Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Skąd wy macie tyle pieniędzy?

Polecane posty

Gość gość
gość dziś tak wiem, że tak było z tymi ołówkami, jestem z tych starych roczników (jakbyś nie zauważyła napisałam, że byłam w 7 klasie) :P i wiem, że bywało ciężko, wiem jakie u mnie na uczelni działy się przekręty ale i tak jestem zdania, że jak ktoś chce to znajdzie sposób, a jak ktoś nie chce to znajdzie powód. Wiem z doświadczenia, że tylko ze śmierci nie ma wyjścia ze wszystkiego innego jest :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
19:08 i dodam jeszcże ze zawsze chcislam zdawać na akademie muzyczna, ale wiedziałam, że z tego raczej dobrego chleba nie będzie. I cóż. Skończyłam politechnike.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gosc 19:16 zdziwilabys sie jak wiele osob pochodzi z rodzin dysfunkcyjnych, tylko o tym nie mowia. A wracajac do pytania autorki,te wszystkie paniusie z najmodniejszymi ubraniami, gadzetami, w bialo - zlotych adidaskach, wlosach z pasemkami i powiekszonymi ustami coz, moim zdaniem to dziewczyny,zony facetow, ktorzy dochodza do pieniedzy niekoniecznie uczciwa droga... ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
18.46 dokładnie zgadzam się z tobą! większość biadolących miała w porównaniu z tobą cieplarniane warunki a i tak płaczą że mieli źle. Ciekawe jak by skończyli będąc na twoim miejscu skoro mając sto razy lepiej nie ułożyli sobie życia tak jak chcieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja wam powiem, ze patologia w Polsce to kiedyś była b znaczna, bo przecież setki tysięcy dzieci podobno kiedyś chodziło głodnych, i to już wystarczy żeby były kłopoty z uczeniem się. A to, ze oni - ci z tej prawdziwej patologii- mówia, ze maja wywalone na nauke, to może być złozona sprawa, bo co mają powiedzieć? Mieszkam w 6 osób na jednym pokoju, chodze głodny, nie mam na książki, ojciec mnie leje co chwila?? To mówia, ze maja wywalone, zresztą określony tryb zycia powoduje, ze pewnie maja wieczne problemy z nauka, zaczyna ich to stresować coraz b , i reagują ucieczką od problemu... I jest jeszcze cos takiego jak patologia tego kraju - nie powinno być czegos takiego, żeby dyrektor szkoły - znam konkretny przykład, zatrudniał na stanowisko pedagoga zone, na stanowisko psychologa córke, pracownika technicznego- syna, a jeszcze cholera wie ile tam jego znajomych i pociotek siedzi. Jak szukałam po moich studiach pracy m. in. w IPN, to mi odmówili, tłumacząc, ze mam zła specjalizacje, bo powinna być archiwalna. A potem zatrudnili na to stanowisko trębacza po Akademii muzycznej, co zadecydowało każdy się domyśli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ale ile można jechać na tym że się pochodzi z rodziny dysfunkcyjnej? w końcu człowiek wyrabia w sobie różne mechanizmy obronne i często to jest tylko wytłumaczenie własnego "niechciejstwa"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jak szukałam po moich studiach pracy m. in. w IPN, to mi odmówili, tłumacząc, ze mam zła specjalizacje, bo powinna być archiwalna. A potem zatrudnili na to stanowisko trębacza po Akademii muzycznej, co zadecydowało każdy się domyśli. xxx no ale czy w związku z tym zarabiasz teraz najniższą krajową i klepiesz biedę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
