Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość gość

Nie mam już siły naprawdę

Polecane posty

Gość gość

-czuję się głupia i jestem głupia, czasem niekumata, nie umiem nic zrobić dobrze bez pomocy -wszyscy mnie olewają, czasem czuję jakbym była przybyszem z innej planety. Staram się i staram i gówno z tego wychodzi, a ludzie lecą do mnie jak chcą żeby coś załatwić albo o coś zapytać bo zawsze jestem dobrze poinformowana. Udają miłych żeby ugrać coś dla siebie, a tak mają mnie w dupie. Całe wakacje sama spędziłam, samotnie. Jutro wrócę na studia, bezsensowne, bo i tak nic po nich mieć nie będę, i będę oglądać dogadujących się ze sobą i pozytywnych ludzi. A ja zobaczę moją pseudokoleżankę, która i tak dogaduje się z kimś innym lepiej, nie ze mną. ja mimo że cieszę się małymi chwilami, to nie pociągnę już tak dalej. Jakiś czas temu sama się odsuwałam od ludzi bo miałąm dość ciągłych porażek, teraz znowu komuś zaufałam i znowu zawodzi. To jest jak zacinająca się płyta, ten sam scenariusz. Co mi z tego że jestem lojalna, często szczera (nie lubię kurtuazji, ale też nie chodzi o obrażanie kogoś, mam wyczucie taktu), skoro ludzie mają mnie w dupie. Święta nie jestem jak każdy, ale naprawdę potrafię z siebie dużo dać. Nie na siłę, i nie każdemu, oczywiście, choć jakaś interesowna też nie jestem. Każdego traktuję po równo, no chyba że on jest nie fair dla ludzi, ale jeśli ktoś nie szkodzi, to jest dla mnie równy. Obojętnie, kto to, jak wygląda, jak się zachowuje etc. Moje życie to była i jest wegetacja i nie jestem pewna, czy trzeci terapeuta zdoła coś mi pomóc :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A mój rozwój osobisty stoi w miejscu. Uwierzyłam, że jestem tak zjebana, że i tak nic nie osiągnę. Samoocenę mam zerową, boję się nieraz iść ulicą. Czerpałam radość jak pisałam z małych rzeczy, z tego że żyję i dobrze się czuję, całkiem dobrze sobie radziłąm samotnie, ale od jakiegoś czasu zaczęło mi odwalać, tym bardziej kiedy w końcu poszłam na studia. Próbowałam tam sobie znaleźć znajomych - spełzło na niczym. Wstydzę się już wszystkiego, tego, że brak sukcesów życiowych, znajomych, chłopaka. Jak taki przegraniec. A teraz jest kiepsko nawet ze zdrowiem, usilnie się leczę, choć jest możliwe, że mój chroniczny stres tak narósł, że to od niego właśnie, bo już wcześniej miałam takie objawy, tylko nie tak nasilone. Nie wyleczę główki, nie wyleczę i tego, a to naprawdę mocno komplikuje życie i przez to chodzenie na studia jest bardziej uciążliwe (biegunki). A nie mogę tego mieć, bo znalazłam sobie też bardziej stałą pracę (chociaż swoją kasę chcę mieć)... Nie chcę siedzieć w domu i wpadać w deprechę zupełną.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Olsztyniakolsztyniak
Nie załamuj się! Życie może być jeszcze piękne! Ja chciałem sobie odebrać życie,ale na szczęście bez skutku. Od niedawna odzyskuję radość życia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wiem, że i tak prawie nikt na to nie odpisze i mało kogo to obchodzi, poza tym nie istnieje złota recepta na szczęśliwe życie. Mi się to tak poukładało, nie inaczej, chciałabym żeby było lepiej, ale na pewne rzeczy nie mam wpływu, inne się nie udają, a do jeszcze innych nie dojrzałam, żeby do nich przeć mimo strachu. A niewielkie sukcesy są na tyle małe, że w niewielkim stopniu pomagają na pewność siebie etc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Nawroc i modl sie :) Odzyskasz radość życia i właściwe prowadzenie. Najlepiej na Rozzanccu. Pozdrawiam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dziękuję, ale nie jestem wierząca i raczej nie będę. Poza tym nawet jak wierzyłam to już się nie układało (ta, wiem, że nie takie powinno się mieć podejście - roszczeniowe - jak trwoga to do Boga :P).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
