Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Problem z babcią synka (była teściowa)

Polecane posty

Gość gość

Witajcie. Nie bywam tutaj, ale mam problem. Mam dwóch synów - 7 i 3 lata. Sprawa dotyczy starszego synka. Z jego tatą jesteśmy 5 lat po rozwodzie. Synek mieszka ze mną. 3 weekendy w miesiącu jest u ojca + każda środa na kilka godzin. W środy i czasem w soboty synka odbiera była teściowa (która jest... okropną osobą... próbowała mnei rozdzielić z synkiem - odebrać mi prawa rodzicielskie, gdy weszłam w nowy związek). Szanuję jednak fakt, że synek uwielbia z nią przebywać. I wszystko byłoby w porządku gdyby nie to... że ona mu kupuje ciagle zabawki, obiecuje gruszki na wierzbie (często nie spełniając obietnic). Później synek jest rozczarowany i płacze. Wtedy żadne argumenty majace na celu zmienienie jego nastroju nie wchodzą w grę. ...bo przecież babcia obiecała. (ja zabawek nie kupuje, dostaje je na Dzień Dziecka, urodziny, pod choinkę, od Mikołaja). Staram się nei rozpieszczać go na tyle ale inwestuję np. w książeczki, które przerabiamy- edukacyjne z liczeniem, czytaniem, pisaniem wtc. ale też z serii LEGO czy Hot Wheels etc. Dla zabawy, dla "zabawki" w gazecie. Po prostu w naszej rodzinie są pewne zasady. Nie pozwalamy an wiele ale mam wrażenie że i tak wiele dzieci mają. Nie chcę, by dziecko chciało być GDZIEŚ bo tam ma LEPIEJ tj. w tym przypadku WIĘCEJ zabawek, SŁODYCZY (!), wchodzenia na głowę dorosłym. U nas tego NIE MA. A gdy jest "NIE" jest płacz (Chryste! jeszcze kilak meisięcy temu tak nie było! choć sprawa ciagnie sę tak na prawdę odkąd mały skończył 1,5-2 lata). Jednak teraz mało co się liczy ze mną, moim mężem i swoim tatą. Babcia jest na piedestale, jej słucha, bo ona go rozpieszcza na MAKSA (czego też np. nie robią moi rodzice aż tak bardzo). Wczorajsza sytuacja: Przyjechałam po Synka (w środy ejstem akurat na osiedlu na którym mieszka eks-mąż). Syn w płacz, że nei chce iść, że chce z babcią. Tłumaczę dziecku- Kochanie spokojnie, zobaczysz się z babcią za jakiś czas. Nie daje sobie wytłumaczyć. Dopiero uspokoił się, gdy powiedziałąm, że zadzwoni do babci jak wrócimy do domku, by jej powiedzieć, że jesteśmy już na miejscu -poszedł ze mną za rączkę do samochodu i było na prawdę OK. Wytłumaczyłam mu, że nie może być tak często z babcią, że ja to szanuję, że ją kocha, że chce spędzać z nią czas i cieszę się, że są sobie tacy bliscy, ale to MY (ja , tata, mój mąż) są osobami, których należy słuchać. Dodam, że ejsteśmy na prawdę normalną rodziną. Spokojnie słuchamy dzieci, dbamy o ich potrzeby, czasem też rozpieszczamy. Jestem blisko z synami, dobrze się wszyscy dogadujemy. Boli mnie, że on zamaist chcieć spędzać czas z ojcem (co też neiwątpliwie lubi) wybeira babcię. Kiedyś również gdy wpadłam w wyjątkowej sytuacji na chwilę do nich, synek wyszedł z WC ze słowami "Patrz mamo, u taty nie muszę myć rąk, bo mi tu wszystko wolno". Eh. I bądź tu mądry i podejmij decyzję. Albo ograniczyć babcię (i co za tym idzie widzenia z ojcem- co zrobiłabym z ciężkim sercem, bo synek kocha tatusia i babcię) albo porozmawiać z babcią. Z tym, że... ona tego nie zmieni. Zastanawiam się nad prawnikiem.. Lub psychologiem. Możecie coś doradzić? Tracę powoli cieprliwość do tej sytuacji, bo synek dodatkowo chodzi za mną krok w krok, jak 1,5 roczne dziecko. Ja uczę go zasypiać samamemu, u taty śpi często z babcią. Nigdy sam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ja co prawda