nie wiem, ile wam trzeba tłumaczyć, moim zdaniem niechciejstwo to rzadka sprawa , najczęściej jest tak, ze człowiek się stara, ale jak cos blokuje sukces to przychodzi załamanie. Do tego jeszcze ludzie w tych gorszych rodzin często chodza zle ubrani, mają np. braki w uzębieniu, nawet jeśli maja zawód, to mogą nie umiec się wysłowić, tak ze pójda na rozmowe kwalifikacyjna, i się będą z nich smiac tylko... miałam raz znajoma z nieciekawej rodziny, ale to porządna dziewczyna była, mówiła zamiast umie: "umi", rozumie "rozumi", w dużym miescie nie mogła znalezc ani jednej kolezanki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja zawsze starałam sie coś osiągnąć, swojego ostatniego słowa nie powiedziałam, ale to co zależało ode mnie tzn nauka już mineła, teraz mimo ciężkiej pracy w pracy nie umiem sie przebic dalej. A konkretniej, moja walka o sukces rozpoczeła sie w momencie jak poszłam do technikum, gdzie byłam z uczniami którzy nie potrafili pokazać Polski na mapie Europy. Przypomniały mi sie wtedy słowa nauczycielki ze szkoły podstawowej, która zawsze mowiła że lepiej byc głupim wśród mądrych, niż mądrym wśród głupich. Zaczełam uczyc sie do matury, chodziłam na korki prywatne lekcje z wielu przedmiotów bo w mojej szkole średniej był na prawde niski poziom. Zdałam mature najlepiej w całej szkole, podejrzewam że w dziejach tej szkoły tez:P. Dostałam sie między innymi na Uniwersytet Ekonomiczny. Bardzo dobrze się uczylam, dzięki pomocy rodziny było mnie stać na darmowe praktyki studenckie itp. Po studiach rozpoczełam poszukiwania pracy, a że umiem sie sprzedać na rozmowie kwalifikacyjnej to przyjmowali mnie do wielu firm. Kto szukał ten wie, 150 etapów rekrutacji, rozmowy z menadżerami, rozmowy po angielsku, testy kompetencji i to wszystko po to żeby dostac prace za minimalną płace. Na rozmowach obietnice o ścieżce rozwoju i awansach a tak na prawde to pic na wode. W każdej pracy (jestem w 3) utknełam na mieliznie i nie mam widoków na poprawe.... Co prawda mam 27 lat, ktoś coś? sprzedajcie mi przepis na sukces?? Natomiast mój mąż rozpoczał prace biurową jako 20 latek (oczywiscie po znajomosci) w biurze geodezyjnym. Studia płatne, skończył rok później nic planowano bo był tak leniwy zeby zaliczac egzaminy i w ogóle jezdzic na zajęcia. W wieku 26 lat zmienił branże, bo uznał że ta jest nieopłacalna a na horyzoncie miał mozliwość rozpoczęcia pracy w korporacji (oczywiscie po znajomosci). Znowu mu sie spodobało i był całkiem dobry w tym co robi. Dzis działa w tej drugiej branży i sporadycznie wraca do pierwszej. Jego zarobki msc to 9-13 tys. A ja? ja mam najniższą.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no ale czy w związku z tym zarabiasz teraz najniższą krajową i klepiesz biedę? x nie klepie biedy, wynajmuje mieszkanie, mam wlasny dom z ogrodem, od biedy nawet mogę nie pracować... Zdziwiona? Dla mnie tez pieniądze nie sa najwyzsza wartoscią, bo wolałabym być bezrobotna, niż pracować np. w call center. A zabrałam głos, bo to brednie co wypisujecie. Któras z tych "mega zaradnych" tu co zarabiają "tylko" 3 tys napisała, ze bez meza klepalaby biedę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
17:36 Splacilas mieszkanie w Warszawie? Ciekawe. Skonczylas studia, utrzymalas sie sama pracujac w call center, placac za pokoj 800 zl. Potem znalazlas bez znajomosci robote za 7 tys miesiecznie, kupilas mieszkanie w warszawie i splacilas juz je placac raty 2 tys miesiecznie. Wow no tak bo jeszcze uwierze. Nie znam nikogo kto by tego dokonal sam. Nawet znajomi ktorzy maja rodzicow lekarzy i nauczycieli bo z takimi chodzilam do liceum, nie wybili se jak ty. To chyba laska boza. Po co pie*dolicie tak na tym forum? A tak btw ile masz lat ze juz masz splacone mieszkanie w Wawie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