gość dziś Zobacz na youtub filmiki na kanale Dotyk Boga gdzie ludzie opowiadają swoje życie przed i po nawroceniu. Odzyskują godność i jeśli z Ojcem Niebieskim nie walczą ale trzymają się Jego wytycznych to On nam błogosławi obficie tak, że słów brak :) Już nie wspomnę o uzdrowieniach i innych cudach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Jedyne wyjście w Twojej sytuacji to zaakceptować siebie taką jaką jesteś, ze wszystkimi wadami. Pogódź się z tym, że nie jesteś przebojowa dusza towarzystwa do której wszyscy lgną i że nie będziesz prowadzić życia jak one. Tylko pamiętaj, że mimo tego że ludziom przebojowym jest w dzisiejszych czasach łatwiej, to tacy ludzie jak Ty również są potrzebni! Musi być równowaga w przyrodzie, także nigdy nie miej wątpliwości co do swojej wartości. Teraz jesteś za bardzo spięta swoimi niepowodzeniami, za bardzo się starasz, chciałabyś się dostosować do innych, krótko mówiąc nie akceptujesz się. I stąd te wszystkie przeciwności losu. Wyluzuj, zaakceptuj siebie, swoje życie, żyj w harmonii ze swoją prawdziwą naturą, a wtedy zwieksza się szansę na przyciągnięcie do Twojego życia odpowiednich dla Ciebie sytuacji i ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
23:36 Tylko, że wiesz... i tak udaje mi się czasami, bo czasami, ale się udaje, byc bardziej sobą, i mimo to i tak jakoś nie widzę, żeby ludzie byli zachwyceni. Oni mnie po prostu często nie lubią. To nie jest tak, że się trzymałam na uboczu, bo zawsze gadałam, wychodziłam z inicjatywą. Nawet taką normalną, nie mającą nic na celu, żadnych przyjaźni. A i tak wolą innych. Mam chyba w sobie coś, co odpycha. Jakakolwiek bym nie była. Co prawda kiedyś poznałąm troszkę ludzi, którzy wydawali się mnie lubić, ale i oni się za mocno o znajomość nie starali, a ja już miałam dość tej ciągłej niepewności. Teraz chce mi sie wyć, bo kolejna osoba mnie olewa i zastanawiam się, czy ja jestem naprawdę tak beznadziejna? czy po prostu mam pecha? przy tej osobie byłam bardziej sobą, nieźle się czułam. Ale chyba brak mi charyzmy etc...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Już o wstydzie nie mówię. Jak rodzina pyta, czemu nie mam żadnych koleżanek (kiedyś miałam, ale te osoby na mnie źle wpływały, były toksyczne, więc zerwałam znajomości), to co powiedzieć? O facecie nie wspomnę. To jest miazga, nie wiem, jak ja przeżyłam prawie 3 lata w takim stanie. Teraz chyba z nawiązką samotność się na mnie odbija.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Oni nawet mnie niespecjalnie szanują, nie czują respektu. Poszłam kiedyś do kina z kolegą brata, nie ciągnął potem znajomości. No okej, zdarza się. Ale potem zachowywał się bez szacunku. Przyszedł keidys do nas i słowa do mnie nie powiedział. Zlewał mnie. Przyszła dziewczyna brata (wygadana), to z nią gadał jak z równą. A głupiej z siebie nie zrobiłam w tym kinie, normalna całkiem byłam. Jego problem, ale jakoś przykro. Do dzisiaj jest taki. Wiem, że ciągłe myślenie o tym, kto mnie akceptuje i co robię źle to oznaka niepewności, ale wielu by dostało bzika po tylu niepowodzeniach, wyśmiewaniu w szkole i byciu nieakceptowanym