nie jestem jakims ekspertem od wychowania ale taka niekonsekwencja w wychowaniu zmarnuja Ci dziecko. Zasady to zasady- zasypia sam, myje rece po siku itd, a jezeli syn zobaczy ze nie kazdy je egzekwuje, to zacznie to wykorzystywac, przy okazji przyprawiajac ci latke tej najgorszej i najsurowszej. Podobna sytuacja jest u siostry meza- ona ma dwie corki 5 i 2 lata. Obie dziewczynki powinny byc na diecie, bo maja nadwage (5latka wazy 30kilo i jest naprawde gruba). Szwagierka stara sie je zdrowo odzywiac, ale jak tylko jada do babci to cukierki i ciastka przed obiadem to norma. Czasem lizaki zamiast sniadania itd :/ Widze jakie akcje odstawiaja w domu- matce potrafia wykrzyczec ze ich nie kocha, ze tata i babcia zawsze pozwalaja lody czy czekoladke itd. Zero poszanowania. Wiec Autorko, pogadaj z mezem, bo jak nie to jeszcze 2 lata i bedziesz miala sajgon w domu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mam ten sam problem. Rozmowy z takimi osobami nic nie zmienią. Oni po prostu mają swój styl bycia, zero jakichkolwiek zasad moralnych i żadne rozmowy nie przynoszą skutku. Nie wiem, jak to ugryźć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Współczuje ci bardzo...bo to jest spory problem... Rozumiem że nie chcesz wojny z babcią twojego dziecka, no ale właśnie tez mi się daje że rozmowy spokojne tu nic nie dadzą :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety to jest dość częsta broń babć, róbta co chceta i to co w domu nie można :O, szczególnie te tak robią, które nie potrafią od siebie nic sensownego dziecku dać, np. wyjście w ciekawe miejsce...no i te ktorych sumienie gryzie, bo właśnie rodzice dziecka są po rozwodzie..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Pogadaj z byłym, z tego co piszesz wynika że i dla niego dziecko jest ważne skoro mają taki stały kontakt. On mieszka ze swoją mamą? Pewne rzeczy trzeba ukrócić i tyle. Rozumiem że babcia jest od rozpieszczania, ale nawet moja mama, która ma zupełnego bzika na punkcie wnuków i zasypałaby ich prezentami, rozumie że zabawki mają być na wyjątkowe okazje albo w nagrodę, a nie ma mowy o przyjemnościach przy złym zachowaniu. Ty na byłą teściową nie wpłyniesz, ale ojciec dziecka jak najbardziej może to zrobić. Zbyt często mały jest z babcią żeby uznać że odstępstwo od zasad nie zaszkodzi, nie mówiąc o tym że od niektórych w ogóle nie powinno być takiego odstępstwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nie chce mi się czytać w całości. Wyraźnie autorka traci kontakt z rzeczywistością - do tego stopnia podnieca się swoją ideą tresury dzieci. Z takim oszołomem nie da się porozumieć a tym bardziej nakłonić do obiektywnego spojrzenia na sprawy. O empatii nie wspomnę bo to jest umiejętność emocjonalna której psychopata nie posiądzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jakie to żenujące
W tej sytuacji odizolowała bym babcie od syna.Jeżeli tego nie zrobisz teraz, będziesz miała w domu poważny problem .Wychowasz potwora!