mnie uczono na państwowej uczelni, że studia nie są od studiowania, a zawierania znajomość, bo wśród nas siedzą przyszli menadżerowie, dyrektorowie. Miał racje, kujonom zostały dyplomy z piątkami, a koledzy współpracowali ze sobą na szczeblach menadżerskich;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:09 pracowałam w call center i równocześnie studiowałam a za akademik płaciła 250 pln. Mieszkanie kupowałam na kredyt na ostatnim roku za 169 tys. Takie wówczas były ceny. Jak kupowałam mieszkanie pracowałam juz w zawodzie i zarabiałam dobrze. Później bardzo dobrze. Do gościa który pisze ze wolałby być bezrobotny niż pracować w cc. Ja nie wolałam i teraz mam to co mam i jestem tu gdzie jestem. M.in. dzięki temu że nie wolałam być bezrobotna.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
no faktycznie, praca w call center ustawiła cię życiowo lol to mieszkanie za 169 tys w warszawie to tez mega sukces, pewnie ma nawet z 30 metrów?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Śmiej się śmiej. Tak. Praca w cc pozwolila mi skonczyc studia i pomogła mi dostać kolejna bo miałam już doświadczenie zawodowe. A mieszkanie owszem ma 38 metrów. Aktanie wynajmowane i zawsze dodatkowe 1800 wpada do kieszeni. Najlepiej śmiać się i pisać że tylko ustawienia rodzice i znajomości to klucz do sukcesu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
to o jakim sukcesie ty piszesz? jestem ciekawa, jakie to super stanowisko ci pozwoliła dostać praca w call center... ja na studiach tez pracowałam jakiś czas, ale w porządnych firmach to się prędzej smieja z takich prac, bo to żadne przydatne doświadczenie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Takie stanowisko dzięki któremu było mnie stać na spłacenia kredytu i dzięki któremu nie musze pisać ze tylko ludziom z ustawionych finansowo rodzin i z "dobrymi" rodzicami się udaje. Wiesz dlaczego dostałam ta pierwsza prace w zawodzie? Bo na x aplikujacych tylko ja miałam doświadczenie zawodowe. A mój ówczesny przełożony chciał mieć kogoś kto wie czym jest kultura pracy. Przy 20% bezrobociu mógł wybierać i przebierać wśród kandydatów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
raczej pewnie szukał desperatek "uwarunkowanych na sukces", jak znam zycie. Normalna osoba w call center to wytrzyma kilka godzin

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Aha. I to te normalne wciąż piszą ze bez znajomości i dobrego startu nie można osiągnąć niczego więcej niż średnia krajowa. Ok. Niech będzie po twojemu. Wiesz przy 20% bezrobociu (a wsrod absolwentów podejrzewam 40%) każdy był zdesperowany. Tyle w tej kwestii. Zegnam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość wczoraj No patrz, jednak są tacy ludzie - niekoniecznie tacy nieudacznicy jak ty, że to o czym piszesz do tej dziewczyny jest dla ciebie taką abstrakcją, że może być tylko kłamstwem:D Moja pierwsza wypowiedz jest z wczoraj . Pracowałam na studiach w sklepach - zarabiałam ok 1200 zł, mieszkałam w dzielonych pokojach za 300 zł. Spokojnie dało się przeżyć. Na studia magisterskie poszłam w trybie zaocznym i zaczełam pracę w zawodzie - za 1800 zł. Po kilku latach mam 7 tys. i też jeszcze w czasie studiów kupiłam sobie mieszkanie, tyle że go nie spłaciłam jeszcze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Haha ...Po kolei jest tu wiele bardzo prawdziwych wpisów . Więc tak -od czasów PRL (sa na to dane w IPN ...) max 60-70% dostających się na dochodowe studia typu prawo medycyna robiło to legalnie ..reszta -wiadomo legitymacja PZPR/SB taty albo hajs albo nepotyzm . Od raptem 12 lat nowej matury to się trochę znormalizowało. Czyli już człowiek z przecietnej rodziny choćby nader zdolny miał minus 30-40% szans w plecy .Na samym starcie ...Nie nie skończyło to się słynny szklany sufit dla prawników spoza rodzin prawniczych ,słynny problem z dochodowymi speckami na medycynie . I jeszcze coś w początku nowej matury w środowisku lekarskim zapanowała histeria bo potomstwo nie dostawało się nagle na studia :D Ale oni nie zginą :) sztbko znaleziono furtkę -studia płatne -medycyna ! .Na dzień dobry (10 lat temu !!) 