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Co do braku szacunku mogłabym przytoczyć wiele innych, mocniejszych przykładów. Ludziom brakuje klasy... Ale idę spać, dobranoc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
dobrym ludziom zawsze jest gorzej, wspolczuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
idz do psychologa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Mysle, że gdy aktualnie poznajesz ludzi to masz gdzieś tam w tyle głowy przeświadczenie, że musisz się starać bo inaczej nic nie wypali i Cie oleja. Ludzie mogą wyczuwać taka aurę niepewności u Ciebie, która nawet nieświadomie z automatu ich od Ciebie oddala. Daj sobie czas. Skup się na nauce, pracy, zainteresowaniach. Na pewno masz jakichś znajomych, z którymi można pogawedzic od czasu do czasu, więc nie rezygnuj z nich, ale też nie próbuj ze wszystkich sił tworzyć bardziej zazylych relacji. Jeśli ktoś będzie z Tobą nadawał na tych samych falach, to zapomnisz o wszystkich swoich ograniczeniach i TO SIĘ SAMO rozwinie, nie będziesz musiała się o nic starać, uwierz. Jesteś wrażliwa, dlatego pamiętasz o wszystkich nieudanych relacjach z innymi ludźmi, pewnie wiele spraw nadinterpretujesz, skupiasz się na zanadto na negatywach. Może akurat teraz obracasz się w kręgu ludzi, z którymi nie ma szans na bardziej zazyle relacje bo po prostu w jakimś sensie do siebie nie pasujecie, ale pojawiają sie też osoby, które są w stanie Ciebie polubić, w przyszłości poznasz na pewno takich jeszcze wiecej, tylko się nie spinaj bo pouciekaja ;) Piszesz, że komuś brakowało u Ciebie charyzmy. Ok może i tak było, ale wnioski są takie, że nie pasowaliscie do siebie i zamiast się dostosowywać do osoby która nie akceptuje Twojej prawdziwej natury, daj sobie czas na poznanie kogoś kto potrzebuje właśnie Ciebie :) miej wyj....e a będzie Ci dane haha ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Wmawiasz sobie, że coś jest z tobą nie tak, zatem zamiast rozprawić się ze szkodliwymi schematami myślowymi, wpadasz w ich pułapkę i uderzasz w swoją istotę - po co? Proponuję odwrócić swoje myśli o 180 stopni. Spróbuj choć przez jeden dzień myśleć o sobie dobrze, nie narzekać i natychmiast przekształcać niechciane myśli w ich dokładne przeciwieństwa. Rezultat może być interesujący.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Niestety naprawde nie mam znajomych, bo z każdym coś nie 'klika'. Na studiach pogada się z ludźmi i tyle, ale zażyłości nie ma. Niektórzy się zintegrowali i dogadują ze sobą... Ja mam wrażenie, że dogaduję się najgorzej. Ale masz rację, może ta myśl 'muszę się postarać bo inaczej ktoś będzie mnie olewał' wpływa na zachowanie ludzi wobec mnie. Nie chciałam, żeby studia były takim moim jedynym zajęciem, dlatego zawaliłam sobie czas pracą (w których notabene też średnio dogaduję się z ludźmi) i wcisnęłam 2 dodatkowe zajęcia zgodne z moimi zainteresowaniami (tylko że tutaj powstaje inny mój problem - boję się uczyć czegokolwiek przy ludziach, popełniam głupie błędy etc bo myślę że oni źle o mnie pomyślą - walczę z tym cały czas, ale blokada jest spora).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