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko, współczuję, ale dobrego rozwiązania nie ma, na rodziców czasami wpływu nie mamy i chyba czasem trzeba się z tym po prostu pogodzić. Podam Ci mój przykład: z mężem jesteśmy zgodnym małżeństwem, mamy podobne poglądy jak wychować dziecko i co jest dla niej najlepsze. Poglądy mamy podobne do Twoich choć ciut chyba luźniejsze (*ale nie w tym rzecz). Zaś rodzice mojego męża s,a podobni do Twojej teściowej: pozwalają dziecku na wszystko. My tłumaczymy, mówimy, a oni i tak robią swoje. Ok przez ten czas trochę zachowanie zmienili i trochę ograniczyli właśnie kupowanie pierdół typu zabawki, ale wielu rzeczy nie zauważają, a wręcz mówią, że nie robią, choć robią. I owszem często też jest tak, że córka po powrocie od nich jest jak diabeł wcielony... I co mamy zrobić? podobna sytuacja, prawda? My kontaktów nie ograniczamy, bo to nie ma sensu. Z tego co widzę córka zaczyna łapać, że u dziadków są inne zasady w domu inne, i nam coraz mniej na głowę wchodzi. W sensie, że już nie próbuje totalnego luzu wprowadzać u nas w domu. Ale początkowo było ciężko, bo chciała robić to samo co u dziadków również w domu. My nie tłumaczyliśmy, że "u dziadków tak, u nas tak", bo to bez sensu, gdyż naszym zdaniem wszędzie powinny być zasady te same. Więc jak jesteśmy u dziadków to też my jej pilnujemy, a co robi jak zostaje u nich sama to już robi na "ich odpowiedzialność". Jakoś to załapała. Kwestie żywieniowe tłumaczymy, ale to jak grochem o ścianę. Babcia by dziecko przekarmiła i tyle, a że córka ma też niezły spust i potrafi wciągnąć dwa obiady to babcia szczęśliwa. Staramy się to tłumaczyć, ale słabo to skutkuje, bo na ogół i tak widzę, że jest podane za dużo i nieodpowiedniego jedzenia. Tu działamy tak samo: jak jesteśmy to kontrolujemy, często przynosimy swoje jedzenie, choć nie zawsze się da. Moim zdaniem w Twoim przypadku najlepiej by było jakbyś porozmawiała z byłym mężem odnośnie spraw, które Ci nie pasują. Wyjaśnij, że z powodu takiego ich zachowania Ty masz potem w domu problem. Może daj mu (i teściowej) do przeczytania jakąż mądrą książkę czy artykuł, żeby im uświadomić, że źle robią. Oni pewnie chcą wynagrodzić rzadkie spotkania tym pozwalaniem na wszystko i "kupują" miłość dziecka słodyczami czy prezentami. A teściowa to znając życie wyznaje zasadę, że babcie są od rozpuszczania wnuków:/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziekuje za tyle wiadomości -odpowiedzi :-) Jak widać nie tylko babcia mojego syna jrozpieszcza przesadnie syna. Do licha, przeciez rodzice powinni przestrzegać zasad względem dziecka rodzicow! Mam wrażenie, że odebraliście mnie jako mamę bardzo spięta. Nie jest tak. Pozwalam dzieciom na sporo, uważam, ze same powinny robić wiele by sie uczyć. Dzieci dostają słodycze, oglądają bajki, starszy gra w "bezpieczne" gry na komputerze (ma swój), młodszy uczy sie pod moim okiem rownież na aplikacj ktore zainstalowaliśmy z mężem na iPadzie. Korzysta z niego stednio 1-2 na tydzień ok 15-20 minut- tzw.nauka przez zabawę. Maz ma pretensje ze poblazam dzieciom czasem, ale jestem matka. W roli ojca i matki bo moj maz pracuje na 1,5 etatu i wychowuje dzieci praktycznie sama. Tym trudniej mi, gdy ktoś nie przestrzega zasad i pozwala na duzo. Serce mnie boli, ze nieświadomie dziecku wyrządza krzywdę jego własna babcia. Wychowała trójkę dzieci i wszystkie (prócz byłego męża) szybciutko poszły na swoje (chciały jak najszybciej sie Wyprowadzić). Najgorsze to ja pózniej musze prostować dziecko i tlumaczyc po milion razy. Tak jak ktoś napisał- babcia uważa ze krzywdę zrobiliśmy dziecku rozwodząc sie. A sama przyczyniła sie w 30/40 % do rozpadu malzenstwa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Ponieważ moja babcia była jak autorki teściowa pamietam o niej kilkadziesiąt lat po jej śmierci. Z dominująca matka nie rozmawiam od lat

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×