20 000pln czesnego gdzie wtedy ludzie zarabiali po 1500 a 2500 to były niezłe płace . W pewnej znanej mi uczelni była jeszcze jedna furteczka -duuuuużo niższe progi bodaj 160 do 200 czy jakoś tak na medycynę płatną ..czyli choćbyś się posrał to nie zostaniesz lekarzem mając np. 195 a twoja koleżanka zostanie ...przy dużo gorszej maturze :) bo ma bogatą mamę :P I sama będzie też bogata :P:D .Mimo że jej wynik predysponuje tylko do studiów na pielęgniarstwie...To przykład autentyczny dwóch koleżanek o identycznym wyniku matury -jedna marząca o medycynie została pielegniarką druga lekarką ,bo rodzinka opłaciła ...P.S na jej roku 'płatnym" bodaj 60% grupy to były dzieci lekarzy/stomatologów :D .Tu macie łopatologicznie wyłożone jak pozycja rodziny wpływa na losy dzieci. Na autentycznym przykładzie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Trzeba być kumatym i tyle. ;) Z dilerki wyciągam średnio 5,500 tys miesiecznie a nic nie robie ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Teź się nad tym zastanawiam. Trzy miesiące temu urodziłam syna. Mamy mieszkanie na kredycie. 500 + i rodzinne nam sie nie należy. Mąż pracuje a ja jestem na macierzyńskim. Nasz miesięczny dochód to około 3500 zł. Mamy 3 kredyty + opłaty ,pampersy,rzeczy dla dziecka. Było kilka nie przewidzianych wydatków. Nie jest lekko ale dajemy rade.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A ja Jestem z męża i siebie dumna! Sami dorobilismy się i mieszkania i domu! Bez kredytu! I normalnie żyjemy, mamy 3 dzieci! Nie wydaje na zbedne ciuchy ale nie żałuję na edukację i wakacje. Każdy ma inny styl życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
ja mam kase bo jestem na maxa oszczędna, plus dużo zarabiam bo pracuje na 2 etatach i wracam do domu o 19.00., mąż to samo ,mąż pracuje na nadgodzinach w pracy Mogę sobie na to pozwolić bo moje dziecko ma już 10 lat i samo się może sobą zająć. Jeszcze pożyję tak 2 lata, i będę mieć kredyt spłacony ....o 10 lat szybciej niż bank by chciał i dzięki temu nie zażrą mnie odsetki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
własna firma lub odpowiednie zarządzanie swoimi finansami, odpowiedzialność za swoje finanse i gospodarowanie nimi to bardzo istotna kwestia i umiejętność, bo pozwala nam na odłożenie sobie części na przyszłość lub zakup niezbędnych rzeczy czy sprzętów, jeżeli nie potraficie poradzić sobie ze swoim budżetem to polecam rzucić okiem http://komunikacjarynkowa.pl/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najlepiej założyć własną firmę Ja zapraszam do skorzystania z usług naszej firmy: Jesteśmy firmą posiadającą kadrę tłumaczy z dużym doświadczeniem tłumaczymy w 80 językach. Zniżka nawet do 50% z okazji otwarcia biura. Jeśli jesteś tłumaczem aplikuj Zapraszamy do kontaktu:www.24htlumaczenia.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość edytkaghghg