No, dobra - mam właściwie jedną osobę, która wydaje się mnie lubić i to naprawdę lubić, co jest dla mnie naprawdę dziwne. Codziennie do mnie pisze, jest zaangażowany w znajomość, a jak ostatnio byliśmy gdzieś razem, przedłużał spotkanie jak się dało. Na początku byłam przy nim swobodna, teraz jestem troszkę mniej, ale nadal jest nieźle. To jest brat mojej bratowej. Gorzej, że to wszystko może świadczyć o tym, że on chce czegoś więcej, a ja nie... Ale nie będę wyszukiwać nowych problemów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
za mocno sie wszystkim przejmujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj pierwszy dzień na studiach i... smutno mi się zrobiło. Na obieralnym przedmiocie trafiło się wyjątkowo dużo mądrych osób. Słucham, jak się bez wstydu wypowiadają, jakie mają przemyślenia... ja nie mam aż takich mądrych. Nie jestem w stanie się wypowiedzieć, bo wiem, że to co powiem, nie będzie tak odkrywcze jak ich rozkminy. Co prawda jak kiedys na innych przedmiotach coś mówiłam, to okazywało się, że trafnie mówiłam i czasami nawet byli 'zachwyceni', ale ja to uznaję za przypadek. Moja kreatywność wśród ludzi spada, jakkolwiek bym się nie starała o spokój, albo po prostu oni są bardziej ode mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Autorko jakbym czytala o sobie zacznij szukac pomocy bo zostaniesz w czarnej d... jak ja :( nie potragilam funkcjonowac wsrod ludzi w moim wieku wiec odizolowalam sie od wszystkich. Mam jedna znajoma ale czasamo tylko wpadnie zamienic kilka slow, zreszta ona mpwi a ja slucham. W lutym probowalam sie zabic ale nie wyszlo, kilka miesiecy w szpitalu i uwazam, ze nic to nie dalo bo mysli czasami wracaja, niby funkcjonuje ale to nie to. Ide do pracy czzasami ma jakies zakupy, a pozniej wracam do domu wchodze do mojego pokoju i zamykam sie w ciemni. Nie mam sily posprzatac, udaje, ze jestem leniwa ale to nie to. Po prostu nie mam sily. Idz do psychologa zanim bedzie za pozno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
20:36 właśnie szukam kolejnego terapeuty... Ja się w sumie i tak dziwię, że nie mam takiej prawdziwej depresji, po tym, jak o sobie myślę i jak boję się życia. Bo tego w sumie jestem pewna, ludzie przeżywają jeszcze gorsze rzeczy. Dla mnie w tym momencie jest najgorsze, że rozwój osobisty stoi w miejscu, no i lęk przed byciem głupią. Nienawidzę tego z całego serca, wolałabym już być totalnie samotna, ale chociaż mądra (choć oczywiście ta samotność i tak by się na mnie odbiła na mnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m ądralIa
nie staraj sie o akceptacje ludzi na sile. Miej troche w nosie tych ludzi. Kulturalny czlowiek nie daje odczuc innemu, ze nie jest nim zainteresowany. Ja jestem grubo po 30ce i bardzo dlugo nie mialam takich blizszych znajomych, poznawalam po 1 po 2 osoby na ursach, kolejnych studiach (bardzo duzo sie ucze). W zyciu i tak kazdy pilnuje glownie spraw swoich i swojej rodziny. Kazdy czlowiek tak naprawde w zyciu jest sam - powiedziala mi kiedys mama mojej kolezankii ja sie z tym zgadzam. Nawet jak masz rodzine to i tak jestes zawsze w pewien sposob samotna:) Trzymaj sie i nie przejmuj sie tak ludzmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Dzisiaj jeszcze takie głupoty zrobiłam... Najpierw w sklepie z ciuchami chciałam wejść na zaplecze bo myślałam że to przymierzalnia i kobieta z ironią w głosie mi powiedziała że przymierzalnia jest tam (fakt dziwnie była umiejscowiona ale to nie usprawiedliwia mojej głupoty). Potem zorientowałam się, że nie mam drobnych na bilet i poszłam kupić sobie drożdżówkę, żeby przy okazji się "rozmieniło". Wiecie, co zrobiłam? zapłaciłam kartą, zamiast normalnymi pieniędzmi, bo w sklepie uznałam, że będę miała na jutro za mało drobnych więc zapłacę kartą!!! Nie wiem co się dzieje, czuję się okropnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
