóżeczko, wózek czy nawet szczepionki skojarzone. Kurzu ścierałam ile musiałam (centrum), prasowałam tylko rzeczy małej, a i tego bym nie robiła gdyby nie jej wiecznie podrażniona skóra (prasowanie pomagało). Laktatorem odciągałam rano, mając najwięcej pokarmu- z jednej piersi mała jadła, z drugiej odciągałam na jedno karmienie. Butelki i laktator tylko przelewałam wrzątkiem, wygotowywałam jedynie nowe- i też nie robiłam tego bezpośrednio przed czy po użyciu, tylko w wolnej chwili. Jak przeszłam po kilku miesiącach na mm, to miałam zawsze odlaną przegotowaną wodę, zimną, podgrzewałam w czajniku na gorąco drugą, wszystko razem może 3 min zajmowało (odmierzałam mleko w czasie jak czajnik był włączony). I nauczyłam się w końcu olewać złote rady rodziny, która, nawet bez złych intencji, sugerowała że wysypki małej to wina mojej diety, jej diety, i nie wiem czego tam jeszcze, że jak mogę nie prasować tyle, nie gotować tyle (często jedna zupa na dwa dni), nie sprzątać tyle... przecież NIC poza noworodkiem nie miałam do robienia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja bardzo dobrze pamiętam jak było małe dziecko, które teraz ma 3,5 roku dało Nam tak popalić, że na samą myśl dreszcze mnie przechodzą, zresztą teraz też daje popalić, ma charakterek, od początku takie było...teraz mam drugie dziecko jest inne też bywa ciężko ale już nie tak, macierzyństwo jest mega trudne, jak to pisze/mówi, że wiedziałam na co się piszę to stanowczo protestuję, nie nie wiedziałam, bo nie byłam wcześniej matką, nie nie wiedziałam, że akurat pierwsze dziecko będzie takie problematyczne, dopiero przy drugim ryzykowałam, że będzie powtórka z rozrywki...poza tym matka musi się gdzieś zresetować chociaż na chwilkę dla dobra siebie i dzieci i nie ma nic w tym złego.Przecież kobieta która staje się matką nie wypisuje się z innych ról, czasami jest mi bardzo ciężko a karmiłam/ karmię piersią z lenistwa bo jakbym miala co godzinę wstawać i robić mleko...a kp nie znoszę!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
To o czym piszesz trwa stosunkowo krótko, co nie znaczy, że wcale nie należy o tym mówić, ale proporcjonalnie więcej mówi się o radościach i smutkach wieku przedskolnego i szkolnego, o rozmowach z dzieckiem i kłopotach wychowawczych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:52 no właśnie widzę, tak ci dało popalić że aż zdecydowałaś sie na drugie, takie to ciemne strony macierzyństwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
o kuźwa jakie zmęczone, bo mamusie czy teściowe nie pomagają, ja pieprzę, pieprzą się bez pozwoleń mamusi czy teściowej a tu pomocy wymagają, nie narzekajcie, baby są nie do z***bania przez chłopów, bo jakby tak naprawdę było to po wuj rodzicie dzieci, kto wam kuźwa karze, pieprzone babska, mnie jak źle to nie robię tego, a wy narzekacie a kuźwa rodzą jak królice jedno za drugim. Głupie małpy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:56 tak dało bardzo popalić ale chciałam, żeby miało rodzeństwo, tak jak pisałam ryzykowałam, że to drugie będzie podobne ale jest inne to tyle...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:57 szkoda, że twoja mama zdecydowała się Ciebie urodzić, wierzę że Ty jednak rozmnażać się nie będziesz, bo po co taką nienawiść do ludzi przekazywać dalej, pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorce radzę przestać czytać artykuły o celebrytkach, które wracają piękne po porodzie do pracy w ciągu miesiąca. Jeżeli potrzebujesz wyspania to musisz to sobie zorganizować. Jeżeli mąż nie pomaga, niech przyjedzie matka, teściowa, brat czy siostra, koleżanka. Moja koleżanka ma męża, który jej w ogóle nie pomagał. Załatwiła sobie sprawdzoną pomoc. Z tego co pamiętam to była studentka przychodziła na dwie godziny. Teraz mówi, ze to były najlepiej wydane pieniadze. I najlepsze nikt jej nie powiedział, że nie daje rady. Wszyscy zaczeli krytykowac jej męża, nawet jego własna matka, że nie pomaga zonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja miałam złote dziecko. Kp było super, dwa razy w ciągu nocy, a odkąd skończył 5 miesięcy to przesypiał całe nocki. Ach....brakuje mi tego czasu niemowlęctwa. Teraz gdy ma 4 lata to jest hardcore. Niemowlaczek to aniołek

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś - rodzić po to i mieć pretensję, że rodzina nie pomaga, chyba ci macica całkiem na mózg jebnęła. Nie daję rady to się nie decyduje, proste jak cholera, nie obawiaj się, sa głupie babska co za ciebie narodzą i to bez pomocy innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
małpom 500+ daj, niańkę daj, i co jeszcze, chłopa co noc innego tez wam dać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
