Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

R1234R

Problem z facetem. ciepłe kluchy

Polecane posty

Witam wszystkie forumowiczki, Wątków takich jak mój jest wiele, ale chciałabym poznać Wasze podejście do mojego indywidualnego przypadku. Otóż - mam niewiele ponad 20 lat - mało. Mając kilkanaście lat przespałam się z przyjacielem. Nie wyszedł nam zwiazek chociaz on chcial(zostalismy przy przyjazni). Po tej sytuacji miałam kilka bardzo toksycznych relacji - zakończyły się terapią z mojej strony bo widziałam w sobie problem. Kompletnie przypadkowo zaczęłam znowu sypiać z nim (okazalo sie ze przez te kilka lat przerwy nie spal z zadna inna kobieta, jestem jego jedyna w zyciu). Było fajnie, nie miałam takich problemów jak z poprzednimi facetami. Szybko zrodził się związek, wspólne mieszkanie, usamodzielnienie. Mój terapeuta był w szoku, stwierdził, że ta miłość mnie wyleczyła i nie ma sensu kontynuowania terapii. Ponad pół roku mieszkam razem, od pewnego czasu coś mi w nim przeszkadza. Nie umiem sobie z tym poradzić. Mój facet to totalne ciepłe kluchy. Jest na każde moje zawołanie i spełnia wszystkie moje rozkazy (gotuje, sprząta, rozpieszcza mnie). Wszyscy twierdzą, że to ideał. Ja jednak nie radze sobie w zwiazku z nim. Przede wszystkim - jest niesamowicie ugrzeczniony, nie ma swojego zdania. To ja jestem facetem w zwiazku. Ja mam prawo jazdy, ja nas wszedzie wożę, jak trzeba zmienic mieszkanie to ja wybieram, ja biegam i zalatwiam fomalnosci. Prosilam go, żeby mi w tym pomógł ale nic to nie dało. Ja place rachunki, jakbym chciala to oddawalby mi swoja wyplate (jednak oddaje ją rodzinie która tonie w długach). On dostal prace bo mu sie poszczescilo - ma wygodną posadę i duzo zarabia. I wydaje mi sie ze to koniec jego rozwoju. Nie chce isc na studia, nie chce piąc sie wyzej. Jestem bardzo młoda ale mimo to staram się radzić sobie jak najlepiej, mam dość duże ambicje, pracuję w telewizji i chciałabym założyć firmę. On nawet nie orientuje się w podstawowych tematach społecznych, ja dużo czytam, oglądam wiadomości (jego nawet to nie obchodzi). On ma na siebie jeden plan - chce być sławnym muzykiem, w czym go oczywiście wspieram ale wiadomo, że taki sukces jest mało realny. W seksie też nie ma szału, tymbardziej, że oboje sporo przytyliśmy i jeszcze sie pogorszylo (nie szukam johnego deppa ale cycki wieksze od moich nie pociagaja mnie specjalnie). Ja trzymam diete, zrzucilam juz kilka kilogramow, za to on ciagle wraca do domu i kupuje slodycze, czipsy. To wszystko z kazdym dniem mnie coraz bardziej wkurza. Z jednej strony wiem, ze zerwanie z nim byloby malo racjonalne bo on idealnie nadaje sie na ojca, meza, kocha mnie nad zycie i chce spedzac ze mna 100% czasu. Ja tez nie szukam przygód i chce sie ustatkowac, ale po prostu nie chcę tkwić w miejscu, chce sie rozwijac, cos osiagnac. On oczywiscie tez ma plany - chce zwiedzic swiat itp tylko ze siedzeniem na d***e duzo nie zdziała. Niczym sie nie chce zainteresowac, jest takim piotrusiem panem. Wiem, ze kocha mnie, nigdy mnie nie zdradzi, bardzo sie o mnie troszczy i nie przestanie ale z drugiej strony patrzac w przyszlosc widze to tak ze jak zaczne rodzic to on zemdleje i sama bede sie wiezc do szpitala... I on bedzie na tacierzynskim a ja bede ogarniac zycie. Nie o to mi chodzi, moze i jestem samodzielna ale w tym zwiazku role sie totalnie odwrocily i czuje sie facetem. A chcialabym czasem zeby ktos ogarnal takie rzeczy (typu placenie rachunkow, wybor mieszkania itp) za mnie a mnie postawił "przy garach". Tylko że tu jest zupełnie inaczej - ja nie moge pozmywać, bo źle zmywam, nie moge gotowac bo zle gotuje (no faktycznie nie mam talentu ale umiem zrobic obiad). A jak jego prosze o zaplacenie rachunku to i tak by tego nie zrobil bo zapomni albo sie pomyli... Jestem juz tym zmeczona. Nie wiem co mam robic. Nawet nie mam czasu zeby to zakonczyc i sie wyniesc od niego, z reszta nie chce podejmowac pochopnie takiej decyzji bo on faktycznie sie o mnie cholernie troszczy. Tylko nie do konca tak jakbym chciala. Forumowiczki - doradźcie młodej i głupiej :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Po co Ty z nim w ogóle zamieszkałaś?! Narobiłaś sobie tylko kłopotu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość R1234R
Wszystko wyszło tak szybko, normalnie z taką decyzją czekałabym miesiącami o ile nie latami. I teraz jestem w kropce.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
sytuacja podobna jak u mojej siostry, ona skończyła to po 10 latach małżeństwa i żałuje że trwało to tak długo. Też jestem młoda i głupia ale moim zdaniem nie pasujecie do siebie - macie inne podejście do życia. On szuka wygody, Ty rozwoju, to zawsze będzie was dzielić, jeśli nie jesteś w stanie tego zaakceptować nie powinnaś tkwić w takim związku, bo będzie tylko gorzej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jajo
Dnia ‎13‎.‎09‎.‎2016 o 22:51, Gość gość napisał:

Po co Ty z nim w ogóle zamieszkałaś?! Narobiłaś sobie tylko kłopotu.

ojojoj, załatwianie spraw. Teraz widzicie co ma każdy facet wchodzący w związek z kobietą.

 

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość
Dnia 13.09.2016 o 21:02, R1234R napisał:

Ja place rachunki, jakbym chciala to oddawalby mi swoja wyplate (jednak oddaje ją rodzinie która tonie w długach)

Utrzymujesz faceta???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×