22:11 Do tego powolutku dojrzewam. Staram się sobie mówić, że to ja jestem najważniejsza. Nie robię już nic na siłę, byleby się "zmienić", bo przysparzało mi to dużo stresu, a rozwój osobisty nie rekompensował stresu. Szukam sobie spokojnie kolejnej pracy, odrzuciłam dwie oferty, gdzie pracę już właściwie dostałam, bo chcę znaleźć pracę w trochę innej branży, na której się znam i dobrze się czuję. Jak poszłam na te studia, to owszem stresowałam się, ale starałam się mówić sobie, że przecież ja ludzi nie obchodzę w takim sensie, że fasktycznie każdy ma swoje sprawy. Odeszło ode mnie z kierunku kilka osób i "straciłam" swoją najlepszą koleżankę, ale za to inna się do mnie doczepia, bo swoją też "straciła". Wiem, że ona mnie jakoś nie uwielbia i jest to wyłącznie w jej interesie, więc nie przywiązuję do tego większej uwagi. Choć ja nie potrzebuję towarzystwa na dodatkowych zajęciach, nie czuję potrzeby, żeby za wszelką cenę mieć obok siebie znajomą twarz. Dziś takie miałam i spokojnie sobie siedziałam, poszłam sama na obiad i było w porządku. Ale jeszcze długa droga przede mną. Muszę uporządkować sprawy z tą nieumiejętnością myślenia i lękiem przed wypowiadaniem się na studiach (co na moim kierunu jest ważne i ma wpływ na ocenę).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość m ądralIa
nie dokladaj sobie, badz dla siebie troche wyrozumiala. Moze w domu tak cie rodzice osadzali, ze tak sama sie katujesz. Nie rob tego. Zaslugujesz na dobre traktowanie. Sa grupy DDA, AA - tam ludzie sie wspieraja i nie wynosza za grupe roznych spraw.Mozesz poszukac takiej grupy, tyle, ze w malym miesice wszyscy sie znaja. Terapeuci tak naprawde maja w nosie czlowieka. Lecz sie drugim czlowiekiem, czesto obcy dobrym slowem duzo pomoze. Koncze, bo musze spac. Jutro do pracy (ktorej bardzo dlugo szukalam i choc znow zarabiam 1500zl netto tam, gdzie bogacze moga zaplacic wiecej jakos daje rade psychicznie. No i mam daje jesc, choc duza ze mnie dziewczynka). Moze uda mi sie zmienic kiedys prace i zawod. Pracuje nad ty. Papapa :)[czesc ]

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Rodzina do dziś się mnie ciągle o coś czepia. Dłuższy temat. Wiem, że zachowanie matki miało duży wpływ na to, co przeżywam. Ale nie chcę obarczać cała winą rodzinę, nie tędy droga. To jest już moje życie. Ja mieszkam w dużym mieście, więc to nie taki problem iść na grupę. Fakt, terapeuci niekoniecznie są złotym panaceum - ja byłam na dwóch terapiach i żadna mi nie pomogła, niestety w najmniejszym stopniu... (choć terapeuta się upierał, że przecież do pracy poszłam - no tak, ale pracowałąm już przed terapią!). Trzymam kciuki za Ciebie. Wydaje mi się, że nie jest aż tak ciężko znaleźć dobrą pracę - znam osoby introwertyczne, które mają dobre stanowiska. Moja mama zna osoby, które trzepią kasę na szkoleniach, wypowiadając się na pewno gorzej niż ja, jąkające się etc. Trzeba tutaj chyba trochę zaradności i parcia do celu. Ja szukam lepszej zarobkowo pracy, choć dorywczej, i wierzę, że uda mi się taką znaleźć. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×