Wszyscy ci co tyle zarabiaja i szydza z tych komu sie nie chciało studiować nie zakladaja że czasami życie nie jest takie prostoljnijne. Większość z was mogła spokojnie studiować bo mieliście ogromne wsparcie rodziców i nie mówie tu o tym, że wam studia opłacali ale chociażby pozwolili wam u nich mieszkać , utrzymywali was przez ten czas a wy poszliście do pracy żeby zarobić sobie na studia. A ilu z was babcie, chrzestni, wpakowali do rąk kopierciki z okrągłymi sumkami, tak że mieliście na zakup rzeczy, których normalnie byście nie kupili albo musielibyście brać na nie kredyty. A waszym dzieciom, pierworodnym wnukom, czy babcie nie pchają na nich kasy za które kupujecie im te wszystkie markowe ciuchy? Wiekszość z was jest wykształconych i żyjecie na dobrym poziomie bo wielu rzeczy nie musieliście sie dorabiać od zera. Oczywiscie wiem, ze sa wyjątki i niektórzy zaczynaja kompletnie nie mając nic ale czy osiągają to tylko ciężką pracą? Ile jest dziewcząt, które na studia zarabiaja sponsoringiem? Bo nie mają innych perspektyw? O złodziejach i nieuczciwych ludziach co robią wielkie pieniadze po trupach juz nie wspomne. Mi życie nie dało możliwości iść na studia, nie mam żadnej pomocy ani nikogo kto by mnie albo mojemu dziecku dał chodźby złotówkę. Kończąc liceum juz wyprowadzałam się z patologicznego domu. Zarabiałam na utrzymanie siebie a na studia już braklo. Miałam męża ale już nie mam. Radze sobie, jest ciężko ale powoooli jest coraz lepiej. Może na starość dopiero bede jedną z tych co wklejaja na fb zdjecia mikserów za 4000 zł ;-P I dodam, że nie mam nic do ludzi którzy korzystają z pomocy rodziny bo sama bardzo ubolewam, że takiej pomocy nie mam. Niech tylko takie osoby wykarzą trochę pokory i niech przestana rzucać tekstami trzebabyło iść na studia a kazdy kto na nich nie byl jest skonczonym leserem. Niecj pomyślą kim oni by byli gdyby nie pomoc rodziców zanim osądzą innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
14:16 Brawo. Wszyscy tu pisza ze sami sie dorobili a g. prawda. Nie przyznacie sie do tego ze mieliscie pomoc. Jakbyscie musieli po szkole wyniesc sie z domu bez grosza przy duszy to byscie zobaczyli jakie trudne moze byc zycie. Dodam ze bez grosza przy duszy i z spieprzona psychika z domu rodzinnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
My mamy tylko dzięki temu że jesteśmy oszczędni. Szkoda mi kasy na wszystko. Na jedzenie w knajpach na chodzenie po pubach i picie piwa za 9zł z nalewaka, na ubrania z najnowszych kolekcji. Mi i mężąowi jak mam coś kupić to tylko zimą lub latem w mega wyprzedażach , gdzie koszulki są po 19,99 lub 29,99 a nie 39,99-59,99 gdzie koszule na top secret mam za 39 a nie 89zł . Dziecku też kupuje tylko na wyprzedażach w smyku 5-10-15 h&m i to tylko coś ładnego ale taniego. Naprawde chodzimy dobrze ubrani (tylko buty mamy porządne-córka ma mrugały (130-200zł /para) bo ma koślawe stopki i mąż ma porządne bo ma duże stopy i koślawe również i ma merrel(350zł/para) Nie kupujemy wody w butelkach soki od świeta-wole owoce, słodyczy piwa też od świeta, normalne jedzenie czytam skład, nie kupuje słodzonych jogurcików kaszek puddingów i innych. Jedyne słodzone do serek waniliowy(ale też tylko z cukrem bez syropu g-f i innych gówien z laską wanili) . Szkoda mi na takie rzeczy jak książki-chodze do biblioteki, biżuteria-kupuje ze stali chirurgicznej, warzywka całe wakacje mam swoje, mam tanią wode do podlewania. Pomidory ogórki rzodkiew. dynia ziemniak itp. maliny i truskawki też. Mamy samochód na gaz. Miesięcznie robie nim 1300km kosztuje mnie to 300zł. Przedszkole no płace za prywatne opłaty za dom to 400zł/miesiac(mniej jak czynsz za mieszkanie) mały kredyt(no trzeba było). Z pensyjek ok 4700 razem(czasem wpadnie coś extra to odkładamy) odkładamy 2000. I jakoś tak juz inaczej nie umiem żyć. Mąż jest podobny. Dzięki temu-mam dom z małym kredytem (mieszkamy 2 lata), mam samochód 7mioletni, córka ma prawie 4latka i zaraz myślimy o drugim. a nie jesteśmy starzy-ja 26 maż 31 mieszkamy przy powiatowym mieście. Wiem że moze ktoś mi nie uwierzy ale sztuką jest zarobić 4700 i odłożyć 2000 a nie zarobić 9000 i żyć za 8500.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×