kiedyś rodziły na polu, i po dwóch dniach znowu szły w pole, a teraz biedaczki, 13-14 lat już umieją seks uprawiać a tu jak urodzi dziecko oto takie to biedne, skrzywdzone, tylko, że dzieci z sufitu nie spadają, źle to się nie rodzi, proste jak cholera.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko postu ten okres niemowlęcy trzeba PRZETRWAĆ nie ma innej opcji niestety :) ja mam 2latkę w domu i ciągły pisk,krzyk gdy 8letni brat jest w pobliżu :) bo ona chce wszystko z nim ,a on musi też mieć czas dla siebie...stoi i waruje pod drzwiami,nie chce bawić się niczym ,praktycznie musi być cały czas na dworze bo w domu to masakra! Ale za rok przedszkole uff :) przetrwanie-pamiętaj! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18:32 I po co tym chamskim tonem?? Nie mozna autorce tego w normalny sposob przekazac? Lecz sie bucu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do gość dziś - przecież świat istnieje kupę lat i tak było jest i będzie i ile lat można normalnym tonem tłumaczyć, już mogę jej dzieciom, wnukom, prawnukom, praaaaaapra..... powiedzieć, że co dziecko to większy zapieprz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie rozumiem jak kobieta moze na wlasne zyczenie tak zniszczyc sobie i mezowi zycie naciskajac na dziecko. serio nie rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mnie zona namowila na dziecko. Teraz nie mam ani mojej zony ktora byla szczesciem mojego zycia ani szczescia dnia codziennego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Tak kiedyś kobiety robiły na polu, rodziły na polu a wcześnie też kopulowały na polu. Owszem tak było. Ale jeżeli ktoś zna trochę historii to też wie, że w tamtym okresie w domach ziemiańskich kobietom w trakcie połogu innego kobiety pomagały. Był podział obowiązków jedne gotowały, inne zajmowały się dziećmi. A przypadki rodzenia na polu niestety dotyczyły najbiedniejszej części społeczeństwa. Te same kobiety, które rodziły na polu zostawiały później swoje niemowlaki w kołyskach w domu na kilka godzin bez opieki lub pod opieką młodszych dzieci, bo starsze już były zmuszane do pracy. Czyli rozumiem, że zostawiłabyś swoje dziecko pod opieką 2 czy 3 latka? Jeszcze tylko napiszę, że w tym samym czasie rodziły kobiety, które nawet dziecka nie musiały przewijać bo takie czynności robiła służba. Jeżeli chcesz komuś dociąć to radzę poczytać trochę, dokształcić się, bo kiedy może nawet przy Twoim dziecku ktoś obnaży Twoją niewiedzę i ignorancję. Nie używaj porównania, że kiedyś kobiety rodziły i od razu szły do roboty w polu, bo to pokazuje, że dajesz za przykład ludzi z nizin z tamtego okresu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Też przez modny taki wręcz kult dziecka. Robienie z niego najważniejszej osoby. To bardzo szkodliwe i zupełnie nienormalne. Potem konsekwencje tego widać - parcie na kp (oczywiście, że jest dobre, ale nic na siłę a już tym bardziej nie kosztem zdrowia fizycznego czy psychicznego kobiety), moda na "łapanie każdego momentu", spanie z dzieckiem w jednym pokoju (chyba że ktoś ma małe mieszkanko i jeden pokój - to nie ma wyjścia), a nawet o zgrozo w jednym łóżku (sic!), spędzanie z dzieckiem każdej chwili, strach przed oddaniem go pod opiekę kogoś innego, itp. Tak można by godzinami wymieniać konsekwencje tego błędnego założenia. Wtedy wychowanie i opieka które zawsze były trudne zmieniają się właśnie w jakiś koszmar.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:04 A co z nią stało? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie wyprowadzajcie się od rodziców, mieszkajcie z teściami, twórzcie domy wielopokoleniowe, wtedy będzieci opiekowac się sobą nawzajem i nie będziecie marudzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
do 20.27. Tatuś czy mamusia robiła krzywdę? Wkradała się do łóżka? Przykro mi, że trzeba było się szybko wyprowadzić z domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:22 Stala sie inna kobieta. Jest zmeczona zdenerwowana nieszczesliwa. Draznie ja i moje przytulanie drazni. Podczas seksu potrafi powiedziec zebym nie zapomnial zapalic lampke malemu na noc. Byla taka wspaniala z charakterkiem usmiechnieta i pelna zycia a teraz nasze dziecko ma 4 lata i od porodu stala sie wredna. Kocham ja a raczej moja Kasie dawna. Nie chcialem dziecka i choc kocham syna to nie warto bylo tracic milosc zycia dla tego co mam teraz w domu. Nawet nie chce mi sie wracac po pracy i to juz nawet nie chodzi o zone ale o moje zycie ktore sklada sie codziennie z tych samych spraw dzien w dzien. A jak bylismy malzenstwem przed dzieckiem przez 6 lat to byly najlepsze lata mojego zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×